Szaleństwo dzisiejszego poranka- długie

Dopiero teraz znalazłam nieco energii by wygadać się Wam Dziewczyny z moich dzisiejszych porannych perypetii. Potrzebuję się po prostu wygadać z tego smutku. Chciałabym to opisać tak jak to przeżywałam minuta po minucie bo było to dosłownie porównując jak wejście na szczyt a potem zaraz skok z tego szczytu na główkę prosto w beton. Ten jest czwarty z koleji. Trzy poprzednie nieudane gdy chodzi o zafasolkowanie, to się zdarza nie ma się czym w sumie niepokoić.Wiele z Was czeka z pokorą dlużej i nie narzeka. Niepokoić należałoby się jak mówi medycyna dopiero po dwóch latach nieudanych starań, więc spoko- gdzieś to sobie w umyśle zanotowałam. Miałam takie racjonalne podejście ja- “krótkodystansowiec z zadyszką” dokładnie do trzeciego cyklu. Byłam przez cały ten czas na jako takim luzie.
Wtedy myślałam sobie o niektórych z Was z lekkim zadziwieniem,niemożnością zrozumienia, dlaczego tracicie tyle kasy na te testy ciążowe, czemu nie czekacie na miesiączkę lub jej brak,czemu ten koniec cyklu jest takim Waszym czasem wychodzenia z siebie w nerwowym oczekiwaniu na efekty starań. Ledwie wytrzymujecie do terminu spodziewanej miesiączki, robicie sobie testy ciążowe zbyt wcześnie często dwa razy pod rząd wieczorem i rano dnia następnego bo może poprzedni test był wadliwy i zataił ciążę. Nie do końca to do tej pory pojmowałam. Przez poprzednie miesiące napięcie we mnie niepostrzeżenie narastało- w sumie chcę przecież mieć już na maksa tego dzidziusia – zbliżam się do niedługo do 30. W tym cyklu oszalałam tak jak wiele z Was i zrozumiałam Was bez reszty. Ostatni tydzień był jak na szpilkach, liczyłam dni.Zaklinałam okres by nie przyszedł i czekałam, czekałam w niesłychanym jak dotąd napięciu na koniec cyklu mając nadzieję,że tym razem się uda. Ponieważ nieco opóźnia mi się okres, ponadto co w ogóle u mnie się nie zdarza przez ostatnich kilka dni boli mnie podbrzusze- co wiele kobiet podawało jako jeden z wczesnych objawów ciąży, a do tego mam podwyższoną temperaturę, jakby zaś tego bylo mało całą dzisiejszą noc śniły mi się po wielekroć dwie kreski na teście ciążowym postanowiłam sprawdzić fachowo co też się ze mną dzieje. Wstałam jak oparzona o 6.15(sobota) i postanowiłam zrobić sobie wreszcie ten test bo już nie mogłam dłużej znieść oczekiwania na rezultat. Pobiegłam do kibelka. Zrobiłam co trzeba. Posłużyłam się jakimś dziwnym testem amerykańskim patyczkowym- bez opisu i wyjaśnienia bo kupowanym przez moją koleżankę hurtowo (ona potrzebowała tylko jednego bo zaszła w ciążę w pierwszym cyklu- dała mi więc jednego na próbę). Wiedziałam mniej więcej, że kreska testowa jest na testach często niebieska. Na moim teście nie było dosłownie żadnego wyjaśnienia. Testowej kreski jaką widziałam w innym typie testu nie mogłam się doszukać, za to po 15 minutach od zanurzenia patyczka w moczu pokazała się na teście ciążowym piękna wiśniowa krecha. Nie do końca pewna wyniku ale już z dobrymi przeczuciami pobiegłam do męża. Obudziłam go cała w wypiekach i zaczęłam się i jego nakręcać. Od kilku dni zresztą o niczym innym mu nie gadałam. Wyjaśniłam, że nie jestem pewna tego testu bo nie ma drugiej czerwonej kreski jak to jest w innych gdy się jest w ciąży ale za to pojawiła się jedna mocno wiśniowa kreska i chyba to to. Doszło do tego, że z przejęcia uspokajana przez zaspanego mężusia kładłam się i wstawałam co minutę bo nie moglam już z emocji zasnąć a mój chłopina choć połowę do niego docierało z tego wyrwania ze snu to jednak, rozpoczął na głos przeliczenia i dywagacje przyszłościowe dotyczące czerwcowego terminu mojego porodu, konieczności odstawienia planów wyjechania w przyszłe wakacje do Chorwacji,wyjazdu do rodziców na święta itp. zastanawialiśmy się też jak to powiemy rodzicom. Ciągle jednak jeszcze nie do końca pewna wyniku napierałam, że chcę jeszcze powtórzyć test tym, ktory znam. Mąż nie miał już życia, spać mu kompletnie nie dałam z emocji więc w końcu sam,nieproszony ubrał się i pojechał do miasta w poszukiwaniu czynnej apteki. O 7.30 w sobotę znalazł tylko jedną czynną w całym naszym mieście. Przywiózł mi test a ja powtórnie pogalopowałam do kibelka. Zrobiłam test….czekałam, czekałam,czekałam i……………………………… Nie doczekałam się drugiej kreski……. Za chwilę też koleżanka od testu odpowiedziała mi na mojego smsa wysłanego do niej wcześniej i poinformowała, że jeden wiśniowy pasek w tamtym teście jest tylko kontrolny, by potwierdziła się ciąża potrzeba dwóch takich. W tym momencie nadzieje mnie opuściły. Dwa testy nie potwierdzily jakiejkolwiek ciąży. Mogę co najwyżej odczuwać objawy ciązy urojonej. Wyrżnęłam w przenośni głową w beton. Stwierdziłam, że do reszty straciłam zdrowy rozsądek i zaczynam wariować na temat dziecka. Cały dzień chodziłam zdołowana i przygaszona i mam takie uczucie, że wydaje mi się, że aby się w końcu udało to chyba trzeba cudu. Już od czterech cykli “przytulamy się” do siebie niemal codziennie by udało się na mur beton a tu masz nici. Ile można się przytulać. Starania zaczynają mi się żle kojarzyć ale jak tu się uwolnić od tego świadomego i nakręcającego psychikę starania się? Miesiączka nadal nie przyszła- to niecodzienne. Podbrzusze wciąż mnie boli, chyba to ta moja chora psychika tak wyparła i rozregulowała miesiączkę- dotąd jak w zegarku punktualną, teraz będę jej pewnie długo wypatrywać. Bez niej mogę sobie czekać do upadłego na kolejny cykl starań. Mówię Wam nic tylko walić głową z głupoty o ścianę. Najbardziej to mi żal mojego męża- jak on mnie wytrzyma w kolejnych końcówkach cykli?
Musiałam napisać o tym wszystkim tak szczegółowo……..pomogło mi nieco.

