Porod doris13

Antos spi, maz pojechal na godzinke do biura, wiec moza uda mi sie opisac nasza historie.

Z ostatniej przepustki do szpitala wrocilam 15 wrzesnia, w poniedzialek. Konczyl sie 6 tydzien naszego pobytu w szpitalu. Od razu powtrorzono mi proby watrobowe – troche skoczyly w gore… Zapowiedziano cesarke nastepnego dnia, czyli 16 wrzesnia – to byl 36/37 tydzien, czyli dzidzius juz byl dojrzaly. Do tego lezal w polozeniu miednicowym.
We wtorek rano podczas obchodu dyrektor szpitala (wladza absolutna – despota) zdecydowal, ze jednak cesarki nie zrbimy, bo maly moze sie jeszcze obrocic, proby watrobowe poszly w gory, ale jeszcze sa na bezpiecznym poziomie, poza tym, polozniczo nawet do cesarki nie jestem przygotowana (powinno byc chocby skrocenie szyjki i male rozwarcie, zeby mialy pozniej ujscie odchody powstajace przy obkurczaniu sie maciciy, a takze powinny tez wystepowac chocmy male skurcze – miesien macicy nie jest wowczas taki gruby. Wsciekla (bo juz psychicznie nastawiona i w sumie ucieszona, ze to koniec naszej dlugiej drogi), czekalam dalej.
W srode, 17 wrzesnia, Antek obrocil sie na glowke. Nie byla to jesdnak pozycja ustalona – glowka caly czas balotowala, a maly mogl jeszcze fiknac koziolka – miala bardzo duzo wod plodowych. Zapowiedziano mi, ze w poniedzialek – 22 wrzesnia, schodze rano na porodowke, beda mnie przygotowywac do porodu – najpierw skracac szyjke, a potem prowokowac porod. Moze nawet w ten sam dzien uda nam sie urodzic. Ucieszylam sie po raz kolejny, ze nadchodzi koniec naszych przygod. Poza tym, wiedzialam z rozlicznych artykulow o cholestazie, ze ciaze nalezy zakonczyc jak tylko plod osiagnnie dojrzalosc, najlepiej zaraz po 36 tygodniu, zawsze przed uplywem 38 tygodnia – ze wzgledu na zagrazajaca nagla smierc dziecka w lonnie matki. Poniedzialek, 22 wrzesnia, to byl 37 tydzien 5 dzien.
Zeszlam na porodowke o 7 rano. Zalozono mi zel z prostaglandynami, ale nie ten, ktory zwykle zakladaja do szyjki (Prepidil), tylko jakis austriacki nowoczesny srodek (Prepass chyba?), testowany wlasnie w szpitalu, w ktorym przebywalam. Zaraz po zalozeniu dostalam boli. Okropnych… Ciagly skurcz, mocny bol w dole brzuch i bole krzyzowe. Najgorsze bylo to, ze to nie byly skurcze, ktore przechodza i mozna odpoczac – to byl ciagly ogromny bol… Moja macica oszalala. Na KTG zapisywal sie ciagly – 20 minutowy skurcz na poziomie 80 – 120%… Potem kilkanscie sekund przeerwy i od nowa. Krzyze i podbrzusze bolalay stale. Po 3 godzinach szyjka skrocila sie o polowe, rozwarcie zroblo sie ledwie na 1 cm. I tak bardzo sie ucieszylam – byl postep, wiec bylo mi latwiej znosic bole. Badano mnie co 3 h. Bole narastaly z minuty na minute, niestety, nie nastapil zaden postep… Szyjka przestala sie skracac, ujscie otwierac. Tak mnie wytrzymali na porodowce do 23.30… Moglam wrocic do pokoju, ale nie zmrozylam oka do 6 rano – chodzilam po korytarzu w mega bolach. Ani usiasc, ani sie polozyc. Rano mnie zbadali. Szyjka nie drgnela, ujscie takze.
Zrobili mi 2 dni przerwy, nastepna probe przygotowania szyjki zapowiedziano na czwartek, 25 wrzesnia. Zaczelam sie niepokoic. To byl 38 tydzien + 1 dzien, balam sie stan malego.
