Joni i Kuba od września zadebiutowali w przedszkolu. I jak to było do przewidzenia zaczęły się infekcje. Kuba mniej odporny walczy już z trzecią. Joni zaliczył dwie lekkie. Przy ostatniej wizycie pani doktor (inna niż zwykle) raczyła mnie “oświecić” jak to jest z dziećmi w przedszkolu. Otóż wg niej dziecko idące po raz pierwszy do przedszkola łapie katar, którego nie da się wyleczyć przez dwa lata. I co bym nie robiła będą ten katar miały i będą pokasływać. I mam się tym nie przejmować i spokojnie do placówki posyłać, w domu zostawić dopiero jak będzie marudne, z gorączką, bez apetytu itp.
Jako, że my kompletnie jeszcze zieloni w tematyce przedszkolnej to się Was trochę podpytam 🙂 Co sądzicie o teorii pani doktor? Jak się ma do praktyki, mają wasze przedszkolaki takie “nieuleczalne” katary??
Ja jakoś zawsze byłam zdania, ze lepiej z pierwszymi objawami infekcji dzieciaka w domu przetrzymać, coby się ta infekcja nie rozprzestrzeniała a dziecko bardziej nie rozłożyło. A tu lekarka mi mówi, ze przesadzam i jak chcą to niech chodzą do placówki
44 odpowiedzi na pytanie: Nieuleczalny katar?????
Brawurko, w pierwszym roku przedszkola Emilka zostawała w domu z pierwszymi objawami infekcji, dopiero w kolejnych latach dopuscilam katar do objawów, ktore nie dyskwalifikują jej w posłaniu do placówki (teraz akurat tez ma katar – w koncu i ją dopadł, bo juz cała klasa chyba przeszła jakąś mniej lub bardziej konkretną infekcję). Zle chyba na tym nie wyszlismy, bo tylko raz czy dwa przez 4 lata przedszkola skonczylismy z antybiotykiem.
Co do kaszlu. W czterolatkach młoda po której infekcji kasłała przez 2 miesiace wiec siłą rzeczy nie trzymałam jej w domu. Zresztą pediatra mnie uprzedziła, ze tak moze sie zdarzyć. Kaszel byl mokry – typowy, poinfekcyjny.
Coś w tym jest. U nas się sprawdza ta teoria
I ja potwierdzę sens tej teorii
W ubiegłym roku moje dzieci ruszyły do przedszkola – zaczęły się infekcje za infekcjami… więcej czasu spędzili w domu.
To samo zaczęło się teraz we wrześniu – najpierw D. a teraz i P. katar, kaszel….lecz puszczam ich do placówek. Dopóki nie ma gorączki, a stan ogólny jest dopuszczalny – mają energię, chęci chodzić do szkoły, chętnie uczą się – nie będę ich zatrzymywać w domu.
A ja tak sobie myslę, że teoria wymaga dopracowania 🙂 I uwzględniać odpornośc danego dziecia… Joni chodzi teraz z katarkiem do przedszkola i czuje sie bardzo dobrze. Kuba puszczony w takim stanie rozłozyłby sie kompletnie za dwa dni, wiec go trzymam w domu.
O, właśnie to chciałam napisać. Rodzice sami najlepiej wiedzą, jak dziecko radzi sobie z infekcjami. Jeśli szybko je zwalcza i jeśli ogólne samopoczucie jest ok to można wysłać do przedszkola,a jeśli byle jaki katar trwa 2 tygodnie a potem jeszcze dochodzi kaszel, zapalenie gardła to najlepiej od razu zatrzymać dziecko w domu
moja siostrzenica po 2 tygodniach w przedszkolu siedziała w domu przez tydzień,do przedszkola chodzi już 3 rok no i od jakiegoś roku jest lepiej,a tak zawsze coś… Ale powiem Wam jeszcze jedną ciekawostkę,mój facet jako dziecko ciągle chorował a jak poszedł do przedszkola to przestał
Ja o swojego syna się nie martwię,bo odporność ma super,wiele razy miał styczność z chorymi dziećmi i wszystko było ok,nawet katarku nie miał
nasz lekarz ma podobną teorię, młody chodzi do przedszkola z lekkim katarem i dziwnym mokrym kaszlem ( który pojawia sie może 5 razy w ciągu dnia, aw nocy nic ) nie ma gorączki, osłuchowo czysty, gardło tez w porządku. Pan doktor kazał pokazywać się u niego co kilka dni żeby młodego osłuchac czy czasem mu na oskrzela nie zeszło- jak on to mówi musimy to przetrwać do pierwszych mrozów.
