Tak mi się dzisiaj rano przypomniało… bo pewnie coś w snach się przejawiało…
Zaczynam:
Powinnam rozpocząć od wypadku samochodowego, który mieliśmy 2-3 mies. przed – jechaliśmy właśnie po zaproszenia i dostaliśmy w przysłowiową “dupę”.
Teraz wiemy, że to był pierwszy znak z góry ;)
<O:p
Dzień ślubu
Na dzień dobry przed kościołem powitała mnie moja pierwsza miłość (z czasów wczesnolicealnych), której nie widziałam pewnie z 7-8 lat; facet ubrany w sutannę, jak się później okazało celebrował Mszę Św. No bosko wręcz, każda panna młoda tylko o tym marzy.
Już w trakcie wesela musieliśmy pojechać na zdjęcia. Ot, taka moda. Więc punktualnie na 21.00 zwinęliśmy się razem ze świadkami do studia fotograficznego. Z powrotem już było gorzej… rozpętała się burza; a my oczywiście BEZ parasolek, samochód oddalony jakieś 100 m; bieg przez rwące strumienie wody i przez lejącą się wodę z góry – bezcenny; widok zmokniętej panny młodej i pana młodego w garniturze jak spod prysznica – również.
Ok., no to jesteśmy w samochodzie, jedziemy. Prowadzi świadek… nie zna trasy; musimy przejechać tunelem; jak pech to pech, studzienki zapchane, woda nie ma gdzie spływać… słyszymy tylko bąbelki z rury wydechowej, nam się udało, nie stanęliśmy. Ale stanęli jadący do nas spóźnieni goście; nikt chyba nie zwrócił uwagi już na to, że pojawili się na weselu w jeasnach (spodnie i ich samochód schły podobno długo).
<O:p
Burza trwała 2, może 3 h.
Po weselu część gości nocowała u nas na wsi; po dojechaniu na miejsce wszyscy poszli spać;
Dopiero nad ranem ktoś zauważył, że burza powaliła wielki kasztan – centralnie na punto wujka. "Radość" wielka.
<O:p
<O:p
I niech ktoś mi powie, że to nie były znaki
edytuję, bo zapaomniała na śmierć… aborka mi przypomniała o ''szmacie''
piątkowy wieczór (a raczej już noc) tuż przed ślubem
mama bierze się za lekkie odprawsowywanie garnituru mego męża, ale wczesniej wpada na pomysł, żeby przeciągnąć mój welon
welon zostaje na żelazku
w sobotni poranek mieliśmy kurs do pierwszego lepszego sklepu po nowy welon
ale tylko na dobre mi to wyszło, nowy bardziej mi się podobał
znak? ;)
A Wy m acie jakieś niesamowite wspomnienia związane ze ślubem?
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: ślub inne niż wszystkie
to brzmi jak scenariusz dobrej komedii…..
nam tylko balony zauta uciekły i jak się mąż ze mną witał to mi na sukienkę nadepnoł a ja miałam wizję źe jak nogę podniesie będzie czarny ślad podeszfy.. ale nei było
za to jak jechaliśmy na komunię Jagody wylał się sok marchewkowy Dagny na komunijną sukeinkę (sukienka z materiału takiego źe dało się zmyć i nie było pomarańczowej plamy 🙂 uf….)…
Ewka uchachałam się jak głupia
A najbardziej z tej pierwszej miłości ubranej w sutannę
Macie co wspominać, przynajmniej nie było drętwo
Ja jako niemężatka nie mam co opisywać
ale może kiedyś zachce mi się za mąż wydać
to coś skrobnę 😉
Sie podpisze…
Ewa a Twoj opis cudny 🙂
a masz zdjęcia?;) tej zmokłej panny młodej…
opowieść rewelacyjna… no uśmiałam się…
ja takich wrażeń nie miałam…
zdmuchnęło mi welon z głowy tuż przed kościołem; moja mama na szczęście złapała go “w locie” 😀 za to jak wychodziłam zleciała mi podwiązka… na szczęście zatrzymała się na kostce… szurałam nogą jak by mnie pokręciło…
a pogodowo duuużo słońca i trochę deszczu
ja brałam ślub w ten głośny siódemkowy dzień ( 07.07.07) lało przez cały dzień, wiało że ledwo od fryzjera wyszłam. Pół dnia płakałam podśpiewując sobie piosenkę Brodki ” zamówiłam pogodę na ten dzień a tu znów padał deszcz….” Podjechał samochód, pojechalismy do kościóka to wyszło słonko a jak wychodziliśmy po mszy na niebie była wieeeelka tęcza Wsiedliśmy do samochodu zaczeła się burza… Cieszę się że przynajmniej na chwilkę było ładnie.