W czwartek rano zalozono mi tradycyjny zel z prostaglandynami – Prepidil. Wziernikiem do szyjki… Nie polecam… Od razu zaczely sie bole – takie same jak w poniedzialek. Zaczelam wierzyc, ze tym razem cos ruszy. O 10 nie wytrzymalam tego bolu i samotnosci, zadzwonilam po meza. Przyjechal od razu i siedzial ze mna do nocy… Znowu przezylam caly dzien koszmarnego bolu, ktory byl ciagly, narastajacy, nie pomagalo lezenie, siedzenie, chodzenie. Gdyby nie Krzysiek, nie wiem jakbym przez to przeszla. Zwlaszcza, ze szyjka nie skrocila sie ani o milimetr… Okolo 19 wrocilam do pokoju. Tym razem nie bolalo cala noc, tylko tak do okolo 2 w nocy…
Rano zbadal mnie dyrektor – despota. Powiedzial, zebym sie nie martwila, przez 2 dnni szyjka moze sie zaczac skracac sama – fizjologicznie bo jest juz pobudzona, a w niedziele, 28 wrzesnia, rano mam zejsc na porodowke i bedziemy wywolywac porod. Bylam zrezygnowana. Nie wierzylam, ze cos sie zmieni do niedzieli, nie wierzylam, ze urodze, martwilam sie tylko o zycie Antka – niedziela to byl 38 tydzien +4 dni… Caly czas pamietalam o artykulach o cholestazie, w ktorych podkreslano koniecznosc roziwazania przed 38 tygodniem. Przez piatek i sobote biegalama po schodach, robilam przysiady, szalam po calym szpitalu. W niedziele rano zeszlam na porodowke, zbadano mnie. Szyjka nie drgnela. Myslalam, ze sie zalamie. Zamiast oksytocyny dostalam ponownie Prepidil… Wziernikiem do szyjki… Brrr…. Przyjechal Krzysiek. Ryczalam. Polozna, ktora sie mna opiekowala juz od kilku tygodni, powiedziala, ze nie wierzy, ze dzis urodze, ze to nie ludzkie i juz dawno powinni mi zrobic cesarke. Szczerze mi wspolczula, wiedziala ile sie juz w tym tygodniu wyciarpialam, wiedziala, ze to nie koniec.
Tym razem jednak szyjka zaczela siue skracac. O 14.30 zaczal sie I okres porodu. Szyjka zanikla, zostaly jeszcze tylko grube brzegi. Dostalam jakies elektrolity (jedzonko) w kroplowce, potem oksytocyne. O 15.00 przeszlismy do sali porodow rodzinnych. Juz cierpialam okrutnie, skurcze staly sie bardzo mocne i czeste (wplyw oksytocyny + prostaglandyn) – co 30 – 60 sek., trwaly okolo 40 – 60 sekund. Tak jakos dotrwalam do 18.00. O 18.00 lekarz przebil pecherz plodowy. Wody sie laly i laly i laly – i lekarz i polozna byli w szoku. Mialam okolo 5 litrow wod plodowych! Na szczescie byly czyste. Zaraz po tym podano mi znieczulenie, mimo, ze rozwarcie bylo tylko na 2 palce. Jednak moje bole byly tak silne, ze bylo to koniecznoscia. Znieczulenie – nic boli, w ogole – polecam, znioslo tylko czesc bolu, pozostaly bole podobne do mocnych, menstruacyjnych, odczuwalne szczegolnie dotkliwie w piku skurczu. 1 dawka znieczulenia wystarcza na 45 min. – 1,5 h; u mnie wytrzymywalo ledwo 40 minut. Dodatkowo, mialam wyjatkowo silne skurcze, ktore ciezko bylo znieczulic taka dawka. Okolo 21, moze 22, pozwolono mi przec. Nie dostalam juz kolejnej dawki znieczulenia – bole parte nie powinny byc znieczulane. Ale i tak nie byly straszne. Byly ulga, cieszylismy sie, ze to juz niedlugo. Niestety, nie umialam wogole przec… Nabieralam powietrze do buzi i robilam glupie miny, a z parcia nic nie wychodzilo. Glowka wychodzila i cofala sie z powrotem do kanalu rodnego. Lekarz kazal mi zatem robic kilka krotkich parc na 1 skurczu, a nie jak zwykle – 1 porzadne dlugie parcie na 1 skurcz. Sam zacza wypychac dziecko, kladac sie przedramieniem na moim brzuchu. I musze pwoiedziec, ze to bylo najgorsze… Bardziej mnie bolal brzuch, macica i jelita, niz pupa! A musze powiedziec, ze lekarz to wielki facet z wielkimi lapami, wiec naprawde nie bylo mi lekko… Wtedy dwa rqazy jeknelam, moze nawet krzyknelam – byl to jednak krzyk z wysilku, ktory wkladalam w parcie, nie z bolu. Byly to jedyny krzyki, ktore z siebie wydalam przez caly porod.
W koncu poczulam cieplo przeplywajace przez moje krocze i polozono mi na brzuchu dziecko. Ulyszalam tylko polozna, ktora pytala czy maz chce przeciaz pepowine – wystraszyl sie nie chcial; iu zaraz zrobilo sie wielkie zamieszanie. Szybko zabrano dziecko, Krzyskowi nie pozwolono isc z pediatra. Wiedxzialam, ze cos jest ie tak, nie uslyszalam krzyku dziecka, wszystklo przebiegalo inaczej niz opowiadaly mi sasiadki, z ktorymi lezalam w szpitalu, ktore mialy juz porod za soba. Lkalam jak bobr, chcialam biec do malego, Krzysiek byl jeszcze bardziej zdenerwowany niz ja. Przy szyciu juz krzyczylam, zwlaszcza, ze anestezjolog nie podala mi kolejnej dawki znieczulenia do szycia, poniewaz byla z pediatra i z dzieckiem. Polozna mowila lagodnie: “krzycz, teeraz krzycz, ulzysz sobie”. Nie bolalo mnie to az tak bardzo, zeby krzyczyc – przy samym porodzie to byla bulka z maslem, ale bylam tak zdenerwowana stanem dziecka, tak mnnie bolala dusza, ze krzyczalam. Dobrze, ze mialam tylko 4 szwy – 1 w srodku i 3 na zewnatrz.
Po jakims czasie przyszla pediatra. Z powazna mina, nie dajaca mi wielu zludzen, powiedziala: “Stan dziecka jest bardzo ciezki. Urodzilo sie w zamartwicy. Dostalo tylko 1 punkt za akcje serca. Zostal blyskawicznie intubowany, podano respirator. Bede Panstwa informowac na biezaco”. 2 godziny na sali porodowej to byl koszmar. Jak odpoczywac?Jak cieszyc sie, ze to koniec przygod? Jak powiadomic rodzine? Mysle, ze ubylo nam kilka lat w ciazgu tych dwoch godzin. Po 2, moze 3 godzinach zaczeto mnie przewozic na sale dla poloznic. Zazyczylam sobie powrocic do sali na oddziale patologii ciazy, gdzie lezalam wczesniej – nie wyobrazalam sobie, ze bede lezec na jednej sali z mamami tulacymi i karmiacymi swoje dzieci… Zgodzono sie bez problemow. Wtedy przyszla pediatra. Powiedziala, ze jest iskierka nadzie, maly, po 1,5 godzinie zaczal oddychac samodzielnie, bez respiratora. Pozwolono mi tez podjechac do niego na sale intensywnej opieki nad noworodkiem. Lezalo tam moje Sloneczko i wygladalo naprawde ladnie. Nnie byl siny, a blado-rozowy. Byl duzy (3840 g, 62 cm), gdybym nie wiedziala, ze to dziecko urodzilo sie prawie martwe, w zyciu nie przypuszczala. Zawieziono mnie do gory o 3 rano. Mimo realnium podanego domiesniowo spalam tylko 2 h. O 5 rano poszlam pod prysznic od razu pobieglam do malego. Nie czulam bolu krocza, pupy, nic, tylko okropny bol rodzieral mi serce. Pytalam Boga – dlaczego ja? Tyle sie juz w tej ciazy wycierpialam, tyle przeszlam? Dlaczego nic mi nie zostalo oszczedzone? Dlaczego nie moze byc normalnie? Ryczalam jak bobr. Nigdy nie przezylam takiej rozpaczy.
