Dzisiaj sie spotkałam z “byłym aktualnym jeszcze mężem”. Po hamskich odzywkach zapytal kiedy może zobaczyć Karola. Powiedziałam, że sie zastanowię. Sama nie wiem co robić. Z jednej strony ma do tego prawo, ale…. No właśnie.jest jedno ale..On sie Karolem wogole nie zajmował przez te dwa lata.. Nie przewijal, nie karmił,nie kąpał, nie bawił się z nim.po prostu nic nie robił.dziecko było dla niego jak powietrze…. czasami jak go zostawiałam z synem, Mały mial zaschnięta kupe w pieluszce, która mąż rzekomo nie umiał przebrać?!?!?!… Ani razu, ale autentycznie ani razu nie przytulił Karola….był z Nim może z dwadzieścia razy na spacerze, ale nie na takim prawdziwym, tylko był z nim góra z pól godziny, kiedy ja kończyłam pakować w domu rzeczy, jak jechalismy gdzieś w trójkę…..i tak się zastanawiam, że może On chce mi zrobić na złość z Lolkiem..bo to że mu do tej pory na nim nie zależało to pewne….Karol jak mąż wracał z pracy ciągle wisial nad nim, żeby poszedł się z nim pobawić, a ten twiwerdził że jest zmęczony i nie ma czasu…po czym szedł z “kolegami” czytaj dupą) do knajpy lub do niej do domu…po prostu autentycznie się nim nie zajmował..teraz mam dylemat…czy umozliwić mu spotykanie z synem raz w tygodniu czy też do momentu rozprawy olać go, dopóki sąd coś postanowi w tej sprawie…wtedy zyskałabym na czasie, a Lolkowi potem byloby łatwiej…..tylko boję się, że wtedy mój “były aktualny” może mi coś zrobić.. Ale z drugiej strony boje się też, że będzie Karola buntowal przeciwko mnie (co jest prawie pewne) i że Karola strace albo że pozajmuje się Nim w czasie procesu rozwodowego, apotem oleje i Karol bedzie cierpiał.. Napiszcie prosze co zrobiłybyście w tej sytuacji, biorac pod uwagę, że mąż kompletnie nie zajmowal się dzieckiem do tej pory…
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Co sądzicie ?
Re: Co sądzicie?
Bardzo Ci współczuję i trzymam kciuki za Ciebie.
Biorąc pod uwagę Twoją sytuację zdecydowanie jestem przeciwna umożliwieniu ojcu widzenia z dzieckiem. Osobiście nie pozwoliłabym na odwiedziny ojca.
Zasadniczo w takiej sytuacji do wyboru są dwa wyjścia: albo dogadacie się z mężem i dziecko będzie widziało ojca bardzo często, będą to kontakty miłe i kulturalne i dziecko nie będzie wyczuwało nienawiści (dzieje się tak często jak rodzice wspólnie dochodzą do wniosku, że z jakiś względów nie chcą być małżeństwem) lub kategorycznie zabraniam ojcu widzenia z dzieckiem. Ponieważ w Waszym przypadku opcja pierwsza jest wykluczona, to ja osobiście wolę ostre cięcia, które na pierwszy rzut oka są trudne, ale w efekcie (czyt. na dłuższa metę) są mniej bolesne.
Obserwuję podobna sytuację u mojej przyjaciółki. Widzę jak dziecko bardzo cierpi i jak ona jest już wykończona nerwowo.
Tak na szybko przychodzą mi takie uzasadnienia:
Po pierwsze
Twój mąż niezależnie od tego czy mu umożliwisz kontakty czy nie zawsze na sprawie rozwodowej będzie twierdził, że Ty ograniczasz jego wizyty u dziecka. To jest pewne!!! Taka linia obrony jest powszechna, bo innych argumentów mu brak.
Po drugie
Skoro jesteście na takiej stopie wojennej jak piszesz, to dziecko nic na tym nie zyskuje. Przecież będzie się widział z ojcem w Twojej obecności, więc nasłucha się tylko epitetów pod Twoim adresem.
Po trzecie
Wizyty ojca zawsze będą dla dziecka świętem, będzie czekał na ten dzień. Tata będzie super, będzie kochany, niczego nie zabrania. Na dłuższą metę może być tak (ale nie musi) że tata będzie tym lepszym, a Ty ponieważ jesteś na co dzień to Karolowi spowszedniejesz. Mówię tu oczywiście o dziecku kilkuletnim, im starsze tym więcej rozumie. Po takiej wizycie dziecko bardzo tęskni i nie potrafi zrozumieć, dlaczego taty nie ma na stałe, było fajnie i nagle się skończyło.
Najgorsze jest to że na rozwodzie rodziców zawsze najgorzej cierpią dzieci. Jednak trzeba zrobić wszystko, żeby to cierpienie zminimalizować.
Taki jest mój punkt widzenia.
Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo wytrwałości.
Justyna i Staś 8m-cy
Re: Co sądzicie?
jak mu zabronisz, to wykorzysta to w sądzie. Może lepiej, gdybyś się przemogła i powiedziała, że skoro zależy mu na dziecku (;-)))))) to spotykajcie się we troje, przynajmiej do czasu rozprawy. Ale wiesz, żeby nie mógł Ci nic zarzucić i żeby nie było na Ciebie potem. A tak może się zniechęcić.
Nie znam Waszej sytuacjji, ale zdarza się, że facet chce niby opiekować dzieckiem, żeby alimenty mieć. A może jego babka nie może mieć dzieci albo co?
W każdym razie uważaj. Musisz być sprytna.
Minka z Oliwią (19.11.03)
Re: Co sądzicie?
Julko… ja także uważam, ze do tego niestety trzeba podejść taktycznie. Jesli zabronisz spotkań, zostaniesz oczerniona na rozprawie. I synek też bedzie miał wpajane przez ojca, ze nie miał z nim kontaktu nigdy – przez Ciebie.
POwinnas chyba pozwolic na te spotkania… nistety… i liczyc na to, ze to mąż nie podoła i z nich zrezygnuje. Niestety zaczęła się walka i taktyka sądowa… 🙁
Re: Co sądzicie?
Może niezrozumiale napisałam. Nie ma czego utrzymywac, ponieważ On sie NIm WOGÓLE nie zajmował…….. Nie da się zostać ojcem z dnia na dzień……
Re: Co sądzicie?
Dzieki Julia…wiesz.ja nie buntuję Karola na ojca, ale jestem pewna, że on będzie…boje się, że Go stracę…..
Co do uniewaznienia slubu.jeżeli okaże sie, że najmłodszy dziecika tej babeczki jest mojego męża, sprawa jest wygrana od ręki…….
Kurcze…myślałam, że to będzie prościej……..
Re: hmmm
Ja też to widze w ten sposób…
Znasz odpowiedź na pytanie: Co sądzicie ?