Prośba o wsparcie i dobre słowo

Napiszcie mi coś mądrego dziewczyny, bo ja powoli schodze na zawał.
Zapisałam dzieci do przedszkola. Przedszkole dobre, publiczne, taki zwykły moloch, ponoć ma świetne opinie. Powiedziałam w przedszkolu że Olafa leczymy hormonem wzrostowym, ze bierze zastrzyki. Rozmawiałam z dyrekcją. Przedstawiłam wszystko czarno na białym.Że leki powodują obniżenie cukru we krwi, który trzeba jako tako kontrolować. Dyrekcja uznała, ze Olaf powinien spróbować iść do przedszkola. Wyprosiłam w szpitalu zeby nie zwiększali narazie dawki leku, zeby on mógł wdrożyć sie w przedszkolu. Zaprowadzam go godzine po zastrzyku,kiedy niebezpieczeństwo hipoglikemii jest niewielkie.
Wszystko miało być cacy….. mieli wziąść sie w garść i wszelkimi sposobami spróbować. Dziecko jest drugi dzień w przedszkolu a ja wysłuchuję narzekań…. bo tak strasznie trudno jest z 25 dzieci, bo Olaf upatrzył sobie jedną panią i wymusza na niej ciągłą uwage i opiekę, bo ona musi poświęcac mu za dużo czasu, a przeciez ma jeszcze 24 innych dzieci. Bo Olaf jest za mały na schodzenie po schodach i trzeba go nieść (swoją drogą co za debil wymyślił grupy 3 latków na wysokim piętrze po dupnych schodach a szatnie dla tych kurczaków w piwnicy to robi 2 piętra wysokich (zaznaczę naprawde wysokich) schodów). Bo Olaf sie złości i wymusza, a one sie boja o niego, ze jakies dziecko go stratuje, bo jest mały. Bo one nie wiedza jak to dalej będzie z nim, ze moze przyjdziemy na wiosnę, A jak im dałam zestaw ratujący życie w składzie glukagon w razie śpiączki hipoglikemicznej to wyglądały tak, jakbym im dawała pistolet którym miałyby mi dziecko zastrzelić. I na nic moje tłumaczenia, ze to jest na wszelki wypadek, ze sami ten cholerny cukier sprawdzamy, a one mają pilnować tylko, zeby Olaf zjadł i pił. Dałam im ulotkę na co maja patrzeć to nawet tej ulotki nie zawiesiły na ścianie. Ba, one nawet nie wiedzą, gdize ta cholerna ulotka jest.
Ja wiem, ze to jest odpowiedzialnośc i coś zupełnie nowego, ale spodziewałam sie po rozmowie z dyrektorka większej odwagi,a nie chowania głowy w piasek tłumaczeniem sie jak trudna jest ich praca.
Wszystkie dzieci płaczą za mama w przedszkolu. Moje dziecko nie płacze więcej niż inne.
A już dzis dobiło mnie gdy oddawałam dzieci i jedno dzieciątko zanosilo sie od płaczu – mama mama, a pani do niego tonem rozkazującym – idź do łazienki i tam płacz, bo denerwujesz inne dzieci.
Powiedzcie mi, ze to jest normalne, albo, ze ja jestem nienormalna i oczekuje niemożliwego. Mój syn jest zdrowy intelektualnie, ruchowo, jest kurcze tylko mniejszy, nic więcej. Jest mniejszy i jest leczony. Za rok być może uda mu sie dogonić rówieśników. Nie nosi pieluchy i woła siku, tylko potrzebuje kogoś, kto go wysadzi na kibel bo do cholery nie sięga do niego. Potrzebuje kogoś kto da mu ręke przy schodzeniu po schodach. Nie jest niepełnosprawny, nie nadaje sie do przedszkola integracyjnego, bo nie dostanie takiego orzeczenia.

Nie wiem zupełnie co mam robić. Mam taki rozgardiasz w głowie, ze ciągle słysze wlasne serce, jak wali mi jak oszalałe. Wystarczająco obciąża mnie to całe leczenie, a to przedszkole jest dla mnie jak gwóźdź do trumny.

Strona 4 odpowiedzi na pytanie: Prośba o wsparcie i dobre słowo

  1. Smoki, zawsze powtarzam, ze twój Dawid jest wielkim człowiekiem. Jego mówienie jest dowodem, ze jest w stanie pokonać wszystkie przeszkody na swojej bardzo trudnej drodze życia.

