Weszłam tu dziś po raz pierwszy…dlaczego? chyba zaczynam sie bać. 2 lata staramy się o maleństwo. Ja z całą pewnością nie mam prawego jajowodu ( lub mam w stanie tragicznym z powodu zrostów po wcześniejszej operacji ), mój mąż ma na dniach poddać sie badaniu. Lekarz ( który prowadzi mnie od 10 lat ) zaczął wspominać o laparoskopii i sprawdzeniu drożności lewego jajowodu,który powinien być sprawny, ale chyba tak nie jest. I najgorsze jest to, że zaczynam powoli nakręcać sobie schizo… a to raczej nie pomaga. Pewnie jeszcze nie wiem jak długa i ciężka droga przede mną 🙁
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: jestem na początku tej drogi
Re: jestem na początku tej drogi
Dokładnie, dzięki !
Pozdrawiam, Edyta
Re: jestem na początku tej drogi
Z tą adopcją to cholernie trudna sprawa. Jesteśmy zgłoszeni w ośrodku już od stycznia. Na początku strasznie się do tego zapaliłam, ta decyzja przyniosła mi ogromną ulgę i wyzwolenie, a potem byłam u nowego lekarza, który obudził we mnie nowe nadzieje i teraz jestem zła na samą siebie, bo jestem na rozdrożu. Jestem w stanie zaakceptować każde rozwiązanie, ale co się stanie, jak obydwa wypalą na raz (od przybytku głowa nie boli :-)))) Może czasem trzeba, by los zadecydował za nas. Jeśli chciałybyście kiedyś o tym pogadać – dajcie znać. Kasia.
Re: jestem na początku tej drogi
nie myśle o adopcji bo nawet mamie nie powiedziałam o moim problemie, nie chce jej martwić – jeszcze nie…. a czas pokaże co będzie dalej…
Re: jestem na początku tej drogi
Moja znajoma adoptowała dziewczynkę, bo nikt nie dawał jej już szansy na zajście w ciąże. Było to bardzo dawno, w czasie gdy nie stosowano jeszcze INV. Pogodziła się z losem, przestała myśleć, „przytulała się” wtedy, gdy miała na to ochotę a nie wtedy, gdy najlepszy na to moment i wyobraźcie sobie, że po dwóch latach urodziła córeczkę.
Pozdrawiam, Edyta
Re: jestem na początku tej drogi
podobny przypadek opowiadał mi mój lekarz ( z jego osobistego doświadczenia zawodowego ) na potwierdzenie psychicznego aspektu całej tej “zabawy”
Re: jestem na początku tej drogi
Niestety adopcji nie możemy traktować, jako leku na niepłodność. To raczej lek na chorobę duszy, jaką jest niemożność ofiarowania komuś (dziecku) swojej miłości.
Re: jestem na początku tej drogi
Czesc Dziewczyny!
Wlasnie przesledzilam Wasza korespondencje i musze przyznac, ze dodalo mi to troche otuchy po tym jak dzis rozpoczelam stymulacje do pierwszego in vitro. A tak jeszcze w duchu sobie myslalam o ostatniej szansy na “normalna” ciaze bez calych tych ceregeli. Ale niestety nadzieje sie dzis rozwialy i zaczynam stymulacje. Teraz beda mi potrzebne sily i optymizm, wiec bede czesciej sledzic losy Forumowiczek. Zawsze sie mozna pocieszyc. Jestem z Wami,
Zuzka
Re: jestem na początku tej drogi
Witaj Zuzka,
Skoro rozpoczęłaś stymulację, to być może jesteś tą z nas, która jest najbliżej upragnionego celu, może już niedługo pochwalisz się na tym forum swoim sukcesem, czego Ci bardzo życzę. A gdzie będziesz robić to in vitro?
