Hardcore w wykonaniu naszych dzieci

U nas dużo tego, z racji ilości dzieciaków;). Napiszę kilka:

1. Miałam lampkę stojąco i żyrandol w komplecie, taki ładny z galerii, drogi.
Konrad, jak pojawiły się bliźniaki naprężał i walił w ścianę lamką, po to abym szybko zareagowała i do niego przyszła. Nie zareagowałam na czas i po jednym kloszu;)
Drugi klosz załatwił mąż

2. Konrad zrobił kupę, bliźniak zaczął ją jeść, oczywiście łapki i popiersie całe w kupie.

3.Konrad telefon stacjonarny wrzucił mi do sedesu.

4. Bliźniaki zjadły kolorową kredę. Kolorek ich gębusi cudowny był zaraz po zjedzeniu owej kredy.

5. Hardcorem były ciała bliźniaków po wzajemnym siebie gryzieniu. Bardzo żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia

6. Aleks siedzi, konrad podchodzi, kopie w twarz, Aleks z impetem leci do tyłu

Jak sobie przypomnę, to dopiszę jeszcze. Proszę, podzielcie się popisami swoich dzieci. Zrobimy listę i wybierzemy największy hardcore wszechczasów;):)

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Hardcore w wykonaniu naszych dzieci

  1. Ekstremalnych ekstremów nie przerabiałam (jeszcze :))
    Ale ostatnio miałam ekstremalnie ukazującą moją porazkę wychowawcza podróż autobusem:
    wsiadłam z dziećmi, ale juz były o coś nabuzowane (chyba czegoś nie dostały), potem na caly głos zaczęły się kłócić o jedyne miejsce przy oknie – standard, ale tym razem nie udało się problemu pokojowo rozwiązać i każde (!) rozwiązanie było złe, potem Matisiek “niby przypadkiem” kopał mnie po nodze, dyskretnie próbowałam go ustawic do pionu, ale miał to w nosie, a potem mi wykrzyczał, że jestem głupia, potem Marta stanęła w mojej obronie, krzycząc, że to Matiś jest glupi, potem juz oboje na siebie krzyczeli i zaczęli przechodzić do rękoczynów. A potem już wysiadłam i się poryczałam…

    Ludzie mieli w autobusie atrakcję dnia po prostu.
    Ech, szkoda gadać…

    PS. teksty o grubym panu też już przerabiałam 🙂

    • Zamieszczone przez kotagus
      Ekstremalnych ekstremów nie przerabiałam (jeszcze :))
      Ale ostatnio miałam ekstremalnie ukazującą moją porazkę wychowawcza podróż autobusem:
      wsiadłam z dziećmi, ale juz były o coś nabuzowane (chyba czegoś nie dostały), potem na caly głos zaczęły się kłócić o jedyne miejsce przy oknie – standard, ale tym razem nie udało się problemu pokojowo rozwiązać i każde (!) rozwiązanie było złe, potem Matisiek “niby przypadkiem” kopał mnie po nodze, dyskretnie próbowałam go ustawic do pionu, ale miał to w nosie, a potem mi wykrzyczał, że jestem głupia, potem Marta stanęła w mojej obronie, krzycząc, że to Matiś jest glupi, potem juz oboje na siebie krzyczeli i zaczęli przechodzić do rękoczynów. A potem już wysiadłam i się poryczałam…

      Ludzie mieli w autobusie atrakcję dnia po prostu.
      Ech, szkoda gadać…

      PS. teksty o grubym panu też już przerabiałam 🙂

      Ojej, współczuję bardzo.

      • Tak mi się przypomniała historia w terenie. Kamila(niania)wiązła bliżniaki w wózku, jakaś pani bardzo dużych rozmiarów zasłaniała widok Arturkowi, i to moje najgrzeczniejsze, najwrażliwsze dziecko ją kopnęło

        • Wow!
          To Mat jest ideałem, hehe…zero takich historii za młodu a teraz raczej też brak…za to młody już spróbował kostki WC w żelu;)

          • Jako ze moje dziecko jest MOje wiec napisze co kabinowalam ja i dlaczego nie spuszczam z oka mojego.
            Jak mialam 2 latka doszla mi siostrzyczka, ktoregos dnia tak plakala, ja myslac ze glodna napchalam jej do buzi piurre ziemniaczane ( do oporu), innym razem wsypalam jej visolwit do rozdartej buzki. Wyzucilam okulary mojemu tatusiowi przez balkon ( zdjelam z nosa i fruuu za okno) A to byl poczatek, co rok mieli gorzej moi, bylam najwredniejszym dzieckiem, dopiero po urodzeniu wlasnego sie uspokoilam. Nie wspominajac koktajlu truskawkowego z jakimis tabletkami bo mame glowa bolala (ktore okazaly sie oksazepanem) majac jakies 10 lat. OJ wredna bylam. Mam szczescie ze moj maz nie mowi po polsku bo jak by moja mama opowiedziala to teraz przy jakim kolwiek wybryku Wandzi bylo by ” Jaka matka taka corka”