    ALe też zawze będe pamiętać jak mi kiedyś napisałas jak Michał przemówił o rajstopkach. O jego nauce w ukryciu…. Czekam na te “nie będę chodził w rajstopkach” od moich dzieci…..

    Pozdrawiam ciepło.

    • Zamieszczone przez Gablysia
      Smoki, zawsze powtarzam, ze twój Dawid jest wielkim człowiekiem. Jego mówienie jest dowodem, ze jest w stanie pokonać wszystkie przeszkody na swojej bardzo trudnej drodze życia.

      ALe też zawze będe pamiętać jak mi kiedyś napisałas jak Michał przemówił o rajstopkach. O jego nauce w ukryciu…. Czekam na te “nie będę chodził w rajstopkach” od moich dzieci…..

      Pozdrawiam ciepło.

      Rajstopki też pamiętam 🙂 Może to jest sposób? Załóż synkowi jutro gruba frotę

      A tak serio to Twój synek BĘDZIE MÓWIŁ. Na pewno 🙂

      Trzymam kciuki bo wiem jak jest Ci trudno. Im dziecko starsze tym bardziej skomplikowane treści chce przekazać i tym bardziej się wkurza porażką 🙁

      • Gablysiu,nie przejmuj się tym,że Olaf mało mówi. Są dzieci,które nawet do 4 lat nic nie mówią. Bardzo dużo da mu przebywanie w przedszkolu z innymi dziećmi i Twoje choćby monologi. Staraj się unikać zdrobnień,chyba,że w porównaniach np.koń-konik itd.Ucz go od początku mówić poprawnie,a zobaczysz,że efekty będą zaskakujące. Pozdrawiam

        • Zamieszczone przez Gablysia
          U nas póki co największym problemem jest komunikacja. Zazdroszcze niezmiernie mamom, które dzięki mówieniu swoich dzieci maja z nimi świetny kontakt.

          A ja Ci powiem, że gdy czytam o Olafie, o tym jak sobie dobrze radzi w ciągu pierwszych dni w dwoch nowych miejscach i do tego zmagając się z chorobą i dziwnymi reakcjami pań, przypominam sobie, że moj syn w tym wieku nie zdałby takiego egzaminu, z przedszkolem, mówieniem, ba, z dopilnowaniem spraw łazenkowych.
          A potem jak z mowa ruszylo ruszylo… 🙂
          Miał ok. 3,5 roku. Do przedszkola poszedl mając 4,5 i uwazam, ze nie byl tak dzielny jak Olaf. Poplakiwanie trwalo pare miesiecy…

          W kazdym razie ja Twoje posty o pierwszych dniach dzieci w przedszkolu odbieram jako przede wszystkim spory sukces przedszkolny tych maluchow 🙂
          Pal licho aklimatyzację pań w takich sytuacjach, naprawde najfajniej, ze dzieci sie tak dobrze odnajdują w tym wszystkim 🙂

          • Zamieszczone przez smoki
            Rajstopki też pamiętam 🙂 Może to jest sposób? Załóż synkowi jutro gruba frotę

            Ja bym kilku osobom założyła, niekoniecznie żeby przemówiły 😉

            • Zamieszczone przez Lea

              Ja bym kilku osobom założyła, niekoniecznie żeby przemówiły 😉

              Niekoniecznie ludzkim głosem?

              • Lea lejesz miód na moje serce. Myślę, ze u nas popłakiwanie będzie trwało jeszcze jakiś czas, bo Olaf to jest straszny maminsynuś 🙂 byleby tylko sie nie zraził do czegoś…. bo wszystko naraz mu sie zwaliło na glowę.

                Anna59 Z tą rozmową to nie taka prosta sprawa o ile neologizmy w rozmowie zastępuje prawdziwymi słowami, bo mi ktos już kiedyś zarzucił, ze powtarzam po dzieciach neologizmy zamiast mówić słowo po polsku, to zdrobnień używam na codzień i nie umiem sie przestawić 🙂 Dla mnie zawsze słońce to słonko i czy mówię do dzieci, czy do męza, mówię po prostu słonko świeci. To przykład, bo nie na wszystko tak mówię, ale dziecięca noga jest zawsze i wyłącznie tylko nóżką, ręka rączką, a brzuch brzusiem. Konie zabawki nie są końmi- Konie są na pastwiskach w dziecięcym pokoju sa koniki, autka, domki i ludziki. Dzieci noszą spodenki, bluzeczki i buciki. Nie umiem inaczej i nie chce inaczej.
                Odkąd w końcu udało mi sie zostać mamą, cały świat zmalał i ciesze sie każdego dnia z tego, że po ulicach jeżdzą autka, a nie samochody, a na niebie są chmurki z których spadnie deszczyk, zamiast chmur z których zacznie lać. Na samą myśl, ze kiedyś to wróci do “normalności” robi mi sie smutno……..

