trzydziestka stuknie mi w październiku co prawda dopiero ale….
albo zacznę inaczej:
chodzę raz na tydzień lub dwa na piwko do knajpki z koleżankami lub jeżdżę do kina, albo po prostu siadamy w auto i jeździmy sobie po mieście z głośną muzą…. w knajpkach poznajemy różnych ludzi, czasem robimy sobie “zlewę” i otwieramy koło naszego stolika tzw fotel zjeżeń i zadajemy ludziom niewybredne pytania… ot taka niegroźna rozrywka….. jednym słowem lubię się pobawić i mieć w (…) co i kto o tym sądzi….
… Aż tu nagle pewnego dnia dowiedziałam się (ktoś mi powiedział), że już mi nie wypada….:eek: no bo, że skoro mam już trzydziestkę to powinnam być poważniejsza i nie robić niektórych rzeczy bo jestem żoną i matką…. normalnie mnie zamurowało i stwierdziłam że jak mi już ta trzydziestka stuknie to czas sobie wykupić kwaterkę i w pełnej powadze czekać zgona z późnej starości bo i tak już blisko jest skoro trzydziestka na karku….. jak to stwierdziła moja małżowinka ” masz trzydziestkę, czas do piachu”…. hehehehheh
…. mam problem z opędzaniem się od sarkazmu w takich sytuacjach…
PS:
w pracy;
Róża: Baśka kiedy ty w końcu będziesz poważna???
Baśka: Poważnie to się w trumnie wygląda…. będę po śmierci 🙂
Róża: Oj, bardzo wątpię….
Pozdrówki 🙂
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: sawuarwiwr po trzydziestce…..
To mi sie podoba 🙂 mam te same odczucia 😉
u mnie pewne rzeczy sie zmienily, bo podejrzewam, ze nie wszystko to, co bawilo / smieszylo mnie 10 lat temu, wydaloby mi sie takie superowe dzisiaj
i bardziej licze sie z innymi ludzmi (czlowiek mlody czesto ma innych w powazaniu, co odbija sie np. w glosnosci imprez)
i tez zgadzam sie, ze na wszystko jest czas
ale daleko mi do garsonek i sztywnego trzymania sie konwenansow, oj daleko 😀
i nadal sobie szaleje i bawie sie i korzystam z zycia
rozumiem Cie… aczkolwiek ja tu jestem chyba mniej sklonna do rezygnacji ze swoich przyjemnosci tylko z takiego powodu
dokladnie tak, jak napisalas – bo to zycie prywatne
a nie robie znow niczego takiego, czego moglabym sie wstydzic 😉
Są, ale zabite dechami. 😀
😉
Przyznaje Ci racje – starsza cora jednak do meza bardziej podobna:)
Na studiach mnie uczyli uparcie, że farmaceuta to zawód zaufania publicznego (tak jakby…)
I jakoś mi tak zostało, że pewne rzeczy jednak w zaciszu domowym.
Być może ja przykładam do tego własną miarę, gdyż w zamierzchłych czasach 😉 robiło się jednak pewne rzeczy, które mogłyby być zapewne powodem do wstydu (teraz, bo wtedy wydawało mi się one normalnym przejawem młodzieńczej fantazji i szalonego życia studenckiego ;)) ech, dużo by wspominać 🙂
akurat u mnie nie ma 🙂 ale klamki są 😀
mam ciemnie optyczną
aaa, edytuje zeby napisac, ze to tylko lab – w pokoju mam normalnie 😉
to sie popisałas….
ale czemu zaraz sie popisala?
przeciez zazartowala tylko Zamotany
Majóweczko, pozwól ze nie będę tłumaczyła.
zgadza sie, takie warunki sa niefajne – po kilku godzinach w lab trzeba jakos odreagowac – czy to wypada czy nie 😉
ja chyba mam z wiekiem co i rusz odwazniejsze pomysly
od zawsze lubilam sie dobrze bawic, ale mam na mysli szalenstwo troche innego pokroju (jakos nigdy nie jezdzilam samochodem z glosna muzyka, bo i kto chcialby sluchac red hot chili peppers albo pearl jamu z cudzego samochodu; picie alkoholu juz teraz tez z umiarem, ale to dlatego, ze niefajnie znosze kaca)
jako nastolatka wspinalam sie na skalkach, jezdzilam na wyprawy wysokogorskie, troche chodzilam po jaskiniach, troche nurkowalam
ale prawdziwie ulanska fantazja przyszla mi dopiero z wiekiem, w wieku 27 lat zrobilam kurs szybowcowy, a z paralotnia zaczelam skakac juz po trzydziestce
ktos wspomnial kostiumiki i buty na obcasach
sama z wyboru nosilam je do pracy, zeby dodac sobie lat
choc z drugiej strony potrafilam tez pojsc ze studentami na piwo, choc nigdy z nimi tego piwa nie pilam, bo jakos mi alkohol w pewnym momencie przestal sluzyc
czy stac mnie na takie samo szalenstwo jak 10 lat temu?
mysle, ze stac, ale pytanie tylko: czy mi sie chce?
wyszalalam sie w liceum, wyszalalam sie na studiach, wiec teraz bez zalu zamiast na impreze, ide do lozka z ksiazka (i mezem tez, zeby nie bylo:))
woow!!!! imponujące! Zachwyt jak najbardziej szczery!
Trzy dyszki już dawno za mną i jakoś nigdy nie zastanawialam się, czy przez to czegoś mi nie wypada. No może mini nie założę, ale jej i przed 30-tką nie nosiłam. Pewnych zachowań wyzbyłam się jakiś czas temu, ale nie z racji wieku… samo jakoś przyszło i już nie bawi. Bawią za to inne rzeczy 😀 Ot, życie…
i u mnie w tym roku Chrystusowo;)
pewne rzeczy juz nie bawią, bawią za to inne, ale jest tez tak, że z racji zawodu nie wszystko wypada… i jakos wcale mi z tym nie jest źle
– jak rzekła Bronia – ot życie:D
Znasz odpowiedź na pytanie: sawuarwiwr po trzydziestce…..