Ochraniacz na główkę do nauki chodzenia.

Witam Dziewczynki ;).

Co sądzicie o kaskach/ochraniaczach na główkę do nauki chodzenia?
Przerabiała, to już któraś z Was?

Na allegro widziałam dwa dostępne modele i nie wiem na który się zdecydować..

[Zobacz stronę]

[Zobacz stronę]

W pierwszym istnieje mniejsze ryzyko jakiegokolwiek przegrzania główki, ale znowu są odsłonięte miejsca, a w drugim to znowu jakoś odrzucają mnie takie małe wywietrzniki… powiem szczerze – NIE WIEM :P!

Liczę na Waszą pomoc Kobietki ;)!

Pozdrawiam :)!

Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Ochraniacz na główkę do nauki chodzenia.

  1. Zamieszczone przez Malina.
    Ja jestem przeciwna i kaskom, które są moim zdaniem zbędnym “gadżetem” (abstrahując od powodów założycielki wątku) jak i szelek…przepraszam wszystkie Mamy, ale zawsze takie dziecko kojarzy mi się właśnie z pieskiem heh…

    A z ciekawości zapytam wszystkie antyszelkowe- w wózkach też pasami dzieci nie przypinacie? Bo z ubezwłasnowolnieniem może się kojarzyć

    • No już nie przesadzajmy…mam po prostu takie skojarzenia i tyle…zaznaczyłam, że nie chcę nikogo urazić…

      • Zamieszczone przez mamaoliwiera
        Tora – no a co ci przypominają takie szelki dla dziecka? Jeśli mogę zapytać? Nie chcę być złośliwa i stosować porównań, ale jak dla mnie to są identyczne tylko wykonane z innego materiału – mam w domu takie same dla kotka ( dostałam od znajomego razem z kotkiem ) mogę wstawić fotkę jednych i drugich dla porównania. Jamniczek nosi szelki z tego samego powodu, żeby np nie wbiegł pod auto. Nie widzę w tym nic obraźliwego, nie porównuję dzieci do psów, tylko piszę jak wygląda – dziecko w szelkach. Przepraszam jeśli kogoś uraziłam.
        Ale takie jest moje zdanie. Najlepiej poczytać sobie recenzje specjalistów na temat tego typu ” gadżetów” niestety bardzo podobne do moich.I wierzę że dzieciaczki w szelkach też wspaniale się bawią, biegają, huśtają i nie ogranicza im to ruchów na placu zabaw,a do tego są bezpieczne- jeśli tak mówią ich mamy. Mi osobiście w życiu nie przyszedłby pomysł żeby na placu zabaw moje dziecko biegało w szeklach – wybaczcie ale to dla mnie jest delikatnie mówiąc dziwne.
        Takie zabezpieczenia po to są wymyślone, aby można było je zakupić i używać, ale myślę że autorka tematu nie czekała tylko na opinie typu ” super produkt, kup koniecznie ” pewnie spodziewała sie i ” za ” i “przeciw “.

        nic mi takie szelki nie przypominaja. staram sie nie kierowac w zyciu uprzedzeniami. wogole nie koncentruje sie na porownaniach. swietnie sprawdzaja sie na ulicy i to jest dla mnie istotne. a nawet jezeli sa to takie same szelki jak kocie, to czy to powod zeby ich nie stosowac, jesli komus dobrze sluza? czy dlatego ze kojarza sie z psimi, to nie nadaja sie do uzycia przez czlowieka?

        pije tutaj wyraznie do wypowiedzi poprzedniczki ze nie bedzie nosila szelek, bo dziecko to nie pies i juz.

        druga rzecz, gdybys przesledzila dokladnie moje wypowiedzi wczesniej, nie musialabys pisac calego wywodu na temat szelek na placu zabaw.

        I wierzę że dzieciaczki w szelkach też wspaniale się bawią, biegają, huśtają i nie ogranicza im to ruchów na placu zabaw,a do tego są bezpieczne- jeśli tak mówią ich mamy. Mi osobiście w życiu nie przyszedłby pomysł żeby na placu zabaw moje dziecko biegało w szeklach – wybaczcie ale to dla mnie jest delikatnie mówiąc dziwne.

        dla mnie tez byloby to dziwne i prawde mowiac, nie spotkalam sie z tym jeszcze. tak jak napisalam w poscie wyzej, a czego nie doczytalas, nie uzywam szelek na placu zabaw, czy podczas jakiejkolwiek zabawy z dzieckiem.