            • Co prawda kupy w restauracji nie pobijemy 😀
              ale z wysmarowaną kupą dosłownie wszystko wokół (ściana, pościel, łóżeczko – była w łóżeczku i matka nie przyszła na czas) i sama cała (otwór gębowy :D, twarz, włosy) przerabialiśmy. Extra jej zęby myłam, bo między nimi kupa śmigała, beeee.
              A jak ją zobaczyłam to w pierwszej chwili się załamałam, a później stwierdziłam, że gorzej już być nie może więc pobiegłam po aparat, żeby fotę pstryknąć 😀 😀 zanim ją umyję. Ale nie będę jej wstawiać, bo zbyt niesmaczna ona jest. I jakoś w tym dniu nie miałam ochoty całować własnego dziecka, he he jak nigdy. 😀

              A hardcorów mamy dużo…

              na wakacjach w tunezji w ostatnim dniu pobytu (miała wtedy niespełna 2-lata i ostatnie dni w pieluszce) przy jej zmianie, na szczęście przy tacie nie przy mnie, zwiała mu z wyrka (świetna zabawa:p), schowała sie za grubą kotarę, owinęła się nią, zesikała się, poślizgnęła na tym i wybiła (ułamała w połowie) przedniego zęba. I to wszystko trwało może 30 sekund, nooo 1 minuta to max. 😎 Nawet wtedy nie płakała mocno, choć krew się lała z gęby, a ja w szoku co sobie zrobiła (zero lekarza, bariera językowa a w dodatku mamy wyjeżdżać a nie cudować), tylko potem frytkami szorowała po tym zębie, widocznie zbyt ostry był po tym ułamaniu.
              No i teraz bez względu jak aniołkowato sie uśmiechnie przy również aniołkowatym ubiorze i tak widać że to diabołek. 😀

              • Zamieszczone przez sole
                Jako ze moje dziecko jest MOje wiec napisze co kabinowalam ja i dlaczego nie spuszczam z oka mojego.
                Jak mialam 2 latka doszla mi siostrzyczka, ktoregos dnia tak plakala, ja myslac ze glodna napchalam jej do buzi piurre ziemniaczane ( do oporu), innym razem wsypalam jej visolwit do rozdartej buzki. Wyzucilam okulary mojemu tatusiowi przez balkon ( zdjelam z nosa i fruuu za okno) A to byl poczatek, co rok mieli gorzej moi, bylam najwredniejszym dzieckiem, dopiero po urodzeniu wlasnego sie uspokoilam. Nie wspominajac koktajlu truskawkowego z jakimis tabletkami bo mame glowa bolala (ktore okazaly sie oksazepanem) majac jakies 10 lat. OJ wredna bylam. Mam szczescie ze moj maz nie mowi po polsku bo jak by moja mama opowiedziala to teraz przy jakim kolwiek wybryku Wandzi bylo by ” Jaka matka taka corka”

                he he jaki temperament i pomysłowość 😀

                • Moim dzieciom coś chyba wyobraźni brakuje 😀 bo nigdy nie przerabialiśmy nic hardcorowego…..jedynym wybrykiem Igora było pomalowanie kredką ściany :p (wow, co?)

                  Ale przypomniała mi się historia znajomych – mają 2 synków. Z oboma mama była w łazience, kończyła kąpac młodszego, a starszy (wtedy chyba jakieś 3 lata) bardzo żywo zainteresował się kapiącą z kranu wodą.
                  Kran – jak kran – taka długa rura, na końcu pod kątem prostym wykrzywiona w dół. Młody najpierw zlizywał z kranu kapiace kropelki. Potem postanowił kran włożyc do buzi 😮
                  I się zaklinował (kran w buzi). Masakra, dziecko w panice, drze się, starzy nie wiedzą co robic i nijak tego kranu wyjąc…w końcu się udało, ale poszły mu tylne zęby….

                  • Zamieszczone przez aaagatka
                    1. Rok temu (Alex roczniak) – wrocilismy z wczasow, po dlugiej podrozy i pozno. W lodowce pusto, my glodni, wiec zamowilismy chinszczyzne. Po jej dostarczeniu poszlam do kuchni, zeby nalozyc jedzenie na talerze, a po powrocie do salonu zauwazylam, ze Alex cos zuje. Zjadl cos takiego:

                    nie wiem czy zywe czy martwe, ale z ust wyjelam mu tylko pancerz. Chinszczyzny nie bylam w stanie ruszyc…

                    2. W tym roku (Alex 2-latek) – Ostatni dzien wczasow na Cyprze, chcielismy, zeby Alex jeszcze sobie poplywal, ale tak jak zawsze byl prosto w wodzie, tak tym razem usiadl sobie na brzegu basenu dla dzieci i nie chcial wejsc do wody. Po chwili wstal i przyszedl do nas, wlozyl reke w pieluche do plywania, wyjal ja cala w kupie i tak go to obrzydzilo, ze… wytarl reke o brzuch. To byl hardcore! Zawinelam go w moj recznik i do pokoju biegiem, Alexa prosto do wanny, a recznik do kosza na smieci.