                Nie uzywam neologizmów, na kota mówię kotek, a nie “NIEŃ” a na psa mówię piesek a nie “Łała”, na pociąg mówię pociąg a nie “Igoligo” etc.

                Słyszałam ostatnio gdzieś, ze dzieci które tworzą niezliczoną ilość neologizmów mają dużą wyobraźnię… to jakiś plus tych wszystkich tworów słownych 🙂

                • Zamieszczone przez Lea

                  Ja bym kilku osobom założyła, niekoniecznie żeby przemówiły 😉

                  Przyznaj sie komu chcesz założyc i na którą część ciała 😀

                  • Gablysiu,jeśli używasz zdrobnień w takich sytuacjach jak piszesz,to nie jest błąd,bo przecież ciałko dziecka jest małe. Słusznie też uważasz, ze konie są na pastwisku,a więc oglądając obrazek,na którym konik pasie się na łące powiesz;”zobacz,to jest koń ty też masz konia,tylko twój jest mały konik.powtarzając i porównując różne przedmioty,dziecko uczy się prawidlowo spostrzegać świat i przy okazji poznaje pojęcia matematyczne. Pozdrawiam.

                    • WIedziona propozycją Smoki policzyłam wszystkie słowa które znają moje dzieci. Są to wszystkie słowa które uzywają w trakcie dnia. NIe liczyłam słów, które powtarzają, ale ich nie używają, bo nie pamiętają. Naliczyłam 69 słów.
                      Czyli powinnam sie spodziewać, ze jeszcze miesiąc i będa mówiły zdaniami? Pod koniec lipca wszystkich słów było 30. Teraz opuściłam niektóre typu akuku ojoj wpisując słowa o jakimś znaczeniu, typu rzeczowniki, czy czasowniki.
                      Po 5 dniach przedszkola sa chętniejsi do powtarzania słów już trudniejszych, typu piżama, czy huśtawka. Olaf nowe słowo ćwiczy i zapamiętuje przez powtarzanie, lub podśpiewywanie sobie tego słowa. Mela jak zwykle przez przypadek.
                      Pozdrawiam.

                      • Zamieszczone przez Gablysia
                        WIedziona propozycją Smoki policzyłam wszystkie słowa które znają moje dzieci. Są to wszystkie słowa które uzywają w trakcie dnia. NIe liczyłam słów, które powtarzają, ale ich nie używają, bo nie pamiętają. Naliczyłam 69 słów.
                        Czyli powinnam sie spodziewać, ze jeszcze miesiąc i będa mówiły zdaniami? Pod koniec lipca wszystkich słów było 30. Teraz opuściłam niektóre typu akuku ojoj wpisując słowa o jakimś znaczeniu, typu rzeczowniki, czy czasowniki.
                        Po 5 dniach przedszkola sa chętniejsi do powtarzania słów już trudniejszych, typu piżama, czy huśtawka. Olaf nowe słowo ćwiczy i zapamiętuje przez powtarzanie, lub podśpiewywanie sobie tego słowa. Mela jak zwykle przez przypadek.
                        Pozdrawiam.

                        Tak Gablysiu! Max 100 słów i będą mówić. Może nie będzie to na początku zdanie podwójnie złożone ale zobaczysz różnicę!

                        • Gablysiu teraz dotarłam do wątku…
                          Postawa przedszkolanek to jakaś pomyłka… praca w przedszkolu publiczynym to kwestia powołania (tak być powinno) to służba a nie praca dla wygody itp. Twoje podejście w tej kwestii jest jak najbardziej ok.
                          Olaf z tego co piszesz jest wyjątkowym dzieckiem. Może nie duży a przez to życie dla niego jest trudniejszym, ale łebski z niego facet. Podejrzewam, że szybko stałby się ulubieńcem przedszkola i przedszkolanek gdyby te były normalne.
                          Wydaje mi się, że naturalnym w takiej sytuacji byłoby chcieć otoczyć takiego chłopczyka opieką i miłością a nie marudzić.
                          Dziwne to… poczytam dalej co i jak, bo jeszcze nie doczytałam co i jak w wątku!!