        Najlepiej poczytać sobie recenzje specjalistów na temat tego typu ” gadżetów” niestety bardzo podobne do moich

        czytalam i owszem. nawet wieczorem jak znajde chwile, przepisze i zacytuje caly fragment o szelkach. pozytywny;)

        • Zamieszczone przez ania_st
          A z ciekawości zapytam wszystkie antyszelkowe- w wózkach też pasami dzieci nie przypinacie? Bo z ubezwłasnowolnieniem może się kojarzyć

          bez przesady tez..zapytaj czy w samochodzie tez nie przypinamy..
          W wózku są na wyposazeniu i sie je zapina badź nie. Ja np już nie zapinam od kilku miesięcy. Pałąk wystarczająco chroni przed wypadnięciem dziecka. Zreszta i tak wózka mało co uzywamy na spacerach. Moje dziecko wie kiedy ma iść za rekę, a kiedy beztrosko biegać.

          Sa zwolenniczki i przeciwniczki kasków czy szelek. Każdy ma swoje zdanie. Mnie sie źle to kojarzy, a poza tym wstyd by mi było ubierac w to dziecko i kazać mu z czymś takim chodzić. Moje dziecko jest w pełni bezpieczne i zadowolone przy mnie bez takich “gadżetów”.

          • znalazlam.

            fragment wywiadu z W. Eichelbergerem

            “…Za to jak dotad zupelnie nie przyjal sie u nas wynalazek smyczy dla malutkich dzieci, ktory uwazam za bardzo pozyteczny…dziecko w specjalnej, wygodnej uprzezy jest trzymane przez matke nie za reke, co mocno ogranicza jego ruchliwosc, tylko na regulowanej automatycznie smyczy. Efekt jest taki, ze matka nie musi biegac za ruchliwym z natury maluchem, ani co gorsza, ciagle go pacyfikowac, tylko idzie swoim rytmem, a dziecko szaleje w swoim. jego spontaniczna zywotnosc nie jest ograniczona, ale jednoczesnie jego bezpieczenistwo jest pod stala katrola..
            zdaje sobie sprawe, ze w Polsce widok dziecka prowadzonego na smyczy nie bylby tolerowany. Za to spacyfikowane dziecko, ktore wbrew swoim potrzebom i rozpierajacej go energii drepce u boku mamy, trzymane kurczowo za reke, jest mile widziane… pytanie tylko o co nam chodzi? o to, zeby sie dziecko dobrze prezentowalo czy zeby dobrze sie czulo i praawidlowo rozwijalo? Zeby bylo nieklopotliwe, czy swobodne i radosne?… “

            • A to mam takie pytanie jeszcze. Skąd dziecko będzie wiedziało jak ma sie zachowywać gdy juz zostanie spuszczone z tej smyczy?
              Bo ja preferuje tłumaczenie, że gdy np. jada auta to się trzymamy za rączkę mamy, a w innych miejscach korzysta z “rozpierajacej go energii”. Ja go nie pacyfikuję tylko przyzwyczajam go do normalnego życia w świecie. A nie chodzimy też wszędzie za ręke więc nie “drepce u boku mamy, trzymane kurczowo za reke”.

              • Zamieszczone przez anita_84
                A to mam takie pytanie jeszcze. Skąd dziecko będzie wiedziało jak ma sie zachowywać gdy juz zostanie spuszczone z tej smyczy?

                U nas chodzenie na smyczy nie było tożsame z kolczatką na szyi i szarpaniem łańcucha bo tak rozumiem Twoje trzymaniem na smyczy (spuszczanie ze smyczy)
                Synowie moi chodzili samodzielnie, smycz była puszczona luźno, dziecko miało wyraźnie wpojona zasady bezpieczeństwa, że przed ulica stajemy, że nie zbliżamy się, normalnie podczas takich spacerów komunikowałam się z dzieckiem, nie byli szarpani za szelki, smycz była w razie gdyby wyjściem awaryjnym – np. dziecko zbiera kasztany, ma rączki wolne, tłumaczyłam, ze na ulicę za kasztanami nie wychodzimy, niestety raz pokusa zdobycie owocu okazała się silniejsza.

