Witam, mamy z meżem dylemat. Chodzi o dom, w któym mieszkamy razem z teściową. Mieszkamy i remontujemy- jak to w “starszym domu”. Zrobilismy elewacje, dach, okna, generalny remont pokoji na górze, teraz przymierzamy się do ogrodzenia i łazienki. Mamy nieuregulowaną sprawę tego domu ze wzgledu na meża brata. Wiecie, ma 3 mieszkani, dobrze mu sie wiedzie itd. teściowa, która na razie jest jako tako sprawna ale co będzie pozniej niewiem. Rozmawialismy z bratem odno snie domu i powiedział, że chce żebyśmy go splacili- 80 tys. Dla nas to suma kosmiczna. Myślelismy wziąc kredyt hipoteczny, ale z drugiej strony mamy całe zycie spłacać go? Wiedziałam ze będzie brat soś chciał, ale nie mysleliśmy ze tyle. Może sprzedac dom? Doradzie nieiwem co robić?
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Dylemat
Aducha, przykro mi, że nie poszło po Waszej myśli, mam nadzieję, że znajdziecie jakieś dobre dla Was wszystkich rozwiązanie. Mieszkanie w blokach ma swoje zalety, choć wydaje mi się, że z maluchami jednak łatwiej jak się ma kawałek podwórka. Prześpij się z tym na spokojnie. Wiem, że emocje, że jest trudno – z drugiej strony to rodzinny dom brata Twojego męża, on też ma prawo do jego części. Może jak on ochłonie to też coś innego zaproponuje.
Dziewczyny, zachowek to połowa tego co należy się ustawowo, jest więc znaczna różnica pomiędzy brakiem pozostawionego testamentu a pominięciem któregoś z ustawowych spadkobierców w testamencie.
I nie obowiązuje on w tych przypadkach, które któraś z Was (przepraszam, nie pamiętam kto to był) wyżej wymieniła. Sytuacja potajemnego przepisania domu który był budowany przez obojga małżonków przez wdowę nie jest możliwa – bo wg ustawy należy do niej tylko 3/4 + udział w pozostałej 1/4 w wysokości zależnej od ilości dzieci. W chwili śmierci męża miała 1/2 domu. Resztę dzieli się tak – połowa dla żony, reszta dzielona jest w równych częściach na żonę i dzieci.
No chyba, że mąż sporządził testament, w którym wydziedziczył wszystkie dzieci i wnuki…
W sprawach spornych rozstrzyga sąd, o ile rodzina zdecyduje się do niego pójść.
Jeśli chodzi o nasz obecny dom, to sytuacja była taka (znam z opowieści, bo działo się to dość dawno) – babcia miała dwie córki, przy czym jedna z nich wychowywana była przez ciotkę jakieś 100km stąd i tam do końca życia mieszkała. Babcia mieszkała w domu, kory był jej własnością, bo poprzedni – wybudowany za życia dziadka, spłonął w latach 50-tych. Ziemia również należała tylko do niej, na mocy jakiegoś rządowego zapisu (nie pamiętam nazwy) powojennego – a dziadka rozstrzelali hitlerowcy około roku 40-tego. Kiedy babcia zachorowała, opiekowała się nią jedna córka. Po śmierci babci w sądzie odczytany został testament, w którym babcia zapisała cały dom jednej córce motywując to tak, że ta druga nie opiekowała się nią na starość. Ta druga córka już wtedy nie żyła, ale miała dwie córki. Nikt nie zakwestionował tego zapisu, choć myślę, że można było. Siostry cioteczne mojego męża chyba uznały, że nie warto. Mamy z nimi dobry kontakt, wiele lat dom był niezamieszkany i do ich dyspozycji (korzystały z niego w wakacje), teraz również tu przyjeżdżają. Pewnie gdyby rodzina się sądziła o ten dom, byłoby inaczej. A może nie, sama nie wiem. Chce tylko pokazać, ze to trudne sprawy, bo poza regulacjami prawnymi mają tu znaczenie więzy krwi, sympatie, uczucia, czasem miłość do domu rodzinnego na tyle duża, że ktoś woli się go zrzec niż patrzeć na to jak popada w ruinę.
A nierzadko sprawa komplikuje się o “drugie połowy” spadkobierców, które też dorzucają swoje trzy grosze…
to ja napisze, ajk to u nas sie zadzialo. po smierci dziadka, babcia zostala sama w sporym, ale wymagajacym sporo pracy domu. jedynie moi rodzice mieszkali w tym samym miescie. w bloku. zaproponowali ze sprzedadza mieszkanie i moga splacic rodzenstwo tymi wlasnie pieniedzmi. wiecej po prostu nie maja. czesc zreszta z tych pieniedzy (wczesniej ustalona) zostawili na przebudowe i remont domu. (oczywisce sporo trzeba bylo dolozyc jeszcze dodatkowo) wujek z ciocia nie dostali zapewne tyle pieniedzy, ile teoretycznie nalezaloby im sie gdyby dom zostal sprzedany.
ale
– babcia sama nie bylaby w stanie go remontowac. z roku na rok tracilby na wartosci.
