Byłam dziś z Julką na placu zabaw przed blokiem.
Dzieciaków od groma, bo wczoraj zlikwidowali stare huśtawki a zamontowali nowe, więc atrakcji było wiele.
Jak przyszłyśmy huśtawka taka normalna bujana była zajęta,
na jednej bujała się mała dziewczynka, na drugiej chłopczyk.
Oboje byli z babciami.
Julka pobujała się na wszystkich innych karuzelach, konikach, powspinała się na drabinkach i chciał się pobujać na tej huśtawce.
Stanęłyśmy więc obok czekając w kolejce (przed nami stała jeszcze jedna dziewczynka-Weronika).
Babcia, która była z chłopczykiem jak zobaczyła, że zrobiła się kolejka mówi do niego, żeby zszedł, bo bujał się już długo, że inni czekaj itp.
Po chwili chłopiec zszedł, wsiadła Weronika, my czekamy.
A babsztyl, który był z dziewczynką zwraca mojej J. uwagę żeby nie podchodziła do huśtawki – mimo, że stoimy nieruchomo dobre 2,5 metra od huśtawki i J. trzyma mnie za rękę.
Już mnie to wkurzyło ale nic się nie odezwałam.
Za chwilę w/wym. babsztyl mruczy sobie pod nosem, że jakie to my jesteśmy niekulturalne, że nie sterczy się komuś nad głową jak on się huśta.
Normalnie mnie cholera wzięła.
No ok ja wszystko rozumiem, że jej wnuczka lubi się bujać, ale skoro widzi, że jest kolejka, dziecko czeka kilka minut (od wejścia na plac zabaw minęło spokojnie pół godz.okupowania przez nie huśtawki) to chyba mogłaby na te głupie 5 min. ustąpić.
Oczywiście jej wygarnęłam co o tym myślę, ale bardzo spokojnym głosem.
A ona na to, że ja chyba przyszłam na plac zabaw z zamiarem pokłócenia się itd. itp.
I że jej wnuczka od wczoraj czekała na tą huśtawkę.
No po pierwsze nie widziałam, żeby całą noc stały i czekały, a po drugie inne dzieci też czekały i chciały się pobujać.
Normalnie ręce mi opadły.
Czy Was też wkurzają takie babusy czy może ja jestem przewrażliwiona?
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Z KULTURĄ NA TY
pozwalam 😀
ja też nie ingeruję w Niny perypetie na placu zabaw, od badzo dawna radzi sobie sama, ja siedzę na ławeczce za ogrodzeniem 😉
Bo to nie pierwszy “chory” tekst i wtrącanie się ze strony tej babki było.
ja tez sie podpiszę.
jeśli pozwolisz 🙂
ja uczę dzielenia się, ale w bardzo ograniczonym zakresie 😉
Tzn. stosem zabawek do piasku – jak najbardziej, bawmy się razem, będzie fajniej, a każdy przecież ma jakąś zabawkę i nikt nie jest pokrzywdzony;
ale takimi zabawkami typu jeździk, hulajnoga, rower – moje dzieci dzielić się nie muszą i ani trochę ich do tego nie zachęcam – to jest ich i szanuję ich prawo własności 😉 Jeśli same chcą dać pojeździć jakiemuś dobremu koledze – proszę bardzo. Nieznanym dzieciom nigdy.
Działa to oczywiście w dwie strony, na cudze rowery też moim dzieciom nie pozwalam wsiadać.
Mnie to straszną przyjemność dają takie dyskusje. Ze mna nikt nie chce dyskutować dłuzej niz parę minut. Kiedy zaczynam śpiewkę “o znęcaniu psychicznym i sprawie cywilnej w sądzie” ludzie dają spokój, dlaczego?
Tępie takie osoby strasznie!!!!
To ja mam chyba wyjatkowy plac zabaw przed domem, poniewaz jeszcze nigdy nie zdarzyla nam sie jaks nieprzyjemna sytuacja. Dzieciaki bawia sie razem, matki/babcie rozmawiaja ze soba.
mnie tez poki co zdarzyly sie sympatyczne spotkania;-) moje dzieco wrocilo kiedys z wiatraczkiem,i lizakami…moze wyglada na nieszczesliwa i ja panie obdarowuja;-)
z reszta ostatnio w zieleniaku wydebila bułke i cukierki;-)
Znasz odpowiedź na pytanie: Z KULTURĄ NA TY