Czuję,że znowu się zaczyna.
Po urodzeniu córki karmiłam ja wyłącznie piersią, miałam dużo mleka, ale krótko (jakiś miesiąc) bo miała nietolerancje laktozy, biegunkę i straciła bardzo znacznie na wadze i podupadła na zdrowiu, poratowało nas hypoalergiczne mleko modyfikowane, z przyjemnością patrzyłam jak moja mała rośnie i nabiera sił zrezygnowałam z karmienia piersią, nie miałam siły patrzeć jak po każdym karmieniu boli ja brzuszek i źle się czuje. Było super ale po jakimś czasie kiedy to w każdej gazecie i ulotce czytałam o tym jakie ważne jest karmienie piersią i ile to dzieci nie karmione piersią mogą mieć problemów zdrowotnych i rozwojowych to przeszłam małe załamanie nerwowe, zastanawiałam się,że może mogłam ściągać, wylewać i próbować za tydzień dwa i t.d. Okazało się, ze nic z tego co czytałam nie dotyczyło mojego dziecka, rozwijała się świetnie, nie chorowała prawie w ogóle,pięknie rosła i jak do tej pory zostało (mama najważniejsza na świecie) była bardzo ze mną związana, zawsze wczepiona, wtulona we mnie mało komu dała się wziąść na ręce (a podobno jak nie karmisz nie ma więzi między matką i dzieckiem). Przeszło mi więc skutecznie załamanie nerwowe związane z terrorem laktacyjnym i już praktycznie o tym zapomniałam. Do teraz… w drugiej ciąży obiecałam sobie,że nie będę już tak histeryzować i zabezpieczę się na każdą ewentualność, a mianowicie przygotuje zarówno laktator i bepanten na brodawki ale również butelkę i paczkę mleka. Tylko coraz częściej gdy napotykam na propagandę karmienia dopada mnie stres, jak się nie uda,a jak maluch znowu będzie miał problemy i choć doświadczenie podpowiada mi inaczej ja sie stresuję. Czy ktoś ma lub miał podobne problemy? Czy mi juz psycha siada?
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Dopada mnie stres laktacyjny…
To statystyki…. zawsze znajdzie się jakieś odstępstwo.
U mnie to pewnie dlatego, że starsza przynosi z przedszkola wirusy mutanty. Pewnie bez cyca na katarze by się nie kończyło… ale tego nigdy nie wiadomo.
Nie bój się laktacji ale nie upieraj się przy niej jeśli coś będzie szło nie tak.
Ja też laktator mam na wszelki wypadek. Butelkę jedną kupiłam. Na spokojnie krok po kroku, bez histerii zobaczycie co Wam bardziej odpowiada. 🙂
Nie boje się laktacji, mimo złych doświadczeń zamierzam karmić piersią choćby dlatego,że to wygodne i dobre dla domowego budżetu. Mnie tylko przeraża ten terror laktacyjny, bo jak coś nie wyjdzie, a nieraz dla dobra dziecka trzeba podjąć decyzje o przerwaniu karmienia to się później człowiek czuje jak wyrodna matka.A nie tylko ja mam takie odczucia, moja koleżanka (co zabawne położna) wpadła w depresję bo nie udało jej się karmić a dookoła propaganda ją dobijała.
doświadczyłam tego w szpitalu, jak mi pani dr powiedziała, że tylko matki, które zostawiają dzieci w śmietniku nie karmią piersią
wyobraźcie sobie jak się czułam – kilka dni po porodzie, hormony buzują
szok! To na pewno była lekarka?
hehe
tak, to była pani doktor ginekolog pracująca na oddziale noworodkowym
dobre ma podejście do położnic, nie? 😉
Taka położna to spełnienie najgorszych koszmarów… Bądźmy twarde! Żyjemy w takich czasach, że karmienie piersią nie skazuje malucha na śmierć głodową 😉 a spokojna i zrelaksowana mama to najlepsza mama!
Znasz odpowiedź na pytanie: Dopada mnie stres laktacyjny…