– rodzice podzielili go na dwie czesci, babcia ma osobna kuchnie, lazienke i pokoj, ma nawet oddzielne wejscie, przy czym jednoczesnie jej mieszkanko jest polaczone z caloscia, wiec nie wychodzac na dwor, mozna do niej zajrzec.
– zobowiazali sie opiekowac babcia. co w tej chwili jest ogromnie wazne, bo tak sie stalo, ze babcia tej opieki potrzebuje bardzo. to wiaze sie rowniez z finansami. narazie przychodzi do niej kobieta rano na dwie godziny. ale juz niedlugo beda potrzebne dwie panie rano i wieczorem, tak, zeby mozna bylo babci pomoc przy prostych czynnosciach. wiadomo, kto za to zaplaci. (zeby byc w porzadku, musze zaznaczyc, ze babcie na razie stac na oplacenie pani,ktora do niej przychodzi, wujek rowniez zadeklarowal pomoc, ale to oczywiscie tylko jego dobra wola) gro kosztow jednak spadnie na rodzicow.
to mama przez ostatni okres noc w noc wstaje do babci, zeby pomoc dojsc do lazienki. wozi do lekarza, przywozi zakupy, lekarstwa i moge tak wymieniac bez konca.
czy brat ma ta swiadomosc?
jak wyobraza sobie pomoc dla matki, kiedy juz ta “polozy sie do lozka”?
chyba ze planuje oddac matke d domu starcow. ale czy nie lepiej zebyscie wy doszli do porozumienia z matka? przeciez to jej dom. moze warto, zeby uslyszala od syna jak przewiduje jej przyszlosc. czy ma byc tak, ze on jeszcze za jej zycia bedzie sie cieszyl dodatkowym mieszkaniem, podczas kiedy mama bedzie w przechowalni..
a jeszcze dodatkowe pytanie mam. moze macie rachunki za te remonty, ktore przeprowadziliscie? moze to mogloby cos pomoc?
Magdzik, masz rewelacyjny podpis 🙂
Aducha – w dalszym ciągu życze powodzenia. Wydaje mi się, ze teraz trzeba z tą sytuacją się troche oswoić, przemyslec – moze nawet na niejednych rybach…
Tora, masz rację – mi też chodziło o to, że takie sytuacje mają więcej warstw niż regulacje prawne. Najlepiej się dogadać w rodzinie – to nie ulega wątpliwości. Z tym zastrzeżeniem – że to “dogadywanie się” powinno zakończyć się sporządzeniem stosownego aktu notarialnego, a nie tylko gadką przy wspólnym stole.
Lea, dziękuję 🙂
Kiedy rodzina chce w ogole usiasc do negocjacyjnego stołu, to i tak jest juz niezle.
Jest to juz jakis punkt wyjscia.
Gorzej gdy spadkobiercow jest kilkunastu porozrzucanych po swiecie i nie do konca pewnych, czy w ogole chcą sie bawic w takie sprawy albo choc ulatwic te “zabawe” innym.
🙁
no i tak wlasnie u nas sie stalo. tato bez zabezpieczenia nie chcial ryzykowac, co zrozumiale.
tak jeszcze z drugiej strony sytuacje mamy.
rodzice taty, ktory rodzenstwa ma calkiem sporo. ale na wsi zostal tylko jeden brat i to on opiekowal sie rodzicami do konca. to on teraz mieszka w domu po rodzicach, dodam dosc sporym, dwupietrowym. sporo ziemi, maszyny.. ale to on cale lata tam siedzial i uprawial. na cale szczescie po smierci dziadkow nikt na razie sie jeszcze o to nie upomnial. no bo niby kazdemu jakas czesc z tego by sie nalezala. ale co wtedy z wujkiem, ktory cala swoja mlodosc przesiedzial na ojcowiznie i opiekowal sie starszymi ludzmi? splacic nie ma szans, a po sprzedarzy i podziale na 10 rodzenstwa niewiele by mu zostalo. kazdy zyje wygodnie, pozakladal sobie rodziny i mial z glowy opieke nad rodzicielami. wujek od wiekow wakacji nawet nie mial, bo nie mozna przeciez bylo zostawic schorowanych rodzicow samych.
nie mialabym sumienia na miejscu mojego taty i reszty rzadac od niego splaty i zostawiac go tym samym na lodzie, albo z mega kredytem.
Tora, i wujek moze sobie tak mieszkac, ale gdyby przyszla sytuacja, ze on lub jego spadkobiercy beda chcieli to sprzedac…
Przeczytałam to jeszcze 3 razy i jednak przytaczana sytuacja nie jest identyczna ponieważ dom został zapisany przez oboje małżonków.
Jeszcze przed śmiercią wujka.
Dokument przekazujący dom i całą resztę podpisali oboje i ciocia i wujek.
No i teraz zagwozdka. Czy kuzyn ma prawo upomnieć się o cokolwiek?
