Zginęło niemowlę – nie było w foteliku.

Tragedia pod Dobiegniewem: zginęło niemowlę.

Gazeta.pl

“Gdy samochód uderzył w drzewo, kobieta na tylnym siedzeniu trzymała dwumiesięczną siostrzenicę na rękach. Niemowlę zginęło na miejscu.

Ta niedziela powinna wyglądać inaczej. Dwumiesięczna dziewczynka w poludnie miała zostać ochrzczona. Przyjechała rodzina, zbierali się goście. Zamiast chwil szczęścia, była tylko rozpacz i łzy. – Może gdyby dziecko było przypięte, gdyby leżało w nosidełku… Ono powinno być przypięte – mówi Andrzej Węglarz, rzecznik komendy policji w Strzelcach Krajeńskich, który był na miejscu wypadku.

Wiemy tyle, że niemowlę chorowało. W niedzielę rano 23-letnia matka razem ze starszą siostrą postanowiła zawieźć je do szpitala. Dała córkę siostrze, a sama usiadła za kierownicą. Dziewczynka owinięta kocykiem jechała na tylnym siedzeniu. Siostra trzymała ją na rękach.

Na prostym odcinku drogi, między Drezdenkiem a Dobiegniewem, seat, którym kierowała 23-latka, z nieustalonych wciąż przyczyn zjechał z drogi. – Lewym bokiem uderzył w drzewa rosnące po prawej stronie drogi – mówi Węglarz. Policja rozpatruje kilka wersji. Matka mogła jechać zbyt szybko i dlatego straciła panowanie nad samochodem. Ale możliwe też, że odwróciła się w stronę chorego dziecka i ta chwila nieuwagi wystarczyła, by auto wymknęło się spod kontroli. Śledztwo prowadzi już policja pod nadzorem prokuratury. Na razie wiadomo, że do wypadku doszło ok. 9.10, a warunki na drodze o tej porze były dobre.

Uderzenie w drzewo było na tyle mocne, że dwumiesięczna dziewczynka wypadła ciotce z rąk. Niemowlę zginęło na miejscu. 23-letnia matka trafiła do szpitala w Drezdenku. Była w szoku. Jej 29-letnia siostra z otwartym złamaniem nogi została przewieziona do szpitala w Gorzowie.

– Dziecko powinno jechać w przypiętym foteliku. Dla niemowląt produkowane są specjalne nosidełka, które można w łatwy sposób przypiąć pasami. Gdyby dziewczynka była w taki sposób zabezpieczona, miałaby duże szanse na przeżycie – ocenia Andrzej Węglarz z policji.”

Piotr Żytnicki

Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Zginęło niemowlę – nie było w foteliku.

  1. Zamieszczone przez Gablysia

    Co do taksówek..

    Jedno dziecko, jeden fotelik, jedna osoba, jedna torba przez ramię… idzie to wyobrazić.
    Ale jedna osoba i to wszystko razy dwa… nie ma szans, chyba, ze jak sie dzieci jeszcze w fotelikach -kołyskach mieszczą.

    Właśnie! Większość tych jazd taksówką przecież nie jest zaplanowana. Co innego jak np. z domu jedziesz. Chociaż nawet wtedy tak realne to nie jest- jakbym niosła dwa foteliki typu 3 – to już nie miałabym ręki, żeby dzieci prowadzić. Jakby się wiedziało, że dzieci się w przedszkolu rozchorują i prosto z niego trzeba jechać do lekarza, to by się jakoś inaczej np. męża z autem (i fotelikami) zorganizowało. Niestety, tego się nie wie najczęściej i wtedy zostaje takie ryzykowne zachowanie w postaci jazdy bez fotelika w taksówce.

    PS. ciekawa jestem ile osób nie mających samochodu kupuje specjalnie na wypadek jazd np. taksówką foteliki wyższych typów niż kołyski. Bo kołyska to się nawet i bez auta przydaje, powiedźmy.