                    Bossssssssskie:D

                    • Niesamowite 🙂

                      Ale niestety ja hardcoru w wykonaniu Zuzanny nie pamietam, czyli nie bylo nic szokujacego, a szkoda 🙂

                      • Zamieszczone przez Rybcia
                        Niesamowite 🙂

                        Ale niestety ja hardcoru w wykonaniu Zuzanny nie pamietam, czyli nie bylo nic szokujacego, a szkoda 🙂

                        Dziewczyny, zaczynam się martwić:) Myślałam, że wszystkie dzieci(no moze prawie wszystkie)mają takie hardcore.
                        A może to w sobie powinnam szukać przyczyny takich zachowań Konrada?:):)

                        • Zamieszczone przez ulaluki
                          Dziewczyny, zaczynam się martwić:) Myślałam, że wszystkie dzieci(no moze prawie wszystkie)mają takie hardcore.
                          A może to w sobie powinnam szukać przyczyny takich zachowań Konrada?:):)

                          Nie jestem psychologiem, ale mysle ze nie, chyba ze on nasladuje Ciebie :p
                          Zuzanna generalnie należy do “nudnych” wybrykowo dzieci, za to buzia jej sie nie zamyka i tu są czasami hardcorowe sytuacje 🙂

                          • Nie, no nie mam takich zapędów agresywno-niszczycielskich;)
                            A pod Ciebie się podpięłam, ale tu dużo pisze dziewczyn, ze mają spokojne dzieci.
                            Moje dzieci mało mówią, może dlatego taką energią eksponują?!:)
                            A właściwie Konrad, bo maluchy to raczej są lajtowe, nawet już miedzy sobą tak się nie biją;)

                            • Zamieszczone przez lauidz
                              Bossssssssskie:D

                              AAgatki robaczki i mi się podbają:):)

                              • Zamieszczone przez Rybcia
                                Nie jestem psychologiem, ale mysle ze nie, chyba ze on nasladuje Ciebie :p
                                Zuzanna generalnie należy do “nudnych” wybrykowo dzieci, za to buzia jej sie nie zamyka i tu są czasami hardcorowe sytuacje 🙂

                                to my chyba tezw tym kierunku raczej 🙂

                                • Zamieszczone przez kotagus
                                  Ekstremalnych ekstremów nie przerabiałam (jeszcze :))
                                  Ale ostatnio miałam ekstremalnie ukazującą moją porazkę wychowawcza podróż autobusem:
                                  wsiadłam z dziećmi, ale juz były o coś nabuzowane (chyba czegoś nie dostały), potem na caly głos zaczęły się kłócić o jedyne miejsce przy oknie – standard, ale tym razem nie udało się problemu pokojowo rozwiązać i każde (!) rozwiązanie było złe, potem Matisiek “niby przypadkiem” kopał mnie po nodze, dyskretnie próbowałam go ustawic do pionu, ale miał to w nosie, a potem mi wykrzyczał, że jestem głupia, potem Marta stanęła w mojej obronie, krzycząc, że to Matiś jest glupi, potem juz oboje na siebie krzyczeli i zaczęli przechodzić do rękoczynów. A potem już wysiadłam i się poryczałam…

                                  Ludzie mieli w autobusie atrakcję dnia po prostu.
                                  Ech, szkoda gadać…

                                  PS. teksty o grubym panu też już przerabiałam 🙂

                                  znam to… ja jestem wtedy czerwona jak burak

                                  • Zamieszczone przez gosik

                                    Kran – jak kran – taka długa rura, na końcu pod kątem prostym wykrzywiona w dół. Młody najpierw zlizywał z kranu kapiace kropelki. Potem postanowił kran włożyc do buzi 😮
                                    I się zaklinował (kran w buzi). Masakra, dziecko w panice, drze się, starzy nie wiedzą co robic i nijak tego kranu wyjąc…w końcu się udało, ale poszły mu tylne zęby….

                                    … to chyba kolega mojej Patricii 😉
                                    choć ona miała “tylko” ponadrywane kąciki ust, wpychała sobie co możliwe do buzi i nie zawsze można to było bez problemu wyjąc.

                                    • Moje dziecko głównie słowne atrakcje funduje – grube panie, śmierdzących panów juz dawno przerabiałyśmy, tekst w stylu : “ooooo MURZYN!!! Mamo, on przyjechał z Afryki, co nie? ” też poleciał na cały regulator w autobusie 😉

                                        • Zamieszczone przez Figa123
                                          Największym hardkorem, jaki zafundowała mi P.
                                          było złamanie ręki w ogódku zabaw na płwyspie helskim,

                                          Ciekawe czy P. wygra 😉

                                          Przeczytałam to i normalnie wszystko mi znowu stanęło przed oczami… Współczuję ponownie:(

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Hardcore w wykonaniu naszych dzieci

                                          Dodaj komentarz

                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo