Nie wiem nawet od czego zaczac,ale jestem zestresowana, momentami wsciekla i chce mi sie plakac. niedawno przyjechali do nas z wizyta na 3 miesiace tesciowie. skakalam z radosci pod sufit, bo raz, ze moglam ich osobiscie poznac w koncu,mogli tez w koncu poznac wnuka i zobaczyc pierworodnego po 7 latach rozlaki. nie ukrywam, ze tez marzylismy o mini wakacjach od codziennych obowiazkow, a dokladniej lekkiego odciazenia, w koncu nie wszystko na naszych barkach… chyba sie przeliczylam, bo zasuwamy podwojnie i nigdy nie bylo u mnie tak brudno. nie sa niechlujami,ale no wlasnie… jesli ja nie sprzatne czegos,to bedzie tak stalo. trwa to juz pare tygodni,dalam im czas na zaaklimatyzowanie sie, mysle, ze wystarczy? moze jestem zolza i nie powinnam tak na to patrzec,ale jestemy zmeczeni!!!!!!!!!!!! caly dzien stoje w pracy,padam na pysk,a po powrocie do domu zastaje burdel na kolkach. rozumiem, ze to ich wakacje, w koncu sa,a my? narazie skonczylo sie na obietnicach przez telefon. myslalam, ze w koncu spedzimy pare chwil we dwoje z mezem, cos sie da wykrasc,ale jest gorzej niz bylo. maz mi zawsze duzo pomaga,ale tez potrzebuje chwili wytchnienia,spi po 3 g na dobe, a ja nie zawsze oczekuje ladu zwykle na codzien, zreszta tez ledwie zipie. wcale nie oczekuje wielkiego prania, wycierania kurzy,odkurzania. ale czy tego kubka nie mozna po sobie odniesc? jak cos sie rozlalo wytrzec? zmienic rolki papieru? chodzi mi o drobiazgi majace znaczenie.moze to, ze jestem tuz przed miesiaczka poteguje moj nastroj,ale nie wiem co mam zrobic. tylko raz tesciowa ugotowala, zachwalilam ja i powiedzialam, ze sie wpakowala,bo takie bylo smaczne, ze kuchnie oddaje jej ( gdy pracuje, nie gotuje, bo godziny pracy bardzo to utrudniaja). narazie nie zanosi sie na wielkie posilki…konczy na obietnicach i wielkich planach. oni czekaja, zebym ugotowala,podala,odniosla, pozmywala. Na koniec slysze, zebym usiadla,bo caly dzien stoje w kuchni i zebym usiadla.w ostatniej chwili ugryzlam sie w jezyk, no prawie i uszczypliwie powiedzialam, ze samo sie nie zrobi,nie moglam sie powstrzymac.w miedzyczasie tesciu oglada tv i pali,tesciowa pali i rozwiazuje krzyzowki,a na koniec mowi, ze idzie spac,a ja nadal zasuwam kolejna godzine. teraz gdy oferuje, ze zlozy pranie,nie protestuje,czasem prosze, zeby pozmywala,bo sie nie wyrobie. Ale nic od siebie. na codzien nie robia wiele, przewaznie tv, czasem malego zabiora na plac zabaw( ale czemu musze im mowic, zeby go zabrac? klucze sa,okolice juz znaja,wiec czemu czekaja na moje haslo???), tylko kawka i papierosek co chwila.maly na codzien nadal chodzi do przedszkola,chcemy, zeby mial kontakt z dziecmi,oni tez odpoczna, tez nie zawsze mozemy z nimi jezdzic zwiedzac,bo pracujemy. tez pale,ale nie moge juz zniesc tego smrodu. prosilam, zeby nie palili przy malym ( sama tego nigdy nie robie, bo to moj wybor, zeby kopcic,a on go nie ma),nie robia tego gdy ja jestem,przynajmniej sie staraja.w glowie mam chaos,jestem zmeczona, teraz jedziemy na wakacje, mam nadzieje, ze uda nam sie wypoczac. nie mam obsesji na punkcie porzadku,ale nie lubie siedziec w syfie. mam cicha nadzieje, ze posypia sie rady,nieco mniej krytyki i za bardzo mnie nie zjedziecie, ze wyjasnilam dobrze co czuje. jestem sfrustrowana,mezowi tez nie moge za bardzo nic powiedziec,bo raz otworzylam gebe i sie poklocilismy, nigdy wiecej.bardzej przeszkadza mi ten brak inicjatywy niz balagan.potrzebujemy odpoczac psychicznie. co wy na to?