    • ciężko mi tę kobietę posądzać… oskarżać…
      faktem jest że popełniła błąd, nie zapięła dziecka… będzie za ten błąd płacić do końca swojego życia… jak da radę z tym wszystkim żyć… Ale nie wiemy nic o tym co sie z dzieckiem działo… nie wiemy również jak dziala na tę kobietę stres… niektórych ‘otrzeźwia’ i mobilizuje a innych paraliżuje… nie myśli sie wtedy szczególnie trzeźwo… moze chciała oszczędzic dziecku dodatkowego stresu… nie wiem… tak, tak… nie chciała stresu a zafundowała śmierć…
      w każdym razie ciężko mi jest potępić tą kobietę ‘z czystym sumieniem’…
      pod koniec kwietania tego roku mój młodszy syn uległ stosunkowo poważnemu poparzeniu… pominę fakt że do tej pory nie mogę sobie darować ze nie zdążyłam za nim do kuchni… by ustrzec go przed następstwami chęci pomocy cioci w noszeniu herbaty… on już o tym nie pamieta a ja mam wyryte w sercu… ale wracając do tematu… dzieciak miał poparzone ramię, pół klatki piersiowej i trochę brzuszka… odrobinę buzieńki… nie było mowy o tym, by założyć mu jakiekolwiek ubranie… a już nie wyobrażałam sobie by zapiąć go w fotelik… skóra zlazła… jak zadzwoniłam na pogotowie kazali się zgłosić do szpitala… byliśmy u mojej mamy, wiec zostawiliśmy starszego syna i pojechaliśmy z młodszym do szpitala… dzieciak wrzeszczący w niebogłosy owinięty bardzo delikatnie prześcieradłem jechał u mnie na kolanach… jechaliśmy bardzo ostrożnie… z sercem i żołądkiem w gardle… stres był ale wtedy bilans zagrożen wydawał nam sie taki oczywisty… jak dziecku został założony opatrunek jechał normalnie w foteliku
      w tej chwili myślę ze zrobiłabym tak samo… bo jakby obtarł sobie to poparzone miejsce i wdałoby się zakażenie… później ciągle mi po głowie to zakażenie łaziło…
      jedną z rzeczy jakich mnei życie nauczyło to żeby nie być wszystkiego tak pewnym… swoich decyzji i zachowań… bo mnie pierwszy raz tak sparaliżowało…

      jakby nie było – szkoda dzieciaka… aż mi sie płakac chce i serce sie z piersi wyrywa… :(:(

      dla jasnosci – krew mnie zalewa jak widzę dzieciaki jeżdżace bez fotelików i mamusie które nie biorą małych dzieci za rękę przy przechodzeniu przez ulicę… podeszłabym i strzeliła w tę pustą kapuchę na szyi…

      • Zamieszczone przez ulaluki
        Gdybyśmy miały doświadcznia takie jak grazyna-z lub też podobne, to pewnie każda by woziła dziecko w foteliku.

        Przed wypadkiem takich doświadczeń nie miałam, mam je od niespełna pół roku. Jednak mała jest przyzwyczajona, zawsze w foteliku, więc nie oponuje i nie dyskutuje, dla niej to norma, w samochodzie w foteliku. Tak j samo przecież każda z nas nie pozwalam dziecku przechodzić samemu przez ulicę.

        Nie wyobrażam sobie i nie chcę sobie wyobrażać jak bym się czuła gdybym ją przewoziła bez fotelika i coś się stało.

        Ważne jest aby wiciągać wnioski z doświadczeń innych, a nie szukać dla siebie usprwaiedliwień i myśleć dlaczego nam się ma coś stanić.

        Co do taksówek się nie wypowiem, nie jeżdże.

        • Zamieszczone przez tora
          ja mialam taka sytuacje. sama w domu, w nocy, marta strasznie wymiotowala no i na pogotowie. (prawa jazdy jeszcze nie mialam)
          wymontowalam fotelik z naszego samochodu i przelozylam do taksowki. w poczekalni siedzialam po prostu z fotelikiem, wozkiem i marta. powrot wygladal podobnie. nic przyjemnego. nadzwigalam sie. ale jest to mozliwe.
          no pewnie z blizniakami jeszcze byloby trudniejhmmm

          To Ty jesteś dzielna i przede wszystkim silna. Jak przekładałaś fotelik, to kto został z Martą?
          Nawet wózek zapakowałaś do taksi? To miałaś naprawdę ciężko.
          Z drugiej strony, jak niosę dwóch bliźniaków na raz, to jakbym jednego zamieniła na fotelik, to przymajmniej nie ruszałoby się nic i nie uciekało:)

          • Konrad jechał bez fotelika ze szpitala, taksówką. Ja byłam w szpitalu non stop z nim.
            Wypis jak pewnie wiecie, nie znany dzień i godzina. Skąd miałam mieć fotelik?. Mąż w pracy, babcia zajmowała się bliźniakami. Zostawić Konrada w szpialu samego, niemożliwe.