hehe…my tak mieliśmy tylko owoce ciasto i napoje,bez alkoholu.Z wrażenia gościom nie została podana herbata i kawa:D
Po mimo braku alkoholu na weselu panowała wielka radosc:)
Co najsmieszniejsze… pan młody nie wiedział jaki mam kolor oczu,bo slub wzięliśmy po 3 mies przyjażni:)
U mnie mało problemowo….
dwa dni orzed jeżdziłam szukas ładnej szmaty do zawieszenia za plecami młodych – co by na zdjeciach było ładnie….(tesciowa NALEGAŁA). Upał 40 stopni, w seicento, bez kasy szukałismy szmaty na jeden raz. Dzieki Bogu kolezanka krawcowa miala cos u siebie w zakładzie. Kosztowało mnie to ze 150 pln (wtedy serce bolało). Szmata miała potem za kiecke posłużyc ale jakos, uszycie sukni z różowej zasłonki, na szczescie, nigdy do skutku nie doszło…..plącze sie po domu. Moze ktos chętny??????
u nas tez lało ale kulturalnie czyli podczas mszy i potem przy obiedzie. Za to wczesnej prze tydz upały nieziemskie. w piątek takie ze u moich starych na wsi nie było prądu ani wody…. A ja w panice jak ja włosy zrobie bez prądu, juz był umówiony generator do lokówki :). Na szczescie w sobote padało i prąd wrócił…..
ze swojego ślubu najlepiej pamietam sytacje w kościele my przy ołtarzu ksiądz coś czyta nagle cisza slychac tupot wojskowych butów ksiądz zamiemówił zrobił mine my sie odwracamy a tak koledzy wojskowi mego męża przyjechalo ksiądz jakoś pozbierał myśli dał mam ślub chłopcy zrobili piekny szpaler dostałam szablą w tyłek i myślałam że to koniec jak już nam goście złożyli życzenia wsiedliśmy do auta to pod koła zostały rzucone świece dymne petardy jeden wieki huk i dym na masce samochodu kolega z atrapą broni sygnały i koguty policyjne zrobili nam zatrxymanie samochodu z wyciągnieniciem świadka ale za kilka flaszek oddali była to fajna niespodzanka, najlepsze ze goście ze ślubu który byl po nas z kościoła powychodzili aby zobaczyć co sie dzieje a póżniej w mojej małej miejscowości chodziła plotka że pana młodego w dniu ślubu aresztowano:)
a pogodowo to jak w parzdziernik zimno mokro i szaro 19 mija już 7 lat
też wesoło
fryzjerkę bym udusiła
tiaaaaaaaaa, znaki 😉
prawie rok wcześniej
gdzies mam
ale skanera nie posiadam
ja mam
Ale Szpilki ma. Poza tym… można zdjęcie ze zdjęcia, prawda?;)
Ewa powalila mnie Twoja milosc w sutannie 😀
u nas az takich atrakcj nie bylo, ale…
na 8-sma rano mialamzamowiona fryzjerke i w tym samym gabinecie byla tez makijazystka
po 1-sze uczennica zle splukala mi odzywke z wlosow i fryzura za nic nie chciala sie ukladac – o 10-tej trafilam spowrotem do mycia!!!
czas sie kurczyl niemilosiernie, wiec makijazystka co chwila dolatywala do mnie i w miedzy czasie packala mi twarz jakimis specyfikami – jak skonczyla i zobaczylam efekt koncowy to sie poryczalam, kazalam zmyc ten “kurewski makijaz” i nie zaplacilam za usluge
fryzjerka upiela mi welon i razem z siostra pedem do samochodu i do domu, tam ja sie ubieralam w kiecke, a siora mnie pomalowala (ale oczy jak u krolika zostaly), biegiem so samochodu i do fotografa spoznilismy sie 10min.
w samochodzie przyszly maz mi sie pochwalil, ze jak przyjechal do mnie do domu i go tesciowa zobaczyla, to go pedem zapakowala do samochodu po druga koszule, bo ta ktora mial sie okazala za wielka 😀
u nas w soboty sklepy do 14stej, ledwo zdazyli pani wlasnie miala zamykac!
a dodam jeszcze, ze moja mamuska wyskoczyla z domu w pieknej fryzurze weselnej i w kapciach 🙂
organista sie na nas obrazil (znaczy sie nie dostal w lape) i w odwecie nie zagral nam marsza Mendelsona (czy jak on sie tam nazywa), ale na kasecie mamy podklad zrobiony
co do przygody u fryzjera… nie zazdroszczę i nie dziwię się ze nie zapłaciłaś na usługę skoro aż tak źle było…
sytuacja z koszulą i kapciami śmieszna
a organista… ech… co za ludzie…
Ja miałam ślub cywilny. Byłam ubrana w cudną suknię typu długa koszulka nocna (wiecie o co mi chodzi :)) a na to miałam szyty płaszczyk ze srebrnej tafty. I w dniu ślubu jakoś tak się stało, że płaszczyk pochlapałam wodą – zostały widoczne plamy. Z rykiem pognałam do czyszczenia chemicznego (nie było chyba wtedy usług typu czyszczenie w godzinę jak w marketach) i wybłagałam babkę, żeby zrobili mi to na już! Był koniec września, raczej pluchowacie, więc wystąpienie w samej “koszulce nocnej” w grę nie wchodziło.
Szczęśliwie się udało plamy usunąć i wystąpiłam w płaszczyku. Bo żadnej innej alternatywy odzieżowej nie przewidziałam.
Stresogenny płaszczyk zaraz po ślubie wyrzuciłam!
W ogóle ja do własnego ślubu podeszłam jakoś tak za lekko chyba.
Malowałam się sama, z włosami niby byłam u fryzjera, ale żadnej fryzury nie miałam, włosy proste na topielice, żadne aj waj, nawet bez lakieru 😉
Więcej “znaków” przed ślubem nie było.
Ale pamiętam jak w czasie przysięgi zasłabłam, czułam, że nie jestem w stanie wydobyć z siebie głosu. Słaniałam się. Wiecie – takie uczucie, absolutne zimno i pulsowanie na ciemno w skroniach.
Na zdjęciach mam minę jakby mnie ktoś do tego ślubu przymuszał 🙂
Odtajałam dopiero po życzeniach 😉
nie będziesz musiała
będziemy na miejscu
czekamy
wow! niesamowite
ja rok ślub organizowałam 🙂
u mnie nic się nie wydarzyło co nie miało
było dokładnie tak jak chciałam, a nawet lepiej
cudny miałam ślub i wesele (3-dniowe;))
EwkaM – miłość w sutannie mnie powaliła!
mnie też
tym bardziej ze nasze drogi na dorbe się rozeszły i nawet nie wiedziałam że wstąpił do seminarium
Jak takie kłody przezwyciężyliście to już nic Was nie ruszy
czy Ci się to podoba czy nie 😉
A jaka była jego reakcja?
bo może przez Wasze rozstanie bidulek wstąpił do seminarium
chyba celowo przyszedł na ten ślub…
na bank celowo – bo czekał pod kosciołem już jak podjechaliśmu autem… potem poszedł się przebrać
przecież w kancelarii wiedzą kto z kim i kiedy
Znasz odpowiedź na pytanie: ślub inne niż wszystkie