depresja

zastanawiam się

czy z tego można wyjść tak “raz na zawsze”?

nie pytam o siebie, bo wiem, że ja sama sobie winna jestem. jeśli już zaczynam leczenie, to przerywam od razu, kiedy jest lepiej, zamiast doprowadzić sprawę do końca.. człowiek uczy się na błędach, może i ja się nauczę..

ale interesuje mnie, czy można się z tego całkiem wyplątać, zupełnie wyleczyć? czy może jest inaczej – że jak ktoś już ma tendencje depresyjne, to zawsze musi liczyć się z tym, że TO może wrócić, nawet po pełnym leczeniu i dobrych jego efektach?

Strona 17 odpowiedzi na pytanie: depresja

  1. dobra, do odważnych świat należy,nie?

    nie biorę dzisiaj, rano mi pani doktor kazała i tak też uczynię

    od jutra zmieniam mój świat na lepsze

    • Zrobiłam test – mój wynik to 21.

      • Zamieszczone przez Aneta.
        dobra, do odważnych świat należy,nie?

        nie biorę dzisiaj, rano mi pani doktor kazała i tak też uczynię

        od jutra zmieniam mój świat na lepsze

        Anet a co to za mina?;) nad każdym lekiem tak deliberujesz?:D

        Spokoojnie! nie oczekuj BUM żadnego- w żadną str. ( o ile nie weźmiesz jak ja od razu całej dawki)

        Możesz mieć przez pierwszy mies. jakieś tam sensacyjki ale to minie.

        • Zamieszczone przez ahimsa
          Anet a co to za mina?;) nad każdym lekiem tak deliberujesz?:D

          Spokoojnie! nie oczekuj BUM żadnego- w żadną str. ( o ile nie weźmiesz jak ja od razu całej dawki)

          Możesz mieć przez pierwszy mies. jakieś tam sensacyjki ale to minie.

          no Ala, ulotka jest powalająca..

          wiesz, ja nad niektórymi tak deliberuję.. ZAWSZE czytam ulotki i jak mi się nie podoba lista skutków ubocznych to różnie bywa, często jeśli chodzi o dzieci nie podaję..

          całej dawki nie wezmę, pani doktor mi wszystko ładnie wyjaśniła, po 3 dni od 1/4 dawki zaczynam..

          najbardziej zastanawia mnie, że ok – no miesiąc leczenia to za krótko, ale ona powiedziała, że np. 3 miesiące często wystarcza dziwne jak dla mnie, w 3 miesiące uporać się z balastem, jaki nazbierał się przez tyyyyle lat? trudno mi w to uwierzyć.. już bardziej przemawiają do mnie psychoterapie i to też nie na zasadzie, że hop siup wszystko się unormuje w jeden sezon… no zdziwiłam się.

          • Zamieszczone przez Aneta.
            no Ala, ulotka jest powalająca..

            wiesz, ja nad niektórymi tak deliberuję.. ZAWSZE czytam ulotki i jak mi się nie podoba lista skutków ubocznych to różnie bywa, często jeśli chodzi o dzieci nie podaję..

            całej dawki nie wezmę, pani doktor mi wszystko ładnie wyjaśniła, po 3 dni od 1/4 dawki zaczynam..

            najbardziej zastanawia mnie, że ok – no miesiąc leczenia to za krótko, ale ona powiedziała, że np. 3 miesiące często wystarcza dziwne jak dla mnie, w 3 miesiące uporać się z balastem, jaki nazbierał się przez tyyyyle lat? trudno mi w to uwierzyć.. już bardziej przemawiają do mnie psychoterapie i to też nie na zasadzie, że hop siup wszystko się unormuje w jeden sezon… no zdziwiłam się.

            Nie nastawiaj się na 3 miesiące.
            Pewnie tyle wystarcza, aż się sytuacja unormuje. Ale wg mnie to zdecydowanie za szybko na przerwanie leczenia.
            Chociaż ja nie psychiatra, to się mogę nie znać.
            Ja mam w planach min rok leczenia. No chyba że wcześniej się zdecydujemy na drugie dziecko, wtedy będę myśleć co zrobić.