Lekarze niczego obiecywali. Informowali o trwajacej kuracji, prosili o cierpliwosc. Mowili jaki jest kolejny krok, ktory Antos musi zrobic, zeby zaczac podemowac kolejne. Najpierw trzba bylo uruchomic mu nerki. To bylo jego byc albo nie byc. Uruchomilismy. Po 2 dniach zaczal sikac samodzielnie. Caly czas dostawal tez srodki na uspokojenie – trzeba bylo go wyciszyc i dac mu odpoczac po ciezkich przezyciach. Potem delikatnie uruchamialismy przewod pokarmowy. Oprocz kroplowki zaczal dostawac po 3 ml dietetyznego poakrmu – strzykawka do buzi. Najpierw jadl bardzo niechetnie, mial slaby odruch ssania. Potem bylo juz lepiej. Codziennie zwiekszano mu dawke pokarmu, wkrotce mogl zaczac dostawac moj pokarm. Odciagalam wiec co 3 godz. i biegalam do malego. To bylo cale moje zycie. 40 minut odciagania, wizyta u synka, tam siedzialam okolo 1 godziny. Wracalam do pokoju, czasem cos zjadlam, poplakalam sobie i juz musialam zaczac odcigac pokarm do nastepnego karmienia. O dziwo – przy takich stresach, pokarm nie zanikl, mialam (i mam) go naprawde mnostwo. Az mi sie serce krajalo, ze tyle go wylewam – nie bylo mozliwosci podania go innym maluchom, nie praktykowano tego. Jak tylko zaczal dostawac moj pokarm tempo poprawy jego stanu przybralo zawrotne tempo. Po kilku dniach dniach jadl juz po 30 ml i w 10 dniu zycia zostal calkiem odlaczony od kroplowki z jedzonkiem, byl tylko i wylacznie karmiony moim pokarmem, juz bezposrednio z piersi! 🙂
Ze wzgledu na slabe napiecie miesniowe, Antos codziennie mial specjalne masaze, ktore robimy w domku do dzis – 2 x dziennie. Teraz jest juz dobre, ale masaze kontynuujemy.
W czwartek, 9 pazdziernika pozwolono mi go wziac do pokoju na caly dzien, na noc jeszcze musial wrocic na oddzial “Specjalnej troski nad noworodkiem”. Mialam go ze soba az do 12 w nocy – to bylo nasze pierwsze sam na sam w 11 dobie zycie naszego Maluszka! Juz nastepnego dnia pozwolono mi go wziac do pokoju juz na zawsze! W poniedzialek, 13 pazdziernika, wypisano nas do domu.
Antek jest w bardzo dobrym stanie. Mial juz 2 USG gtlowki – na szczescie obydwa bez zmnian, choc bedziemy je jeszcze kilka razy powtarzac. Musimy tez za 3 miesiace powtorzyc badanie sluchu – pierwsze, w 3 dobie zycia, wypadlo dobrze – nie wykazalo uszkodzenia, ale leki ktore bral nie pozostaa obojetne dla sluchu dziecka. Mamy tez sie zglosic do Poradni patologii Noworodka – byc moze bedzie potrzebna konsultacja neurologiczna, moze jakas rehabilitacja. Na pewno bedzie potrzeba zwracania na pewne odruchy i zachowania szczegolnej uwagi, ale jeszcze nie wiele wiem 🙁 Jutro odwiedzi nas pediatra rodzinny. We wtorek mamy kontrole pediatryczna w szpitalu, u pani neonatolog, ktora byla przy porodzie i wyprowadzila Antka z takiego ciezkiego stanu, wiec wtedy spokojnie pomowimy z nia o szczegolach.

