Czy spełni się nasze marzenie???

Jestem tutaj nowa i mam nadzieję, że ktoś odpowie na nurtujące mnie
pytania. Mam 23 lata, mój mąż 31. Jesteśmy małżeństwem od dwóch lat.
Mamy biologicznego synka, który za miesiąc skończy swój pierwszy
roczek życia. Zawsze marzyliśmy o adpocji bez względu na to, czy
będziemy mieć biologiczne dziecko, czy też nie. Mimo, że mamy synka,
to nadal o tym marzymy. Chcemy, żeby synek miał rodzeństwo. Chcemy
dać miłość dziecku, któremu tej miłości brakuje. Warunki
mieszkaniowe moim zdaniem mamy bardzo dobre. Mieszkamy w 110m2. Mamy
6 pokoi. Dziecko napewno miałoby swój pokoik. Zapisaliśmy się już na
kurs dla rodzin zastępczych (nie wiem, czy ze względu na zarobki
mamy szansę na adopcję- ja nie pracuję pobieram zasiłek dla
bezrobotnych, jestem w trakcie robienia magistra, mąż natomiast
zarabia ponad 3 tys miesięcznie, ale na zaświadczeniu widnieje o
wiele niższa kwota). Moje pytanie brzmi, czy z takim stażem i z
dzickiem biologicznym mamy jakieś szanse na adopcję? trochę boimy
się zostać rodziną zastępczą, gdyż nie umiałabym oddać dziecko,
które już byśmy pokochali. Z góry bardzo dziękuję za odpowiedź.
Pozdrawiam 🙂

19 odpowiedzi na pytanie: Czy spełni się nasze marzenie???

  1. Ciężko mi się wypowiedzieć… Nie jestem w temacie.
    Wydaje mi się, że więcej informacji znajdziesz na
    Oni tam znacznie więcej wiedzą na temat adopcji i wymagań… a przez co szans.
    Tutaj ostatnimi czasy bardzo cicho!
    Pozdrawiam i trzymam kciuki za udaną adopcję!!

    • Zamieszczone przez paszula
      Ciężko mi się wypowiedzieć… Nie jestem w temacie.
      Wydaje mi się, że więcej informacji znajdziesz na
      Oni tam znacznie więcej wiedzą na temat adopcji i wymagań… a przez co szans.
      Tutaj ostatnimi czasy bardzo cicho!
      Pozdrawiam i trzymam kciuki za udaną adopcję!!

      Dziękuję bardzo za odpowiedź. Pozdrawiam

      • Zamieszczone przez werab23
        Jestem tutaj nowa i mam nadzieję, że ktoś odpowie na nurtujące mnie
        pytania. Mam 23 lata, mój mąż 31. Jesteśmy małżeństwem od dwóch lat.
        Mamy biologicznego synka, który za miesiąc skończy swój pierwszy
        roczek życia. Zawsze marzyliśmy o adpocji bez względu na to, czy
        będziemy mieć biologiczne dziecko, czy też nie. Mimo, że mamy synka,
        to nadal o tym marzymy. Chcemy, żeby synek miał rodzeństwo. Chcemy
        dać miłość dziecku, któremu tej miłości brakuje. Warunki
        mieszkaniowe moim zdaniem mamy bardzo dobre. Mieszkamy w 110m2. Mamy
        6 pokoi. Dziecko napewno miałoby swój pokoik. Zapisaliśmy się już na
        kurs dla rodzin zastępczych (nie wiem, czy ze względu na zarobki
        mamy szansę na adopcję- ja nie pracuję pobieram zasiłek dla
        bezrobotnych, jestem w trakcie robienia magistra, mąż natomiast
        zarabia ponad 3 tys miesięcznie, ale na zaświadczeniu widnieje o
        wiele niższa kwota). Moje pytanie brzmi, czy z takim stażem i z
        dzickiem biologicznym mamy jakieś szanse na adopcję? trochę boimy
        się zostać rodziną zastępczą, gdyż nie umiałabym oddać dziecko,
        które już byśmy pokochali. Z góry bardzo dziękuję za odpowiedź.
        Pozdrawiam 🙂

        Ja nie na temat ale podziwiam Was i zyczę powodzenia—-żeby to marzenie sie jak najszybciej spełniło

        • Dziękuję Ci bardzo 🙂

          • Zamieszczone przez magda2109
            Ja nie na temat ale podziwiam Was i zyczę powodzenia—-żeby to marzenie sie jak najszybciej spełniło

            Ja równiez TRZYMAM KCIUKI, Powodzonka !!!!!!!!!!!