Napiszcie dla pocieszenia i dotrzymania mi towarzystwa w moim wariactwie jak Wy tracicie głowy w Waszych staraniach. To może być ciekawa i pokrzepiająca lektura. Pozdrawiam. Kasia

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Szaleństwo dzisiejszego poranka- długie

  1. Re: Szaleństwo dzisiejszego poranka- długie

    Hej dziewczyny. Widzę, że nie zwariowałam. Dawno nie przeglądałam postów na forum i widzę, że gdy Wy pisałyście o zarzucaniu nóg na ścianę, ja właśnie tak sobie leżałam 😉 Dopingował mnie mój M, który stwierdził, że zrobi mi taki wieszaczek i po starankach będzie mnie za nogi wieszał. Hehe – już to widzę – jedni we framudze drzwi montują takie rurki do podciągania się, a my będziemy mieć wieszaczek “po sexie”. Pozdrawiam serdecznie. Bronia.

    Znasz odpowiedź na pytanie: Szaleństwo dzisiejszego poranka- długie

    Dodaj komentarz

    Angina u dwulatka

    Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

    Czytaj dalej →

    Mozarella w ciąży

    Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

    Czytaj dalej →

    Ile kosztuje żłobek?

    Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

    Czytaj dalej →

    Dziewczyny po cc – dreny

    Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

    Czytaj dalej →

    Meskie imie miedzynarodowe.

    Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

    Czytaj dalej →

    Wielotorbielowatość nerek

    W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

    Czytaj dalej →

    Ruchome kolano

    Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

    Czytaj dalej →
    Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
    Logo
    Enable registration in settings - general