Na razie cieszymy sie kazda wspolna chwila. Antos jest grzeczny i nie daje nam bardzo popalic. Jestesmy w nim zakochani po uszy. Na razie jest w stanie ogolnym dobrym – ma wszystkie odruchy, dotychczasowe badania takze wypadaja dobrze.

Bardzo prosze – pomodlcie sie za niego, trzymajcie mocno kciuki, zeby nadal tak dobrze i prawidlowo sie rozijal. Zeby byl zdrowym, normalnym chlopcem. Zebysmy mogli wreszcie powiedziec, ze najgorsze mamy juz za soba.

Serdecznie pozdrawiamy wszystkie obecne i przyszle Mamy, a szczegolnie Pazdziernikowki (miom, ze zostalam wrzesniowka).

doris i Antos (28-09-2003)
[Zobacz stronę]

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Porod doris13

  1. Re: Porod doris13

    Łezki mi się zakręciły w oczach. Doris, życzę Ci teraz już samych radości i dużo, dużo spokoju. Będę się modlić, tak jak prosisz, o zdrowie Twoje i Twojego maleństwa.
    Bardzo bym chciała przesłać Ci moc dobrych fluidów i serdecznych myśli.

    Kinga i maluszek [~08.02.2004]

    • Re: Porod doris13

      witaj Doris,nareszcie się zalogowałam i mogę Ci pogratulować./Leżałam z Tobą na patologii/ śledziłam to forum i czekałam na wiadomość o Twoim porodzie,GRATULACJE. naprawdę bardzo mnie wzruszyła Twoja opowieść, ale najważniejsze,że jesteście już razem. Teraz możę być już tylko lepiej. Pamiętaj nigdy w życiu nie jest tak źle żeby gorzej być nie mogło.Zawsze w szpitalu bardzo Cię podziwiałam chociaż nigdy Ci o tym nie mówiłam zawsze /prawie/ byłaś uśmiechnięta mimo wszystko. Pytasz dlaczego to Tobie się przytrafiło,owszem to wielka niesprawiedliwość,ale Tylko ktoś z taką osobowością mogł to wszystko znieść tak dzielnie. MOJ MAŁY kRYSTIANEK mocno trzyma zaciśnięte piąstki za swojego kolegę z pokoju i codziennie się za WAS modlimy. A tak na marginesie mały Antoś pobił swoimi rozmiarami Krystiana i Franka. Powodzenia, ucałuj go od nas. jest podobny do Ciebi /przynajmnie z ust

      • Re: Porod doris13

        Rodzilam w Siemiradzkim. Goraco ten szpital polecam – opieka medyczna, i lekarze i polozne, sa naprawde oddani pacjentce i to bez wzgledu na to, czy przychodzi sie tam “z polecenia” czy z ulicy – tak ja tam trafilam. Ponadto, jest to maly szpital, wiec niemal zadna pacjentka nie jest anonimowa, w zasadzie kazdy lekarz i kazda polozna znaja historie wszystkich pacjentek. No i jedzenie tez jest dobre 😉
        Na pewno bede tam rodzic nastepne dziecko.
        Betka20 potwierdzi chyba moje zdanie – sadze, ze tez byla zadowolona z opieki w Siemiradzkim?
        A co do lekarza, ktory nie chcial zrobic cesarki – to odrebny temat, ktorego nie chce poruszac publicznie. W kazym razie – to nie byl moj prowadzacy, ale, niestety, osoba decyzyjna w tym szpitalu, ktora posiada tam wladze absolutna 🙁 Zreszta – cholestaza nie jest do konca poznana choroba i mysle, ze w moim przypadku nalozylo sie wiele niesprzyjajacych okolicznosci, ktorych nikt nie mogl przewidziec…
        Jesli macie szczegolowe pytania – o lekarzy i polozne – chetnie odpowiem na priva.
        Serdecznie pozdrawiamy 🙂

        doris i Antos (28-09-2003)
        [Zobacz stronę]

