Witam.
Znajoma sąsiadka z którą się zaprzyjaźniłam jest IMO lekko dziwna. Najpierw opowiadała mi historie jaka to ona chora na serce nie jest, musi się leczyć, nie ma kasy, mąż prawie nie bywa w domu, dziecko ma bardzo chore. Zapraszałam ją na obiadki, kupowałam małemu bułeczki, soczki jak byłyśmy na spacerku. Koleżanka często wpadała do mnie bez zaproszenia lub zostawiała synka, często dzwoniła, że potrzebuje pomocy, Mój mąż woził ją i małego kilka razy do szpitala w nocy, siedział długo aż i ch wypuszczą. Mówił, że takim ludziom trzeba pomagać. Jej męża widziałam raz z daleka, wyglądał na bandyte. Zauważyłam, że ona rano jest niewyspana, mówiła, że nie spała całą noc. Zrobiła sobie na plecach wielki tatuaż, pazurki ma ciągle zrobione, chodzi do kosmetyczki, włoski od fryzjera. Wygląda na balangowiczke. Przecież kobieta, która nie ma kasy nie robi sobie tatuażu na pół tyłka! U niej w mieszkaniu nie ma żadnych rzeczy męża. Nie wiem co o tym myśleć. Wydaje mi się, że ona znalazła sobie głupią, którą wzieła na litość i wykorzystuje jak może. Jak nasz samochód stoi pod blokiem dzwoni i pyta czy jest mój mąż, bo nie ma ją kto podwiezc. Wkurzyla mnie, no mój mąż to nie taksówka. Myślałam, że pojde do pracy a ona zaopiekuje się dzieckiem, ale mąż uważał, że ona jest dziwna i się nie zgodził. Koleżanka sie obraziła, robiła mi wymówki, przestała dotykać się do małej. Dzwoni tylko jak potrzebuje pomocy. OStatnio nie zgodziłam się, żeby do mnie przyszła z chorym dzieckiem i teraz już zupełnie jest obrażona. Nie podoba mi się, że pod byle pretekstem prosi o pomoc mojego męża. Jakiś czas temu byłam świadkiem jej rozmowy z koleżanką. Rozmawiały o kochankach i sponsorach. Nie przeszkadza jej chyba fakt, że jest zamężna (chyba, że nie jest). Ta kobieta natychmiast wie jak zmieniamy samochód, dzwoni i pyta czy znów mamy inny samochód. Jak się przeprowadziliśmy zadzwoniła, że chce przyjść i już wiedziała gdzie mieszkamy. Nic się przed nią nie da ukryć.
Jak coś się dzieje z jej dzieckiem to zawsze mój mąż musi jechać. Koleżanka nabuntowała mnie, żeby definitywnie zerwać tą znajomość. Niestety dzieci nasze bardzo się lubią. Co myślicie? Martwie się, że upatrzyła sobie mojego męża na sponsora.
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Koleżanka
Dziękuje Ci. Tak zrobie. Nawet nie chodzi o wsparcie finansowe, bo to duże nie jest, tylko o to, że jak dzwoni telefon od niej to ja się cała trzęse co ona znowu wymyśli. Na szczęście obraziłą się i nie dzwoni, spotkałąm ja na ulicy, nasze dzieci się pobawiły, ona się prawie nie odzywała do mnie. Sztywna atmosfera, ale ok, niech tak już zostanie.
Podaj koleżance numer telefonu taxi, powiedz, ze nie możesz pożyczyć pieniędzy i nie tłumacz się dlaczego.
A dla dzieci wytłumacz, że z pewnych powodów nie będą się teraz spotykać z kolegą. Bo to, że dzieci chcą to dla mnie żaden problem – nie muszą mieć wszytkiego.
Właśnie ją razem z moją dobrą koleżanką wzielyśmy na spytki to się motała. Kobieta, którą niedługo czeka operacja nie balanguje po nocach. Leki bierze, ale nazw nie pamięta.
Nie chodzi mi o kase w tym wszystkim, bo tego jest niewiele, ale o jej postawe. Działa mi na nerwy, ciągle czegoś potrzebuje (potem okazało się, że dramatyzowała). Jej męża nigdy nie ma, jak coś się dzieje z ich dzieckiem, zawsze do nas.
