Byliśmy dziś z małym na ostatnim szczepieniu na WZW. Pan doktor – starszy pan, po 60-siętce, były ordynator oddziału pediatrycznego, który nidgy dotąd nie pracował w przychodni, flegmatyk niesamowity – osłuchał Czarka, obmacał ciemiączko, węzły chłonne, zajrzał do ust, stwierdził że górne zęby wyjdą za góra 2 tygodnie (co dziwne, bo 7 tygodni temu twierdził, że wyjdą góra za 4:-/) i stwierdził, że można szczepić. Wtedy go poprosiłam o skierowanie do kardiologa, bo jak byliśmy poprzednio to po ekg pani kardiolog zaleciła jeszcze kontrolę w czerwcu. Miałam to napisane przez nią na zaświadczeniu, które temu ćwokowi pod nos podstaiwłam. A ten z krzykiem na mnie, że już nie mam co robić, tylko dziecko po lekarzach włóczyć, że chyba chcę, żeby się okazało, że mały ma jakąś wadę. Mówię, że wolę 100 razy usłyszeć, że wszystko jest ok, niż raz, że nie jest. A on jeszcze głośniej, że on przecież mówi, że nic tam nie ma! Pytam się po co w takim razie pani kardiolog zaleciła jeszcze kontrolę. A ten w krzyk, że ona chce mieć jeszcze jedną wizytę, żeby kasę od NFZ-tu wyciągnąć. (tak jakby miała mało pacjentów) I że wogóle to może mu jeszcze tomografię głowy zrobić! I biodra sprawdzić i co jeszcze sobie wymyślę!!! Powiedziałam, że miał usg i głowy i bioder. Miał też kontrolę u okulisty. A ten jeszcze w krzyk, że co ja sobie jeszcze wymyślę!!!
Aż mi wszystko w środku chodziło i myślałam, że się popłaczę.
Mały urodził się w zamartwicy, był pod tlenem w inkubatorze, miał obniżone napięcie mięśniowe, asymetrię mięśniowo-ułożeniową, tachykardię. Dostałam jeszcze w szpitalu zalecenia kontroli – ortopedycznej, neurologicznej, kardiologicznej, okulistycznej. Czy to jest złe, że się do tych zaleceń stosuję? Że wolę iść nawet 100 razy niepotrzebnie do lekarza, niż cokolwiek przegapić? Jeśli kardiolog woli coś sprawdzić to mam to zignorować, bo tak sobie dziadek w przychodni życzy?
Jestem wściekła jak nie powiem co i poważnie rozważam teraz zmianę przychodni. Nie wiecie, czy taka zmiana coś będzie kosztowała? Trochę mi żal, bo tą mamy bliziutko, ale nie mam zamiaru nerwów tracić przez dziada głupiego!!!
Sorki, że się rozpisałam, zle musiałam to z siebie wyrzucić, bo by mnie zeżarło…
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Wkurzyłam się i muszę się wyżyć słownie…
Re: Wkurzyłam się i muszę się wyżyć słownie…
zmien przychodnie…..to jest zalosne,on powinien palic fajke pod cieplym kocem a nie dzieci leczyc!!z tego co wiem takie zmiany nic nie kosztuja bo sama przenosialm sie z miasta do misata wiec i przychodnie musialm zmienic.jedyne co potrzebowalam to karte szczepien,i wybor kolejnego lekarza i poloznej srodowiskowej.powodzenia.
Re: Wkurzyłam się i muszę się wyżyć słownie…
ja non stop slyszalam od mojej mamy (pielegniarki), ze dziecko niepotrzebnie po lekarzach ciagam. A mala miala asymetrie napiecia miesniowego i nasza lekarka stwierdzila, ze lepiej wszytsko sprawdzic i wiedziec jaka jest tego przyczyna, niz cos zaniedbac. Dobrze, ze moja mama daleko mieszka, bo ciagle mi to wytykala – jakbym dla wlasnej przyjemnosci jezdzila od lekarza do lekarza. Dopiero jak okazalo sie, ze 6-miesieczna Marta ma wirusa cytomegalii i konieczna jest hospitalizacja w CZD – mama (i innych kilka osob dookoloa – cudem nagle zamilkneli).
Idalko – rob swoje! Starym dzidem sie nie przejmuj. Zmiana przychodni nic nie kosztuje – masz prawo do takiej zmiany dwa razy w roku (przy trzecim razie juz nie wiem co sie dzieje). Z malym na pewno wszytsko bedzie dobrze, ale takie badania mu nie zaszkodza, a Ty bedziesz spokojna. A spokojna mama to szczesliwa mama. A szczesliwa mama to szczesliwe dziecko! Zmieniaj tego lekarza i wogole sie nie przejmuj – konowal jakis! Tfu!
Magda & Marcia 07.09.04
Re: Wkurzyłam się i muszę się wyżyć słownie…
Zmień przychodnię jak najszybciej………….
Agata i Wiktorek (13.04.2003)
Re: Wkurzyłam się i muszę się wyżyć słownie…
Współczuję.
Ale przychodniom opłaca się zatrudniać lekarzy w wieku nieprodukcyjnym, bo za emerytów i rencistów nie płaci się ZUSu.. U mnie jest podobna sytuacja, a do pediatry muszę jeździć prywatnie.
Pozdrawiam:)
Ania i Sarenka (27.12.2004)
Re: Wkurzyłam się i muszę się wyżyć słownie…
można zmienić lekarza, też słyszałam że 2 razy do roku bezpłatkie a znajoma lekarka móiła że nawet jakby się zmieniło więcej razy to rzadko kiedy się za to płaci. A co do lekarza – ja jak znam życie powiedziałabym mu co o nim myślę i zmieniłabym przychodnię. Ja dziś u pediatry szczerze z nią pogadałam bo chodzę do specjalistów – jej znajomych (o czym tez się zresztą dziś dowiedziałąm) i jak powiedziałam jak niektórzy z nich traktuja pacjentów to powiedziałą że jest jej wstyd za kolegów po fachu że takie cyrki wyprawiają!!!!!!!
Ewcia i Asieńka
Re: Wkurzyłam się i muszę się wyżyć słownie…
Mnie też kiedyś mocno wpienili w przychodni więc od razu poszłam na skargę do kierownika. A ponieważ ten bronił swoich pracowników całą piersią (mimo, że ewidentnie nie mieli racji,a to co usiłowali mi wcisnąć brzmiało jak totalny debilizm) zadzwoniłam do Rzecznika Praw Pacjenta ze skargą na tegoż kierownika i jego niedoinformowany personel i po pół godzinie wszyscy skakali koło mnie i tak jest do dziś. Im wydaje się, że są najmądrzejsi.
Pozdrawiam i życzę dużo zdrówka. Aga i Karol
Re: Wkurzyłam się i muszę się wyżyć słownie…
Wierzyc mi sie nie chce
Ala urodzila zie bez problemow okolo porodowych a cos takiego jak przeswietlenie bioder dwukrotne wg mojej lekarki to standard (wykonywany nieodplatnie oczywiscie, przychodnia panstwowa) Podobnie z masa innych specjalistow jak tylko cos widzialam niepokojacego zglaszalam lekarce i dostawalam bez zadnego “ale” skierowanie na konsultacje. Od specjalistow tez nigdy takiego czegos nie uslyszalam. Chyba bym nie powstrzymala jezyka przy tym lekarzu.
Moze zmienic przychodnie?
Toeris, Ala i 10.12.05
Znasz odpowiedź na pytanie: Wkurzyłam się i muszę się wyżyć słownie…