Gdyby głupota….

umiała latać…, nie musiałabym jeździć samochodem:).
Pojechałam na wieś z dziećmi.
Mój brat lubi coś zawsze pogrzebać w samochodzie.
Zaciągnął mi ręczny. Słusznie, dużo dzieci plącze się:).
Ja w ogóle nie używam ręcznego. Tak mnie na kursie uczyli, w co nie może uwierzyć mój mąż.
Zatem, dzieci zapakowane w samochód, jadę.
Gdzieżbym wpadła, ze hamulec ręczny trzeba spuścić:o
Dojechałam do Lublina, hamulec nożny przestał działać, a właściwie ledwo działał. Ledwo dojechałam bez stłuczki, zaparkowałam, na chodniku, nie było pieszych.
Szczęściem wszystko dobrze się skończyło.
Kierowcą jestem od pół roku i to sporadycznym
A jakie są wasze wpadki samochodowe?

Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Gdyby głupota….

  1. Zamieszczone przez viccy
    Ale z ciebie NUMER, umarłam ze śmiechu.:D:D

    A mi się kiedyś zdarzyło, że facetowi któremu wyjechałam wprost pod maskę to dogonił mnie, doskoczył do mojego auta z “dużą buzią” i po sekundzie sie zreflektował i zaczął mnie PRZEPRASZAC, hihih.
    Po tym zdarzeniu przestałam jeździć samochodem na dobre kilkanaście nawet lat.
    I dopiero niedawno (jakieś dwa lata temu :p) kupiłam sobie starą corsę z automatem, żeby nie było mi szkoda jak przywalę. I o dziwo, puk puk, nie zarysowana nadal. 😀

    Nie bardzo zrozumiałam. A za co Cię przepraszał?
    No właśnie, ja też mam treningowe auto:)

    • Zamieszczone przez Agatek20
      Ha! to jeszcze nic 😀
      Tydzień po odebraniu prawka jadę sobie, jadę i nagle huk, dym… Zjeżdżam na stację, otwieram maskę… i widzę rozwalony zbiorniczek od płynu chłodniczego 😮 A mąż mówił – dolej płynu, dolej płynu…

      Na ręcznym tez jeździłam, ale na szczęście się w porę zorientowałam.

      Cofając uderzyłam w nowiutką Toyotę – na szczęście powypadkową, więc moje wgniecenie poszło na karb wcześniejszej stłuczki
      (jak dobrze mieć hak:), dzięki temu na moim autku nie ma śladu)

      Rozwaliłam sobie bramę wjazdową (jeszcze raz dziękuję za hak :D)

      Dzisiaj dowiedziałam sie, że tetetka ma lepsze hamulce niż mój peżocik 😛 Centymetra brakło… ufff

      Dużo tego. Czasami się zastanawiam jakim cudem ja prawko dostałam.

      Na szczęście ofiar w ludziach brak (tfu, tfu oby tak zostało)

      EDIT.
      Miałam tez taką sytuację:

      Do tej pory nie wiem czy ze swojej winy czy nie. Nawet kumpel z drogówki nie potrafił mi dać jednoznacznej odpowiedzi.

      dobra jestes!!!!!:)

      • Kiedyś miałam przygodę, już nie jako kierowca.
        Szliśmy z mężem i Konradkiem przez ulicę, na pasach.
        Światła nie działały. Z ronda facet jechał na pełnym gazie, nie zatrzymał się na pasach, my cudem uciekliśmy. Mój mąż zaczął mu geskulować. Facet zatrzymał się samochodem, osiłek a la mafioso. My weszliśmy do sklepu, on tego nie zauważył, przysłoniła nas ciężarówka. Zaczął nas szukać, przez szybę sklepu obserwowałam. A my jak głupi siedzieliśmy w tym sklepie. Po kilkanastu minutach odjechał.

        • To nie w temacie, ale też motoryzacyjnie.

          Kiedyś szłam z moim mężem chodnikiem, przy przystanku. On szedł z zewnętrznej, ja z wewnętrznej. Nagle na przystanek wjechał autobus i potrącił mojego męża… prawym przodem za bardzo zajechał na chodnik. Mój mąż nie przewrócił się, tylko go do przodu popchnęło. Gdybyście go widzieli 😀 wpadł w szał, zaczął sie wydzierać na tego kierowce. I tu kierowca popełnił kardynalny błąd. Pokazał mu faka.
          Paweł wszedł do autobusu, wyszarpał kierowce, natrzaskał mu w morde i wyszedł.