To samo powtarzają Panie w przedszkolu Jesień jaka by piękna nie była to jednak raj dla infekcji…
U mnie też sie sprawdza ta teoria, Filip to z katarem non stop był, jakbym miała go nie puszczac to wcale by nie chodził. Jakoś w lutym mu przeszło i do tej pory jeszce nie załapał nic. jasne ze patrzyłam na ogólny jego stan i wiedziałam kiedy to tylko katar a kiedy cos więcej.
mnie jeszcze dorzucili wyklad o tym, ze katar to naturalna obrona organizmu przed infekcjami zarowno bakteryjnymi jak i wirusowymi i jak leczymy katar za wszelka cene to zabijamy naturalny mechanizm samoleczenia.
o poranku katar moze byc zielonkawy (nie gesty zielony) a w ciagu dnia powinien byc przezroczysty/bialy. w ten sposob organizm oczyszcza slozowke z bakterii/wirusow.
kaszel jw. jest pochodna od kataru – dziala tak samo.
taki charakterystyczny kaszel odkatarowy.
Jak tak czytam ten wąTek to troszeczke mi rece opadaja jako ze jeste mamą maluszka mało jeszcze wiem o przedszkolach i tych innych sprawach ale wszedzie Piszecie ze dziec przychodzi z choroba ze szkoły a jak ma nie przychodzic jak mamy posyłają dzieci z kaszlem i katarem jedno dziecko ma katar i basta a drugiemu juz sie rzuca NA OSKRZELA kazde dziecko według mamy z małą infekcją idzie do szkoły niech w jednej klasie bedzie 3 takich uczniow z roznymi chorobami,wtedy powstaje jedno wielkie siedlisko bakterii i Bog wie czego jeszcze a pozniej sie dziwowac ze dziecko ma nieuleczalny katar czy kaszel trwajacy 2 msc a jak ma nie miec jak zawsze jest jakis chory w klasie a klasy nie sa sterylizowane ani odkazane kazdego dnia :Nie nie:
nikt jeszcze nie wprowadził indywidualnego toku nauczania dla dzieci z katarem, więc do szkoły posyłamy, nie ma innej opcji 🙂
dla mnie katar to nie choroba, inaczej musiałabym dziecko niemal cały rok w domu trzymac (alergii testy nie wykazały, katar jest)
a na oskrzela to “rzuci się” najszybciej temu które w sterylnych warunkach wywowywane jest i jego organizm nie potrafi radzic sobie z infekcjami
o tym mozna dyskutowac i dyskutowac kazdy ma swoje racje ja tylko przedstawiłam swoje a Wy mozecie sie nie zgadzac po to jest forum czyz nie?
pewnie 🙂
a i tak ile by sie nie dyskutowało, to czesc z nas bedzie zakatarzone dzieciaki posylac, a czesc zostawiac w domu po pierwszym kichnięciu i tych bakterii klasowych/przedszkolnych pozbyc się nijak nie da rady, trzeba nauczyc sie z tym życ…
czy po pierwszym swoim kichnieciu/kaszlnieciu idziesz na zwolnienie? zeby nie zarazac wspolpracownikow?
ja tam profilaktycznie wcale nie chodze do pracy 😛
Gdyby to tylko było takie łatwe… Wiesz ja póki mi dzieci do p-la myślałam dokładnie tak samo. ALE 1. dzieci w domu = nie da się pracować 2. dzieciaki w domu nie mogą się doczekać kiedy wrócą do p-la 3. starszy realizuje program zerówki, nie chcę żeby odstawał. Ja jestem jeszcze w o tyle dobrej sytuacji że pracuję w domu i sama jestem swoim szefem ale co mają zrobić mamy, na które szef krzywo patrzy w pracy, bo kolejny raz idą na zwolnienie? I boją sie, że stracą pracę?
