Trudy macierzyństwa- czyli (chyba) kij w mrowisko

Cześć!
Moja poromotorka na studiach mawiała, o urlopie macierzyńskim, że : “ten okres po urodzeniu dziecka to chyba tylko wariat, a na dodatek mężczyzna mógł nazwać urlopem!!!” :))
Moja teściowa powtarza właściwie codziennie przy różnych okazjach; “ile to trudu, łez i potu trzeba włożyć zanim się wychowa człowieka”
Różni ludzie opowiadali i opowiadają mi mniejsze i większe makabreski z życia rodzin z małymi dziećmi…
A ja? Uważam, że to macierzyństwo, w wymiarze tego całego trudu jest nieco przereklamowane.
Wyraziłam się tak ostatnio na spotkaniu z 3 moimi blioskimi koleżankami (de facto tylko jedna z nich jest już Mama). Boże mój! Jak one na mnie wsiadły!!! Że łatwo mi mówić bo mam grzeczne dziecko, że niektóre dzieci chorują, że się wymądrzam a naprawdę wcale tak nie myślę, bo nikt przy zdrowych zmysłach tak myśleć nie może, że mnie od początku było łatwiej bo miałam cesarkę a co inne mają powiedzieć, etc,etc,etc…
Żebyście zrozumiały to co chcę powiedzieć opiszę pokrótce moją sytuację. Po pierwsze i owszem trudów porodu nie przerobiłam, ale za to miałam koszmarną ciążę- poprzednią poroniłam, więc strach, a do tego nadciśnienie od początku i choklestaza od 5 m-ca… Dziecko w istocie mam grzeczne jak aniołek ale dopiero od 2 miesięcy, bo wcześniej Misiek chorował i przez kilka tygodni płakał nawet do 16 godzin dziennie, zanosił się, i miał spadki cukru przez co musiałam go karmić co min. 2 godziny, a przez kilka dni nawet co godzinę….
I od pierwszego dnia tego mojego macierzyństwa, mam wyrobione zdanie, że o żadnych “TRUDACH” nie może być mowy. Owszem, żdarza się zmęczenie, jakaś chwilowa frustracja, ale… Przecież mimo wszystko to najpiękniejsze chwile! I Założę się, że żadna z Was nie oddałaby za żadne skarby świata, żadnego z tych dni…:)
Więc jakie Trudy i Poty????
A Wy? Co o tym myślicie?
Pozdrawiam i te utrudzone i te nieutrodzone:))-
Bratek- Michałowa mama (01.04.2004)

Strona 4 odpowiedzi na pytanie: Trudy macierzyństwa- czyli (chyba) kij w mrowisko

  1. Re: Trudy macierzyństwa- czyli (chyba) kij w mrowi

    Chodzilo mi po prostu o to, ze im dluzej jestesmy mamami tym wiecej problemow pojawia sie, z ktorymi wczesniej nie liczylysmy sie.
    Sorry, ze tak nie jasno to wyrazilam.

    Betka z Luca 22.12.03

    • Re: Trudy macierzyństwa- czyli (chyba) kij w mrowisko

      Jak Lolke sie urodził byłam wykończona….co dwa tygodnie zapalenia piesi i ta wysoka gorączka.makabra…. Nieprzespane noce, problemy z karmieniem…..i jeszcze praca….. Na pewno byłoby mi łatwiej gdyby nie to, że praktycznie wychowywałam Lloka sama……..gdybym miała wsparcie męża na pewno byłoby lepiej…. Najgorzej wspominam jednak nie pierwsze chwile z maleństwem a okres ciąży…to był prawdziwy koszmar…..tyle co się napłakałam to moje..mimo złych wspomnień marzę o następnym maleństwie……..tylko na nie będę musiała troszke zaczekać……….