            • Powodzenie sie przyda. Dzięki 🙂

              • To bardzo szlachetne co piszesz. Co do stażu – raczej tym się nie martw, bo po pierwsze procedura trwa prawie rok, a czas oczekiwania ok. 3 lat (w sumie więc ok. 3 lat, bo procedura wlicza się do czasu oczekiwania). To zatem daje już 5 lat. Co do zarobków – przez te 3 lata może się naprawdę sporo zmienić, więc to też nie przesądza sprawy.

                Natomiast ważniejsze od tych dwóch rzeczy są POBUDKI do adopcji. Twoja motywacja jest oczywiście bardzo szlachetna, ale litość nie jest dobrą motywacją do adopcji. Piszesz “Chcemy dać miłość dziecku, któremu tej miłości brakuje?” Uwierz mi – kolejki po dziecko są takie, że pobudka litowania się nad losem tych porzuconych dzieciaczków nie przejdzie! Tym dzieciom nie zabraknie miłości – trafiają do ludzi, dla których posiadanie dziecka jest marzeniem i którzy latami wyczekują spełnienia tego marzenia. Kolejki są takie, że ośrodki nie nadążają z pracą. Ludzie wydeptują ścieżki do OAO i są to ludzie, którzy stracili biologiczne dziecko lub mimo wieloletniego leczenia nie mogą go mieć. Czy tym adoptuś należy się bardziej niż Tobie? Nie wiem, ale Ci ludzie chcą mieć dziecko, bo chcą tworzyć pełną rodzinę, a ich fizyczność im to uniemożliwia. Ty zaś możesz mieć biologiczne dziecko. Poza tym jak przypuszczam (choć tego nie wiem, bo nie napisałaś) chcecie dostać zdrowe niemowlę, lub trochę starsze, ale wciąż małe. Nie chcesz schorowanego dzieciaczka, którego nikt nie chce. Nie kilkulatka, który raczej nie ma wielkich szans na adopcję. A zatem nie chcesz faktycznie dziecka, któremu naprawdę “brakuje miłości”, prawda? Ale dziecka, o które ludzie się zabijają – zdrowego, małego. Dziecka, które mogłabyś sobie urodzić. Przygotuj się na pytanie dlaczego nie chcesz go urodzić? I na serię bardzo szczegółowych dociekań, ponieważ takie coś jest nie do końca “standardowe”. A uwierz mi pracownicy w OAO bardzo mocno filtrują takie pobudki.

                Nie chcę Cię urazić tym, co napisałam. Broń boże! Nie znam Cię i nie oceniam. Na pewno jesteś bardzo wartościową młodą osobą. Ale nastawiam Cię na to, co będzie, co usłyszysz w ośrodku adopcyjnym. A także zachęcam do refleksji. Powodzenia

                • Zamieszczone przez szi
                  To bardzo szlachetne co piszesz. Co do stażu – raczej tym się nie martw, bo po pierwsze procedura trwa prawie rok, a czas oczekiwania ok. 3 lat (w sumie więc ok. 3 lat, bo procedura wlicza się do czasu oczekiwania). To zatem daje już 5 lat. Co do zarobków – przez te 3 lata może się naprawdę sporo zmienić, więc to też nie przesądza sprawy.