                          • Dopiero dziś przeczytałam wątek.
                            Horror jakiś to pierwsze przedszkole – u nas nie do pomyślenia, żeby Panie narzekały na rzeczy tego typu, chyba rzeczywiście się bały odpowiedzialności i za wszelką cenę starały się Ciebie zniechęcić. Dobrze, że to już za Wami i że macie przyjazne nowe przedszkole. W starym smordu bym narobiła!
                            Mówieniem się nie przejmuj, podobno bliźniaki później zaczynają mówić. Moja chrześnica (ma siostrę bliźniaczkę- urodzone w 32tc) w wieku 3 lat nie mówiła nic, nawet “mama” jej nie wychodziło, porozumiewała się głównie ze swoja siostrą, z otoczeniem wydawało się, że nie ma żadnej komunikacji, czasem wyglądało tak, że nie rozumie co się do niej mówi, aż któregoś dnia bliżej 4tych urodzin zaczęła mówić pełnymi zdaniami,a obie dogoniły rówieśników- teraz są w zerówce. U Was też napewno się wszystko wyrówna.
                            Trzymam kciuki za leczenie Olafa.

                            • Zamieszczone przez miamia
                              Dopiero dziś przeczytałam wątek.
                              Horror jakiś to pierwsze przedszkole – u nas nie do pomyślenia, żeby Panie narzekały na rzeczy tego typu, chyba rzeczywiście się bały odpowiedzialności i za wszelką cenę starały się Ciebie zniechęcić. Dobrze, że to już za Wami i że macie przyjazne nowe przedszkole. W starym smordu bym narobiła!
                              Mówieniem się nie przejmuj, podobno bliźniaki później zaczynają mówić. Moja chrześnica (ma siostrę bliźniaczkę- urodzone w 32tc) w wieku 3 lat nie mówiła nic, nawet “mama” jej nie wychodziło, porozumiewała się głównie ze swoja siostrą, z otoczeniem wydawało się, że nie ma żadnej komunikacji, czasem wyglądało tak, że nie rozumie co się do niej mówi, aż któregoś dnia bliżej 4tych urodzin zaczęła mówić pełnymi zdaniami,a obie dogoniły rówieśników- teraz są w zerówce. U Was też napewno się wszystko wyrówna.
                              Trzymam kciuki za leczenie Olafa.

                              Róznie to bywa z bliźniakami, moi dużo lepiej mówią niż starszy pojedynczy:)

                              Ale jak już zaczęły mówić, na pewno się rozkręcą.
                              Ja też liczyłam słowa starszaka, tez ich było 50 na początek. A teraz mówi mnóstwo słów. Mamy problemy w ymową, ale to już nasze indywidualne.