      • Re: Trudy macierzyństwa- czyli (chyba) kij w mrowisko

        Ja mimo iż napisałam że macierzyństwo jest trudne nie uważam go za dopust Boży. Nie wyobrażam sobie życia bez mojego maluszka. Jego usmiech wynagradza każdą nie przespaną noc. Ale też każda jego choroba spędza mi sen z powiek. Mysle wtedy co by było gdyby z tego nie wyszedł. Przy powazniejszym zanoszeniu się czekam tylko aż złapie powietrze. I dla mnie to jest trudne. Ten ciągły lęk, czy wyzdrowieje, czy nic mu się nie stanie. W dzisiejszym świecie czai się mnóstwo niebezpieczeństw. Nie zawsze będe przy nim by móc go chronić… kiedyś dorośnie. Zetknie sie z różnymi środowiskami…
        Wydaje mi się że opieka nad takimi maluszkami jakie teraz mamy nie jest aż tak mecząca w porównaniu do tego co być może nas kiedyś czeka.
        Owszem, może koleżanki Bratka, te bezdzietne nie wiedzą w pełni o czym mówią, bo tego nie doświadczyły. Ale teściowa widocznie sporo przezyła i może wie coś więcej na temat macieżyństwa niż my…
        Miłość do mojego dziecka wynagradza wszelkie trudy…i moim zdaniem jedno nie wyklucza drugiego.

        Beata i Maciuś 11.02.2004

        • Re: Trudy macierzyństwa- czyli (chyba) kij w mrowi

          O wlasnie nie wiedzialam jak to ujac. Jedno nie wyklucza drugiego. Jakos mam wrazenie, ze niektorzy przyznanie sie do bycia “utrudzonym” traktuja jednoznacznie z traktowaniem posiadania dziecka jako dopust bozy. Moim zdaniem to oczywiste ze maciezynstow jest wpsaniale, usmiech dziecka wynagradza wszelkie trudy- nikogo tu nie trzeba o tym przekonywac, ten kto dzieci nie ma dowie sie z czasem- ale jednoczesnie nie ma co “ukrywac” tej drugiej strony – bo nasze forum bedzie przypominalo realia gazetowe, ktore wiadomo maja sie nijak do rzeczywistosci.

          Asia,Jeremi i fasolcia 5.11

          • Odwołuję – “chyba”:)) + 1 refleksja

            No właśnie – jak w tytule – stanowczo odwołuję moje “chyba” z głównego postu:))
            Prawdę mówiąc liczyłam, że wiele z Was się odezwie i się nie zawiodłam.
            Chcę też dopowiedzieć coś o sobie, o czym zapomniałam napisać wcześniej, a co chyba dodać powinnam dla pełniejszego obrazu. Chodzi o to, że nie starałam się powiedzieć, że dla mnie bycie mamą jest łatwe i bezproblemowe, ale ze jest dla mnie na tyle przyjemne, że wagę ewentualnych “trudów” czy innymi słowy “uciążliwości”, jestem w stanie zbagatelizować. Jak dotychczas (odpukać) w moim dotychczasowym macierzyństwie (które trwa już 120 dni) przeżyłam tylko 2 momenty w których przegrałam z “trudami”. Pierwszy raz to moment gdy dosięgnęło mnie baby blues w 5-ej dobie życia Miśka. Drugi to dzień kiedy Misiek był od dłuższego czasu w szpitalu (poszliśmy gdy miał 5 tyg. na okoliczność zapalenia dróg moczowych), przerabiał mega kolkę (17,5 godz. wrzasku ciurkiem), na dyżurze byłą idiotka lekarka, która tłumaczyła mi, że może dlatego tak krzyczy, że noszę go na rękąch i przeszkadzam mu tym samym w zaśnięciu (!!!), Mały był osłabiony i na kroplówkach, a ja miałam poczucie, że zupełnie straciłam kontrolę nad nim, a lekarze niewątpliwie chcą mu zrobić krzywdę…
            Ale i tak mam poczucie, że warto było przeżyć te dni, by móc teraz widzieć go radośnie uśmiechniętego!
            I jeszcze jedno- niektóre z Was trochę błędnie zrozumiały, moje określenie, że “trudy macierzyństwa są nieco przereklamowane”. Chodziło mi nie o to, że nie ma w niem trudnych chwil (bo oczywiście zdarzają się ekstremalne momenty), a o to, że w normalnym “mamowym” życiu można nad tym zapanować- czyli tak wszytko urządzić by było ok. i dla mamy i dla dziecięcia:))

            Najbliższy mi spośród wszystkich odpowiedzi jest post mimmi. I właśnie w związku z nim nasuwa mi się pewna refleksja. Gdy leżałam w szpitalu po urodzeniu Miśka, był akurat duży “wysyp” dzieciaczków. Oddział był przepełniony, zdarzało się nawet, że dziewczyny przez parę godzin zajmowały łóżka na korytarzu. Mnie się tak lapnęło w tym tłoku, że z braku miejsc na innych salach przez całe 6 dni urzędowałam w sali pooperacyjnej. Codziennie przywożono po 2-5 nowych dziewczyn świeżo po cesarce. Mój Misiek dużo spał, więc z nudów i ciekawoścoi poznawczej (zawodowo zajmuję się analizą i modyfikacją zachowań) obserwowałam jak one sobie radzą z nowym wyzwaniem jakim, jest Macierzyństwo. I wiecie co zauważyłam- jeżeli do którejś przychodziło pół rodziny (babcie,dziedkowie, ciocie, rodzice itd.) to delikwentka taka zazwyczaj i później wstawała z łóżka i krócej zajmowała się dzieckiem (w Klinice w której rodziłam stosowany był rooming in częściowy- w każdej chwili gdy matka była zmęczona mogła oddać dziecko pielęgniarkom) i zwykle nawet do karmienia brała się ze średnim entuzjazmem…. Natomiast dziewczyny które odwiedzał tylko mąż (zazwyczaj jeszcze bardziej od nich samych przerażonu i niepozbierany:) “zbierały się do kupy” znacznie szybciej. Na ogół już w 2 dniu miały przez cały czas przy sobie dziecko i były na jako takim ” chodzie”. Oczywiście były od tej prawidłowości odstępstwa ale jednak była ona wyraźna…

            Więc może faktycznie czasem lubimy się porozczulać nad sobą jeżeli otoczenie i okoliczności nam na to pozwalają? I stąd te opowieśi o potach i trudach?
            Jeżeli chodzi o mnie, to mogę tylko zacytować w odniesieniu do siebie słowa mimmi: ” sama czaasem uderzam przed mężem w taki ton….

            Pozrawiam – Bratek MIchałowa mam (01,.04.2004)

            • Re: Trudy macierzyństwa- czyli (chyba) kij w mrowisko

              Zapisuje sie do nieutrudzonych :))

              Julka urodzila sie z drugiej ciazy – pierwsza byla pozamaciczna – wiec o te ciaze drzalam od chwili ujrzenia drugiej kreski na tescie. Rodzilam silami natury ale wcale nie uwazam ze jest to trudniejsze niz cc. Kobiety po cc chyba dluzej dochodza do siebie niz wiele (zaznaczam ze nie wszystkie) kobiety po porodach naturalnych.
              Moja Julka do 4 tyg zycia byla spokojnym dzieciatkiem. Ostatnie 2 i pol tygodnia ma czeste kolki i problemy z zasypianiem. Dodatkowo maz wyjechal na miesiac do pracy bardzo daleko. Jedyny nasz kontakt to kilka smsow czy telefon raz na dzien. Nie mam tu mamy ani tesciowej ani zadnej innej pomocy na ktora zawsze moge liczyc. Tesciowa jest ale ona to chetnie wezmie Julie na spacerek – pod warunkiem ze mala nie placze albo najlepiej spi. Takie spacerki to ja bym sama chciala z nia odbywac 🙂 dzieki za taka pomoc.
              Poza tym mieszkam na wsi, sklep jest tu jeden, jak mi czegos braknie a nie ma tego na miejscu to szykuje sie wyprawa do miasta autem 🙂
              Procz tego pomagam mezowi w prowadzeniu dzialalnosci gosp i sama wykanczam budowe domu.
              I gdzie tu czas na roztkliwianie sie nad trudami macierzynstwa????
              Ciesze sie z kazdego tego dnia najbardziej na swiecie. Zadnego z nich nie oddalabym za nic. Bo w koncu jest z nami nasza malenka milosc – ot co !!

              Baby+Julia

              • Re: Trudy macierzyństwa- czyli (chyba) kij w mrowisko

                Nie gniewaj sie Sprezynko ale stwierdzenie bzdurne 🙂

                “o ile pamiętam pracujesz w szkole…Wam jest łatwiej “zaciążać”… bez konsekwencji ”

                Gacusia nie pracuje w szkole akurat – moze do szkoly byloby jej latwiej wrocic bo praca trwa krocej.
                A my – mamy nauczycielki – wcale nie mamy “łatwiej” przy zachodzeniu w ciaze. Ja czekalam na moje dziecko kilka lat. A jesli chodzi o to ze mamy “pewna” prace – to akurat w wielu przypadkach – rowniez w moim – niestety tak nie jest.

                Baby+Julia

                • Re: Trudy macierzyństwa- czyli (chyba) kij w mrowisko

                  Oczywiście miałam na myśli nie to, że łatwiej jest począć dziecko w sensie fizycznym, hehe…tylko raczej: to jest budżetówka i nie ma sytuacji, że szef prywaciarz Ci powie, że jak zajdziesz to już się nie łudź, że wrócisz… Pewnie i w budżetówce bywają sytuacje, że jakiś tam mały człowieczek się uweźmie ale chyba przyznasz, że generalnie nie ma kłopotów z powrotem po ciąży do pracy w szkole. Na pewno nie takie jak w prywatnych firmach.
                  Pozdrawiam,

                  Sprezynka i Poleńka (05/12/2003)

                  • Re: Trudy macierzyństwa- czyli (chyba) kij w mrowisko

                    Mnie nie chodzi o jakichs tam mlaych czlowieczkow. Sama mam taka sytuacje ze na macierzynskim konczy mi sie umowa i tyle. Jest sporo dziewczyn na samym naszym forum ktore maja taki proble,m.
                    Wiec zamiast czepiac sie od razu jakiejs grupy spolecznej dobrze by bylo wiecej troche o niej wiedziec. W budzetowce wcale nie jest tak ze “robota pewna” i “szef czegoś nie powie” 😉 Niestety. A byloby cudnie 🙂

                    Bez urazy

                    Baby+Julia

                    • Re: Trudy macierzyństwa- czyli (chyba) kij w mrowisko

                      Nie czepiam się, takie mam po prostu zdanie, które wynika z obserwacji. Mam 3 koleżanki, które są młodymi mamusiami – nauczycielkami.
                      Nie odnoszę się personalnie do Twojej sytuacji, wierzę, że jest inna.
                      Co do budżetówki – moja mama urzedniczka zawsze mi powtarza, że nie wiem, co to “prawdziwa” praca…trzynastki, wszystko legalnie, możliwość powołania się na prawo pracy…W prywatnej firmie można o tym zapomnieć (zazwyczaj).
                      No ale za daleko odbiegłyśmy od tematu głównego. Jeśli uraziłam Cię osobiście, wybacz. Nie to było moją intencją.

                      Nawiązując do “trudów…”: ja też miałam olbrzymie trudności z zajściem w ciążę i potem jej utrzymaniem. Takie problemy dopadają wiele z nas niezależnie od tego jaki zawód wykonujemy…

                      Sprezynka i Poleńka (05/12/2003)

                      • Re: Do Szpilki

                        od soboty dziecko spoczywa głównie w rękach ojca gdyż matka ma ręke złamajną i gips od dłoni pod pache. Jak mi pokażesz jak w takim stanie nosić dziecko, przeijać to wystąpie o Nobla. Porównuj dalej naszą sytuacje- ja mam 27 lat, jade na urlop za własne zarobione pieniuądze z własnym poślubionym mężem. I nie wciskam dziecka babci.
                        A pretensje nie były o piwo – polecam uważną lekture wątku z odrobiną zrozumienia treści.

                        madzia i

                        • Re: Trudy macierzyństwa- czyli (chyba) kij w mrowi

                          Ladnie to ujęłaś, a usmiech dziecka jest rzeczywoście najwspanialszą nagrodą :-))). A co wychowyania tych starszych dzieci, to ja być może jestem naiwna i się rozczaruję…zobaczymy, ale na dzień dzisiejszy mam nadzieję,że cały czas wychowuję i będę wychowywać Ninę w taki sposób, aby w przyszłości nie mieć z nią jakiś ogromnych problemów. Jak to będę robić to wyjdzie z czasem, ale bardzo bym chciała być najlepszą przyjaciółką mojej córki i autorytetem dla niej,żeby się mnie nie bała,wierzyła i mogła powiedzieć wszystko. Bo chyba cześć problemów wychowawczych bierze się z tego,że rodzice nie rozmawiają ze swoimi dziećmi. A co mi z tego wyjdzie….zobaczymy za lat naście ;-)))). Pozdrowionka

                          Niki i Nineczka 21.01.2004.

                          • Re: Do Szpilki

                            a dziecko jedzie z nami oczywiście na urlop.