                  Natomiast ważniejsze od tych dwóch rzeczy są POBUDKI do adopcji. Twoja motywacja jest oczywiście bardzo szlachetna, ale litość nie jest dobrą motywacją do adopcji. Piszesz “Chcemy dać miłość dziecku, któremu tej miłości brakuje?” Uwierz mi – kolejki po dziecko są takie, że pobudka litowania się nad losem tych porzuconych dzieciaczków nie przejdzie! Tym dzieciom nie zabraknie miłości – trafiają do ludzi, dla których posiadanie dziecka jest marzeniem i którzy latami wyczekują spełnienia tego marzenia. Kolejki są takie, że ośrodki nie nadążają z pracą. Ludzie wydeptują ścieżki do OAO i są to ludzie, którzy stracili biologiczne dziecko lub mimo wieloletniego leczenia nie mogą go mieć. Czy tym adoptuś należy się bardziej niż Tobie? Nie wiem, ale Ci ludzie chcą mieć dziecko, bo chcą tworzyć pełną rodzinę, a ich fizyczność im to uniemożliwia. Ty zaś możesz mieć biologiczne dziecko. Poza tym jak przypuszczam (choć tego nie wiem, bo nie napisałaś) chcecie dostać zdrowe niemowlę, lub trochę starsze, ale wciąż małe. Nie chcesz schorowanego dzieciaczka, którego nikt nie chce. Nie kilkulatka, który raczej nie ma wielkich szans na adopcję. A zatem nie chcesz faktycznie dziecka, któremu naprawdę “brakuje miłości”, prawda? Ale dziecka, o które ludzie się zabijają – zdrowego, małego. Dziecka, które mogłabyś sobie urodzić. Przygotuj się na pytanie dlaczego nie chcesz go urodzić? I na serię bardzo szczegółowych dociekań, ponieważ takie coś jest nie do końca “standardowe”. A uwierz mi pracownicy w OAO bardzo mocno filtrują takie pobudki.

                  Nie chcę Cię urazić tym, co napisałam. Broń boże! Nie znam Cię i nie oceniam. Na pewno jesteś bardzo wartościową młodą osobą. Ale nastawiam Cię na to, co będzie, co usłyszysz w ośrodku adopcyjnym. A także zachęcam do refleksji. Powodzenia

                  Wiesz co? Kiedyś też chciałam adoptować dziecko, ot tak – aby pomóc kolejnemu dzieciaczkowi, ale przyznam, że to co napisałaś daje wiele do myślenia.

                  • ambicjo, cieszę się, że tak mówisz:)
                    adopcja powinna być poprzedzona refleksją i to bardzo rzeczową i chłodną – jakie są moje prawdziwe pobudki, jak to wpłynie na mnie, na moją rodzinę, a także (!) na moje biologiczne dziecko jeśli już takowe mam…ech, no wiele tych przemyśleń, mówię Ci

                    • Coś o tym wiem!! 🙁 Ciągle myślę!!!

                      • Zamieszczone przez szi
                        Uwierz mi – kolejki po dziecko są takie, że pobudka litowania się nad losem tych porzuconych dzieciaczków nie przejdzie! Tym dzieciom nie zabraknie miłości – trafiają do ludzi, dla których posiadanie dziecka jest marzeniem i którzy latami wyczekują spełnienia tego marzenia. Kolejki są takie, że ośrodki nie nadążają z pracą.

                        Tak z ciekawości – dlaczego są takie kolejki, skoro domy dziecka są (podobno) przepełnione? Czy jest to spowodowane faktem, że tak naprawdę dzieci, które można adoptować (tzn. mają tak uregulowaną sytuację prawną) jest bardzo mało?

                        • Zamieszczone przez kurczak
                          Tak z ciekawości – dlaczego są takie kolejki, skoro domy dziecka są (podobno) przepełnione? Czy jest to spowodowane faktem, że tak naprawdę dzieci, które można adoptować (tzn. mają tak uregulowaną sytuację prawną) jest bardzo mało?