            • Bliskiej mi osobie psychiatra powiedział, że leczenie /, tak aby zakończone było sukcesem i żeby dziadostwo nie wróciło/w dużym procencie powodzenia/ musi się leczyć ok 5 lat.

              Zaczynamy leczenie po raz trzeci…. mam nadzieję, że wytrwamy. Niestety nie jest dobrze – rozbicie, brak apetytu, problemy ze spaniem.

              Wcześniej było lepiej, teraz po miesiącu brania zaleconych leku, taki nagły zwrot. Mam nadzieję, że to minie szybko…

              Mi w teście wyszło – 42 pkt
              Wiem, że muszę coś z tym zrobić – i na tym koniec. Jakoś radzę sobie.
              edytuję, bo wyżej pisałam “my”…dlaczego tak łatwo jest pomóc Komuś, a samemu trudno wziąć się za siebie

              • Zamieszczone przez beamama
                niewyobrażalna orka na terapiach, najpierw grupowa, gdzie, uwierzcie, wyjęłam wszystko ze środka, przenicowałam w inne i włożyłam z powrotem, było właściwie niby ok, ale coś mi mówiło, że komfort życia może być jeszcze większy więc potem indywidualna dwa lata aż wreszcie doczekałam się stanu, kiedy po 10 latach małżeństwa odważyłam się na dziecko 🙂 niedługo drugie 🙂
                Gdyby nie terapie, żadne tabletki nie pomogłyby mi, przykryłyby problem, który co jakiś czas by i tak wyłaził. Tabletki to ja mogę sobie teraz brać, jeśli komfort życia odbiega od tego, który mi odpowiada.

                bea – pogrubione stanowi właściwie sedno terapii. a to, że to ciężka robota to wiedzą ci co to przepracowali.

                Zamieszczone przez Aneta.
                od jutra zmieniam mój świat na lepsze

                trzymam kciuki

                Zamieszczone przez Aneta.
                najbardziej zastanawia mnie, że ok – no miesiąc leczenia to za krótko, ale ona powiedziała, że np. 3 miesiące często wystarcza dziwne jak dla mnie, w 3 miesiące uporać się z balastem, jaki nazbierał się przez tyyyyle lat? trudno mi w to uwierzyć.. już bardziej przemawiają do mnie psychoterapie i to też nie na zasadzie, że hop siup wszystko się unormuje w jeden sezon… no zdziwiłam się.

                pewnie lekarce chodziło o to, że przez te 3 miesiące wyrównają się/uzupełnią poziomy odpowiednich substancji w mózgu (serotonina i inne), będzie się dało normalnie funkcjonować – a dopiero potem można pójść na terapię, która coś da.
                ale czasem jest zupełnie odwrotnie – jak pisze wyżej bea

                człowiek jest bardzo skomplikowany, kiedyś chciałem iść na medycynę, ale jednak doszedłem do wniosku, że z maszynami/prądem/komputerami/automatyką popełnione błędy nie kosztują tyle co błędy popełnione na człowieku. ostatecznie zrezygnowałem z medycyny i wybrałem polibudę.

                • dla rozładowania atmosfery mam takie coś 🙂

                  • Zamieszczone przez mamia

                    Mi w teście wyszło – 42 pkt

                    rekord

                    do lekarza marsz!

                    • Ulotka ulotką;) no muszą napisać wszystko;)

                      dziej-

                      Ja dziś rano poczułam coś na kształt zadowolenia z życia
                      SUPER uczucie! Dzień nie jawi mi sie jako pułapka i tor z przeszkodami- ale poczułam, że jest fajnie, bo leży śnieg, świeci słońce i lubię swój dom;P

                      Nie palę. ( znów zeszłam z paczki do zera) To też ważne…..w ciągu dnia będzie kilka zmian pewnie i zwrotów akcji-ale ta chwila i tak była super.

                      • Ala, super 🙂

                        cieszę się, że Ci lepiej i żeby już tylko coraz lepiej było!!

                        mamia do lekarza marsz!!!!!