25 odpowiedzi na pytanie: Tescie
Boze 3 miechy z tesciami…dla mnei bylby to koszmar…tydzien to juz tragedia,..
nie wiem co Ci poradzic, chyba tylko poprosic slubnego by z nimi porozmawial… Ty niestety lepiej sie nie odzywaj w tej sprawie..
postaram sie nelly, naprawde postaram albo zaczne wiecej pracowac:)
mam chwile w koncu dla siebie, chce sie wyciszyc w koncu, jest juz pozno,ale ani chwili spokoju, srodek nocy,tesciu wstaje na papierosa i kaze isc spac. zaraz pojde……
Po pierwsze w życiu bym się nie zgodziła na 3 miesiące z teściami.
Po drugie powiedziałabym teściowej, że ma się czuć, jak u siebie w domu – nie pytać czy może zrobić kawkę, pozmywać, bo ja nie mam oporów, jak inna gospodyni rządzi sobie w mojej kuchni, a jak ma ochotę wyjść z Młodym, niech tylko słowo powie itp.
Pewnie na początku nie określiłaś warunków współżycia i oni robią tak, jak im wygodnie. Poza tym spróbowałabym pogadać z mężem, to w końcu jego rodzice. On biedny, bo między mlotem a kowadłem… przerabiałam to. Możesz dyplomatycznie go podpuścić, możesz ostentacyjnie wylać swoje żale i powiedzieć, że zwyczajnie masz dość. To zależy, jaki charakter ma Twój M. A jesli nie zależy Ci na szczególnie dobrych stosunkach z teściami, to wal prosto z mostu, co Cię boli. Mogą się obrazić, ale może też na to czekają. W końcu Ty jesteś gospodynią, a goście, którzy przyjeżdżają na tak długo to już nie goście i swoje obowiazki domowe powinni mieć. Ja bym nie dała rady. Dla mnie tydzień z teściową to już za dużo. Choć ona – w przeciwieństwie do Twojej – bardzo pomaga przy dziecku. Całe dnie mogłaby z małym spacerować i wieczorem się zajmie…. ale to zdarza się góra dwa razy do roku.
skoro sie nie poczuwa to ustalic warunki:
1. zakaz palenia w domu – niech wychodzi na dwor
2. obowiazuja zasady domowe a nie hotelowe, jezeli hotelowe to przestaja byc goszczeni a zaczynaja byc letnikami na wakacjach w gospodarstwie agroturystycznym z oplata dobowa za obsluge.
3. nie sprzatalabym miejsca w ktorym mieszkaja – niech sobie skladuja kubki, talerze czy co tam maja.
4. ale zaczela od rozmowy – skoro malzonek sie nie poczuwa to koniec taryfy ulgowej dla malzonka – niech zasuwa na rowni z toba – poczuje sie szybko do naprostowania mamusi.
Szpilki, widzę, że Ty byś z grubej rury walnęła.
Co do PALENIA – my nie palimy i każdy, kto do nas przychodzi wie, że u nas się nie pali. Wcześniej, zanim urodził się Młody, mówiłam, jak masz ochotę, zapal, ale i tak nasi goście zawsze kulturalnie odmawiali, nie chcąc nam psuć atmosfery w domu 🙂
A powiedziałaś JASNO jakie są zasady w Twoim domu???
