Chorowanie i oczekiwania w stosunku do męża…

Sorki 🙂

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Chorowanie i oczekiwania w stosunku do męża…

  1. Zamieszczone przez kotagus
    W normalnych warunkach zapewne bym nie wstała, oczywiście, niech sobie sami robią. Tu akurat kontekst wypowiedzi był obrzydliwy i, co gorsza, wg mnie krzywdzący dla dzieci. Bo ton mówił “matce nie chce się z łóżka ruszyć, ja jestem >zajęty< więc musicie zrobić sobie sami", wiesz gdyby to ująć inaczej – "mama chora, to co, poradzicie sobie sami?".. sama rozumiesz, czasem ton wypowiedzi potrafi wiele…

    Tak przemyślałam sobie o co chłopu może chodzić – i moja wersja (nie sprawdzę, bo się od wczoraj już całkiem nie odzywa ) – leżę sobie sama w domu i SIĘ BYCZĘ, to nic, że boli można zażyć proszka, on nie dość że pracuje, nie dość, że ZAJMUJE SIĘ DZIĘĆMI to jeszcze ja COŚ od niego chcę!! No faktycznie, ma pod górkę chłopina… Aż mi go żal, i chyba się o niego zatroszczę 😉

    Wiesz co bym wtedy zrobiła…?
    Wstałabym i bardzo spokojnym głosem ale dobitnie i stanowczo zawstydziłabym go przy dzieciach. Po czym wróciłabym do łóżka.

    I daję głowę sobie uciąć, że stanąłby do pionu!

    Czasami wystarcza jedno zdanie.

    • minimum socjalne mam zapewnione
      teraz obłożnie chora nie jestem. kołderka nie wytrzepana Kubioszona sama odbieram (mi jest łatwiej, chociaż teoretycznie powinnam leżeć). Zakupy na jego głowie – i w tym tkwi największy problem
      M twierdzi, że zawsze kupuję za dużo i zupełnie niepotrzebne rzeczy i jak on robi zakupy to wydaje dużo mniej oczywiście, tylko, że połowy nie kupi – na szczęście nie rusza mnie to – z herbat została mi tylko melisa
      Jak w przyszłym tygodniu pójdę do sklepu, żeby uzupełnić zapasy, to znowu usłyszę, że jak on robił zakupy to tyle nie wydał


      • powiem tak – kiedys byłam chora 3 tyg z czego przez 10 dni nawe nie zeszłam na dół i nie widywałam dizeci. spałam i lezałam. M. radzi sobie doskonale, dba o mnie, siebie i dzieci. czasem moze cos tam zamarudzi ale raczej z własnego zmęczenia sytuacja. no ale on nie jest typowym facetem. kolezanki z pracy twierdzą ze jest błędem statystycznym 🙂

        • U mnie na szczęscie jest super.
          Tyle ze ja jestem osobą ktorej ciezko wylezec i wstaję. Więc ten mnie ciagle opieprza ze mam iśc się klasc i chorować.

          Ale poza tym spoko – dziećmi sie zajmuje, zawiezie, odwiezie, jesc do lozka mi poda – bo przeciez nie pozwoli mi wstac i zjesc obiad jak czlowiekowi przy stole z rodziną tylko kaze mi sie izolowac, zamyka mi drzwi od pokoju i mowi, ze mam nie zarazic dzieci.

          Ale ja na szczescie nie choruje za czesto – wiec jestem w stanie to przezyc jak mnie raz na czas rozlozy.

            • Zamieszczone przez ulaluki
              Myślę, że nie.

              U nas w domu było twarde wychowywanie, raczej nikt się nie rozczulał nad chorym. Fakt, że nikt nie chorował bardzo ciężko, a raz jak chorował(tata na raka) to mama się nim dobrze zajmowała.

              Stąd ja męża gonię, jak ma 38 stopni gorączki, z taką samą ja też zajmuję się dziećmi.
              (Mąż nie daje się czasem gonić;)).
              Natomiast teraz, gdy choruję bardziej przewlekle, z niewiadomą diagnozą, to zmienia się, więcej robi, no i dzielnie planuje swoją rolę podczas przyszłego mojego pobytu w szpitalu.

              Także, gdyby bał się o Ciebie,na pewno by “usługiwał”.

