Mam problem i nie wiem od czego zacząć…
Mamy taką zaprzyjaźnioną rodzinę, tzn ich dzieci bardzo się lubią z naszymi dziećmi, a ja z nią bardzo się przyjaźnimi. Mój mąż też ją bardzo lubi. Z jej mężem staramy się utrzymywać poprawne stosunki koleżeńskie. I tak było do pewnego czasu, ale od pewnego czasu mąż przyjaciółki bardzo się zmienił. Pomijam to, że krytykuje nasze podejście do świata i dzieci, ale dla swojej żony, a mojej przyjaciółki i na prawdę dobrego człowieka, jest bardzo niegrzeczny. Ja w końcu wybuchłam, bo nie mogłam już słuchać jak się do niej odzywa i ją poniża, no i się pokłóciliśmy, tzn ja i mąż przyjaciółki. Ona w kłótni była po mojej stronie, a raczej to ja byłam po jej stronie, ale ponieważ było to w restauracji po chwili odpuściłam i ostatnie słowo należało do niego. Dotrwaliśmy do końca wieczora robiąc dobre miny do złej gry. No i teraz mam problem… bo bardzo chciałabym się spotkać z nią i jej dziećmi, ale przecież nie powiem, że ma przyjść bez męża bo jego nie mam ochoty widzieć w moim domu. Co ja mam zrobić??? Jak mam się z nią spotykać, na razie zostały nam tylko telefony. Raz, jeszcze przed kłótnią,udało nam się spotkać bez jej męża, za to z dziećmi i na prawdę było SUPER !!! Ja nie ukrywam tego, że nie podoba mi się zachowanie jej męża, ale to jej mąż, jej wybór i niech go ma, ale jak ja mam się z nią spotykać jak on zawsze z nią przyłazi, bo nie ma swojego towarzystwa. Jestem załamana, tęsknię za nią i wiem, że ona za mną też. Poradźcie coś.
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: mąż przyjaciółki
niewolnica !
Zgadzam się w 100% ale ja nie będę jej wyrywać ze szponów tego “Araba” ja tylko chcę wyczarować jej trochę wolności i swobody. Dla niego ona jest niewolnicą, ale dla mnie to moja przyjaciółka… już i tak pod moim wpływem ona zaczęła się buntować – to ja od jej męża usłyszałam, że “nie mam się wpieprzać między nich”…. szkoda gadać. No i co nie mam się wtrącać i pozawalać na to O NIE !!!
Uważam, że przymykając oko na małe krzywdy – godzimy się na duże zło!
Ja też
Ja sie kiedyś wtrąciłam….żałuje i to bardzo!
wiesz mąż może tez przyjść do was, ja bym jednak powiedziała że nie życzę sobie chamskiego zachowania w moim domu.
Ewentualnie sama z nią się spotkała, z dziećmi bez chłopów.
Ja nie rozumiem co znaczy w związku pozwalać nie pozwalać.
Dla przyjaciółki możesz znosić jego obecność ignorując go
wiecie, że sie podpisze
to z takimi laskami jest coś ewidentnie nie halo
przykro, że to przyjaciółka mrówki, mrówka chce dobrze, ale ciężko coś w takiej sytuacji zrobić.
niestety dosyć często spotykane, pojawia się chłopak/mąż i nic innego nie istnieje, potem dziecko i w ogóle nikogo poza tym. Kiedy taka kobieta się budzi w koło nie ma nikogo, a ten chłop który były taki naj, zaczyna mieć swoje sprawy i czuje się osaczony tą “miłością” i jest nie przyjemny
to obserwuję u wszystkich mi znajomych par (u siebie też )
zamykają się
istnieje tylko mąż/chlopak
potem dziecko
po jakimś czasie okazuje się, że chcieliby spotkać się z kimś, a tu nikogo innego nie ma
no i na nowo trzeba znajomości i relacje z innymi budować
Imo to całkiem naturalne, że na początku chce się spędzać z ukochaną osobą każdą chwilę
ważne jest to żeby sobie nawzajem nie ograniczać kontaktów z innymi
“nie zabraniać” spotkać z koleżankami, kolegami itp
Życie się zmienia, dorastamy, dojrzewamy ;), mamy inne priorytety niż 15 lat temu
nie mamy ochoty codziennie imprezować
ani spotykać się codziennie z przyjaciółkami
mimo, że 15 lat temu spędzałyśmy z nimi każde popołudnie
to normalne i całkiem naturalne
Ale nie godzenie się na wyjście naszej żony/męża bez nas jest chore
Zgadzam się w 100%.
zgadzam się grubsza choć to co podkreśliłam, to nie do końca.
Chce się być razem ale równocześnie powinno się mieć drugie życie – znajomi, przyjaciele, hobby. By nie zatracać siebie
Na początku jest zakochanie, działa chemia, w dosłownym znaczeniu, wytłumaczone naukowo.
Niewiele mamy wtedy wpływu na rozwój sytuacji.:)
Dlatego zrozumiałe jest, że poza drugą osobą światu nie widać.
Później, jak hormony wyhamują, zaczyna się normalny związek, funkcjonowanie.
to ja jestem inna, mimo tego że M był moim światem to miałam też swój prywatny świat – znajomi. Nie porzuciłam ich i są nadal
My też Gobinku.
Zapatrzenie w siebie na początku nie ma noc wspólnego z bawieniem się w dyktatora.
Żona nie pies, którego się albo zamyka albo na smyczy wyprowadza!
Nie rozumiecie mnie.
Jamówię tylko i wyłącznie o pierwszej fazie to raz, a dwa to mało kto bawi się w dyktatora.
Małżeństwo to na pewno nie pierwsza faza, powinno być tak, że każde jest szczęśliwe,nie czuje się ograniczane.
Odniosłąm się tylko do postów Asik(z którą się zgadzam w całej rozciągłości:)) i gobin, zbaczając z tematów.
Znasz odpowiedź na pytanie: mąż przyjaciółki