                        ja połknęłam właśnie moją pierwszą dawkę, nie pytajcie ile mnie to kosztowało jestem tak zestresowana, że nawet gdyby mi coś miało po leku być nie rozpoznałabym tego
                        no oby nic nie było

                        • Zamieszczone przez Aneta.
                          Ala, super 🙂

                          cieszę się, że Ci lepiej i żeby już tylko coraz lepiej było!!

                          mamia do lekarza marsz!!!!!

                          ja połknęłam właśnie moją pierwszą dawkę, nie pytajcie ile mnie to kosztowało jestem tak zestresowana, że nawet gdyby mi coś miało po leku być nie rozpoznałabym tego
                          no oby nic nie było

                          Pamietam jak też się wsłuchiwałam w siebie wieszcząć katastrofę:)

                          Tak na serio niepokojące objawy tyo jakaś gorączka, uczulenie czy coś.
                          Resztę- trzeba przejść ( O ILE coś się w ogóle będzie działo:))

                          • Zamieszczone przez Aneta.

                            ja połknęłam właśnie moją pierwszą dawkę, nie pytajcie ile mnie to kosztowało jestem tak zestresowana, że nawet gdyby mi coś miało po leku być nie rozpoznałabym tego
                            no oby nic nie było

                            😀 Szalona:Buziaki:

                            A po zioła jak sięgasz nie masz niepokoi? Też mogą niezłego diabła narobić…zwłaszcza jak są przyjmowane w niekontrolowanych ilościach, sa mieszane… – w pigule choć mniej więcej wiesz czego ile wcisnęli

                            • Oj szukałam takiego wątku. NIe wiedziałam,że jest aż taki długaśny.

                              A skąd odróżnić depresję od zimowego doła?

                              Wydaje mi sie ze zawsze z brakiem słońca gorzej się czuję. Wiosną i latem jest lepiej.

                              Teraz znów taki dół. Przychodzę do domu z pracy i najchętniej bym leżała w łóżku.
                              Zrobie co mam zrobić ale bez jakiegoś zapału. Może to zwykłe lenistwo 🙂

                              Zauważyłam że bardzo rzadko się śmieję czy cieszę. A przeraziło mnie jak ostatnio kiedyś zaśmiałam się w głos z dzieci i Paula powiedziała:

                              ooo mama się śmieje. Chyba żle jak dzieci widzą że się nie śmieję

                              I w ogóle dużo myślę o śmierci.
                              Mając trochę po trzydziestce rozmyślam o tym że to już pewnie połowa życia,że to szybko zleci.

                              Tak samo myślę ciągle o tym,że mój tata za niedługo umrze.

                              Wiem głupie to bo tata jest w dobrym zdrowiu ale ma 70 tke i teraz łapię się nad tym ze ciągle myślę o tym że może umrzeć lada dzień

                              NIe cieszę się tym co jest Potrzebuję kopa w dupę…

                              Dużo by jeszcze pisać….
                              Mężowi jak kiedyś powiedziałam,że może to depresja to powiedział
                              Weź się w garść
                              Typowe,
                              On nie uznaje takiej jednostki chorobowej 🙁

                              • Zamieszczone przez Regi
                                Oj szukałam takiego wątku. NIe wiedziałam,że jest aż taki długaśny.

                                A skąd odróżnić depresję od zimowego doła?

                                Wydaje mi sie ze zawsze z brakiem słońca gorzej się czuję. Wiosną i latem jest lepiej.

                                Teraz znów taki dół. Przychodzę do domu z pracy i najchętniej bym leżała w łóżku.
                                Zrobie co mam zrobić ale bez jakiegoś zapału. Może to zwykłe lenistwo 🙂

                                Zauważyłam że bardzo rzadko się śmieję czy cieszę. A przeraziło mnie jak ostatnio kiedyś zaśmiałam się w głos z dzieci i Paula powiedziała:

                                ooo mama się śmieje. Chyba żle jak dzieci widzą że się nie śmieję

                                I w ogóle dużo myślę o śmierci.
                                Mając trochę po trzydziestce rozmyślam o tym że to już pewnie połowa życia,że to szybko zleci.

                                Tak samo myślę ciągle o tym,że mój tata za niedługo umrze.

