Niepokój odczuwam.
Bo mi dzieciak coraz gorzej śpi.
Dziś w nocy nie bardzo mogłąm sobie z Ptyśką poradzić.
Siadała na łóżku i płakała, gadała coś od rzeczy,
ale nie dawała się uspokoić ani dobudzić.
P. nigdy nie sypiała jakoś szczególnie dobrze,
popłakuje w nocy od zawsze.
Ale teraz to mnie już zaczyna martwić.
Jak ją dobudzę to zeznaje, że nie wie że płakała, nie wie też dlaczego
bo ani nic nie boli, ani nie jest jej zimno ani tez za gorąco, pić nie chce,
niby wszystko git.
Mam wrażenie, że nasiliło (i nasila) się po bożonarodzeniowej grypie.
Jakiś skoki rozwojowe czy inny lękowy okres w okolicach 6 lat?
Pogrypowe?
39 odpowiedzi na pytanie: Sen prawie 6-latka
nie pomogę chyba
u nas lęków nie ma, za to są wędrówki do naszego łóżka
codzienne
i śmiech przez sen taki, że mąż na równe nogi wstaje, bo nie wie co się dzieje
tez nie mam pomysłu, jak dziecię zmobilizowac do spania we własnym łóżku
ale póki nie jest to dla nas uciążliwe (a nie jest) nie robię nic
poza tym to piękna chwila – korzystam z obecności dziecka, które nie pyskuje
A jednak pocieszył mnie nieco Twój post
Bo i laska wędruje codziennie,
a w połączeniu z jej występami nocnymi
daje to w zasadzie spanie z nią od którejś tam godziny, żeby choć trochę się wyspać
A skoro Krzyś rechocze przez sen
to może takie akcje z różnymi działaniami we śnie przy całkowitym braku bazy
nie są jakieś szczególnie… poza normą
No i chyba nie zawsze u P. są to występy lękowe, choć może mają takie podłoże.
Czasem kogoś przeprasza, czasem cos komuś tłumaczy
Ale najczęściej po prostu płacze i coś tam gada,
a co najciekawsze gada często wtedy w jakimś języku złożonym z dziwacznych dźwięków.
Może jakieś bóle wzrostowe?
Łucja (teraz prawie 5l) miewała czasem takie napady – płakała, im bardziej ją uspokajałam tym bardziej zawodziła, nie dawała się przytulić tylko fikała nogami. Zwykle na koniec okazywało się, że … chce jej się siusiu 😉
o której P. wędruje
u nas najczęściej 3-4;
choć czasem i o 1-2 się zdarza (dużo rzadziej)
To w sumie to możliwe,
ostatnio znów urosła
i schudła (ale to akurat chyba z powodu niejedzenia przez 2 tygodnie grypy )
Spróbuję dziś dać jej ibuprom, zobaczymy czy pomoże.
Zaczyna około północy, czasem wcześniej – około 23.
Zasypia 21.00-21.30 mniej więcej.
uuuuuuła
to snu jako takiego mało łapie 🙁
No mało, mało.
A przerwy między wycieczkami z biegiem nocy coraz krótsze.
I nie wygląda to na działanie “zmuszę matkę, żeby ze mną spała”
Mam jeszcze pytanko – dawałaś Łucji jakieś przeciwbólowce przy tych bólach?
Pewnie nie ma sensu dawać wieczorem, choćby ze względu na czas działania leku?
O zęby się martwię oczywiście
figa
dokladnie po 6 urodzinach…i zbiegło sie to w czasie – po powrocie z polski – kuba miał tak samo
🙁
to było straszne
zaczynało sie mniej wiecej po 2 godzinach…czyli jak organizm wpadał w sen głeboki
trwało długo
kilka miesiecy
najpierw 1-2 razy na tydzien –
potem coraz czesciej
nieregularnie
kuba sie “budził” jak w koszmarze… Ale nie był swiadomy i obudzony – jesli wiesz o czym pisze
zlany potem
ryczacy
płaczacy
w ogole nie wiedział co sie dzieje – gdzie jest – kto do niego mowi
miał dreszcze
wygladało to jak by sie baaardzooo bał
wybudzane było konieczne za kazdym razem bo inaczej nie usnał…
całą akcja kazdorozowo trwała do 20 minut
po miesiacu byłam juz tak przestraszona i czuwajaca – ze po okolo 1,5 godzinie szlam do pokoju kuby z ksiazka i czytalam przy lozku czekajac na objawy – zanim nastapi kulminacja
pare razy udało mi sie wczesniej wybudzic
widzialam ze zaczynał sie pocic
wiercic
budzilam
szedl siku
i szedl dalej spac
ale wiele razy nie zdazyłam – zapomnialam
najpierw rozamwialsimy o tym w dzien
pytalam czy cos sie stalo w pl – kiedy był u dziadków
a moze cos w szkole
i guzik
niec
potem przestałam pytac
przypomiinac w dzien ze w nocy cos sie działo – bo rano oczywiscie nic nie pamietał oprocz tego że był zmeczony i niewyspany
i po okolo 3 miesiacach przeszlo
ale ile my wtedy przeszlismy – to nasze 🙁
wspoczluje
ja szukalam i w ksiazkach i w necie i z lekarzem rozmawialm
podobno tak jest czasami – ze dziecko wpadajac w faze snu glebokiego przezywa koszmary – ktorych nie pamieta i nei da sie nic zrobic zeby temu zapobiec…tylko czas czas czas….
nie do mnie co prawda pytanie, ale sie wtrace 😉
u mnie Dawid tez miewa bole wzrostowe i smiem twierdzic, ze jednak u Ptyski to cos innego jest
bo przy ww bolach, to Mlody sie sam budzil z krzykiem (doslownie!) i z placzem, ale konkretnie, ze boli! i wtedy tylko masowanie, masowanie i najlepiej masowanie z ben-gajem np., albo altacetem i podczas takiego masowania, przewaznie w ciagu ok. pol godzinki usypial.
Ale jazdy z gadaniem/krzyczeniem przez sen tez miewamy
najczesciej jest to “zwykle” przezywanie dnia minionego i wtedy cos tam sobie gada przez sen, ale zdarza sie tez tak jak i u Was, ze rzuca sie na lozku, krzyczy (niezrozumiale dla mnie wyrazy) i nijak nie mozna go dobudzic, a jak juz go dobudze jakims cudem, to biedaczek nie wiem czego matka od niego chce w srodku nocy
p.s.
no to nie pomoglam
tez uwazam ze bole wzrostowe to co innego – tez je przerabiamy i róznica jest oczywiscie namacalna
bo dziecko sie budzi i pokazuje gdzie go boli
reaguje na poelcania – wez syrop – przyłóż termofor itp….
u nas przy tych akcjach przez 3 meisiace – nie reagował na polecenia – był nieswiadomy….jakby w koszarze
Bardzo znajomo brzmi…
I zgadzam się, to dla mnie też jest… okropne.
Bo nie umiem nic zrobić.
No to poczekam.
Do lekarzy nie mam ochoty na razie jej ciągać, żeby nie spowodować u P. wrażenia, że coś się złego dzieje.
Poczekam i też poczatuję – bo w sumie to i tak mam przez te zdarzenia kłopoty ze spaniem 😉
Może rzeczywiście przebudzenie tuż przed coś pomoże. Sprawdzę. Dzięki 🙂
o to to! dokladnie!
doczytalam ile Wy przeszliscie – wspolczuje i oby nigdy nie wrocilo!
Dawid teraz bedzie mial 5 lat,a takie koszmary mial w ciagu ostatniego mniej wiecej pol roku z 5 razy, uff
i od ponad miesiaca cisza ( w sensie koszmarow, bo gadac przez sen to gada prawie co noc!) – oby tak zostalo, uff
A właśnie, że pomogłaś
Bo skoro takie nocne zdarzenia dotyczą również innych dzieci
i zakładając, że takie nocne… “występy” 😉 to jednak zjawisko w normie jakoś tam pojętej,
To nasze dzieci różnią sie jedynie ich częstotliwością.
Bo u nas to niemal co noc już.
No ale Ptyśka z tych nieco zbyt wrażliwych dzieciakó – zarówno emocjonalnie jak i słuchowo na przykład,
więc może taki “słabszy” ukłąd nerwowy tłumaczy tę większą częstość.
Dzięki dziewczyny, trochę jestem spokojniejsza 🙂 :Buziaki::Buziaki:
Mati tak ma… Non stop…ech. Czasem to jest przerażające, czasem nie da się go dobudzić…
jak był mniejszy to miewał potworne lęki. Potrafił patrzec się w jeden punkt i przeraźliwie krzyczeć. Mąz musiał kinkiet ze ściany wyrwać- bo się go Mati panicznie bał.
Takie wrażliwce, no…
figa to ci jeszcze napisze
ze chyba u wrazliwców to czesciej tak jest niz u dzieci nie reagujacych tak bardzo ukl nerwowym
kuba nadwrazliwy sensorycznie totalnie pod kazdym wzgledem
przekichane czasami z tym may i sie wkurzam i ciezko mi zrozumiec… Ale co zrobic – zyc sie z tym trzeba nauczyc
aha i mysle ze najlepsze w takim przypadku oprocz obserwacji dziecka – jest delikatnie “olanie” sprawy…
bo skupienie sie na nim sposoduje ze dzieciaki jeszcze bardziej sie beda nakrecac
Ano własnie.
Staram się nie nakręcać sprawy, bo juz z doświadczenia wiem, że z tym trzeba bardzo uważać.
Generalnie to ja nie mam skłonności do dramatyzowania na szczęście 🙂
Ale dzisiejsze nocne wydarzenie spowodowało, że dłuuugo nie mogłam zasnąć
Cóż, i ja czasem przypanikuję
Niby to się zdarza już od jakiegoś czasu, i niby coraz częściej,
ale dzisiejsze to było coś extra i stąd moje zaniepokojenie 🙂
Figa, myślę, że powinnaś jeszcze troszkę poczekać. Moja chrześnica miała to samo co Twoja córcia. Bratowa próbowala ją budzić, brała na ręce, nosiła…. a ona rozmawiala przez sen, płakala, krzyczała… Myślę, że to kwestia czasu. Teraz już wszyscy o tym “zapomnieli”. Zyczę wytrwałości 🙂
Antek tak ma, ale “z doskoku”, tzn.powiedzmy dwie noce pod rząd, potem długo spokój i znów się zdarzy.
Czasem płacze, trzęsie się, poci, ma dreszcze, nie wybudzam go, bo nie dam rady nie pozwoli się przytulić, odpycha mnie, coś tam cicho mruczę i masuję plecki….Zasypia raz szybko, a raz po 15 min dopiero.
Czasem gada coś szybko jak karabin maszynowy, ale nie sposób rozróżnić słów, w jakimś narzeczu chyba
Czasem lunatykuje słyszę, że coś się dzieje, idę do jego pokoju, ciemno, nie ma dziecka w łóżku , rozglądam się, nie ma go nigdzie, a on stoi za komodą i głaszcze ścianę rękami wyciągniętymi wysoko do góry
A czasem spkojnie sam przyłazi i mówi, że miał straszny sen, ale za nic go nie opowie….
Raz opowiedział Śnilo mu się, że wpadł do wielkiej dziury i tam: Mamusiu, tam były takie ZĘBY ZĘBASTE!!!!
Ja chyba zaczęłabym niepokoić się, gdyby to zdarzało się co noc, dziecko było niewyspane, nie wypoczywało należycie…
Znasz odpowiedź na pytanie: Sen prawie 6-latka