Wczoraj zrobiłam coś co siedzi mi kością w gardle do dzisiaj. Straciłam panowanie nad sobą. Ania nie chciała zasnąć, szalała, ciągle rzucała smoczkiem o podłogę i zaraz chciała go z powrotem. Wściekłam się po 50 minutach takiej walki. Nakrzyczałam na nią i potrząsnęłam! Ania zaczęła płakać a ja poczułam się jak ostatnia szmata, wyrodna jędza.
Jak mogłam się tak zachować? Zawsze jestem taka cierpliwa do niej, przecież kocham ją nad życie. Nie ma usprawiedliwiena dla mojego zachowania, tak mi wstyd!
Anuś w końcu ładnie zasnęła a ja miałam podły nastrój przez cały wieczór i nawet się poryczałam. Przecież jestem przeciw jakiiejkolwiek przemocy wobec dziecka.
Czy Wam też zdarzają się takie debilne wyskoki czy to tylko mnie puszczają nerwy?
Ależ podle się czuję.
Aga
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: PRZYZNAM SIĘ DO CZEGOŚ WSTRĘTNEGO…
Re: PRZYZNAM SIĘ DO CZEGOŚ WSTRĘTNEGO…
i mnie sie zdarzylo…potem chodzilam struta przez dwa dni…buuuu… Ale czlowiek widocznie uczy sie na wlasnych bledach…..
nigdy wiecej….
claudia.. prawie 8 miechow;)))
Re: PRZYZNAM SIĘ DO CZEGOŚ WSTRĘTNEGO…
Zrobiłam raz dokładnie to samo,co Ty i dokładnie tak samo jak Ty się później poczułam-moja Domi miała wtedy ok. 4 miesięcy i straaasznie długo płakała,więc się wkurzyłam…dzisiaj też mi się zdarza na nią wrzasnąć,ale przedtem staram się próbować “po dobroci”-zawsze to dwulatek więcej rozumie od niemowlęcia…
Pozdrawiam
Aga i Dominika 5.12.2001
Re: PRZYZNAM SIĘ DO CZEGOŚ WSTRĘTNEGO…
…jeszcze mnie sie nie zdarzylo ani podniesionym glosem ani fizycznie w jakis sposob…choc jest trudno tym bardziej ze jestesmy tylko we dwoje + Ala a poczatkowe okresy byly ciezkie teraz z reszta tez nie jest aniolkiem…jestem jednak dobrej mysli i wyuczylam sie zachowan stad moze uniknelam na razie takich incydentow
Znasz odpowiedź na pytanie: PRZYZNAM SIĘ DO CZEGOŚ WSTRĘTNEGO…