                          Właśnie dlatego… procedury i papiery to podstawa… wiele rodziców nie zrzekło się praw do dziecka… a do tego ludzie chętniej adoptują maluszki a te dzieci, które już swoje przeżyły mniej chętnie są adoptowane…
                          W sumie to z mojej perspektywy to troszkę to rozumiem. Dziecko, które swoje w zyciu przeżyło jest trudniejsze i niektórzy się pewnie boją…

                          • Witam wszystkich. Niestety ze względów zdrowotnych nie mogę mieć dzieci, albo może inaczej ciąża byłaby zagrożeniem dla mojego życia, a na domiar złego dziecko mogłoby odziedziczyć moją genetycznie uwarunkowana chorobę. Dlatego nastawiłam sie na adopcję…kurcze z tego co piszecie, to trwa długo.. Nie miałam pojęcia o tym.
                            Zawsze nurtowało mnie, czy jako osoba chora, mój przyszły mąż jest zdrowy, mam szansę na adopcję. Choruje na serce, czy to jakaś przeszkoda w adopcji?

                            • Zamieszczone przez figa1980
                              Witam wszystkich. Niestety ze względów zdrowotnych nie mogę mieć dzieci, albo może inaczej ciąża byłaby zagrożeniem dla mojego życia, a na domiar złego dziecko mogłoby odziedziczyć moją genetycznie uwarunkowana chorobę. Dlatego nastawiłam sie na adopcję…kurcze z tego co piszecie, to trwa długo.. Nie miałam pojęcia o tym.
                              Zawsze nurtowało mnie, czy jako osoba chora, mój przyszły mąż jest zdrowy, mam szansę na adopcję. Choruje na serce, czy to jakaś przeszkoda w adopcji?

                              To w sumie zależy od lekarzy. Jeśli lekarz wyda Ci zaświadczenie co do Twojego stanu zdrowia to myślę, że nie powinno zdrowie być przeszkodą.

                              Poproszą Lurkę, aby tu zglądnęła i Ci coś napisała!! 🙂

                              • Zamieszczone przez paszulka

                                Poproszą Lurkę, aby tu zglądnęła i Ci coś napisała!! 🙂

                                nie poczuwam się do bycia lurką… 😉 ale już piszę 🙂

                                • Zamieszczone przez laurka
                                  nie poczuwam się do bycia lurką… 😉 ale już piszę 🙂

                                  Przepraszam!!

                                  • Zamieszczone przez figa1980
                                    Witam wszystkich. Niestety ze względów zdrowotnych nie mogę mieć dzieci, albo może inaczej ciąża byłaby zagrożeniem dla mojego życia, a na domiar złego dziecko mogłoby odziedziczyć moją genetycznie uwarunkowana chorobę. Dlatego nastawiłam sie na adopcję…kurcze z tego co piszecie, to trwa długo.. Nie miałam pojęcia o tym.
                                    Zawsze nurtowało mnie, czy jako osoba chora, mój przyszły mąż jest zdrowy, mam szansę na adopcję. Choruje na serce, czy to jakaś przeszkoda w adopcji?

                                    figa, jesteśmy chyba w podobnej sytuacji. z tym, że ja mam cukrzycę i próbuję zajść w ciążę (co mi niestety nie wychodzi). ale od zawsze marzyłam o adopcji i właśnie teraz postanowiliśmy zgłębić temat, a w zasadzie go zacząć wprowadzać w życie.

                                    słyszałam, że o adopcję jest bardzo trudno i długo to trwa. natomiast szybciej można dostać dziecko jako rodzina zastępcza, a potem można się sądownie starać o adopcję tego dziecka, gdy ono już jest w danej rodzinie. sąd też lepiej na to patrzy i często sprawa zamyka się na jednym posiedzeniu (odebranie praw rodzicom i przyznanie dziecka rodzinie zastępczej, która od tej pory jest rodziną adopcyjną).

