Chcialabym wiedziec ja reagujecie gdy ktos chory-przeziebienie/grypa, wirus zoladkowy, itp. przychodzi z wizyta do was i waszych dzieci. Czy rozrozniacie np. czlonek rodziny z glutem ok, znajomi niech sie trzymaja z daleka?
Pytam bo wczoraj matka mojego meza zakatarzona, z kaszlem takim, ze prawie pluca wypluwa wpadla z niezapowiedziana wizyta. Dodam, ze wstapila po drodze od lekarza gdzie byla po nowy antybiotyk, bo ten, ktory brala przez tydzien nie dziala i nadal czuje sie fatalnie:mad:.
Wscieklam sie i zostalam przez meza uznana za czarownice z piekla rodem. Wedlug niego dzieci i tak cos gdzies zlapia wiec powinnam tesciowa przyjac z otwartymi ramionami.
Daniel jest chory przynajmniej raz w miesiacu i KAZDA choroba konczy sie 40 stopni goraczki. Do tego czasem dochodzi obrzek krtani/dusznosci albo zapalenie oskrzeli czy ucha.
Julka pierwsze przeziebienie zlapala w wieku 2 tygodni po tym jak tesciowa zaprosila zaglucona kolezanke (pielegniarke:eek:) zeby przyszla pogladac nowonarodzona wnusie.
Wiem, ze nie uchronie moich dzieci przed wszystkimi chorobami, ale nie zabieram ich z wizyta do ludzi chorych ani nie chce by ktos chory ich odwiedzal, rodzina czy nie. Zreszta gdy oni sa chorzy to tez ich z wizytami nie prowadzam, tym bardziej tam gdzie sa male dzieci.
Czy to znaczy, ze jestem wiedzma??
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Zagluceni goscie
też nie chucham,nie dmucham i może dlatego odporne są:)
taka ze mnie wyrodna matka:D
no chyba że się ktoś o ospę prosi 😀
Też nie chuchałam i nie dmuchałam na dziecko, póki Maciek do przedszkola nie poszedł…
Po 4 miesiącach ciągłego chorowania nabawiłam się takiej traumy, że najmniejszy katar czy lekki kaszel wywołuje u mnie dreszcze!
Nie no – oczywiscie ze chodzimy po znajomych, chore dziecko – przelewające sie przez ręce ładuje do samochodu z 40-sto stopniową gorączka i jade do mojej nowej sąsiadki,
sąsiądeczko – pozdrawiam Cie serdecznie 🙂
idąc w gości, lub odwrotnie, gdy ktoś ma przyjść do nas – pierwsze pytanie to choroba.
Tak jak ja nie lubię chorych przyjmować, tak zapewne każda matka.
Rozumiem i szanuje Twoja postawe ale nie sadze bys wybrala sie chora do osoby, ktora wiesz ze sobie tego nie zyczy.
Kazda matka ma prawo decydowac jak wychowuje swoje dzieci.
Ja chyba nie trzese sie przesadnie nad dziecmi. Mlody chodzi do przedszkola skad systematycznie przynosi wirusy ale odkad majac 18 mies. zaczal sie dusic, kazda jego choroba to dla mnie potworny stres. Oni tu nazywaja to croup i jest to powiklanie wywolane przeziebieniem.
W tym kraju w warunkach domowych leczy sie to para i zimnym powietrzem.
Alternatywa sa sterydy ale w tym celu trzeba dziecko hospitalizowac. My szpital zaliczylismy raz i od tego czasu jakos sobie radzimy metodami domowymi ale zawsze sie boje, ze jego stan sie gwaltownie pogorszy i nie zdaze go do tego cholernego szpitala dowiesc. Dlatego chorym gosciom mowie nie!
oczywiscie że tak:)
danio co innego jest z chorowitym dzieckiem i jak najbardziej Cie rozumiem:).ja mówię o moich niechorowitych dzieciach,że jak najbardziej odwiedzamy chore osoby,ale gdyby ogarnęły mnie schizy+ chorowite dzieci to na pewno bym unikała kontaktu z chorymi:)Nikogo nie oceniałam,ani nie potępiałam,że unika kontaktu z chorymi.Wyraziłam jeno swoje zdanie jakie ja mam podejście do problemuhmmm
DOKLADNIE!!!
Ech…te, co nie mają wiecznie chorych dzieci nie zrozumieją w czym rzecz!
Teraz oczy wydrapię ale nie dopuszczę do kolejnej infekcji! jeśli tylko mam na to jakiś wpływ- to będę bronić!
ps. ale…będąc w ciąży pojechałam z matem odwiedzać chorego z gronkowcem do szpitala…głupota, co?