                              • Zamieszczone przez Gablysia
                                Napiszcie mi coś mądrego dziewczyny, bo ja powoli schodze na zawał.
                                Zapisałam dzieci do przedszkola. Przedszkole dobre, publiczne, taki zwykły moloch, ponoć ma świetne opinie. Powiedziałam w przedszkolu że Olafa leczymy hormonem wzrostowym, ze bierze zastrzyki. Rozmawiałam z dyrekcją. Przedstawiłam wszystko czarno na białym.Że leki powodują obniżenie cukru we krwi, który trzeba jako tako kontrolować. Dyrekcja uznała, ze Olaf powinien spróbować iść do przedszkola. Wyprosiłam w szpitalu zeby nie zwiększali narazie dawki leku, zeby on mógł wdrożyć sie w przedszkolu. Zaprowadzam go godzine po zastrzyku,kiedy niebezpieczeństwo hipoglikemii jest niewielkie.
                                Wszystko miało być cacy….. mieli wziąść sie w garść i wszelkimi sposobami spróbować. Dziecko jest drugi dzień w przedszkolu a ja wysłuchuję narzekań…. bo tak strasznie trudno jest z 25 dzieci, bo Olaf upatrzył sobie jedną panią i wymusza na niej ciągłą uwage i opiekę, bo ona musi poświęcac mu za dużo czasu, a przeciez ma jeszcze 24 innych dzieci. Bo Olaf jest za mały na schodzenie po schodach i trzeba go nieść (swoją drogą co za debil wymyślił grupy 3 latków na wysokim piętrze po dupnych schodach a szatnie dla tych kurczaków w piwnicy to robi 2 piętra wysokich (zaznaczę naprawde wysokich) schodów). Bo Olaf sie złości i wymusza, a one sie boja o niego, ze jakies dziecko go stratuje, bo jest mały. Bo one nie wiedza jak to dalej będzie z nim, ze moze przyjdziemy na wiosnę, A jak im dałam zestaw ratujący życie w składzie glukagon w razie śpiączki hipoglikemicznej to wyglądały tak, jakbym im dawała pistolet którym miałyby mi dziecko zastrzelić. I na nic moje tłumaczenia, ze to jest na wszelki wypadek, ze sami ten cholerny cukier sprawdzamy, a one mają pilnować tylko, zeby Olaf zjadł i pił. Dałam im ulotkę na co maja patrzeć to nawet tej ulotki nie zawiesiły na ścianie. Ba, one nawet nie wiedzą, gdize ta cholerna ulotka jest.
                                Ja wiem, ze to jest odpowiedzialnośc i coś zupełnie nowego, ale spodziewałam sie po rozmowie z dyrektorka większej odwagi,a nie chowania głowy w piasek tłumaczeniem sie jak trudna jest ich praca.
                                Wszystkie dzieci płaczą za mama w przedszkolu. Moje dziecko nie płacze więcej niż inne.
                                A już dzis dobiło mnie gdy oddawałam dzieci i jedno dzieciątko zanosilo sie od płaczu – mama mama, a pani do niego tonem rozkazującym – idź do łazienki i tam płacz, bo denerwujesz inne dzieci.
                                Powiedzcie mi, ze to jest normalne, albo, ze ja jestem nienormalna i oczekuje niemożliwego. Mój syn jest zdrowy intelektualnie, ruchowo, jest kurcze tylko mniejszy, nic więcej. Jest mniejszy i jest leczony. Za rok być może uda mu sie dogonić rówieśników. Nie nosi pieluchy i woła siku, tylko potrzebuje kogoś, kto go wysadzi na kibel bo do cholery nie sięga do niego. Potrzebuje kogoś kto da mu ręke przy schodzeniu po schodach. Nie jest niepełnosprawny, nie nadaje sie do przedszkola integracyjnego, bo nie dostanie takiego orzeczenia.

                                Nie wiem zupełnie co mam robić. Mam taki rozgardiasz w głowie, ze ciągle słysze wlasne serce, jak wali mi jak oszalałe. Wystarczająco obciąża mnie to całe leczenie, a to przedszkole jest dla mnie jak gwóźdź do trumny.

                                Alez sie wkurzylam. Rozumiem Cie doskonale.
                                Przykro mi bardzo. To dla mnie jakis horror.
                                Mam dziecko chore i wiem ze sa problemy w przedszkolu ale taka ignorancja i nazekanie na wlasna prace to mi sie nie zdarzylo. Raczej zrozumienie dla mnie ze musze dziecku poswiecic wiecej niz inne mamy.
                                Przykre bardzo.

                                • Dziewczyny, nie chcę nikogo bronić, miałam łzy w oczach, jak czytałam post mamy Olafa. Praca w przedszkolu jest strasznie trudna, wyobraźcie sobie, ze dostajecie pod opiekę 28 płaczących, tęskniących za rodzicami dzieci. Każde dziecko inne, wymaga innego podejścia. Nawet najlepsza nauczycielka, najbardziej oddana swojej pracy nie jest w stanie sprostać na dzień dobry oczekiwaniom wszystkich… Niestety… My mamy często nie potrafimy poradzić sobie z 1 własnym dzieckiem, a od nauczycielek w przedszkolu oczekujemy cudów…Ktoś napisał, ze panie powinny być przeszkolone, mieć wiedzę jeśli chodzi o chorobę Olafka. Wiecie, ile jest chorych dzieci w przedszkolu? Panie kończą studia z pedagogiki przedszkolnej, nie kursy ratownictwa czy studia medyczne. A każdego dnia musza pamietać, na co które dziecko jest uczulone i pilnować, żeby czegoś nie zjadły, inne żeby unikały słońca itp.Wcale się nie dziwie tym kobietką z przedszkola, że się boją- jesli stanie się coś dziecku pod ich opieką, grozi im kryminał. A na dodatek w przedszkolu nie wolno podawać leków. Jeśli nauczyciel poda, a dziecku coś się stanie- więzienie. Ja wiem, to jest trudne, sama mam córkę 5- letnią i pragnę dla niej wszystkiego co najlepsze. Ale pracując w przedszkolu z 28 dzieci, bez żadnej pomocy przez 8-9 godzin dziennie(woźna na 2 oddziały) rozumiem czasem i te drugą stronę. Wcale nie twierdzę, ze wszystkie panie są z powołania, tak jest w każdym zawodzie, czasem brakuje niektórym serca…szkoda, że odbija się to na dzieciach… Spróbuj porozmawiać z paniami, wytłumacz jakie to ważne dla Twojego synka i dla Ciebie. Ja miałam kiedyś w grupie dziewczynkę chorą na cukrzycę, mała była bardzo samodzielna, sama badała sobie cukier. Ja miałam za zadanie tylko pilnować, zeby coś zjadła, czy wypiła, jak cukier spadnie… Nie było z tym najmniejszego problemu. Mama dziecka najpierw mi wszytsko wytłumaczyła, pokazała urządzenia, jak się nimi obchodzić. Też się bałam, ale dałyśmy sobie we trzy świetnie radę. Wierzę, że i w Waszym przypadku tak bedzie. Życzę zdrówka Olafkowi!