          Ja stałam… na zewnątrz… z otwartą buzią…. i nie mogłam zrobić kroku.

          😀

          • Zamieszczone przez Bib
            Nie koniecznie musi dymic. Ja swoja superfura zwana cinguecento moge jezdzic na recznym i nic mu sie nie dzieje, tylko, ze mi lampka na desce swieci od hamulca. Poza tym zadnych efektow ubocznych nie mam 😀

            Tez mam taką furę i dokładnie tak samo, mogę sobie jeżdzić na ręcznym bez oporów, na szczęscie zawsze po paru metrach się skapnę, że lampa świeci i spuszczam ręczny 😀

            • Zamieszczone przez Gablysia
              To nie w temacie, ale też motoryzacyjnie.

              Kiedyś szłam z moim mężem chodnikiem, przy przystanku. On szedł z zewnętrznej, ja z wewnętrznej. Nagle na przystanek wjechał autobus i potrącił mojego męża… prawym przodem za bardzo zajechał na chodnik. Mój mąż nie przewrócił się, tylko go do przodu popchnęło. Gdybyście go widzieli 😀 wpadł w szał, zaczął sie wydzierać na tego kierowce. I tu kierowca popełnił kardynalny błąd. Pokazał mu faka.
              Paweł wszedł do autobusu, wyszarpał kierowce, natrzaskał mu w morde i wyszedł.

              Ja stałam… na zewnątrz… z otwartą buzią…. i nie mogłam zrobić kroku.

              😀

              No przepraszam najmocniej ale… się uśmiałam 😀 ja tam też za siebie nie ręczę jakby mnie ktoś autobusem “szturchnął” hihihi 😀

              • Zamieszczone przez Gablysia
                To nie w temacie, ale też motoryzacyjnie.

                Kiedyś szłam z moim mężem chodnikiem, przy przystanku. On szedł z zewnętrznej, ja z wewnętrznej. Nagle na przystanek wjechał autobus i potrącił mojego męża… prawym przodem za bardzo zajechał na chodnik. Mój mąż nie przewrócił się, tylko go do przodu popchnęło. Gdybyście go widzieli 😀 wpadł w szał, zaczął sie wydzierać na tego kierowce. I tu kierowca popełnił kardynalny błąd. Pokazał mu faka.
                Paweł wszedł do autobusu, wyszarpał kierowce, natrzaskał mu w morde i wyszedł.

                Ja stałam… na zewnątrz… z otwartą buzią…. i nie mogłam zrobić kroku.

                😀

                Dobrze mąż zrobił.
                A kierowca głupi, mógł zamknąć drzwi, później się mądrzyć:)

                • Zamieszczone przez Gablysia
                  To nie w temacie, ale też motoryzacyjnie.

                  Kiedyś szłam z moim mężem chodnikiem, przy przystanku. On szedł z zewnętrznej, ja z wewnętrznej. Nagle na przystanek wjechał autobus i potrącił mojego męża… prawym przodem za bardzo zajechał na chodnik. Mój mąż nie przewrócił się, tylko go do przodu popchnęło. Gdybyście go widzieli 😀 wpadł w szał, zaczął sie wydzierać na tego kierowce. I tu kierowca popełnił kardynalny błąd. Pokazał mu faka.
                  Paweł wszedł do autobusu, wyszarpał kierowce, natrzaskał mu w morde i wyszedł.

                  Ja stałam… na zewnątrz… z otwartą buzią…. i nie mogłam zrobić kroku.

                  😀

                  no niech by on namie trafil, a jeszcze tak gdybym miala kiepski dzien, uzylabym chyba wszystkich najstraszniejszych slow jakie znam, tak, zeby sie wyrzyc 😀

                  • Zamieszczone przez ulaluki
                    umiała latać…, nie musiałabym jeździć samochodem:).
                    Pojechałam na wieś z dziećmi.
                    Mój brat lubi coś zawsze pogrzebać w samochodzie.
                    Zaciągnął mi ręczny. Słusznie, dużo dzieci plącze się:).
                    Ja w ogóle nie używam ręcznego. Tak mnie na kursie uczyli, w co nie może uwierzyć mój mąż.
                    Zatem, dzieci zapakowane w samochód, jadę.
                    Gdzieżbym wpadła, ze hamulec ręczny trzeba spuścić:o
                    Dojechałam do Lublina, hamulec nożny przestał działać, a właściwie ledwo działał. Ledwo dojechałam bez stłuczki, zaparkowałam, na chodniku, nie było pieszych.
                    Szczęściem wszystko dobrze się skończyło.
                    Kierowcą jestem od pół roku i to sporadycznym
                    A jakie są wasze wpadki samochodowe?