                                Wiem głupie to bo tata jest w dobrym zdrowiu ale ma 70 tke i teraz łapię się nad tym ze ciągle myślę o tym że może umrzeć lada dzień

                                NIe cieszę się tym co jest Potrzebuję kopa w dupę…

                                Dużo by jeszcze pisać….
                                Mężowi jak kiedyś powiedziałam,że może to depresja to powiedział
                                Weź się w garść
                                Typowe,
                                On nie uznaje takiej jednostki chorobowej 🙁

                                Jeśłi obniżony nastrój, martwienie się, brak napędu trwają dłużej niż dwa tygodnie, to raczej nie chandra, bo ta mija po kilku dniach.
                                A najlepiej deresje od zimowego doła odrózni lekarz, nie Ty 🙂
                                Więęęęęęc…

                                • Zamieszczone przez Regi
                                  Oj szukałam takiego wątku. NIe wiedziałam,że jest aż taki długaśny.

                                  A skąd odróżnić depresję od zimowego doła?

                                  Wydaje mi sie ze zawsze z brakiem słońca gorzej się czuję. Wiosną i latem jest lepiej.

                                  Teraz znów taki dół. Przychodzę do domu z pracy i najchętniej bym leżała w łóżku.
                                  Zrobie co mam zrobić ale bez jakiegoś zapału. Może to zwykłe lenistwo 🙂

                                  Zauważyłam że bardzo rzadko się śmieję czy cieszę. A przeraziło mnie jak ostatnio kiedyś zaśmiałam się w głos z dzieci i Paula powiedziała:

                                  ooo mama się śmieje. Chyba żle jak dzieci widzą że się nie śmieję

                                  I w ogóle dużo myślę o śmierci.
                                  Mając trochę po trzydziestce rozmyślam o tym że to już pewnie połowa życia,że to szybko zleci.

                                  Tak samo myślę ciągle o tym,że mój tata za niedługo umrze.

                                  Wiem głupie to bo tata jest w dobrym zdrowiu ale ma 70 tke i teraz łapię się nad tym ze ciągle myślę o tym że może umrzeć lada dzień

                                  NIe cieszę się tym co jest Potrzebuję kopa w dupę…

                                  Dużo by jeszcze pisać….
                                  Mężowi jak kiedyś powiedziałam,że może to depresja to powiedział
                                  Weź się w garść
                                  Typowe,
                                  On nie uznaje takiej jednostki chorobowej 🙁

                                  ekhm wszystko mam podobnie, myślałam, że tylko ja tak myślę o śmierci…

                                  • Ala dobrze że Ci lepiej, ale Ty wiesz 🙂

                                    Aneta nie stresuj się 🙂 Najwyżej będzie Ci trochę niedobrze 😉 Prawie jak w ciąży 😉

                                    Regi dopiero po przeczytaniu Twojego posta uświadomiłam sobie, że ja też często się zamartwiam, że ktoś z mojej rodziny umrze

                                    Dziewczyny, nie ma co się męczyć. Wyruszcie do lekarza 🙂

                                    • Zamieszczone przez picaporte

                                      Regi dopiero po przeczytaniu Twojego posta uświadomiłam sobie, że ja też często się zamartwiam, że ktoś z mojej rodziny umrze

                                      Ja też to mam bardzo często – nienawidze tego, walczę z tym – zostało to wciągniete pod inną jednostkę chorobową 😉

                                      • Smiejcie się śmiejcie- ale wystraczyło,że mąż nie odebrał tel. dostatecznie szybko a ja już drżałam w kącie w rozpaczy, że coś mu się stało.

                                        On nie mógł zrozumieć czemu ja tak reaguję i że przwesadzam. Tak, owszem-ale dla mnie samej to był horror. Niesamowity stres.
                                        Na lekach przestałam tak reagować. Coś musi być na rzeczy.

                                        • a ja raczej nie mam takich myśli, no czasami, jak już mi małż np. przez 2 godziny ciągiem nie odbiera telefonu to tak, zaczynam wymyślać

                                          ale może to dlatego, że ja mam w ogóle do śmierci dziwne podejście

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: depresja

                                          Dodaj komentarz

                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo