Rozpoznanie – oligoasthenoteratozoospermia

Witam,

Dzisiaj w końcu zrobiliśmy badania nasienia. Uprzejmie proszę o interpretację.

Ilość – 2,5 ml

pH – 7,8

Zabarwienie – biało-szare

Homogenizacja – 30 minut

Lepkość – prawidłowa

Liczba plemników w 1 ml nasienia – 2 000 000

Po upłynnieniu plemników ruchomych – pojedyncze w polu widzenia
a) o szybkim ruchu postępowym – (-)
b) o wolnym ruchu postepowym – pojedyncze w polu widzenia
c) o ruchu w miejscu – pojedyncze w polu widzenia
Plemników nieruchomych – wszystkie pozostałe

Badanie mikroskopowe barwionego rozmazu:
Plemników o budowie prawidłowej – 7 %
Plemników o budowie nieprawidłowej – 93 %
W tym nieprawidłowości w budowie:
głowki – 71 %
witki – 12 %
wstawki – 8 %
krople cytoplazmatyczne – 2 %
inne składniki nasienia: 2-3 komórki wielojądrzaste w polu widzenia

MAR-test – wynik testu prawwidłowy IgG <50 % opłaszczonych plemników

Rozpoznanie – oligoasthenoteratozoospermia

Z góry dziękuję.

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Rozpoznanie – oligoasthenoteratozoospermia

  1. Mój mąż też miał zdiagnozowane oligo…………… i jeszcze drugie skomplikowane słowo. Brał wcześniej jakieś tam witaminki, cynk.

    • Berner bardzo dobra decyzja
      Już zaczynam trzymać
      A gdzie podchodzicie do invitro?

      • W InviMedzie, jestem zadowolona jak na razie. Pani Dr jest bardzo sympatyczna.

        • Witajcie dziewczyny,

          Z nowym cyklem mielismy zaczac procedure. Czekalismy jeszcze na hiv, odebralam badanie, ale juz nie doszlam na wizyte. Stchorzylam po prostu 🙁
          Nastepnego dnia znow zamartwianie sie, dlaczego nas to spotkalo etc. Poprosilam M., zeby zrobil badanie nasienia i mala konsternacja, bo jest poprawa, a witaminy m. bierze dopiero od poltora miesiaca. Ilosc zwiekszyla sie z 2 mln na 5 mln w mililitrze, no i pojawily sie plemniki o ruchu postepowym szybkim – cale 12 %, a bylo 0 badz pojedyncze w polu widzenia. Wiem, jestem naiwna, ale juz sama nie wiem co robic. Utknelam w polowie drogi. Pieniadze na in-vitro zebrane, badania wykonane, ale pozostaly ogromne watpiwosci i smutek, ze kolejny cykl zmarnowany 🙁

          • Berner – a za Ciebie trzymam ostro kciuki! Chcialabym juz byc na tym etapie

            • a dlaczego stchórzylas?

              • Zamieszczone przez amelie
                Witajcie dziewczyny,

                Z nowym cyklem mielismy zaczac procedure. Czekalismy jeszcze na hiv, odebralam badanie, ale juz nie doszlam na wizyte. Stchorzylam po prostu 🙁
                Nastepnego dnia znow zamartwianie sie, dlaczego nas to spotkalo etc. Poprosilam M., zeby zrobil badanie nasienia i mala konsternacja, bo jest poprawa, a witaminy m. bierze dopiero od poltora miesiaca. Ilosc zwiekszyla sie z 2 mln na 5 mln w mililitrze, no i pojawily sie plemniki o ruchu postepowym szybkim – cale 12 %, a bylo 0 badz pojedyncze w polu widzenia. Wiem, jestem naiwna, ale juz sama nie wiem co robic. Utknelam w polowie drogi. Pieniadze na in-vitro zebrane, badania wykonane, ale pozostaly ogromne watpiwosci i smutek, ze kolejny cykl zmarnowany 🙁

                Ja mam ten cykl z antykoncepcją i potem zaczynamy z in vitro. Jestem teraz w jakimś amoku…. dół…. niepewność, lęki…. jeszcze nie zapłaciliśmy i stąd takie nerwy…. ciągle myślę… boję się… ale nie wymięknę… amelie… nie bój się… ja dam radę… to Ty też!!!!!! 🙂

                • Ja wiem, że jest ciężko, ale jak się zrobi pierwszy krok, to poźniej już się człowiek nie zastanawia. Dzisiaj juz nie pamiętam, że jeszcze 5 dni temu miałam wątpliwości. Teraz jestem pozytywnie nakręcona i tego samego życzę Wam wszystkim a zwłaszcza Tobie Paszula.

                  • amelie to pokaż drugi wynik lekarzowi i zapytaj o inseminacje, może warto by było spróbować zanim in vitro…. Nam się przy podobnych wynikach udała inseminacja, choć skuteczność jest napewno mniejsza…

                    • Jesli rozpoczne wyciszanie, to juz nie ma odwrotu. Chcialabym miec ten etap za soba, ale wciaz mam watpliwosci. A czego sie boje:
                      1. problemy natury etycznej, glownie chodzi mi o to, czy jesli sie uda, to kiedy i czy informowac dziecko, jaka metoda zostalo poczete. Niby daleki to skok w przyszlosc, ale nie chcialabym, zeby kiedys przypadkiem dowiedzialo sie od osob trzecich. Dlatego tez nikt z naszych najblizszych nie dowie sie o inv. Tak postanowilismy. I jest mi z tym ciezko. Tak bardzo pragne posluchac rady rodziny, ale po przeanalizowaniu plusow i minusow zrezygnowalismy. Zapewne beda sie domyslac, ale to beda tylko domysly, ktorych nie mam zamiaru potwierdzac.
                      2. nie mam gwarancji, ze dostane nasz zarodek. Istnieje mozliwosc pomylki. Dr zapewnia, ze maja opracowane specjalne normy iso, ale sam przyznal, ze takie pomylki na swiecie sie juz zdarzaly. Kiedys jakis lekarz zaplodnil wlasnym nasieniem kilkanascie pacjentek. Dr zapewnil, ze wsrod pracownikow kliniki nie ma wariatow i zasugerowal, ze trzeba bedzie mnie uspokoic, bo jestem troche nerwowa, a to moze zaszkodzic w zaplodnieniu.
                      3. przestymulowanie i zwiazane z tym komplikacje – boje sie o swoje zdrowie
                      4. pytanie czy wyczerpalismy juz wszystkie inne mozliwosci poczecia dziecka

                      Czy tez mialyscie tego typu problemy? Ile czasu potrzebowalyscie na podjecie decyzji o inv? Aha i jak wyglada umowa pomiedzy klinika a pacjentka, co deklaruja obie strony? Czy jest w niej zapis o materiale, ktory zostanie podany, ze bedzie on z naszych komorek?

                      Z gory dziekuje za odpowiedzi i przepraszam, jesli kogos urazilam

                      • kaja26 – a pamietasz ile mieliscie milionow w 1 mililitrze? Zdaje sie, ze 5 milionow jak u nas to za malo, zeby zostac zakwalifikowanym do inseminacji 🙁

                        • amelie no u nas koncentracja lepsza bo 14, ale morfologia między 0-2 %, ruch a miedzy 0-2 %
                          a jeżeli chodzi o dylematy przed podjęciem decyzji to miałam, ale z czasem chyba one mijają, może potrzebujesz jeszcze poczekać..

