No wlaśnie, jak w tytule. Macie jakieś sprawdzone sposoby na pokonanie kryzysu w związku? Trwa to już dość długo, bo staram się tylko ja, mąż 2-3 dni zmienia swój stosunek do naszego małżeństwa a potem znów wszystko wraca na dawne tory, tzn. Praca, dom późnym wieczorem i zero wspólnych chwil. Czasem mam wrażenie, ze on ucieka od nas, że nie chce spędzać z nami czasu, ostatniej rocznicy nawet nie obchodziliśmy 🙁 bo T był w pracy. Jak tak dalej pójdzie, to mi też odechce się walczyć o ten związek 🙁
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Rady na kryzys w związku
To samo mowil mi moj ex. Miesiac pozniej wyprowadzilam sie z domu…
Trzymam kciuki
Nie zgadzam sie. Pewnych zwiazkow nie da sie uratowac, a tkwienie w chorym ukladzie dla “dobra dzieci”, to juz w ogole dla mnie nie do przyjecia!
dla mnie tez
sie podpisuje
u mnie cuda czyni przerzucanie obowiazkow na malzonka
Podpiszę się rękami i nogami, bo bardzo to bardzo mądre słowa 😀
To że pewnych związków nie da się uratować, to nie znaczy że nie wszystkich…
Znam kilka małżeństw po przejściach.
Nawet takie, które zostały ze sobą bo dziecko w drodze.
I żyją, są ze sobą, chyba im razem dobrze… Do pewnych spraw dorośli, inne odpuścili…
Każdy sam powinien ocenić, czy warto walczyć…
Wydaje mi się że w toksycznych małżeństwach “dobrem dzieci” zasłaniane są własne strachy – przed życiem w pojedynkę, przed pójściem do pracy, przed samotnością, przed samodzielnością…
No właśnie, w życiu trzeba być trochę egoistką, nie znaczy to, że nie myślę o dzieciach, bo są one dla mnie motorem do działania każdego dnia i tym światełkiem, które rozjaśnia te szare ostatnio dni, ale dzieci kiedyś dorosną, a wciąż będę czekać nie wiadomo na co czy też na kogo.
Nie wiem jak u Was jest. Każdy związek jest inny i wyjątkowy.
Wiem tylko, że kobiety i meżczyźni różnią się bardzo, na tyle bardzo, że różnie reagują na te same bodźce, na te same sytuacje i różnie rozumieją te same wypowiedzi.
Wiem też, że pewne rzeczy które drażnią kobiety sa normalne dla mężczyzn (i często sa zdziwieni dowiadując się że partnerka się wkurza) i odwrotnie.
Wiem jeszcze, że kryzys w związku jest wynikiem różnych nieporozumień i najczęściej wina leży po obu stronach.
Jak jest u Was? Nie wiem.
Moja rada to terapia małżeńska.
To najkrótszy sposób, żeby nauczyc sie rozmawiać
i dojść do tego, co zgrzyta aż tak bardzo.
Można też spróbować samemu,
ale trwa to dużo dłużej
i może się czasem nie udać.
Zostawiać sprawy niedomówione można wtedy,
kiedy są to jakieś problemy niezagrażające związkowi.
Kiedy idzie ostro, trzeba to obgadać, nie ma wyjścia.
Tak uważam.
Jak sie jedna ze stron wypaliła to najszczersza rozmowa nie pomoże.
Nawet kompromis może doprowadzić do rozpadu.
Trzeba chcieć.
Ja nie twierdzę, że każdy związek da się uratować.
Ale dzięki rozmowom można przynajmniej się dogadać
choćby na poziomie ustaleń “technicznych” w razie rozwodu.
Jak się nie spróbuje, to się nie uratuje.
Samo się nie naprawi.
A jak się rozpadnie, to lepiej sie dogadać i rozstać w jakiś cywilizowany sposób
niż toczyć wojny latami.
W tym też umiejętność rozmawiania jest bardzo przydatna.
No i na kooniec – żadna z nas nie wie czy mąż Aśki27 nie chce.
Na razie moim zdaniem wiemy tyle, że nie potrafią się skutecznie porozumiewać.
Zgadzam sie, dlatego napisalam “pewnych”.
Znam malzenstwa, ktore klopoty wzmocnily.
Znam tez takie, ktorym nawet terapia malzenska nie pomogla (np. moje).
Mój mąż nie widzi problemu, tak więc nie uważa, żeby rozmowa na ten temat była potrzebna, a więc nie chce. A propozycja terapii była przez niego wyśmiana i zakończyła się kolejną kłótnią 🙁
Czytam Twoje posty i sie czuje jakbym to ja je pisala 3 lata temu:(
Moj maz co prawda w koncu zgodzil sie na terapie, ale bylo juz za pozno…
Trzymam kciuki, zeby Wam sie ulozylo!
Asia trzymam kciuki, za Wasze małżeństwo
może Twój mąż potrzebuje czasu, żeby się oswoić z myślą o terapii?
Trzymaj się kochana!
Tak mi przykro. Ale myśle, że w każdym związku są takie chwile, jak teraz u Ciebie. Wierze, że będzie dobrze !!!
i jak????????????
Jesteśmy na rozdrożu, zastanawiam się nad rozwodem niestety 🙁
Przykro mi…
Pamiętaj jednak, że w życiu nic nie dzieje się bez powodu i wszystko ma swoje wytłumacznie. Także przykre w danej chwili dla nas wydarzania z perspektywy czasu okazują się pozytywnymi.
Trzymam za Was kciuki, żeby wszystko potoczyło się tak, by w rezultacie wszyscy byli szczęśliwi
Oby się pewnego dnia nie zdziwiła…
W życiu niczego nie można być pewnym, bo to co zawsze i nigdy tylko Bóg wie
Znasz odpowiedź na pytanie: Rady na kryzys w związku