… przed “wykopaniem” kogos ze stanowiska, na którym ta osoba teoretycznie nia ma prawa być?
Może przdstawie całą sytuację.
Dwa lata temu pracowłam w pewniej szkole – z tego co wiem byli ze mnie mega zadowoleni:D i mi sie też tam świetnie pracowało… Ale pracowałam za zgoda kuratora oswiaty, ponieważ na zajmowane stanowisko nie mialam kwalifikacji, nie było kandydatów, ja miałam najbliższe wykształcenie kierunkowe – przyjeli mnie.
Po roku, we wrzesniu, znalazł sie kandydat z wykształaceniem, ja niestety musiałam sie pożegnać. Przyjełam to, nie widziałm w tym niespawiedliwości. Wiadomo, stanowisko państwowe, brak kwalifikacji z mojej strony.
W miedzyczasie zmienił się dyrektor szkoły.
Kandydat z kwalifikacjami tez odszedł, na jego miejsce została zatrudniona osoba, która nie miała totalnie nic wspólnego z zajmowanym stanowiskiem.
I teraz wkraczam ja:D
We wrzesniu będę miec pełne kwalifikacje do zajmowania tego stanowiska pracy. W szkole bardzo za mna tesknia 😀 bo owa pani okazała się totalnym niewypałem. Dyrektor, ma z ową zatrudniona pania baaardzo dobre stosunki. I powiedział mi, że ona zostaje.
I stad moje pytanie…bo wystarczy moja jedna oficjalna wizyta w wydziale oswiaty, poinformowanie o całej sprawie i panna leci I to nie dlatego, ze mam znajomosci, bo ich nie mam.
Mam poczuczucie żali i niesparwiedliwości, ale nie przesłania mi to horyzontu myslowego.
Wszyscy mówią, ze jestem głupia i powinnam sprawę zgłosić. Mi z jednej strony bardzo zależy, a z drugiej to zupełnie nie jest w moim stylu. Dodam, ze ta pani, o której mowa ma prace juz jako nauczuciel i to traktuje jako prace dodatkową.
No i co sadzicie?Zamotany
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: czy miałabyscie opory…
Idź za głosem serca :D:D:D
na pewno pierwszym ruchem powinna byc przemyslana rozmowa z dyrektorem. Co dalej to zalezy tez troche jkaim czlowiekiem jest dyrektor – bo pewnie z “wykopaniem” pani ze stanowiska nie bedziesz miecproblemu,tylko pytanie czy sobie ulozysz z nim relacje?
Osobiście nie miałabym skrupułów – życie mnie tego nauczyło, bo kiedyś dbałam o tyłki innych zamiast swój, a teraz wiem, że nie tędy droga. Niestety tak się w życiu porobiło, że w takich sytuacjach nie ma skrupułów, nie ma kumpli i trzeba walczyć o swoje. Też miałam “koleżankę”, która poza głupkowatymi uśmieszkami i robieniem wokół swojej osoby zamieszania na zasadzie nie kto mądrzejszy tylko kto głośniejszy próbowała zwracać na siebie uwagę, uwielbiała ploteczki i intrygi, a w głowie pustka dzwoniła, a że trafiła na szefa, który poziomem dorównywał jej to stworzyli “świetny” zespół i się dogadują.
Na Twoim miejscu nie miałabym najmniejszych problemów z tym, by pójść do kuratorium i zawalczyć o swoje, bo w Twoim przypadku ta praca najzwyczajniej w świecie Ci się należy. Koleżanka przed Tobą nie miała skrupułów, nie zastanawiała się nad tym, że zajmuje Twoje miejsce, bo Ty nie masz kwalifikacji więc teraz sytuacja się odwróciła i nie widzę nic dziwnego w tym, że chcesz wrócić skoro kwalifikacje zdobyłaś.
Dlatego działaj ale rozważnie! To mała miejscowość? Uuu…tym bardziej możesz mieć ciężko potem! I jakiś powód pewnie jest, że tam siedzi skoro nie ma żadnych kwalifikacji? Z takim układzikami to cholernie ciężko walczyć!
Powiem Ci na własnym przykładzie- że również powiedziałam pierwsza”król jest nagi”, obnażyłam fatalne błędy szefostwa- zjechał dyro na kraj i…szefostwo straciło pracę. Ochroniłam firmę przed cyrkami nie z tej ziemi, gdyby popracowały dłużej te osoby. Sytuacja była mocno stęchła i nikt nic nie chciał zrobić- zrobiłam ja, narażając się na utratę pracy.
Ale potem miałam ciężkie życie- zero wdzięczności! Każdy narzekał a nic nie robił. A i tak mnie potem obrzucano błotem… Niemniej nie żałuję;)
Działałam w słusznej sprawie. Co nie uchroniło mnie przed represjami i tak… życie.
Nie wiem, co bym zrobiła na twoim miejscu. Pewnie miałabym opory, ale z drugiej strony, gdybym odpuściła to długo bym sama na siebie była zła.
Jest jeszcze jedna bardzo ważna sprawa. Rozumiem, że ta pani pracuje z dziećmi, ale nie ma kwalifikacji do wykonywania tej pracy. I zapewne dzieci na tym tracą. Jako mama chciałabym, aby z moim dzieckiem pracowali jak najlepsi specjaliści. Jeśli zawalczysz o tą pracę to będzie lepiej i dla ciebie, i dla uczniów.
Wiesz – jesli zglosisz gdzie powinnas to musisz liczyc sier z konsekwencjami. Niekoniecznie przyjma Ci etam z otwartymi ramionami, niekoniecznie dyrektor i ta pani beda Ci laskawi no i moze jecze inni… Moe pogadaj z dyrem o calej sprawie moze da sie zalatwic inacze.
Latwo powiedziec WALCZ… ale…. czasami nie warto…
w tym wypadku “zero” oporów (bo tamta osoba bez kawlifikacji i by weszła zwolniono Twojego następcę, osobę z kawlifikacjami, to niesprawiedliwe)
…żednych skrópułów.. to nawet nie o Ciebie chodzi, zobacz ta osoba nie na swoim miejscu jest i jak piszesz inni pracownicy tej szkoły są z tego niezadowoleni…. nie móże być tak że w państwej placówce rządzi dyrektor i robi co chce choć niepowinien… DALA DOBRA OGÓŁU TO ZRÓB!!! jak sobie dyrektorka chce zatrudnnić panią to niech założy prywatnę szkołę…
nie powinnaś mieć rzadnych oporów!!! jeśli w takich sytuacjach będziemy mieć opory i niebędziemy działać wszędzie będą się liczyły tylko znajomości : praca, przedszkole, szpital…. trzeba z tym awlczyć!!! powodzenia!!
Ciapa, no mam wielką ochotę odpisać, ale nie wiem czy sie znowu dym na forumie nie zrobi… 😀
To spać idę… Ech…
ja bym miala
moglabym ewentualnie docisnac dyra, ale isc gdzies wyzej chyba nie…
PS: nie myslalam nad tym bardzo dlugo, wiec to tak pi razy oko
Znasz odpowiedź na pytanie: czy miałabyscie opory…