                            madzia i

                            • Re: Trudy macierzyństwa- czyli (chyba) kij w mrowisko

                              W odpowiedzi na:


                              Aktualnie mam pracę biurową, ale nie ukrywam, że marzę o pracy w szkole właśnie ze względu na te wolne, wakacje, zmniejszoną liczbę godzin pracy w tygodniu.


                              Mam nadzieje, ze masz jeszcze inną – prócz “wakacyjnej” – motywację do pracy w szkole 😉

                              • Re: Do Szpilki

                                a widzisz
                                a z kontekstu wynika ze zostaje z kims w domu

                                ale ja sie wcale nie czepaim tylko taka myśl o piwku mi sie nasuneła
                                zimne piwko, gorace powietrze, woda, słonko, dzieciem opiekuje sie ktoś inny, matko, jak ja bym tak chciała choc przez dwa dni :))

                                Anies i Wojtuś (23.07.2003)

                                • Re: Trudy macierzyństwa- czyli (chyba) kij w mrowisko

                                  Duzo zalezy od dyrekcji i stopnia awansu. Wiekszosc moich kolezanek z pracy, ktore chcialy urodzic dziecko przed 30 – stką, ma z tego powodu przerwany staz zwiazany z awansem zawodowym. A obecnie Karta Nauczyciela zobowiązuje n-la kontraktowego do zrobienia mianowania w 4 lata (przy czym staz trwa 3 lata, wiec jesli ktos go przerwie po 2 latach – nie zdazy na nowo rozpoczac i skonczyc…). KN zmieni sie lada dzien, ale czy ja wiem, czy az tak korzystnie? Do tego jest słabo napisana i co szkola – to inna interpretacja. Mnie sie udalo staz kontynuowac i zrobilam wlasnie awans, moim kolezankom sie nie udalo… Sporo osob u mnie szkole nie ma szans na myslenie o rodzinie, z samych polonistek w szkole jest 3 (na 8 łacznie), ktore nie moga sobie teraz na ciaze pozwolic. Co z tego, ze by mialy swiadczenia w ciazy, jak by potem po roku dyrektor je zwolnił. A moze zwolnic kazdego, kto jest mało zakorzeniony w pracy, ze sie tak wyraze… Mozna zwolnic nawet dyplomowanego, jesli “organizacja pracy” bedzie tego wymagala.
                                  I tak sie dziwnie zlozylo, ze kolezanka, ktora pracowala od dawna, ma teraz gorsza sytuacje niz ta nowa, ktora miala przyjsc na rok a siedzi juz u nas 3 lata…
                                  Wcale nie jest tak rozowo, choc przyznaje, ze praca w budzetowce daje sporo gwarancji. Cos za cos – wiadomo, jakie to pieniadze… czytam tu na forum o splatach kredytow mieszkaniowych – widze sumy splat miesiecznych, ktore przekraczaja miesieczny dochod mojej rodziny…

                                  To wszystko tylko gwoli wyjasnienia, a nie polemiki, bo widze, ze masz sporą orientację…

                                  Pozdrawiam, wciąz pod urokiem waszej fotki 😉

                                  • Re: Trudy macierzyństwa- czyli (chyba) kij w mrowisko

                                    Dzięki, o tym faktycznie miałam nikłe pojęcie…

                                    Co do fotki: mam jeszcze kilka z tej serii…i chyba się pochwalę 😉

                                    Sprezynka i Poleńka (05/12/2003)