        • Re: Porod doris13

          Kochane! Bardzo dziekujemy za wsparcie i cieple slowa. Naprawde, daja mi wiele otuchy i sama sobie poplakuje jak czytam Wasze wypowiedzi. Jestescie wspaniale.
          Wszystkim obecnym i przyszly Mamom zyczymy duzo szczescia i latwej drogi do niego 🙂
          Serdecznie pozdrawiamy!

          doris i Antos (28-09-2003)
          [Zobacz stronę]

          • Re: Porod doris13

            Gacka! Dziekuje Ci za te historie – chlone teraz takie opowiesci jak gabka. I duzo ich slysze – rzeczywiscie wiele dzieci z niskim Apgarem wraca w 100% do zdrwowia i modle sie, zeby i nas spotkalo to szczescie.
            Historia Twojej bratanicy jest, jak na razie, bardzo podobna do naszej, i mam nadzieje, ze nasza przyszlosc takze bedzie podobna. Antos tez dostal tylko 1 punkcik za serduszko (70 uderzen / minute). Wlaczanie funkcji zyciowych, slabe napiecie. Tylko do domku wrocilismy pozniej, w 15 dobie zycia Antosia.
            Jeszcze nie wiem dokladnie jakie badania i konsultacje nas czekaja – dopiero w najblizszych dniach podczas kontroli pediatrycznej dowiem sie szczegolow, ale wiem na pewno, ze tych wizyt bedzie sporo, i ze Antos bedzie musial byc pod opieka neurologa, pewnie takze rehabilitacje beda potrzebne. Mam tez wrazenie, ze lekko skreca cialko w jedna strone, ale nie jestem niczego pewna, nie mam doswiadczenia, nie wiem, jakie reakcje sa prawidlowe, a jakie nie – wszystko przed nami…
            Serdecznie gratuluje bratanicy i bardzo sie ciesze, ze tak wspaniale sie rozwija! Mam szczera nadzieje, ze Antos pojdzie w slady Kasi i tez cala historia skonczy sie na strachu.
            Jeszcze raz dziekuje za Twojego posta – naprawde bardzo mnie podniosl na duchu. Zycze duzo zdrowka – Tobie i Kruszynce, a takze malej Kasi i Jej rodzicom.
            Serdecznie pozdrawiamy! 🙂

            doris i Antos (28-09-2003)
            [Zobacz stronę]

            • Re: Moj Najdrozszy Dorisku !!!

              Miseczko! Ty wiesz, ze ja o Was tez mysle i modle sie za szczesliwe rozwiazanie – na pewno takie bedzie, wiec prosze wyrzucic wszystkie zle mysli z glowy!
              Naprawde nie martw sie przeterminowaniem – 7 dni to jeszcze norma, zwlaszcza przy pierwszym dziecko – nic zlego sie nie stanie!
              Calujemy Was mocno!

              doris i Antos (28-09-2003)
              [Zobacz stronę]

              • Re: Porod doris13

                Agnieszko! Przede wszystkim dziekuje za gratulacje! Jak tam Twoje wyniki? – zdaje sie, ze sprawdzalas ostatnio bilirubine? Mocno zaciskam kciuki, zeby byly w normie i zeby zadna paskudna cholestaza Cie tym razem nie spotkala!
                Co do lekarza – nie sadze, abym cokolwiek wskorala, wiec daruje sobie dodatkowe zamieszanie i klopot – mam ich teraz wystarczajaco duzo i nie mam ochoty grzebac sie w przeszlosci – musze zarezerwowac wszystkie sily i waleczne instynkty dla Synka 🙂
                Poza tym – lekarz najprawdopodobniej nie zrobil nic niezgodnego ze sztuka lekarska – poniewaz cholestaza nie jest do konca poznana, wczesniejsze zakonczenie ciazy sugeruje sie na wszelki wypadek, zeby uniknac najgorszego. Ja oraz dziecko bylismy pod stala kontrola lekarska i nie bylo ZADNYCH, absolutnie ZADNYCH symptomow pogarszajacej sie kondycji dziecka. Byl stale monitorowany – zarowno USG jak i KTG i za kazdym razem podkreslano jego dobrostan. I tak naprawde do konca nie wiadomo co bylo przyczyna takiego stanu Antosia – moj lekarz rodzinny, pediatra oraz polozna, ktora do nas przychodzila rowniez watpia czy byla to cholestaza. Byc moze leki, ktorymi bylam faszerowana? Nie wiadomo.
                Gdzies jednak w srodku serca czasem mi zakolacze, ze gdyby zrobiono mi cesarke te kilkanascie dni wczesniej obyloby sie bez bolu i dramtu, ktory przezylismy… Czasem z tego powodu popadam w wielki smutek i placz. Ale staram sie na tym nie koncentrowac mysli – to nic nie zmieni, a moze doprawadzic mnie do zalamania psychicznego – a tego moj Synek teraz nie potrzebuje. Musze byc silna i patrzec w przyszlosc dla niego.
                Napisz koniecznie jak Twoje wyniki!
                Serdecznie Was pozdrawiamy! 🙂

                doris i Antos (28-09-2003)
                [Zobacz stronę]

                • Re: Porod doris13

                  Czesc Beatko! Dziekuje za Twoja wiadomosc! Ciesze sie, ze sie odzywasz. :-)))
                  Oczywiscie wiesz, ktory to lekarz, tyran i wladza absolutna, nie chcial mi zrobic cesarki i przez tydzien prowokowal moj porod? Cale konsylium stwierdzilo, ze powinnam miec cesarke (maly byl jeszcze wtedy ulozony posladkowo), a on sie uparl, ze mamy jeszcze czas…
                  A nasza Pani Zosia byla nieoceniona – naprawde jest wspaniala polozna i bez niej nie przeszlibysmy przez to wszystko. Zwlaszcza, ze Antek naprawde byl wielkim chlopcem i pobil wielkoscia Waszych (Twojego i Julii) synkow! Zreszta – brzuch mialam olbrzymiasty, nie wiem ile Antek by wazyl gdybym dostrwala do terminu albo sie przeterminowala… 4,5 kg jak nic! 😉
                  Dziekujemy za kciuki Krystianka i Wasza modlitwe!
                  Serdecznie Was pozdrawiamy!!! Odzywaj sie od czasu do czasu – pisz jak sobie zyjecie i jak rozwija sie Krystianek! Caluski!

                  doris i Antos (28-09-2003)
                  [Zobacz stronę]

                  • Re: Porod doris13

                    cześć.Krystianek jest już po chrzcinach 5.10.03 więc ma na “górze” chody u swojego aniołka chętnie więc się nim podzieli i jego prośby zostaną wysluchane.swoją drogą tak sobie myślę,że skoro Antoś tak szybko z tego wyszedł to znaczy,że jest silnym facetem i będzie walczył na swój sposób. Co do Kryształka,to miałyście rację w domu zmienił się nie do poznania chwycił się za pierś bez żadnych kapturków i teraz rośnie jak na drożdżach.waży 5500, i je jak opętany. Nie obeszło się bez problemów,mały ma skazę białkową więc piję tylko mleko kozie i mam wielką dietę bo prawie nic nie wolno jeść,ale to dobrze szybciej schudnę. Na początku był mały problem z pępkiem bo długo nie odpadał więc zrobiła się ziarnina i musieliśmy jeżdzić do Zeromskiego na chirurgię do lapisowania.teraz jest wszystko O.K. wszystko da się przejść najważniejsze są dzieci. A co do cesarek to ten szpital tak już ma,totalny wstręt do operacji u mnie też czekali do końca pomimo oczywistej dużej niewspółmierności płodu,aż w końcu wody były lekko zelone. Pozatym szpital i obsługujący personel są naprawdę wspaniali. POLECAM.