Ja się im nie dziwię! czują się goścmi. Niektóre panie domu nienawidzą, jak im ktoś “w garach miesza”;) ( znam takie!)
Od czego masz jęzek w buzi? PO prostu powiedz, że tego oczekujesz! szkoda, że od pocz. nie wprowadziłaś jasnych zasad a teraz narzekasz.
Za takie sytuacje ( mówię z własnego doświadczenia) są winni gospodarze!!!
Gośc nie zna zasad panujących w danym domu i należy mu je od razu przybliżyc a nie liczyc, że się domyśli.
Chwila moment, goście są gośćmi w przypadku wizyty jednodniowej, ale w tym przypadku gdy już zapuścili tam korzenie to wybacz ale odniesienie kubka czy posprzątanie po sobie jest w kwestii dobrego wychowania. Nie są w restauracji i w hotelu gdzie jest służba dla jaśnie państwa. Jak dla mnie to przejaw braku kultury i wykorzystywanie gościnności dzieci.
A tak w lekkim przerysowaniu aczkolwiek hipoteza w temacie – Teściowi nie wyłuszczono zasad savoir-vivru, a domyślny przecież też nie jest więc bidulek nie wie że bąków przy stole puszczać raczej nie wypada. Mam nadzieję że tego nie robi, hmmm choć kto wie:D Mówić czy nie mówić oto jest pytanie.
Ludzie jak dla mnie pewne rzeczy to podstawa dobrego (poprawnego) funkcjonowania w stadzie i tyle!
Jeśli byłoby mnie na to stać… zatrudniłabym na tek okres Panią do sprzątania 😉 – może coś by to Teściom dało do myślenia?…
Współczuję sytuacji… też nie lubię siedzieć w syfie :(.
Masakra:eek:Zgadzam się januszf w 100%..to już przejaw braku kultury, ewidentny..ja nie rozumiem, jak można “gościć” u kogoś 3 miechy:eek:
Co tu zrobić?Wychowanie odpada, troszkę za późno;)Ale ja po pierwsze, mimo wszystko, pogadałabym z mężem, sama twierdzisz, że możesz liczyć na jego pomoc..Jezu to on nie widzi, co się dzieje???Zmusiłabym go, żeby im nieco natłukł do głów, że mogliby dorzucić coś od siebie, a nie czekać, aż “służąca” poda.. Niewyobrażalne..
..co do palenia..szkoda, że od razu jasno nie przedstawiliście (chyba, że się mylę), jak to u was wygląda, liczyć na kulturę z ich strony nie można, więc pozostaje wyłożyć kawę na ławę (nie dosłownie, heh)..wybacz:eek:
Poza tym, zaproponowałabym, żeby teściowa gotowała, może przy okazji czego nowego się nauczysz;) Powiedziałabym wprost, że bardzo by pomogła, chociaż w ten sposób odciążając Ciebie, itp.
Jeśli mimo to nic się nie zmieni, najnormalniej w świecie dałabym im do zrozumienia, że mile widziani nie są i tyle w temacie..bez skrupułów i zbędnych wyrzutów sumienia… POWODZENIA:o
A ja tak sobie właśnie myślę, ze skoro dziecię w przedszkolu, to pewnie tam obiadki je.
Jedz na mieście. Wracaj do domu i jak gdyby nigdy nic włacz sobie wiadomości i olej to, czy oni jedli. A jak zaczną dopytywać o michę, powiedz, że jesteś zmęczona pracą i skakaniem wokół nich – i niech sobie wezmą coś z lodówki.
😀
O rety, dopiero teraz doczytałam o tym papierosie. No chyba bym z domu wyrzuciła!
PS Ty piszesz środek nocy, a ja od godziny w pracy siedziałam…
Jak widac zdawanie się na czyjeś dobre wychowanie może nie zadziałac. Dlatego należy jasno i głośno powiedziec jakie są zasady. I po kłopocie!
Jestem zwolennikiem jasnych sytuacji. W pracy,w domu, między ludźmi.