                    Hehehe ale się uśmiałam czytając Wasze historie:D:D
                    Ja mam swoją.

                    Placyk manewrowy-Egzamin na prawko, sierpień-samo południe, niezły upał, egzaminator poza autem obserwuje zdających. Przyszła kolej na mnie, zdaję na maluchu, ruszam, manewry pięknie mi wychodzą tylko dlaczego to auto tak muli, że też na takiego gruchota musiałam trafić, ale nic – jazda po łuku zaliczona, wjazd do garażu przodem zaliczony, koperta zaliczona, wjazd tyłem (to co na poprzednim egzaminie zawaliłam) zaliczone, zawracanie między belkami zaliczone, zmęczona tym wszystkim na maksa, przeklinająca stare pudła, wyżywająca się na pedale gazu podążam do ostatniego manewru – ruszanie z ręcznego – a tu czeka na mnie niespodzianka – o k…. – przecież ja cały placyk na ręcznym wymęczyłam, – no to po egzaminie myślę ale nic dzielnie kończę manewr – odstawiam autko, wkurzona na siebie wysiadam i słyszę “Bardzo ładnie, proszę poczekać 10 minut i jedziemy na miasto”:eek: Serce mi wtedy niexle łomotało ale egzamin zaliczony z wynikiem pozytywnymhmmm

                    • Hihi:)

                      A ja dostałam info od kumpla, który coś tak zniknął z gg na 3 mies.I zanął za kierownicą wjeżdżając na czołówkę z ciężarowym…ja mam podejrzenia,że to leki, po których NIE wolno prowadzić no ale…

                      Z jeden str. fakt- no wypadek straszny! z drugiej- mógł wjechać w osobowy i kogoś zabić! Jeśli to po lekach jechał ( a raczej na bank tak) to nie umiem tego wybaczyć…

                      • Jeżdże 15 lat, dużo i bezwypadkowo…. oprócz stłuczki przy 20 km/h kiedy to pewna pani chciała wjechać przede mnie z podporządkowanej a wjechała we mnie…. bo myślała, że ją wpuszczę… a ja nawet nie widziałam, że ma kierunkowskaz i że próbuje wjechać na mój pas. Wpakowała się w mój błotnik i drzwi kierowcy kiedy toczyłam się za samochodem przede mną!! 🙂 NIby naprawa z ubezpieczenia ale dopłaciłam 400 PLN… bo tak!

                        A na ręcznym w beczce męża kiedyś jechałam, ale kontrolka nie widoczna… to było po długiej przerwie i stwierdziłam tylko, że kończy nam się nasz Meruś, bo taki mułowaty się zrobił!! 😀 Jak zaczęło śmierdzieć to od razu wpadłam na to o co chodzi!! 😀 No i wyrwał do przodu jak rącza łania!! 🙂

                        • Zamieszczone przez ulaluki
                          Nie bardzo zrozumiałam. A za co Cię przepraszał?
                          No właśnie, ja też mam treningowe auto:)

                          no niby za to, że w furii dopadł mojego auta i zaczął mięsem rzucać a ja chyba musiałam mieć “biedną” minkę, bo po sekundzie zaczął mnie przepraszać za swoje chamstwo.:eek::cool:
                          I doszło do paradoksu, ja mówię, że niech mnie wyzywa (w końcu to ja byłam w 100% winna i dzięki jego świetnemu refleksowi (wyjechałam mu tak perfidnie, że nie miał czasu nawet hamować tylko zrobił esy floresy na jezdni, żeby mnie minąć, dobrze, że było w tym momencie akurat pusto na drodze 🙁 ) nie tylko nie skasował mi maluszka, którym wtedy jechałam, ale Żyję i zupełnie nic się nie stało), a on nie i że przeprasza za swoje burackie zachowanie.hmmm
                          Później pomyślałam sobie, że gdybym miała więcej ogłady to powinnam go zaprosić na kawkę do lokalu w ramach PRZEPROSIN, no ale gapa jestem.