Lekki katar moim zdaniem nie dyskwalifikuje przed posłaniem do placówki, gorzej, że chodzą do p-la też dzieci naprawdę chore i z tym jest większy problem. Mnie w wypowiedzi tej lekarki najbardziej zaskoczyło, to ze katar przedszkolny jest nieuleczalny i trwa dwa lata 🙂
A no właśnie podpisze sie. Katar alergiczny też mamy, prawie przez cały sezon pylenia 😉
Pod tymi sterylnymi warunkami tez sie podpisze. Pewną ilośc infekcji organizm lepiej żeby przeszedł i nabrał odporności. Jednakże myślę, że mozna jakoś starać sie wspomagać tą odpornośc (my aktualnie tran zapodajemy) żeby były jednak jakieś przerwy w tym dwuletnim katarze.
A ja pracuje w domu 😀
ja jak MAJOWAMAMA PROFILAKTYCZNIE WCALE NIE CHODZE
nO I własnie o to mi chodziło
I tu znowu mozemy sobie powymieniac poglądy na temat pojęcia “naprawdę chory” 🙂
Napiszę jak to u mnie ewoluowało:
Przy pierwszym dziecku każdy katar i kaszel to była powazna choroba wymagająca konsultacji lekarskiej i leczenia
w efekcie u lekarza bylismy ze 2 razy w miesiącu (dziecko nieprzedszkolne) i niemalze kazda wizyta konczyla się antybiotykiem bo: gardełko czerwone (no jak nie ma byc czerwone, jak dzieciak kaszle??) moze się rozwinąć zap. oskrzeli (no pewno, albo sie rozwinie albo i nie) bo są delikatne szmery (a jak ma ich nie byc, jak zalega flegma) itd itp
Bezwzględnia kazda gorączka byla powodem do konsultacji lekarskiej. Przy wysokiej gorączce (od39) bezwzględnie pogotowie/szpital juz teraz natychmiast. Każdy upadek/uderzenie w glowe niezwlocznie trzeba bylo konsultowac na pogotowiu, a jak nie chcieli zrobic rtg to juz afera na 100 fajerek.
Przy drugim dziecku potrafilam juz trochę przeczekac i wreszcie do mnei dotarło, że 39 to nie koniec swiata, katar mozna po prostu przeczekac i nie kazdy kaszel to zap. oskrzeli. No i przeskoczylam na platnego drogiego lekarza !!, ktory wpada do domu, jest dostepny w kazdej chwili, ale nie przepisuje antybiotykow na wszelakie kichnięcia i nie zaleca trzymac w domu dziecka, ktorego ogolne samopoczucie jest dobre i nie gorączkuje.
Pojawiła się tez u mnie nowa definicja goraczki: od 39 stopni, ponizej=stan podgorączkowy i NIE ZBIJAMY! 🙂
No i wobec oplat za lekarską wizytę zaczęłam się zastanawiac czy ta wizyta jest konieczna, wszak stówka piechotą nie chodzi ;). Zaczęłam przeczekiwac choroby: najpierw dzwonilam po p. dr po 3 dniach, potem… no wlasnie, potem mialam zamiar po 5 dniach i tu niespodzianka: po 5 dniach stan dzieciakow się nie pogarszał, a kazdego nastepnego bylo juz tylko lepiej. Bardzo duzo dawala mi swiadomosc, że mam lekarza dostępnego o kazdej porze dnia i nocy gdyby byla potrzeba.
Moje trzecie dziecko własciwie lakarza mało zna, jak mial 4 miesiące konsultowalismy przy zap. pluc (potwierdzonym radiologicznie, jednak wirusowym) i w zeszłym roku rowniez przy wirusie z 7 dniową gorączką. Ma ponad 3 lata i choruje sobie z przeciętną częstotliwością, czasem lapie od starszej siostry, ale są to lekkie choroby 🙂
Także sama widzisz jak z tą definicją bywa 😉
Znasz odpowiedź na pytanie: Nieuleczalny katar?????