Ostatnio jakoś tak boleśnie uświadomiłam sobie, że naprawdę nie mogę już wszystkiego robić w życiu, z różnych przyczyn. Zdrowotnych, dzieciowych (czyt. unikanie ryzyka) itd.
Ale był moment taki w życiu, że oczywiście byłam pewna, że MOGĘ WSZYSTKO 😉 Świat należy do mnie i tego typu dyrdymały młodego umysłu 😉
Kiedy miałyście takie poczucie? Że jesteście absolutnie najlepsze, niezniszczalne? Mam nadzieję, że nie pytam zbyt osobiście 😉
Ja miałam takie wrażenie pewnie kilka razy w życiu, ale zapamiętałam głównie – Orlą Perć, pokonaną mimo lęku wysokości i Rysy, w absolutnie niesamowitych okolicznościach i burzę w Wysokich Tatrach Słowackich w szczerych kamieniach…
Czyli moje “mogę wszystko” to głownie pokonanie własnego lęku.
A Wasze “MOGĘ WSZYSTKO”?
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Porozmawiajmy o szczytach Waszych mozliwości ;)
Dobrze powiedziane !!!!
wiesz, ja tu chciałam jakieś opisy fajnych momentów z życia, a Ty mi tu taką demagogią rzucasz 😉
jedno z moich “mogę wszystko” to było pójście na kurs na wózki a potem na prawo jazdy, teraz jestem prawie królem szos oławskich ( nienawidzę jeździć do Wrocławia), choć moja serdeczna koleżanka twierdzi że jeżeli ktoś dostanie mandat za przekroczenia prędkości to na 100% nie będzie to Baśka…
… masz rację pisząc, że szczyty możliwości to pokonywanie własnych lęków…
Pozdrówki 🙂
tylko na tyle było mnie wczoraj stać
a raczej tylko to mi w głowie kołatało
a ja ciągle myślę,że osiągnełam juz szczyt swojej wytrzymałości, a potem życie to weryfikuje.
Moje szczyty:
-śmierć taty i życie bez niego z nerwicowaną mamą,
– choroba ukochanej mamy i przede wszytskim chemioterapia, dawanie jej siły tak by nie zauważyła, że i ja się boję, że choć odrobinę wątpię….
– moja niekończaca się choroba, i szukanie nadzieii, możliwości wyleczenia. Podnoszenie się, gdy znowu nie ma poprawy i wszytsko zmierza ku beznadzijności. Usmiechy do mojego dziecka, gdy samopoczucie zdrowotne jest równe zeru, codzienne starania by żyć normalnie……….
Ja zawsze sobie powtarzam, że żyję się raz, a nie siedem.
Wydaje mi się, że mogę wszystko… Ale to co rozumiem przez “wszystko” to niekoniecznie jest np. wspinanie się na największe szczyty.
Każdy ma swoje własne granice, potrzeby, marzenia….
Ja mam “wszystko” bo jestem szczęśliwa. Tak naprawdę szczęśliwa.
Znasz odpowiedź na pytanie: Porozmawiajmy o szczytach Waszych mozliwości ;)