                          I pewnie dlatego, że nie potraktował mnie jak “ostatniej..” co mi się należało i przyjełabym to o dziwo z pokorą, choć ja z tych mało uległych :p definitywnie rzuciłam kierownice na tak długo.

                          • Zamieszczone przez viccy
                            no niby za to, że w furii dopadł mojego auta i zaczął mięsem rzucać a ja chyba musiałam mieć “biedną” minkę, bo po sekundzie zaczął mnie przepraszać za swoje chamstwo.:eek::cool:
                            I doszło do paradoksu, ja mówię, że niech mnie wyzywa (w końcu to ja byłam w 100% winna i dzięki jego świetnemu refleksowi (wyjechałam mu tak perfidnie, że nie miał czasu nawet hamować tylko zrobił esy floresy na jezdni, żeby mnie minąć, dobrze, że było w tym momencie akurat pusto na drodze 🙁 ) nie tylko nie skasował mi maluszka, którym wtedy jechałam, ale Żyję i zupełnie nic się nie stało), a on nie i że przeprasza za swoje burackie zachowanie.hmmm
                            Później pomyślałam sobie, że gdybym miała więcej ogłady to powinnam go zaprosić na kawkę do lokalu w ramach PRZEPROSIN, no ale gapa jestem.

                            I pewnie dlatego, że nie potraktował mnie jak “ostatniej..” co mi się należało i przyjełabym to o dziwo z pokorą, choć ja z tych mało uległych :p definitywnie rzuciłam kierownice na tak długo.

                            A może pomyślał, ładna kobitka a on tu tak wymyśla…

                            • Zamieszczone przez viccy
                              no niby za to, że w furii dopadł mojego auta i zaczął mięsem rzucać a ja chyba musiałam mieć “biedną” minkę, bo po sekundzie zaczął mnie przepraszać za swoje chamstwo.:eek::cool:
                              I doszło do paradoksu, ja mówię, że niech mnie wyzywa (w końcu to ja byłam w 100% winna i dzięki jego świetnemu refleksowi (wyjechałam mu tak perfidnie, że nie miał czasu nawet hamować tylko zrobił esy floresy na jezdni, żeby mnie minąć, dobrze, że było w tym momencie akurat pusto na drodze 🙁 ) nie tylko nie skasował mi maluszka, którym wtedy jechałam, ale Żyję i zupełnie nic się nie stało), a on nie i że przeprasza za swoje burackie zachowanie.hmmm
                              Później pomyślałam sobie, że gdybym miała więcej ogłady to powinnam go zaprosić na kawkę do lokalu w ramach PRZEPROSIN, no ale gapa jestem.

                              I pewnie dlatego, że nie potraktował mnie jak “ostatniej..” co mi się należało i przyjełabym to o dziwo z pokorą, choć ja z tych mało uległych :p definitywnie rzuciłam kierownice na tak długo.

                              No taką sirotke zobaczył, to mu serce zmiękło….

                              • Zamieszczone przez Gablysia
                                To nie w temacie, ale też motoryzacyjnie.

                                Kiedyś szłam z moim mężem chodnikiem, przy przystanku. On szedł z zewnętrznej, ja z wewnętrznej. Nagle na przystanek wjechał autobus i potrącił mojego męża… prawym przodem za bardzo zajechał na chodnik. Mój mąż nie przewrócił się, tylko go do przodu popchnęło. Gdybyście go widzieli 😀 wpadł w szał, zaczął sie wydzierać na tego kierowce. I tu kierowca popełnił kardynalny błąd. Pokazał mu faka.
                                Paweł wszedł do autobusu, wyszarpał kierowce, natrzaskał mu w morde i wyszedł.

                                Ja stałam… na zewnątrz… z otwartą buzią…. i nie mogłam zrobić kroku.

                                😀

                                BRAWO DLA MĘŻA !!

                                Choć ja pewnie szczególnie po tym faku zamieniłabym sie w sopelek lodu i w stoicki wrecz nienaturalny spokój, zapisałabym numery rej., poprosiłabym jakiegoś bezstronnego świadka i zadzwoniła na policję.
                                Można zrobić błąd, ale trzeba mieć “jaja” i umieć się zreflektować, a przynajmniej utrzymać jakiś poziom, a po tym faku z pewnością bym nie dyskutowała……., tym bardziej, że to nie ja zawiniłam.