Gdyby ciocia sama po śmierci wujka przepisała dom kuzynce (co chyba nie byłoby możliwe bez zawiadomienia kuzyna) ale tu zapis nastąpił za życia obojga. Za obopólną zgodą małżonków.
on jest samotny. przyznam, ze nie wiem co by sie wtedy dzialo
moge tylko dodac, ze od jakiegos czasu obserwuje (to za wielkie slowo zdecydowanie) ze kreci sie kolo tego drugi brat z zona. organizuja mu swieta, zrobili kuchnie, pomogli w remonice lazienki.. jak znam ciotke, to sobie tam grzeje miejsce
ale jakos tak wogole mnie to nie boli. jak maja mu pomoc, a pomagaja, to nie rzutowaloby mi wcale, gdyby to oni w calosci kiedys (gdyby wujka zabraklo) tym sie zajeli. ciesze sie, ze ma na kogo liczyc teraz. bo to bardzo fajny facet.
wydaje mi sie, ze skoro zostal zapisany, to kuzyn nic do tego nie ma. dom jest juz ich. w calosci. bo to nie spadek, tylko darowizna jeszcze za zycia. od darowizny zachowku nie ma. to podobna sytuacja jak u moich rodzicow. babcia jeszcze zyje, ale dom juz jest na nich. oficjalnie babcia nic nie posiada, mieszka u moich rodzicow. wiec rodzenstwo mamy nie ma czego dziedziczyc.
tylko, ze zanim babcia zapisla dom rodzicom, doszlo do konkretnych ustalen i warunkow.
Nie jestem teraz pewna – a notatki z prawa leżą na strychu, na który nie wejdę, ale chyba darowizny wlicza się do masy spadkowej, od której oblicza się zachowek. Inna sprawa, że minęły już 4 lata od śmierci wujka – więc chyba ogólnie sprawa jest już przedawniona…
no to nie wiem. tak mi sie wydawalo, bo tak jest w naszym wypadku, ale byc moze to dlatego, ze wczesniej strony sie dogadaly i podpisaly odpowiednie dokumenty.
Też tak myśłę chociaż większość znajomych znając sytuację mówi masz dzieci dla nich warto,nadmienię że ja swojego brata spłaciłam i dla mnie to było oczywiste
Aducha no szkoda ale przemyślcie na spokojnie przecież za 80 tys nie kupicie mieszkania niby to duża kasa ale może warto a jeżeli to zaznaczcie w umowie że opieke nad mamą sprawujecie wspólnie
Myślę, że Adzie chodzi o to, że po sprzedaży domu mogą kupić dwa mieszkania (za gotówkę ze sprzedaży) i żyć bez kredytu, a jeśli mieliby spłacić bratu 80tys., to w grę wchodzi zaciągnięcie kredytu na tą spłatę.
Masz rację.
No właśnie jestem takim dzieckiem, które przez durne sądy z których nikt nic w końcu nie dostał straciło kontakt z połową rodziny (m.in. z kuzynką z którą całe dzieciństwo się bawiłam – teraz, po 30 latach przez naszą klasę się kontaktujemy – żenada…).
Wg mnie zdecydowanie nie było warto.
Jest. Nie wiem tylko na kiedy liczy się wartość darowizny – czy w chwili darowania, czy w chwili upomnienia się o zachowek, czy np. w chwili śmierci…
Przykre to co piszesz.
Zwłaszcza, że brat nie jest biedny.
Jednak na pewno ma prawo do swojej czesci majatku. Moze z niej zrezygnowac raczej tylko z własnej woli.
Wiesz zrobiłabym wycene domu, pokazała rachunki za remonty (jezeli macie jeszcze faktury).
To oczywiscie jesli chcecie zachowac dalej dom.
Innym wyjsciem jest to co piszesz czyli zamiana na dwa mieszkania.
I dobrym wyjsciem jest by tesciowa mieszkała obok brata.
Bedzie miałdo nie jblizej.
bardzo dobrze, że tak to przedstawiliscie.
Moze brat przemysli sobie to jednak.
Przykre ale tak niestety bywa.
Radze pozbierac wszystkie rachunki, faktury, rachunki za material i za robocizne. Zaswiadczenie z miejsca pracy meza ile dni w roku byl nieobecny. ( zpowodu remontow) Wygrzeb tez stare zdjecia domu i pokoi, wszystkiego na ktorym widac dom w jakim stanie byl, najlepeij jak na zdjeciach bedzie zmarly tesc – doskonaly dowod dla sadu)
Zatrudnic rzeczoznawce ktory wyceni dom i stan domu przed remontami i po.
Nastepnie wybrac sie do dobrego adwokata.
Oczewiscie nie zakladac od razu sprawy w sadzie ale adwokata wynajac tylko do rzeczowego i bez nerwow i bez emocji oszacowania stanu.
Brata splacic musicie ale kwestia ile bedzie rozstrzygnieta w lepszy sposob i bez problemow rodzinnych.
Znasz odpowiedź na pytanie: Dylemat