                          • Amelie…. jakbym czytała samą siebie…. zaczęłam wyciszanie w poniedziałek…. a w dalszym ciągu walczę ze sobą…..myślę, mam stany lękowe, nie mogę spać. Nie umiem się cieszyć w sumie już podjętą decyzją (wiem, że jeszcze możemy się wycofać…), nie mam w sobie tyle zapału co bambamek. Boję się. Nie chcę mrozaczków a zarazem nie chcę skazywać siebie na nadwyrężenie organizmu stymulacją jeśli miałoby nie wyjść za pierwszym razem. Ciągle ale, ciągle lęki…..
                            Ze względu na moje nerki zostanie wobec mnie zastosowana inna procedura – łagodniejsza stymulacja aby w 100% wyeliminować ryzyko hiperstymulacji… ale i tak się boje… jeśli teraz mi nerki nawalą to może się okazać, że osieroce moją córeczkę…. tego bardzo bym nie chciała…. czy warto się w to pakować… ale z drugiej strony nie taki diabeł straszny czytając posty dziewczyn, które to przeszły (acz uważam, że i tak mało tutaj invitrówek patrząc na ranking…. jakie względy dziewczyny Was nie popchnęły do in vitro… tylko finanse czy jednak właśnie takie dylematy…?)
                            Na pewno nie wykorzystałam wszystkich możliwości, ale ja nie chcę już czekać i nie mogę za bardzo czekać… im dalej w las tym będzie trudniej a poza tym względy zdrowotne nakazują pośpiech.
                            Faktu in vitro nie ukrywam w sumie przed nikim kto wykazuje zainteresowanie naszymi sprawami. NIe wstydzę się tego ani nie uważam, że powinnam to ukrywać. Jestem bardzo otwarta i trzymanie czegoś w tajemnicy (na swój temat) jest dla mnie mega wyzwaniem. Wolę, żeby ludzie wiedzieli, bo jeśli się nie uda zrozumieją mój smutek bez zbędnego tłumaczenia a i będą się cieszyć naszą radością jeśli się uda, bo będą wiedzieli ile przeszliśmy.
                            Dzieciom na pewno powiem, że pomogło nam in vitro, aby przyszły na świat…kiedy… nie wiem…. życie samo nas pokieruje….
                            Ale czy dzieci będą? Czy ten trudny i nadwyrężający proces pozwoli nam mieć więcej dzieci a Basi pozwoli na rodzeństwo? Kolejna niewiadoma… nikt mi tego nie zagwarantuje i nie obieca….
                            A jedną sprawą, której się boję najbardziej to pomyłka właśnie… lekarka mnie zapewniała, że gdyby im się to mogło przytrafić to by nie istnieli już… ale zawsze może być ten pierwszy raz, prawda??
                            W umowie krok po kroku opisują procedurę ale nigdzie nie jest napisane, że możemy być pewni, że dostaniemy swoje zarodki z naszych komórek jajowych i naszych plemników…. rzuciło mi się to w oczy…
                            Mam dużo lęków natury egzystencjonalnej… nie jestem osobą wierzącą, ale ostatnio zadałam przyjaciółce pytanie “a co jeśli Bóg istnieje i mnie potępi?!”. Ona jak to przyjaciółka oczywiście wytłumaczyła mi wszystko… tak abym się nie martwiła…. ale ja mam cały czas w sobie taki niepokój… złe przeczucia… albo po prostu strach… a nie umiem ich odróżnić…..

                            Berener mam nadzieję, że i do mnie zawita ten zapał i optymizm!!!! Ech…

                            • Paszulko sama nie wiem jak Cie pocieszyć? Moim zdaniem Ty za dużo rozmyślasz. A Bóg, jeśli jest jest podobno dobry i moim zdaniem nie potępi za coś takiego jak invitro bo jakim prawem ma Cie potępić za cos tak niewinnego jak dziecko? Ostatnio czytalam ze tylko religia katolicka potepia invitro…
                              Ja ostatnio dużo myślalam o Bogu i wymyslilam sobie cos takiego: jesli Bog jest a nie chce nam się unaocznic to trzeba to uszanowac i skoro mam sie o tym przekonac po smierci to ok 🙂 Jestem przeciez dobrym czlowiekiem, nie krzywdze nikogo i jesli kiedys przed nim stane to na pewno ucaluje serdecznie, ale nie teraz – teraz mam swoj swiat, swoje problemy, na dzien dzisiejszy ON mi wcale w tym wszystkim nie pomaga, albo ja tego nie widze i jak mnie przekona kiedys ze to mialo tak byc bo… no wlasnie bo co? to przybijemy sobie piatke 🙂

                              Teraz chce byc szczesliwa bo zycie jest jedno, a przynajmniej jedno pamietamy i zamierzam je brac garsciami 🙂

                              • Zamieszczone przez amelie
                                Jesli rozpoczne wyciszanie, to juz nie ma odwrotu. Chcialabym miec ten etap za soba, ale wciaz mam watpliwosci. A czego sie boje:
                                1. problemy natury etycznej, glownie chodzi mi o to, czy jesli sie uda, to kiedy i czy informowac dziecko, jaka metoda zostalo poczete. Niby daleki to skok w przyszlosc, ale nie chcialabym, zeby kiedys przypadkiem dowiedzialo sie od osob trzecich. Dlatego tez nikt z naszych najblizszych nie dowie sie o inv. Tak postanowilismy. I jest mi z tym ciezko. Tak bardzo pragne posluchac rady rodziny, ale po przeanalizowaniu plusow i minusow zrezygnowalismy. Zapewne beda sie domyslac, ale to beda tylko domysly, ktorych nie mam zamiaru potwierdzac.
                                2. nie mam gwarancji, ze dostane nasz zarodek. Istnieje mozliwosc pomylki. Dr zapewnia, ze maja opracowane specjalne normy iso, ale sam przyznal, ze takie pomylki na swiecie sie juz zdarzaly. Kiedys jakis lekarz zaplodnil wlasnym nasieniem kilkanascie pacjentek. Dr zapewnil, ze wsrod pracownikow kliniki nie ma wariatow i zasugerowal, ze trzeba bedzie mnie uspokoic, bo jestem troche nerwowa, a to moze zaszkodzic w zaplodnieniu.
                                3. przestymulowanie i zwiazane z tym komplikacje – boje sie o swoje zdrowie
                                4. pytanie czy wyczerpalismy juz wszystkie inne mozliwosci poczecia dziecka

                                Czy tez mialyscie tego typu problemy? Ile czasu potrzebowalyscie na podjecie decyzji o inv? Aha i jak wyglada umowa pomiedzy klinika a pacjentka, co deklaruja obie strony? Czy jest w niej zapis o materiale, ktory zostanie podany, ze bedzie on z naszych komorek?

                                Z gory dziekuje za odpowiedzi i przepraszam, jesli kogos urazilam

                                ja Ci tylko odpowiem, co ja myslalam na temat pierwszego punktu, kiedy bralismy pod uwage in vitro (nad pozostalymi w ogole nie rpzyszlo mi do glowy sie zastanawiac hihi). otoz ja myslalam, ze powiem dziecku w jaki sposob zostalo poczete i przedstawie mu to tak, ze tak bardzo czekalismy, tak bardzo kochalismy, ze zrobili(bysmy) WSZYSTKO, zeby sie u nas pojawil – bo tak go kochalismy. o inseminacji tez mu powiem w ten sposob.
                                trzymaj sie i zycze spokoju ducha:)

                                • Zamieszczone przez paszula
                                  Amelie…. jakbym czytała samą siebie…. zaczęłam wyciszanie w poniedziałek…. a w dalszym ciągu walczę ze sobą…..myślę, mam stany lękowe, nie mogę spać. Nie umiem się cieszyć w sumie już podjętą decyzją (wiem, że jeszcze możemy się wycofać…), nie mam w sobie tyle zapału co bambamek. Boję się. Nie chcę mrozaczków a zarazem nie chcę skazywać siebie na nadwyrężenie organizmu stymulacją jeśli miałoby nie wyjść za pierwszym razem. Ciągle ale, ciągle lęki…..
                                  Ze względu na moje nerki zostanie wobec mnie zastosowana inna procedura – łagodniejsza stymulacja aby w 100% wyeliminować ryzyko hiperstymulacji… ale i tak się boje… jeśli teraz mi nerki nawalą to może się okazać, że osieroce moją córeczkę…. tego bardzo bym nie chciała…. czy warto się w to pakować… ale z drugiej strony nie taki diabeł straszny czytając posty dziewczyn, które to przeszły (acz uważam, że i tak mało tutaj invitrówek patrząc na ranking…. jakie względy dziewczyny Was nie popchnęły do in vitro… tylko finanse czy jednak właśnie takie dylematy…?)
                                  Na pewno nie wykorzystałam wszystkich możliwości, ale ja nie chcę już czekać i nie mogę za bardzo czekać… im dalej w las tym będzie trudniej a poza tym względy zdrowotne nakazują pośpiech.
                                  Faktu in vitro nie ukrywam w sumie przed nikim kto wykazuje zainteresowanie naszymi sprawami. NIe wstydzę się tego ani nie uważam, że powinnam to ukrywać. Jestem bardzo otwarta i trzymanie czegoś w tajemnicy (na swój temat) jest dla mnie mega wyzwaniem. Wolę, żeby ludzie wiedzieli, bo jeśli się nie uda zrozumieją mój smutek bez zbędnego tłumaczenia a i będą się cieszyć naszą radością jeśli się uda, bo będą wiedzieli ile przeszliśmy.
                                  Dzieciom na pewno powiem, że pomogło nam in vitro, aby przyszły na świat…kiedy… nie wiem…. życie samo nas pokieruje….
                                  Ale czy dzieci będą? Czy ten trudny i nadwyrężający proces pozwoli nam mieć więcej dzieci a Basi pozwoli na rodzeństwo? Kolejna niewiadoma… nikt mi tego nie zagwarantuje i nie obieca….
                                  A jedną sprawą, której się boję najbardziej to pomyłka właśnie… lekarka mnie zapewniała, że gdyby im się to mogło przytrafić to by nie istnieli już… ale zawsze może być ten pierwszy raz, prawda??
                                  W umowie krok po kroku opisują procedurę ale nigdzie nie jest napisane, że możemy być pewni, że dostaniemy swoje zarodki z naszych komórek jajowych i naszych plemników…. rzuciło mi się to w oczy…
                                  Mam dużo lęków natury egzystencjonalnej… nie jestem osobą wierzącą, ale ostatnio zadałam przyjaciółce pytanie “a co jeśli Bóg istnieje i mnie potępi?!”. Ona jak to przyjaciółka oczywiście wytłumaczyła mi wszystko… tak abym się nie martwiła…. ale ja mam cały czas w sobie taki niepokój… złe przeczucia… albo po prostu strach… a nie umiem ich odróżnić…..

                                  Berener mam nadzieję, że i do mnie zawita ten zapał i optymizm!!!! Ech…

                                  paszulko, musi byc Ci z tymi myslami bardzo ciezko… chyba lepiej tyle nie myslec:)
                                  a co do Boga, to on powiedzial “idzcie i rozmnazajcie sie”. NIE DODAL “tylko nie invitro, nie invitro!”. moim zdaniem cud poczecia jest cudem boskim czy w naturalny sposob, czy “przy pomocy lekarzy”. przeciez to Bog daje te iskre i nie byloby zywego stworzenia bez jego wiedzy i zgody.
                                  a co do pomylki… ja sobie tak mysle, ze kochalabym to dziecko tak samo. w koncu nosilabym je pod sercem i pewnie nawet nie wiedzialabym, ze ma inne geny. no ale ja mam troche “luzniejsze” podejscie, bo dla mnie takze adopcja nie jest problemem w tym wzgledzie. po prostu chcialam/chce byc matka, a nie koniecznie musze “przekazac” swoje geny.
                                  inna sprawa, ze taka klinika nie moze sobie na cos takiego pozwolic.
                                  zreszta przy iui tez nie mialam gwarancji, ze podano mi nasienie meza (pewnie tak, bo mlody wykapany tata hihi) i kompletnie nie ma to dla mnie znaczenia.
                                  rozumiem i szanuje Wasze uczucia i watpliwosci, tylko wyrazilam swoje zdanie.
                                  badzcie dzielne:)

                                  • Natusiu, Bambamku dzięki!! 🙂
                                    Może faktycznie za dużo myślę… mój małż też tak uważa… 🙂
                                    Postaram się popracować nad bezmyślnością!! 🙂

                                    • Witam,

                                      Uprzejmie proszę o interpretację

                                      Ilość – 4,5 ml

                                      pH – 7,4

                                      Zabarwienie – biało-szare

                                      Homogenizacja – 30 minut

                                      Lepkość – prawidłowa

                                      Liczba plemników w 1 ml nasienia – 12 000 000

                                      Po upłynnieniu plemników ruchomych – 45%

                                      w tym:

                                      a) o szybkim ruchu postępowym – (-)
                                      b) o wolnym ruchu postępowym – 30%
                                      c) o ruchu w miejscu – 15%
                                      Plemników nieruchomych – 55%

                                      Badanie mikroskopowe barwionego rozmazu:

                                      Plemników o budowie prawidłowej – 3 %
                                      Plemników o budowie nieprawidłowej – 97 %
                                      W tym nieprawidłowości w budowie:
                                      główki – 81 %
                                      witki – 4 %
                                      wstawki – 10 %
                                      krople cytoplazmatyczne – 2 %
                                      inne składniki nasienia: 8 – 10 komórki wielojądrzaste w polu widzenia

                                      MAR-test – wynik testu prawidłowy IgG <50 % opłaszczonych plemników

                                      Rozpoznanie – oligoasthenoteratozoospermia

                                      PILNE

                                      Dziękuję

                                      • nie jest dobrze, ale też nie jest tragicznie, warto powtórzyć badanie za 3 miesiace jeżeli to pierwsze badanie w życiu, jeżeli nie to dobra klinika i wspomagany rozród, nam przy podobnych wynikach, czasami nawet gorszych jeżeli chodzi o ruch i morfologie udała się pierwsza inseminacja

                                        • Tak, to 1 badanie.

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Rozpoznanie – oligoasthenoteratozoospermia

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general