Bo jak pokazuje doświadczenie- niestety nie warto liczyc na ludzką domyślnośc/kulturę/dobrą wolę etc.
nie wyobrazam sobie takiej sytuacji, masakra, co za ludzie
z grubsza uwazam to samo, co szpilki
nie zgodze sie tez z tym, ze od poczatku powinny byc wyluszczone zasady
mogly, ale nie musialy, szczegolnie skoro nie mialas pojecia o braku kultury Twoich tesciow
poniewaz jednak okazalo sie, jak sie okazalo, to faktycznie trzeba im to uswiadomic
najlepiej przez meza
a jesli sie nie da, to moze sama sprobuj
powodzenia!
i wspolczuje – tyle pod wspolnym dachem, zwariowalabym w podobnej sytuacji
Zgadzam się z tym co zostało tu napisane. Gośc to nie tylko ten jednodniowy przychodzień, jak ktoś zostaje na dłużej też nadal pozostaje gościem. Tym bardziej,( jak pisze autorka postu) że to pierwsza wizyta u Was po długim czasie niewidzenia.
ja bym od razu poprosiła np. o przygotowanie posiłków,albo o opiekę nad dzieckiem. Kiedyś byłam przez 2 miesiące gościem u mojej przyjaciółki i od razu zaproponowałam, że będę pomagać w pracach domowych dot. sprzątania. Jeżeli wszelkie Twoje prośby nie przynoszą efektu to pozostaje Ci tylko przeczekać do końca i zapowiedzieć się z rewizytą ;):) ot, taka słodka zemsta….
ps. I podziwiam 3 miechy z teściami- bezcenne!!!
Często tak zaprzeczasz sama sobie? musi to byc męczące…hmmm
meczace musi byc czytanie bez zrozumienia
ale dobrze, specjalnie dla Ciebie napisze to jeszcze raz, jak krowie na rowie
napisalam, ze nie ma potrzeby uswiadamiac gosci o zasadach typu zmywamy po sobie naczynia i nie zostawiamy syfu po sobie OD POCZATKU, kiedy tylko przyjada – w kazdym razie mi byloby glupio
nie bralabym pewnie pod uwage, ze takie rzeczy nie sa dla nich oczywiste (z reguly wiem, kogo zapraszam), podobnie jak sama nie wyobrazam sobie zachowywac sie u kogos tak, jak tesciowie autorki watku
ale (!) jesli okazaloby sie, ze sie mylilam i goscie nie maja pojecia o kulturze, WOWCZAS powinno sie jednak uswiadomic ich w kwestii zasad panujacych w moim domu
juz jasne?
Daruj sobie…
Nie będę tłumaczyc bbb prostych rzeczy:)
Zresztą- wg twoich zasad-autorka postu ma syf w domu:D:D:D
Więc ja zostanę przy swoich. Działają.
ahimso, widze, ze wracasz do “formy” 😎
autorka nie ma syfu w domu, tylko musi sprzatac po innych (ale moze sie na to nie zgodzic, prawda?)
nie wiem czemu tak drazliwie podchodzisz do roznicy zdan
Ty masz takie, ja mam nieco inne, ktos inny uwaza jeszcze inaczej
trzeba sie do tego przyzwyczaic :p
No ma syf, bo ci inni nie przestrzegają zasad ( chocby podstawowej kultury!)
OKi- ja rozumiem, co masz na myśli… Ale można się zdziwic czasem;)
ja też myślałam, że moi goście będą się zachowywac, jak ja tego oczekuję. Okazało się, że nie bardzo…potem byłam wściekła.
Ale przemyślałam sobie sprawę i doszłam do wniosku,że to nasza wina-bo trzeba jasno na pocz. określic zasady i na pewno się dostosują.
To też wygodniejsze dla gości, nie popełnią gafy, wszyscy będą zadowoleni.
Znasz odpowiedź na pytanie: Tescie