                                  • Kasieniu, rozumiem doskonale twoją obronę nauczycielek przedszkola. Ja mam im do zarzucenia nie to, ze sie bały, nie to, ze nie wiedziały co robić zeby Olusiowi nie spadł cukier, ale to że stchórzyły…. i to w bardzo podłym stylu.
                                    Nie twierdzę, ze praca przedszkolanki jest łatwa, ale nie twierdze, ze jakakolwiek praca jest łatwa… zycie też nie jest łatwe. Mi tez nikt nie mówił, ze będe miała chore dziecko i będe musiała nauczyć się z tym żyć.
                                    Nie lubię ludzi – tchórzy nie mam do takich szacunku. Omijam ich szerokim łukiem.

                                    Nauczycielka mogła być z siebie dumna, ze podołała pracę z chorym dzieckiem…. o to w zyciu chodzi… o pokonywanie przeszkód. I nie tylko tam gdzie nam płacą.
                                    To są cenne doświadczenia które uczą nas być ludźmi. Wystarczyło zapytać na co zwracać uwagę, co może być najtrudniejsze…. ale najłatwiej jest zwiać.

                                    O to tchórzostwo mam największy żal.

                                    PS. Nie płacz 🙂 jest już dobrze. Pozdrawiam cieplutko.

                                    • Dopiero teraz wpadłam na wątek.
                                      Panie po prostu do przedszkola potrzebują “łatwe” dzieci.
                                      I przeciez nie powiedzą Ci wprost – niech Pani go zabierze, bo nie mamy czasu na nie, tylko tak będa ględziły długo aż sama na to wpadniesz i dziecko wypiszesz !

                                      W przeszkolu Natalki jest dziewczynka uczulona na gluten i to bardzo silnie.
                                      W zaszłym roku była w maluchach – 3 lata.
                                      Panie tez dostały od mamy “instrukcję” co wolno a co nie wolno, czego nie dawac jej jeśc itd…
                                      Do tego mama przynosi dla dziecka swój chleb, bez glutenu itd…

                                      I co, Panie chyba myślały, ze matka przesadza i jak na któryś obiad była zupa zaprawiana mąką mała zjadła.
                                      Zjadła i co….
                                      Dostała ataku i to bardzo sinego.
                                      Strachu narobiła wszystkim z dyrekcja włacznie

                                      Od tego dnia panie zmieniły zupełnie zdanie.
                                      Mają zupełnie inne podejście do niej.
                                      Dbają, pilnują.

                                      Niestety, ale przykład z życia wziety.

                                      Znasz odpowiedź na pytanie: Prośba o wsparcie i dobre słowo

                                      Dodaj komentarz

                                      Angina u dwulatka

                                      Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                      Czytaj dalej →

                                      Mozarella w ciąży

                                      Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                      Czytaj dalej →

                                      Ile kosztuje żłobek?

                                      Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                      Czytaj dalej →

                                      Dziewczyny po cc – dreny

                                      Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                      Czytaj dalej →

                                      Meskie imie miedzynarodowe.

                                      Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                      Czytaj dalej →

                                      Wielotorbielowatość nerek

                                      W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                      Czytaj dalej →

                                      Ruchome kolano

                                      Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                      Czytaj dalej →
                                      Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                      Logo
                                      Enable registration in settings - general