Wiem, że mam powody, martwie się tylko, że będe sie czuć jak egoistka przez to.
Znam to. Miałam podobna sytuację. Koleżankę na studiach, która była głucha. Niby pomóc wypada (notatki pożyczyć i inne takie) i ani się nie obejrzałam, a drżałam jak sms od niej przychodził – czego tym razem ode mnie chce. Pożyczała i nie oddawała w terminie, a ja w du.pie byłam.
Postawiłam się definitywnie. Nic jej nie pożyczę i w niczym nie pomogę, bo jest niesłowna i nie dotrzymuje terminów. Kwas był, poszedł smrodek że ja to ta zła i niewdzięczna co osobie chorej pomocy odmawia, ale… po tygodniu znalazła sobie kolejną ofiarę i ode mnie odczepiła się całkowicie.
Będziesz się czuć jak egoistka, ale z drugiej strony będziesz czuć się lepiej, bo nikt Cię już nie będzie wykorzystywał.
między egoizmem a asertywnością jest ocean…..
dla przyjaciół jestem gotowa nerkę oddać, wątrobę skroić itd
dla znajomych – niekoniecznie
wszystko zależy od sytuacji
a z tego co piszesz to koleżanka a nie przyjciólka – nie ma powodów czuć się żle nie spełniając jej życzeń.
Wiem, że ona mnie wykorzystuje, jestem pewna, że kłamie w wielu sprawach, do tego straszne obgaduje wszystkie nasze znajome, więc i na mnie gada do innych. Zostawie to tak jak jest teraz.
Grunt to dobra rada:eek:
A jesli chodzi o moje zdanie to ja na Twoim miejscu zerwalabym te znajomosc bo widac, ze zaburza ona Twoj spokoj- a zycie nie od tego jest.
Toksycznych ludzi pelno wszedzie…i tu i tam…
To prawda.
Mam zamiar to zrobić, chociaż wiem że będe miala wyrzuty sumienia.
Jednak jeżeli ona zadzwoni i powie, że z jej dzieckiem jest źle i żeby jej pomóc to nie odmówie, nie potrafie. Ją mam gdzieś, ale jakby się coś stało dzieciakowi i ja bym jej nie pomogła to jak bym sobie mogła w oczy spojrzeć potem? To mnie najgorzej martwi, że ona to wykorzystuje.
ciężar utrzymania relacji koleżeńskiej leży po obu stronach. Jeśli jedna strona ciągle tylko daje (nie chodzi tylko o finanse, ale w tym wypadku także) a druga tylko bierze, to trudno to nazwać relacją koleżeńską tylko raczej wlaśnie sponsoringiem. Rozumiem że dzieci się polubiły, jednak o to by się razem bawily nie powinnas zabiegać tylko Ty ale także mama tamtych dzieci. Jeśli o to nie zabiega i jest jej zupełnie wszystko jedno, co oznacza ze jednej stronie nie zalezy, to daruj sobie taką znajomość. Czego się nauczą Twoje dzieci – tego, że tamte się z nimi bawią wtedy gdy Ty finansujesz ich mamę a jak nie to już nie? Masz fajne dzieci i znajdą sobie innych znajomych. I tyle moim zdaniem.
Witam,
polecam zachować asertywność, a jak nie podziała to zawsze pytam:
– Czego nie rozumiesz w słowie NIE?- zawsze działa,
pozdrawiam.
Możesz.
”Niestety nie mogę Ci pożyczyć pieniędzy”
“zadzwoń po taksówkę”
“idź na nogach”
Proste jak budowa cepa.
niech mnie ktoś uszczypnie
Mogę, ale to troche wredne.
I tak dalej, i tak dalej….
Witam.
Odmówiłam koleżance pomocy dwa razy, grzecznie lecz stanowczo. Chyba zrozumiała. Zamierzam znacznie ograniczyć naszą “przyjeźń”.
Dziękuje wszystkim za rady.
Asertywność to rzeczy bardzo cenna, nigdy nie jest zapóźno by trenować 🙂 A wyrzuty sumienia, o ile jakieś Cię napadną, oby minęły szybko, masz ważniejsze osoby i problemy zapewne niż ktoś oszukujący i wykorzystujący nasz altriuzm 😉
Znasz odpowiedź na pytanie: Koleżanka