…są w ogóle? ja z natury taka mało upierdliwa matka i hartuję dziecia ile się da, ale….
Byl podobny wątek, wiem.
Dziś młoda po raz KOLEJNY wróciła z przedszkola z obrażeniami. Najpierw były dwa dość mocne ciachnięcia tuż przy oku. Rzekomo chłopczyk młodą “ukochał”…olałam to i wiele innych “draśnięć”. Z tych ciachnięć na razie blizny zostają.
W ostatni piątek wyszła z przedszola z solidnymi ugryzieniami na czole i pokiereszowanym policzkiem. Opiekunka bardzo tłumaczyła, że faktycznie chłopczyk chciał Aśkę przytulić, ale zrobił to z rozbiegu i zębami w wcelował.Hmmm…Z tego co mówiła, to chłopczyk upatrzył sobie tylko moją i jeszcze jedną dziewuszkę.
Jeszcze to nie poschodziło a dziś wraca z nadgarstkiem ugryzionym do krwi, zauważyłam dopiero po południu. Ten sam gentleman.
Mała się nie skarży i nie narzeka na dzieci, wręcz przeciwnie…bardzo chce chodzić. Czasem tylko wspomina kolegę, że ją za mocno przytula i to boli. No ale, przecież gdzieś chyba są granice? Czy nie? Czy jak?
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Gdzie granice bicia?
podobna sytuacja u nas jest, Nina też ma taką koleżankę. Zwróciłam paniom na to uwagę i też trochę rozdzielają Ninę i Weronikę.
Jestjeszcze jeden bijący chłopiec w grupie młodej, różni rodzice kilkakrotnie zgłaszali to wychowawczyni, wychowawczyni rozmawiała z rodzicami chłopca – niewiele to jednak daje, rodzice raczej z tych do których grochem o ścianę, młody wychowywany totalnie bezstresowo hmmm
u nas w przedszkolu na razie nie wiem nic o agresorach
za to ostatnio widzialam taka jedna slodka mala dziewczynke kiedy bylismy w kulkach ikeowskich
na oko z rok mlodsza od Mata i o glowe mniejsza
maly sie ladnie tarzal itd., a ta jak stal przez chwile naprzeciwko niej, bo chcial wejsc na zjezdzalnie, rozcapierzyla nagle lape jak kocica i chciala ewidentnie przeorac mu pazurami po twarzy
on raczej ja ignorowal, raz, jak ona cos tam do niego, to poglaskal ja po buzi nagle 🙄
potem jeszcze go zaczepiala, np. przechodzac kolo niego (on sobie siedzial zajety zabawa) chwycila go mocno za wlosy, a poniewaz o dziwo nadal nie zareagowal, to zlosliwie zaczela je ciagnac
wiem, ze konflikty miedzy soba (?) powinny zalatwiac w miare mozliwosci dzieciaki, ale tu juz nie wytrzymalam i krzyknelam do niej, co robi
nie kapuje czemu jej rodzice nie reagowali zupelnie
choc wiem, ze zdarza sie, ze w takich przypadkach ludzie sa dumni, ze ich pociechy wlasnie tak swietnie radza sobie w zyciu Hmmm…
a propos nie/reagowania rodzicow, to wlazla tam tez inna dziewczynka z jakims dlugim drutem, ktorym na dodatek pare razy sobie wymachiwala w okolicach oczu innych dzieci
zwrocilam jej raz uwage, potem inni rodzice zaczeli do niej wolac, zeby odlozyla tego druta
niespecjalnie sie tym przejela
wreszcie, po dluzszym czasie, zjawila sie matka i w koncu mala jej niechetnie ustapila
ale co za pomysl w ogole, zeby wpuszczac dziecko z czyms takim do miejsca, gdzie z zalozenia dzieci szaleja – nagle skads zeskakuja, turlaja sie, rzucaja sie nagle w ktoras strone itd. :/
odpiszę ci z własnego doświadczenia, bo twoja mała przypomina mi… mnie samą kiedy byłam dzieckiem.
Piszesz, że mała nie skarży się, nie broni i w ogóle nie reaguje na agresję. Dokładnie tak samo postępowałam ja. Obrywałam czasem na podwórku od młodszych dzieci bo wsydziłam się bronić. Kolega z bloku, największa “pierdoła” na podórku, lał tylko mnie, bo inne dzieci się nie dawały.
Sytuacja się skończyła dopiero w 4-ej klasie podstawówki. Wtedy, w szkole mocno skopał mnie kolega z klasy. Bez powodu. Oczywiście nie poskarżyłam się rodzicom, jak zwykle nic nie powiedziałam. Ale na szczęście zrobiła to za mnie przyjaciółka z ławki. I wystarczyła jedna rozmowa z mamą, żebym więcej sobie na taką agresję nie pozwalała. Mama wytłumaczyła mi, że to nie moja wina, że kolega się głupio zachował i że mam mówić jej o takich sytuacjach. Pamiętam do dziś, że czułam wtedy że rodzice są po mojej stronie i to bardzo mi pomogło. Tata zaś założył wielkie wojskowe buty i dorwał kolegę gdzieś na podwórku i zapytał go czy ma go też skopać 🙂 Od tej pory kolega kłąniał mi się w pas z daleka.
Wniosek z tego taki, że przede wszystkim musisz zrozumieć dlaczego twoje dziecko się nie broni, nie skarży. Może się wstydzi? Może uważa że to jej wina? Może nie rozumie agresji i wierzy że kolega chciał ją przytulić i zrobił to niechcący? albo panie przedszkolanki jej to wmówiły tłumacząc “on ci chciał dac buzi”? (to ostatnie wydaje mi się najbardziej prawdopodobne)
W moim przypadku było tak, że wsytdziłam się udziału w tych szarpaninach i wstydziłam się że ktoś mnie atakuje i nie potrafię sobie poradzić. Chciałam żeby to się jak najszybciej skończyło więc dałam się okładać aż agresor przestał.
W przypadku twojej córci może być inny powód, więc po pierwsze rozmawiaj z nią dużo, mów jak ma reagować, niech czuje że ma Twoje wsparcie. I tłumacz że kolega zachowuje się nieodpowiednio.
A po drugie zrób solidną awanturę paniom w przedszkolu… bo skoro do tej pory tego nie zrobiłaś… to co się dziwisz córce… może po tobie jest taka pacyfistka 🙂
Znasz odpowiedź na pytanie: Gdzie granice bicia?