                    • Re: Porod doris13

                      Bilirubina jeszcze w normie, ale naprawdę już robiłam się żółta. No ale piłam dużo soków z marchwii i ten kolor stąd właśnie. Moja dzidzia jest ułożona miednicowo, a brzuch jest cały czas nisko. Nic nie uciska mi wątroby. Hubi był wielki i cały czas czułam kopniaki pod żebrami. Lekarze przypuszczali, że tamta cholestaza była wynikiem ucisku. Jeśli tak, to teraz mam szansę jej uniknąć. Oby. Bo już mi skóra ścierpła, jak przeczytałam opis twojego porodu.
                      Mimo wszystko uważam, że ten lekarz postąpił nieludzko. Swojej żonie pewnie by tego nie zafundował!
                      Ale rozumiem cię dobrze. Mając kochanego szkraba koło siebie nie myśli się już o niczym więcej, nie ma sił i czasu.
                      Trzymajcie się zdrowo. Pewnie następnym razem spotkamy się na Mamuśkach.

                      • Re: Porod doris13

                        Doris, dreszcze mam na plecach po przeczytaniu Twojej historii. Cale szczescie, ze final jest szczesliwy. A jeszcze bardziej sie martwie, bo wlsanie od dwoch dni dostalam swedzawki tak okropnej, ze nie wiem juz czym i gdzie sie drapac. Na mysl o cholestazie robi mi sie slabo, choc niewiele na ten temat wiem. Mialam dzisiaj robione badanie krwi na obednosc bilirubiny i trzeba czekac na wyniki.
                        Trzymaj sie dzielnie, nie wyobrazam sobie przezyc tyle stresu co Ty. Jak bys miala chwile czasu to napisz mi wiecej o tej chorobie.

                        Istria+2 (30.11)

                        • Re: Porod doris13

                          Ciesze sie, ze wyniki w normie! :-))) To Ci oszczedzi naprawde duzo stresow!
                          Do zobaczenia wkrotce na Mamuskach :-)))

                          doris i Antos (28-09-2003)
                          [Zobacz stronę]

                          • Re: Porod doris13

                            Istria, jak Twoje wyniki? Robilas tylko bilirubine, czy cale proby watrobowe? Trzymam kciuki, zeby byly w normie!
                            Co do informacji o cholestazie – wierze, ze Twoje wyniki beda dobre i nie bedziesz potrzebowala tej wiedzy! :-))) I trzymam mocno kciuki! Gdyby jednak to paskudztwo Ci sie przytrafilo, szybko napisz, opisze Ci wszystko co wazne i co wiem na ten temat. Ale naprawde szczerze wierze, ze Twoje swedzenie ma inna przyczyne!
                            Serdeczie pozdrawiamy! 🙂

                            doris i Antos (28-09-2003)
                            [Zobacz stronę]

                            • Re: Porod doris13

                              Zrobili mi tylko bilirubine, ale na szczescie jest w normie. I mam nadzieje, ze tak juz zostanie, choc swedzenie nadal nie odstepuje. Ale jakos to zniose, byle nie cholestaza!!!
                              Dzieki Doris za odpowiedz i zycze Wam duzo zdrowka,

                              Istria+2 (30.11)

                              Znasz odpowiedź na pytanie: Porod doris13

                              Dodaj komentarz

                              Angina u dwulatka

                              Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                              Czytaj dalej →

                              Mozarella w ciąży

                              Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                              Czytaj dalej →

                              Ile kosztuje żłobek?

                              Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                              Czytaj dalej →

                              Dziewczyny po cc – dreny

                              Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                              Czytaj dalej →

                              Meskie imie miedzynarodowe.

                              Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                              Czytaj dalej →

                              Wielotorbielowatość nerek

                              W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                              Czytaj dalej →

                              Ruchome kolano

                              Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                              Czytaj dalej →
                              Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                              Logo
                              Enable registration in settings - general