              Ja chorowałam raptem dwa razy, przeziębień, zapaleń gardła nie liczę.
              Zapalenie piersi mnie rozłożyło,prawie 40 stopni, to moja mama przyjechała, we dwoje się zajmowali dziećmi.

              to nie jest kwestia rozczulania. są osoby co łazą jak mają 39 i moga robic w zasadzie wszystko. ja osobiscie kłade sie do łózka przy 37,5 i juz sie do niczego nie nadaje. co do choroby – poki jestem na chodzie to łąze do pracy. jesli osiągam stan siedzenia w domu to znaczy ze jestm na serio chora. był czas ze sporo chorowałam i bardzo nie mialąm siły. ale ja z tych co walczą o swoje. wprost okreslam moje potrzeby i nikt nie ma wątpliwosci ze mama chora.
              Maz mimo choroby łazi i robi (z włąsnej woli, taki tym) ja jak chora leze i choruje.

              • Zamieszczone przez nesfree
                nie wiem, czy się wypowiadać w wątku, bo…

                mój i kołdrę przetrzepie, pić poda, jedzenie zrobi, wywietrzy, dzieckiem się zajmie, kwiatki przyniesie i bedzie dzwonić wiele razy z pracy z pytaniem, czy na coś mam ochotę, czy czegoś nie potrzebuję i jak się czuję.

                Z mojej strony jest to samo.

                to i u mnie podobnie, może oprócz tego dzwonienia z pracy- raczej każe zadzwonic jakby cos siedziało.

                • Kotaguś, ja teraz czekałabym tylko na chorobę męża, i celowo potraktowała go tak samo, poczułby na swojej skórze i może zrozumiałby? fakt ze ma mniej domowych obowiązków, ale nawet szklanki wody nie podałabym, oczywiście nie piszę tu o ciężkiej chorobie.

                  • U nas nie ma problemu-bo i tak to on zawozi i odbiera dzieci z pl i jest też z tych gotujących-więc często obiad i bez mojej choroby machnie:)

                    Natomiast-jakoś zawsze jest tak, że chorujemy jednocześnie! ( jak teraz)
                    Aktualnie po ciężkiej grypie jesteśmy…i wtedy robi w koło dzieci to, które czuje się lepiej…ja też nie leżę jak choruję raczej, nie potrafię.
                    Teraz spałam pół dnia-to się zajmował dziećmi. Jak on był w gorszym stanie-to zajmowałam się ja.

                    Gorzej jak kiedyś on z lumbagiem i na 4 do wc chodził a ja z wybitym barkiem i zbitym kolanem….wtedy się działo!;)

                    • zdrówka życzę.

                      statystyka jednak podpowiada że kobiety nie powinny chorować. ( ZWŁASZCZA bez zgody męża 😉 )

                      • moj skacze przy mnie jak mnie złozy, dzieci wykąpie, zajmie sie jak nalezy. Jedzenie zrobi (raczej nieumiejętnie ale zrobi :D) Jak pest potzrba to i wolne z pracy weżmie zeby zająć sie domem. Dobry bardzo jest dla mnie.

                        • Ja choruję jak teściowa przyjeżdża
                          Serio – jakoś tak się trafia… Nawet mam swoją teorię, że mój organizm wtedy wyczywa, że może odpuścić i wywala wszystko co się nagromadzi ;)… I wtedy łupie tak, że jestem na skraju utraty przytomności.

                          A w innym przypadku – ja z tych co jak chorują, to oczekują tylko, żeby ich zostawić w spokoju. Niecierpię trzepania kołderki, podawania lekarstw, pytań o samopoczucie itd… Włażę pod kołdrę i śpię. Jak coś chcę to wypełzam, biorę i wracam.
                          Mąż już się nauczył, że jak choruję to na wszelkie przejawy troski reaguję agresją i zostawia mnie w spokoju i trzyma dzieci z daleka :). Jakoś je wtedy karmi (szczerze mówiąc nigdy nie wnikałam jak), oporządza itd… Mi to pasuje 🙂

                          • Jak jestem chora..to co to kogo obchodzi:)
                            A tak na poważnie…to nie widzię różnicy w zachowaniu dot.pomocy mojego męża w czasie mojej choroby tudzież czy nie jestem chora
                            Jednym słowem nie pomaga.
                            Prosty przykład..jeszcze dwa tygodnie temu miałam nogę w gipsie..zerwane ścięgna i jeszcze inne badziewie…chodzić prawie nie mogłam bo jak tu chodzić z zerwanymi zszytymi.scięgnami..jak coś robiłam w domu to mój mąż mówił siądz sobie nie gotuj,nie sprzątaj.. No tak ale gdybym ja tego nie zrobiła to by się samo nie wyczarowało.