Re: jestem na początku tej drogi
Trzymaj sie Zuzka dzielnie – ja z całego serducha życzę Ci powodzonka !! i zaglądaj tu do nas z relacjami 🙂
Re: jestem na początku tej drogi
Dzieki bardzo za slowa otuchy. Ja nie mieszkam teraz w Polsce i in vitro bede miala robione w Holandii. Tutaj niestety nie za bardzo czlowiek moze sam o wszystkim decydowac,bo nie ma prywatnych lekarzy ani klinik, wiec leczenie odbywa sie w normalnym szpitalu i to oni decyduja o wszystkich badaniach, najczesciej zlecajac takie minimum jak tylko sie da. Tak ze do tej pory nie ma stwierdzonej u nas zadnej przyczyny niepowowdzenia, a lekarz ciagle twierdzi, ze caly czas mamy szanse na normalne poczecie (ktore jakos ciagle nie nadchodzi). Ja mam jednak przeczuwam, ze cos musi byc nie tak, ale jak pytam o dodatkowe badania to mi odpowiadaja, ze nie ma takiej potrzeby, bo np. inseminacja omija pewne rzeczy. A prywatnie na wlasna reke nie ma mozliwosci zrobienia czegokolwiek, tak wiec jestem zdana na ich decyzje. Zobaczymy jak bedzie po pierwszej probie in vitro.
Zuzka
Re: jestem na początku tej drogi
Nie wiem jak sie odpowiada rownoczesnie do dwoch osob, wiec mam nadzieje, ze znajdziesz moja odpowiedz ponizej. Dzieki za zyczenia,
Zuzka
Re: jestem na początku tej drogi
Zuzka ” co kraj to obyczaj” więc może w tej Holandii mają swoje podejście do tematu – oby skuteczne – pozdrowionka 🙂
Re: jestem na początku tej drogi
Plusem Twojej sytuacji jest chyba to, że w Holandii in vitro to normalny sposób leczenia, więc chyba mają większe doświadczenie w temacie. U nas nie dość, że jest to pełnopłatne, to w kraju są może 2-3 kliniki, które robią to naprawdę na światowym poziomie (przynajmniej tyle zorientowałam się na podstawie wiadomości z netu). Sama myślę o tej możliwości (parę lat starań bez rezultatu, bez konkretnej przyczyny, wyniki nie takie znowu najgorsze), ale zniechęca mnie fakt, że musiałabym dojeżdżać na leczenie np. do Warszawy, a sama rozumiesz, jakie to uciążliwe. Więc może ta Holandia przyniesie Wam szczęście???
Re: jestem na początku tej drogi
Oby! Jak tylko mi sie uda to z pewnoscia sie podziele z Wami taka dobra wiadomoscia. Sama wiem z doswiadczenia jak podbudowuja takie wiadomosci na forum, ze komus sie udalo, wiec moze i mnie sie uda. Trzymcie sie cieplo,
Zuzka
Re: jestem na początku tej drogi
Mam nadzieje, że podzielisz sie z nami spostrzeżeniami co do techniki, sposobu i jakości wykonywanych tam zabiegów…zdobędziemy przynajmniej troche wiadomości z praktyk w szerokim świecie 🙂
Re: jestem na początku tej drogi
Jasne, ale na razie nie ma czym. Roznia sie chyba leki podawane do stymulacji, bo ja zaczynam od sprayu do nosa Synarelu, potem zastrzyki Puregon, Pregnyl i na koncu globulki Progestan. Z tego co czytalam to w Polsce stosuje sie inne leki. Nie wiem czy to lepiej czy gorzej. Zobaczymy rezultaty. Pozdrawiam, Zuzka
Re: jestem na początku tej drogi
Ja wybieram sie do Pana Doktorka we wtorek czyli 6.08 z wynikami mężuśka i zobaczymy co nam zaaplikuje 🙂 nieomieszkam Wam o tym napisać. Przesyłam buziaki !
Re: jestem na początku tej drogi
Czesc Dziewczyny!
Jestem wlasnie po wizycie u lekarza. Wyprodukowalam tyle pecherzykow, ze lekarz nie mogl ich wszystkich policzyc, mniej wiecej ok.15. To podobno dobry wynik. W czwartek mam punckje, a transfer kolo niedzieli. Na razie oprocz okropnego bolu brzucha wszystko inne jest OK, ale co tu sie dziwic jak ma sie tyle w srodku. Trzymajcie kciuki za mnie. A co z Wami?
Pozdrawiam,
Zuzka
Znasz odpowiedź na pytanie: jestem na początku tej drogi