Słupsk, najlepszy ginekolog…???

ktory z Słupskich ginekologów jest najlepszy? I ktory z nich ma najlepszy sprzęt do USG???

9 odpowiedzi na pytanie: Słupsk, najlepszy ginekolog…???

  1. Re: Słupsk, najlepszy ginekolog…???

    witaj,
    ciezko powiedziec,ktory jest najlepszy.
    Ja chodze do pzrychodni(ciaza bez wiekszych problemo,wiec szkoda kasy),jednak na usg chodze do pani palickiej.
    Piliszczuki i markiewicz pewnie maja duzo klientek.
    Co do tego drugiego podobno “pogorszyl sie”
    pozdr
    marta+vinios+styczniak

    • Re: Słupsk, najlepszy ginekolog…???

      dzieki za wiadomosc, kiedys chodzilam do palickiej, ale nie mam pewnosci co do jej sprzetu..:)
      widze ze jestes styczniowka…:) ja rownierz… a wiec do zobaczenia… na porodowce..:)

      • Re: Słupsk, najlepszy ginekolog…???

        moze Piliszczuki maja lepszy:)
        gdzie bedziesz rodzic w Ustce czy Leborku?
        pozdr
        marta

        • Re: Słupsk, najlepszy ginekolog…???

          do ustki sie nie wybieram… chyba ze mnie sytuacja zmusi:) planuje jechac do Leborka, ale jak cos sie zacznie nagle dziac to wiadomo ze pojade tam gdzie blizej.
          a Ty juz wiesz co bedziesz miala? dziewczynke czy chlopca?

          • Re: Słupsk, najlepszy ginekolog…???

            No to może ja napiszę, że nie mam najlepszego zdania o szpirtalu w Lęborku w którym rodziłam w zeszłym roku
            Ania

            • Re: Słupsk, najlepszy ginekolog…???

              hmmm… to jeste spierwsza osoba od ktorej to slysze. A co sie takiego przytrrafilo ze nie masz najlepszego zdania? napisz mi prosze

              • Poród w Lęborku

                Nie chciałam straszyć ale wolę ostrzec przed szpitalem. Może juz wczoraj zdążyłaś przeczytać mój post na temat Lęborka w archiwum.

                No ale powtórzę o ile uważam, że opieka nad maluszkiem jest bardzo dobra jak już trafi na oddział noworodków, to opieka nad położnicą pozostawia wiele do życzenia.

                A troche opini o tym szpitalu słyszałam. Pochodze z Lęborka, tam rodziła moja mama, moje ciotki, rodziłam a w tym roku urodziła kuzynka.

                Może napiszę jak było w moim przypadku.
                Właściwie miałam rodzić w Gdyni, ale z racji tego, że mąż wyjechał w delegację zawiózł mnie do moich rodziców i pech chciał, że zaczęłam rodzić w Lęborku. O 12 byłam na kontrolnym KTG bo właśnie odstawiłam fenoterol, lekarz prowadzący prosił o kontrolę, położna stwierdziła, że wszystko ok, nic się nie dzieje ale do terminu nie donoszę.
                Dwie godziny później złapał mnie straszny ból brzucha, myślałam że dostałam niestrawności, pod wieczór jak już nie mogłam wytrzymać (był to ciągły ból a nie skurcze) wybrałam się do szpitala aby mi coś podali bo bałam się nocy, tam połozna podłącza mnie do KTG i niezbyt miło uświadamia mi, że rodzę, każe zostać. Ja bez przygotowania, torba jeszcze nie spakowana do terminu prawie miesiąc, zostaję.
                Na patologie przyjmuje mnie inna położna która wyraźnie pokazała jak jest niezadowolona, że ma jeszcze jedna pacjętkę i to w niedzielę na noc, dała mi relanium, położyła mnie na patologi kazała spać. Nie omieszkała uświadomić mnie, że takie młode jak ja za szybko zgłaszaja się do szpitala, przecież to dopiero 37tc a teraz pewnie do 42 tygodnia będę leżeć, Załamałam się. Snułam się pociemnym korytażu, wijąc się z bólu do 2 w nocy kiedy odeszły mi wody. Wtedy obudziłam położną która mnie biegiem zaprowadziła na trakt. Na szczęście kuzynka mojej kuzynki jest położna w tym szpitalu, zadzwoniłam do niej i przyjechała mi odebrać poród, była bardzo miła, nie wiem czy zawsze jest taka ale ma opinie dobrej położnej.
                Po porodzie moja położna wróciła do domku a mnie od razu prznieśli na salę z maluszkiem. I do tego momentu było wszystko ok.

                Problemy zaczęły się po porodzie, jestem drobna, mały był spory i podczas porodu swoją główką uciskał za długo na mój pęcherz, doszło dp porażenia (ale o tym dowiedziałam sie dużo poźniej). Nie mogłam zrobić siusiu, nie czułam takiej potrzeby no ale załatwiac sie trzeba. Nikogo jednak za bardzo to nie interesowało, wytrzymałam dobę ale po 30 h zaczęłam czuć ucisk na jakieś narządy.
                Dodam, że w tym czasie nie przyszedł do mnie na obchód żaden lekarz, tylko położne mierzyły temperaturę i ciśnienie. Ciśnienie wyło cholernie wysokie, nogi mi spochły a co do siusiania przyniosły mi pojemnik na mocz-paranoja ja im mówię, że nie mogę wycisnąc ani kropelki a oni mi z tym pojemnikiem wyjeżdżają.
                W końcu po 36 h(późne popołudnie) moja rodzina zrobiła straszną awanture, znalazł się lekarz który jak stwierdził nic nie wiedział, położna stwierdziła, że ja nic nie zgłaszałam (zrobili ze mnie głupka), założyli mi wreszcie cewnik no i zeszły 3 litry moczu, ulge która poczułam pamietam do dziś.

                To jeszcze nie koniec, lekarze którzy przyszli o dziwo na obchód następnego dnia stwierdzili, że zablokowałam się psychicznie i mam się odblokować, bo nic się nie dzieje (nawet mnie nie zbadali). Tylko moi najbliżsi wiedzą co ja wyprawiałam aby się załatwić i nic, koszmar, myślałam, że zostanę z cewnikiem do końca życia, normalnie nie mogłam wycisnąć ani kropelki a parłam bardziej niż przy porodzie. A lekarze dalej bezradni bo nie wiedza co jest grane, dowalili osłonowo antybiotyk dożylnie i to wsio.
                Tak wytrzymałam tydzień, dzień w dzień wysłuchując jak to ja się zablokowałam. Aż w końcu i mi nerwy pościły jak przez sen wyrwałam sobie sewnik- zapomniałam, ze go mam przyczepione do lóżka zerwałam sie w nocy do krzyczacego Mateuszka. Już sobie nie dałam założyć cewnika zanim mie ktoś nie zbada, dopiero wtedy okazało się, że doszło do porażenia tego pęcherza i trzeba podać leki, wtedy bardzo powoli cos ruszyło. Ale ile się nerwów najadłam ja mój mąąż i moi rodzice tylko my wiemy.
                Wiem, że podobna sytuacja mogła sie zdarzyć w każdym szpitalu ale chyba ktoś powinien się tym zainteresować

                Na szczęście z opieki nad małym byłam bardzo zadowolona, nawet jak widzieli, że jestem z cewnikiem, chcieli mi pomóc na noc go zabrać, pomóc wykąpac ale ja nie chciałam

                Troche zdziwiło mnie postępowanie na noworodkach w lipcu tego roku jak urodziła moja kuzynka, mały za nic w świecie nie chciał ssać (zreszta nie ssie piersi do dzisiaj), jedyne co mama słyszała to, że ma przystawiac dziecko do piersi, mały wrzeszczał wcale nie myślał o ssaniu a dla nich najważniejsza tylko pierś. Nie ważne, że mały po 2 dobach niał w placy 500g, przystawiac i przystawiać. Panika zaczęła się w trzeciej dobie jak małemu skoczył cukier a waga spadła o 600g od wagi urodzeniowej. Dopiero wtedy pozwolili nakarmić dziecko z kieliszka. Ja nie potrafie czegoś zrozumieć, wiem, że karmienie piersią ma swoje zalety ale chyba nie za wszelką cenę.

                No i kolejna bolączka szpitala w Lęborku, z przeterminowanymi ciężarówkami lubią czekać do ostatniej chwili. Dwie sąsiadki przenosiły po 2 tygodnie, obiema zainteresowano się dopiero jak były zielone wody, oba maluchy miały przez to po porodzie problemy, dziwewczynka zachłystowe zapalenie płuc, cłopczyk bakteria w brzuszku, nie wiem czy to zbieg okoliczności

                życzę powodzenia, i nie piszałam tego aby wystraszyć ale napisac jak jest naprawdę
                Ania

                ps kolezanka ze Słupska rodziła w Ustce i bardzo sobie chwaliła sam poród

                • Re: Poród w Lęborku

                  🙁 o boze… jestem wstrzasnieta! myslalam ze tam jak w raju! i co ja mam teraz robic?

                  • Re: Poród w Lęborku

                    Oj nie stresuj się aż tak, radze podpytać na forach co sądzą inne dziewczyny. Może ja przesadzam, wiesz jak cos jest nie tak to zawsze się to źle wspomina. Mnie najbardziej dobił ten brak obchodów i kompletna zlewka.

                    Ja pytałam jak jest, bo zastanawiałam się czy rodzić w Lęborku gdzie była ta znajoma położna, moja mama pracowała w tym szpitalu, czy rodzić w Gdyni gdzie był mój lekarz. Wybrałam Gdynie ale los zadecydował inaczej. Niestety tu na forum nikt mi nie odpowiedział o porodzie w Lęborku, może na innych forach.

                    Tak sobie myślę, że pewnie nie znajdzie się porodówki z której 100% osób było by zadowolone. Ale ja wiem swoje, następnym razem zrobie wszystko, pojadę pociągiem skm z bólami ale w Lęborku nie urodzę i nigdy nikomu tego szpitala nie polecę

                    Pozdrawiam cieplutko, życzę powodzenia

                    Ania

                    Znasz odpowiedź na pytanie: Słupsk, najlepszy ginekolog…???

                    Dodaj komentarz

                    Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                    Logo