                                    tak więc poszliśmy do MOPSu… wydawało mi się, że to tylko kwestia zrobienia 9-tygodniowego kursu, a tu się okazuje, że to o wiele cięższa sprawa.
                                    trzeba zebrać masę papierków, zarobki, wydatki, zaświadczenie od lekarza o braku przeciwwskazań, wywiad środowiskowy, zaświadczenie o niekaralności, rozmowy z sąsiadami, odwiedziny dzielnicowego…

                                    rozumiem, że muszą prześwietlić rodzinę, ale boję się, że jakaś głupota nas zdyskwalifikuje… wywiad mieliśmy w zeszły piątek. bałam się jak cholera. przyszły dwie babeczki i były bardzo sympatyczne. przyczepiły się jednak mojej cukrzycy (lekarka rodzinna powiedziała, że nie wystawi mi zaświadczenia bez wpisania info o cukrzycy)… kazały donieść jeszcze zaświadczenie od diabetologa. mam nadzieję, że moja pani doktor nie będzie robić problemów. i tu właśnie istotna (niestety mało optymistyczna) wiadomość. ostatnio na wizycie diabetolog opowiadała o swojej pacjentce (diabetyczce, oczywiście), która urodziła jedno dziecko, a drugie dziecko chciała adoptować. i ośrodek adopcyjny wydał opinię, że z powodu cukrzycy nie nadaje się na matkę adopcyjną. dziewczyna tak się wkurzyła, że i drugie dziecko sama urodziła… ale to tylko pokazuje bezsens polskiej rzeczywistości.

                                    jednak nie powinnaś się zniechęcać. mam wrażenie, że dużo zależy od ludzi, na jakich się trafi. idź rozeznaj sprawę. i spytaj swojego lekarza (chyba kardiologa) czy ewentualnie napisałby Ci zaświadczenie o braku przeciwwskazań do pełnienia roli rodzica zastępczego/adopcyjnego. no chyba, że uda Ci się dostać zaświadczenie od lekarza rodzinnego bez wzmianki o Twojej chorobie. tylko, że nie uważam tego za dobry pomysł, bo jak się zacznie “prześwietlanie” Twojej rodziny, to ten fakt może wyjść na światło dzienne i wtedy może się porobić kaszana. moim zdaniem lepiej nic ważnego nie ukrywać.

                                    jeśli będziesz chciała bardziej szczegółowe info na temat np. pytań na tym wywiadzie środowiskowym, to chętnie Ci napiszę. do 24-go października mamy czas na zgromadzenie brakujących dokumentów (mój podział majątku, w którym poprzedni mąż zrzekł się mieszkania, zaświadczenia o niekaralności, bo nie zdążyliśmy ich załatwić, bo strasznie szybko ten wywiad wyniknął), a potem nie wiem kiedy będzie decyzja… boję się…

                                    trzymam za Was mocno kciuki (a Ty trzymaj za nas)!

                                    • Laurka dziękuję Ci bardzo za opisanie tego wszystkiego…oczywiście będę za Was mocno trzymała kciuki.
                                      U mnie raczej nie da się ukryć tej choroby, bo z tego tytułu dostaję rentę, jestem już po operacji kardiochirurgicznej, ale lekarze zwłaszcza mój kardiolog, ciągle mi powtarza że mam żyć normalnie więc przypuszczam że opinie od lekarzy miałabym pozytywne.
                                      Tak szczerze mówiąc, to ja pierwszy raz rozmawiam na ten temat z kimś kto wie coś na ten temat. Jestem w szoku, że to tak wygląda, nie miłam pojęcia. Na razie będę oswajać się z tą myślą.
                                      Dziękuję jeszcze raz!

                                      • Czy spełmi się nasze marzenie

                                        Witam, jak chcecie uzyskać jeszcze jakieś ważne wiadomości a może nurtują was jakieś pytania, wejdźcie na stronę naprawdę polecam.

                                        Znasz odpowiedź na pytanie: Czy spełni się nasze marzenie???

                                        Dodaj komentarz

                                        Angina u dwulatka

                                        Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                        Czytaj dalej →

                                        Mozarella w ciąży

                                        Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                        Czytaj dalej →

                                        Ile kosztuje żłobek?

                                        Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                        Czytaj dalej →

                                        Dziewczyny po cc – dreny

                                        Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                        Czytaj dalej →

                                        Meskie imie miedzynarodowe.

                                        Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                        Czytaj dalej →

                                        Wielotorbielowatość nerek

                                        W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                        Czytaj dalej →

                                        Ruchome kolano

                                        Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                        Czytaj dalej →
                                        Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                        Logo
                                        Enable registration in settings - general