                                • Zamieszczone przez Gablysia
                                  No taką sirotke zobaczył, to mu serce zmiękło….

                                  Zamieszczone przez ulaluki
                                  A może pomyślał, ładna kobitka a on tu tak wymyśla…

                                  he, he, nie wiem co pomyślał, ale “chwile ciszy” potem następowały i żadne z nas nie wiedziało jak się dalej zachować ( ja myślałam tylko o tym żeby być niewidzialną i zapaść się pod ziemię z głupoty i zażenowania nieoczekiwaną sytuacją) i tak trochę tkwiliśmy w miejscu w ciszy która następowała, ihihihihih 😀
                                  A że to było dawno temu to mam przynajmniej nadzieję, ze teraz umiałabym sie zachować i powiedzieć coś “mądrego”, albo jakąś śmieszną konkluzją zakończyć ten incydent.
                                  Ale fakt, że gdybym dostała ochrzan, to bym sobie wytłumaczyła, że przecież sam jest dupkiem i pewnie jeździłabym dalej, a tak to miałam moralniaka…. hmmm

                                  • kierowcą jestem raczej dobrym i póki co w czasie jazdy większej wtopy nie zaliczyłam.
                                    ale raz wykonałam taką akcję, że jessssuuuuu…. “zgubiłam” auto na parkingu przed centrum handlowym. oczywiście byłam przekonana, że ukradli. zdążyłam zaalarmować policję, męża, wspólnika (auto było na firmę) i dopiero na samym końcu postanowiłam jeszcze raz przespacerować się po parkingu… możecie sobie wyobrazić rozmowę z policjantem dyżurnym kiedy odklepywałam całą sprawę…

                                    ale mój mężula też był niezły kiedy przez nieuwagę wpakował się służbowym autem w nasze prowadzone przeze mnie. nie dość, że w firmie dostał opieprz, to jeszcze osobiście wymieniał zderzak w naszej szkodzinie…

                                    adacho

                                    antek

                                    • Zamieszczone przez Gablysia
                                      Ale najlepiej jeździło mi się maluszkiem… gdy wyparował mi płyn hamulcowy… a ja tak jeździłam tak jeszcze dość długo…. hamulce wcale nie działały, a ja jakoś sobie radziłam…. jak było gorąco to na boczek… na chodniczek… na lewo na prawo i sie udawało mi zahamować. Tylko jak mój mąż wsiadł i ujechał kilka metrów… to krzyczał na mnie, ze nienormalna jestem bez hamulców jeździć.

                                      kochana, ty tak nadal tym maluszkiem bez hamulców zasuwasz po gliwicach? bo ja tu z dzieckiem jeźdżę, wolałabym wiedzieć… 😉

                                      Zamieszczone przez Gablysia
                                      A najbardziej jestem przerażona, gdy jedzie mój mąż, a ja nie mam na nic wpływu… i tak siedze na miejscu pasażera i panikuje… uważaj… uważaj… zwolnij… czemu tak szybko… nie hamuj tak ostro… uważaj… patrz…
                                      Świętą ma cierpliwośc ten mój chop. 😀

                                      typowe… mam to samo.
                                      ale faceci też na to cierpią. mój tata na przykład jest potworem pod tym względem. kiedy jeździmy razem to albo każę mu prowadzić, bez względu na to czyim autem jedziemy, albo usiąść z tyłu. inaczej się nie da i już.

                                      adacho

                                      antek

                                      • Zamieszczone przez olenka_p
                                        albo usiąść z tyłu. inaczej się nie da i już.

                                        😀 😀 😀

                                        Znasz odpowiedź na pytanie: Gdyby głupota….

                                        Dodaj komentarz

                                        Angina u dwulatka

                                        Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                        Czytaj dalej →

                                        Mozarella w ciąży

                                        Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                        Czytaj dalej →

                                        Ile kosztuje żłobek?

                                        Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                        Czytaj dalej →

                                        Dziewczyny po cc – dreny

                                        Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                        Czytaj dalej →

                                        Meskie imie miedzynarodowe.

                                        Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                        Czytaj dalej →

                                        Wielotorbielowatość nerek

                                        W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                        Czytaj dalej →

                                        Ruchome kolano

                                        Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                        Czytaj dalej →
                                        Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                        Logo
                                        Enable registration in settings - general