                                    • Re: Trudy macierzyństwa- czyli (chyba) kij w mrowisko

                                      wiesz co. nie wisz co mówisz. moje dziecko było aniołem do czasu ząbkowania i raczkowania. teraz juz nie chce spac, chce wszedzie chodzic i kojec mu sie nie podoba. przy jedzeniu robi z zupy aerozol, tak ze zapluwa cała mnie i nawet do oka sobie potrafi napluc. nauczył sie podnosic z podłogi małe przedmioty (wiec bede musiałą zacząć sprzątac i odkurzec rzeby czegos nie pożarł i sie nie zadławił). przestał spac. no a własciwie zasypia tylko na 1-1,5 godz i to czasem tylko raz na dzien. no i zasypia tylko przy cycu ( a przez całe 4 mies zasypiał jak aniołek sam w łózeczku). do tego jak go kłade na łózku zeby sobie poganiał to podchodzi zeby wbic we mnie swoje 4 zeby. chce zejsc z łózka albo wyrywa mi ksiązke. na podłodze wsród zabawek tez tylko interesują go moje kapcie, moje konczyny itp. do tego cały czas sie rozbrajająco śmieje. ja tez myslałam ze bycie matką to pryszcz. a teraz wiem ze zabawa sie dopiero rozkreca.
                                      oczywiscie te usmiechy potrafią osłodzic najtrudniejsze chwile. ale kłamałabym mówiąc ze nie czekam z utesknieniem az pójdzi spac. maciezynstwa nie da sie z niczym porównac. to zajęcie nieprzewidywalne i zajmujące 24 (no 16 godz bo 8 spi) na dobe. i ja nigdy nie wiem czy to bedzie ten dzien kiedy słodko bedzie sie bawił sam a potem pójdzie spac 2 razy po 3 godz a ja z ksązeczką na tarasie bede sobie czytac. czy bede walczyc ze spiącym malcem który nie zwazając na to ze nie umie jeszcze dobrze raczkowac bedzie koniecznie chciał łazic po twardej podłodze, narzyga mi 3 razy na ubranie, wyrwie mi 3 garsci włosów, ściągnie obrus, wylize kapcie, poslini pilota, podrze gazete, pogryzie, poszczypie. i wszystko z radosnym usmiechem wampira (na dole ma zeby jedynki a na górze dwójki a w środku pusto) :))

                                      Ania, Grześ i Bartuś 13.12.2003

                                      • Re: Trudy macierzyństwa- czyli (chyba) kij w mrowisko

                                        No cóż, macierzyństwo u mnie jest bardzo “niewyspane”. A to dlatego że do dziś pory nie przespałam normalnie ani jednej nocki. Zaczynam myśleć, że już nigdy taka noc nie nastanie. Natan budził mnie najmniej 3 razy w ciągu nocy. Teraz nawet co 30 min. bo idą ząbki, kilka naraz i bardzo boli go główka. Poza tym w związku z powyższym już 3 tydzień ma rozwolnienie. W zeszłym tygodniu mało nie wylądował w szpitalu bo było już tak źle. Więc moje macierzyństwo trochę mnie ostatnio kosztuje nerwów i siły, ale Miśka kocham nad życie i nie oddałabym go za nic. Te chwile miną i niedługo dzieci zaczną mówić co ich boli, więc wydaje mi się że będzie łatwiej.

                                        Eryka i Natanek 09.09.03r

                                        • Re: Trudy macierzyństwa- czyli (chyba) kij w mrowisko

                                          hm? u mnie tez nie jest łatwo! może zaczne od poczatku! moja ciąża do 14 tyg przebiegała wręcz cudownie,ale dopuki nie pojowiło sie krwawienie! wylądowałam w szpitalu lekarze postawili diagnozę poronienie zagrażające.do tego zrobił sie jeszcze krwiak owodniowy, który zamiast maleć powiększał się.lekarz oznajmił mi że płód niestety ale bedzie stopniowo zamierać!jak to usłyszałam to zaraz pojawiły mi się czarne wizje.dzięki bogu krwiak pękł i sie pomniejszył ! w szpitalu spędziła 3 długie dla mnie tygodnie. musiałam zrezygnować do narodziń ze szkoły i leżeć, leżeć, leżeć. wszystko zalezało teraz ode mnie. poród oczywiście miałam okropny ! dziecko miało ułożenie twarzyczkowe, nikt na to nie wpadł ! tak więc rodziłam prawie dwa dni. na szczęście wszystko dobrze się skończyło !teraz mam prawie 12 miesiecznego szkraba, który lata i lata. wszędzie wejdzie wszystko weźmie i trzeba mieć oczy dookoła głowy ! choruje bardzo często, co ząb to chory ! teraz akurat spi i mam trochę swiętego spokoju ! mój maz pracuje cały dzień także ja spędzam z małym terrorystą prawie cały dzień (mieszkamy sami ) budzi sie w nocy nawet 4 razy do cucuszka i po za nim nic nie chce jeść. Na wszystkie inne jedzonka zaciska swoje 4 ząbki ! ko cham mojego szkraba ale trzeba mieć anielska cierpliwość. ciągle sobie zadaje pytanie kiedy sie wkońcu wyśpie ! pozdrowionka !

                                          minia

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Trudy macierzyństwa- czyli (chyba) kij w mrowisko

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general