[usunięto na prośbę autora]
Moja przyjaciółka pracowała z dziewczynką, która ma gronkowca. Dowiedziała się o tym po kilku miesiącach kontaktowania się. Mama dzieciaka była zdziwiona, że takie rzeczy powinna nauczycielce powiedzieć…
Ja byłam w podobnej sytuacji, tylko uczeń miał WZW typu B. Dowiedziałam się po roku pracy z nim. Dzieciak miał mieć zabieg, pytam mamę o szczepienie a ona radośnie “a po co? przecież on chory na to jest” 😮
Ja tak samo;)
Do nas na szczescie nikt przeziebiony nie przychodzi…wiekszosc znajomych ma dzieci wiec wiedza o co chodzi… My rowniez wtedy nikogo nie odwiedzamy.. A jesli dzieci sa chore,i jestesmy umowieni u nas dzwonie i mowie, ze dzieciaczki chore i lepiej przelozyc wizyte..
My mamy takich znajomych, że nie zdarzyło się aby przyszli do nas chorzy-my oczywiscie zaflukani też do nikogo nie chodzimy.
pozdrowionka
Nie chodzę chora w odwiedziny i nie chce byc odwiedzana przez choryh.
Mowa oczywiście o zasmarkanych i kaszlacych chorych.
chyba nieodpowiedzialna ta twoja babka
Identycznie było u nas. Wyrośnie 😉
Artek chodzi trzeci rok do przedszkola i jest to najlepsza metoda uodporniania. Zapewniam. Dwa lata – koszmar. Tydzień w przedszkolu, dwa w domu.
Nie chodzimy chorzy do kogoś i staramy się, żeby nikt zainfekowany też raczej nas nie odwiedzał. Przecież choremu najlepiej w ciepłym łóżeczku w domciu 😉
My przezylismy z Szymonem szpital z powodu croupe’u w zeszlym roku. Teraz jak tylko uslysze ze “pieje” gnamy do pediatry.Dostaje Orapred (steryd) w syropie i albuterol wziew i w trzy dni dziecko jest jak nowe.
Zeby dostac sterydy nie musi isc do szpitala,kazdy pediatra moze to przepisac.Zapytaj o to u pediatry. Tym zestawem lekow leczy sie tez zaostrzenie astmy i zapalenie oskrzeli
W tym sezonie chorobowym zapalenie krtani zdarzylo nam raz i szybko sobie z tym poradzilismy. Mam wrazenie, ze Szymon zaczyna z tego wyrastac dzieki Bogu.
A co do zagluconych gosci to wybilabym im z glowy wizyty u nas na czas choroby, zwlaszcza, ze mam trojke dzieci,a one nie choruja razem tylko jedno po drugim i okres chorobowy wydluza nam sie w nieskonczonosc.
Mam to szczescie, ze moi “zasmarkani” znajomi i rodzina zdaja sobie sprawe ze swojego stanu zdrowia i nie wpadaja wtedy w odwiedziny.
Pozdrawiam
Dla mnie jest oczywiste, że chorzy powinni prychać i kichać u siebie 😉 Małodomyślnych trzeba “oświecać”, a niech się obrażają…
Tu gdzie mieszkam – Maidenhead UK, niestety leczy sie croup tylko tak jak ja napisalam:mad: Gdy mlody mial pierwszy atak, pojechalam do lekarza dyzurnego i oslyszalam, ze moge probowac w domu para i zimnym powietrzem lub jechac do szpitala. W szpitalu to samo- moga mu dac steryd (syrop) ale musza go hospitalizowac. Przy ostatnim ataku poszlam do GP bo mlody pomimo ‘parowania’ niezle furczal i zasugerowalam, ze moze jakis sterydzik i uslyszalam, ze jeszcze nie jest z nim wystarczajaco zle, a jak sie pogorszy, to szpital.
Corka kolezanki po dwoch dniach domowego leczenia jechala do szpitala karetka pod tlenem.
Pediatre widzielismy DWA RAZY – syn w wieku roku mial atak, ktory wygladal jak padaczkowy i dostal od GP skierowanie do pediatry na zbadanie problemu.
Pediatrzy nie sa tu lekarzami pierwszego kontaktu – zajmuja sie dziecmi, ktore maja powazne problemy zdrowotne.
Od wszystkiego innego sa GPs.
mam nadzieje ze nie przesadzam w zadna strone tzn staram sie zeby jakos szczegolnie chorzy do mnie nie przychodzili i ja z chorymi nie chodze do innych dzieciatych
ale tez nie chronie przed kazdym kichajacym – zreszta to nimozliwe u nas –
szymon w przedszkolu – stamtad cigle wraca z jakims katarkiem czy kaszelkiem, a nawet dyby nie to musz zabierac michala wszedzie ze soba do spozywczaka do przedszkola apteki poczty wiec nie unikne zarazkow
Znasz odpowiedź na pytanie: Zagluceni goscie