                • Zamieszczone przez anita_84
                  A to mam takie pytanie jeszcze. Skąd dziecko będzie wiedziało jak ma sie zachowywać gdy juz zostanie spuszczone z tej smyczy?
                  Bo ja preferuje tłumaczenie, że gdy np. jada auta to się trzymamy za rączkę mamy, a w innych miejscach korzysta z “rozpierajacej go energii”. Ja go nie pacyfikuję tylko przyzwyczajam go do normalnego życia w świecie. A nie chodzimy też wszędzie za ręke więc nie “drepce u boku mamy, trzymane kurczowo za reke”.

                  anita, to byl zacytowany wywiad z Eilchebergerem i tak pominelam co ostrzejsze fragmenty 😉
                  (bo tam juz jak dla mnie troche w druga strone za ostro pojechal;))
                  a wstawilam go na wyrazna prosbe o opinie specjalistow mamyoliwiera.

                  czy da sie zyc bez smyczy? oczywiscie ze sie da. mi ulatwila zycie, ale innym nie musi.

                  ja moge Ci odpowiedziec na pytanie jedynie ze swojego doswiadczenia. nie zawsze prowadzalam marte na smyczy, zdarzalo mi sie tez i za reke z pacyfikowaniem, za reke bez pacyfikowania. zdecydowanie lepiej jesdnak sprawdzala sie smycz.
                  nic nie bylo biale albo czarne.
                  po prostu, nie lubila za reke, smycz byla duzym ulatwieniem dla nas na ulicy. kiedy podchodzilam do przejscia, przypominalam o zasadach, ktore
                  wczesniej ustalilysmy: nie musisz chodzic za reke, ale przejscie przez jezdnie – rzecz swieta. to nie bylo cos, co zadzialo sie podczas jednej “lekcji” to raczej proces. jakos tak naturalnie sie zadzialo.

                  edytuje, bo wlasnie zobaczylam, ze ania bardzo ladnie to ujela.

                  • To ja się wpiszę,
                    jako użytkowniczka szelek na córce jakieś 6 lat temu już,
                    która zwiewała zawsze i wszędzie – bardzo długo

                    Szelki sa absolutnie cudowne na okolicznośc posiadania takiego permanentnego zbiega.
                    Tak, słyszałam wielokrotnie krytyczne uwagi, rzucane na ulicy w niezbyt taktowny sposób
                    ale miałam je w nosie
                    Bo szelki gwarantowały bezpieczeńśtwo i jednocześnie względna swobodę mojemu dziecku.
                    Oburzonych starałam się olewać z niezłym skutkiem.

                    Teraz laska juz duża i nie nawiewa,
                    ale jak spotykamy malca z szelkami
                    zawsze się uśmiechamy i informujemy że P. też w szelkach pomykała
                    I wyobraźcie sobie, że moja córka lat niemal 7
                    też uważa, że szeleczki dla maluszków są fajne,
                    więc wygląda na to, że moje wnuki też będą w szelkach poznawać świat 😉

                    • Wy piszecie o takich szelkach, które nadają się też do wózka?(tylko bez tego długiego sznurka)
                      My nie używaliśmy, o dziwo nie było potrzeby, ale nie przyszło mi do głowy, że ktoś może krytykować lub uważać za złe używanie szelek.
                      Myślałam, że to dla wszystkich naturalne.

                      • Zamieszczone przez ania_st
                        U nas chodzenie na smyczy nie było tożsame z kolczatką na szyi i szarpaniem łańcucha bo tak rozumiem Twoje trzymaniem na smyczy (spuszczanie ze smyczy)
                        Synowie moi chodzili samodzielnie, smycz była puszczona luźno, dziecko miało wyraźnie wpojona zasady bezpieczeństwa, że przed ulica stajemy, że nie zbliżamy się, normalnie podczas takich spacerów komunikowałam się z dzieckiem, nie byli szarpani za szelki, smycz była w razie gdyby wyjściem awaryjnym – np. dziecko zbiera kasztany, ma rączki wolne, tłumaczyłam, ze na ulicę za kasztanami nie wychodzimy, niestety raz pokusa zdobycie owocu okazała się silniejsza.

                        I pomyśleć, że wydawało mi się, że to oczywiste, że tak się korzysta z szelek/smyczy.
                        Bardzo ładne i rzeczowe wyjaśnienie 😉

                        Znasz odpowiedź na pytanie: Ochraniacz na główkę do nauki chodzenia.

                        Dodaj komentarz

                        Angina u dwulatka

                        Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                        Czytaj dalej →

                        Mozarella w ciąży

                        Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                        Czytaj dalej →

                        Ile kosztuje żłobek?

                        Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                        Czytaj dalej →

                        Dziewczyny po cc – dreny

                        Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                        Czytaj dalej →

                        Meskie imie miedzynarodowe.

                        Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                        Czytaj dalej →

                        Wielotorbielowatość nerek

                        W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                        Czytaj dalej →

                        Ruchome kolano

                        Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                        Czytaj dalej →
                        Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                        Logo
                        Enable registration in settings - general