                            Dla porównania jak on ma katar to go nawet włosy na głowie których nie ma bolą:) i się z łóżka nie rusza.

                            • Zamieszczone przez ewkam
                              bywa różnie, zaleznie od humoru męża i mego samopoczucia
                              napoi, jak trzeba i nakarmi (choc ja jak chora to nie jem), dzieckiem ma obowiazek się zajmować – tu nie ma zmiłuj, to również jego dziecko;

                              U nas podobnie, tyle, że ja się po prostu kładę do łóżka i mam wszystko gdzieś. A mąż łaski nie robi:). Podaje lekarstwa, jedzenie, picie, dzieci odwozi-przywozi, czasem jest lekko sfochowany, że wszystko na jego głowie, no ale takie życie.

                              • Zamieszczone przez kurczak
                                Ja choruję jak teściowa przyjeżdża
                                Serio – jakoś tak się trafia… Nawet mam swoją teorię, że mój organizm wtedy wyczywa, że może odpuścić i wywala wszystko co się nagromadzi ;)… I wtedy łupie tak, że jestem na skraju utraty przytomności.

                                A w innym przypadku – ja z tych co jak chorują, to oczekują tylko, żeby ich zostawić w spokoju. Niecierpię trzepania kołderki, podawania lekarstw, pytań o samopoczucie itd… Włażę pod kołdrę i śpię. Jak coś chcę to wypełzam, biorę i wracam.
                                Mąż już się nauczył, że jak choruję to na wszelkie przejawy troski reaguję agresją i zostawia mnie w spokoju i trzyma dzieci z daleka :). Jakoś je wtedy karmi (szczerze mówiąc nigdy nie wnikałam jak), oporządza itd… Mi to pasuje 🙂

                                mam to samo. jak jestem jako tako na chodzie na czas ich obecnosci w domu biere lek zeby jako tako sie postawic na nogi i cos pomóc. jak lek nie stawia to leze i olewam. i nie wymagam specjalnej troski – musze mieć chusteczki i filmy. nich sie inni soba zajma i sie nie drą 🙂

                                • hmmm szczerze to jak strasznie rzadko choruję
                                  czasami mnie łapie jakieś lekkie przeziębienie, ale raczej nie zalegam wtedy w łóżku
                                  u nas raczej z tych chorujących jest K.
                                  i to wokół niego trzeba chodzić 😉
                                  Ale jak mi się zdarzy jakaś leżąca choroba, to kolację poda
                                  i szklankę herbaty też 😉
                                  i dzieciem się zajmie

                                  • Mój małżonek jest bardzo pomocny, obiadu tylko nie ugotuje. Problem jednak jest taki, że jeżeli robi wiecej niż powiedzmy jakieś tam ustalone obowiązki to czasami tak jakby oczekiwał, że ja mu za to pomnik postawie. W takim dowcipnym znaczeniu. Jeśli coś zrobi to musi zawsze sie tym pochwalić – jaki to on jest wspaniały. Tłumaczyłam mu kiedyś, że ja sie nie chwalę tym, że zrobiłam porządek w szafie, odkurzyłam, czy umyłam podłogi – ja to poprostu zrobiłam i już. Wnioskuje jednak, że niektóre chłopy tak mają i czasami zauważam, że coś zrobił ponad plan, głośno pochwalę i jest super.

                                    Znasz odpowiedź na pytanie: Chorowanie i oczekiwania w stosunku do męża…

                                    Dodaj komentarz

                                    Angina u dwulatka

                                    Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                    Czytaj dalej →

                                    Mozarella w ciąży

                                    Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                    Czytaj dalej →

                                    Ile kosztuje żłobek?

                                    Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                    Czytaj dalej →

                                    Dziewczyny po cc – dreny

                                    Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                    Czytaj dalej →

                                    Meskie imie miedzynarodowe.

                                    Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                    Czytaj dalej →

                                    Wielotorbielowatość nerek

                                    W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                    Czytaj dalej →

                                    Ruchome kolano

                                    Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                    Czytaj dalej →
                                    Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                    Logo
                                    Enable registration in settings - general