            • Zamieszczone przez Vala
              może i są sytuacje ekstremalne, ale ja ciągle jakoś widuję te durne “szczęśliwe” rodzinki wożące dzieciaki na kolankach…to jest kwestia kilku sekund i po dzieciaku:mad:

              zgodze sie – czesto gęsto jezdząc samochodem widuje dzieciaki samopoas puszczone po samochodzie, albo niemowlaki trzymane na rękach. Głupota i brak wyobraźni u rodziców.

              • Szczerze mówiąc nie rozumiem całej tej dyskusji….
                Nie dyskutuje się o czymś tak oczywistym, jak zasadność fotelików dla dzieci.
                A zdarzające się ekstremalne potrzeby jazdy bez fotelików każda z nas na pewno dokładnie rozważa….
                Strasznie wspólczuję matce i całej rodzinie maleństwa 🙁

                • Zamieszczone przez beamama
                  Szczerze mówiąc nie rozumiem całej tej dyskusji….
                  Nie dyskutuje się o czymś tak oczywistym, jak zasadność fotelików dla dzieci.
                  A zdarzające się ekstremalne potrzeby jazdy bez fotelików każda z nas na pewno dokładnie rozważa….
                  Strasznie wspólczuję matce i całej rodzinie maleństwa 🙁

                  Masz rację, dyskusja poszła nie w tym kierunku co trzeba. Aczkoliwek chyba każda z nas pisze o zasadności używania fotelików.
                  Ja tylko jestem przeciwna ostrej krytyki matki, bo być może któraś z nas mogła być na jej miejscu.
                  Jeszcze raz napiszę, mnie ta tragedia dała do myślenia, wyciągam wnioski dla siebie.
                  Przeczytałam artykuł, co Tora dała link. Też wymowny.
                  Ja w swoim samochodzie zawsze używam fotelików.
                  Podobnie jest z palaczmi, mnie się uda, mnie nie dotyczy. Co piąty palacz umiera na rak płuc.
                  Natomiast, jak ktoś bliski umrze na raka, ale bezposrednio stykamy się ze śmiercia, kończymy palić, i to nie zawsze.

                  • zgadzam się, mnie też sie taka sytuacja zdarzyła. Jechaliśmy do szpitala. Nie można tak oceniać. Powinno być w foteliku, ale bywają różne okoliczności.

                    • jak czytam posty to chyba jednak zawsze trzeba przypinać, tak racja – święta racja.

                      • straszna tragedia az zal mnie za serce sciska 🙁

                        mi tez zdarzylo sie aby Ewa jechala bez fotelika – oczywscie bylo to tylko i wylacznie w taxowce ale BYŁO !!!! – przeciez tez moglo dojsc do jakiegos wypadku – i jazda w miescie wcale nie jest bezpieczniejsza niz na trasie

                        CZASEM ZYCIE DYKTUJE ROZNE SCENARIUSZE… jednak wielka szkoda ze takie malenstwo nie bylo odpowiednio zabezpieczone… coz – czasu sie nie cofnie… mozna pisac i mowic o bezmyslnosci matki i ciotki – calej rodziny – o tym ze bylo przyzwolenie na taka sytuacje – ale czasu i tak sie nie cofnie…

                        aby bylo to przestraga dla kazdego z rodzicow !!!!

                        pozdrawiam

                        • I ja wtrącę jeszcze swoje trzy grosze.

                          Widziałam kiedyś reportaż, że matka w czasie wypadku trzymała mocno (!!) swoje dziecko na kolanach a ono i tak wyskoczyło z jej rąk i oczywiście zginęło. A że nie mogła się kobieta pozbierać ( zarzucała sobie, że może jednak mogła jeszcze bardziej trzymać), wręcz świrowała to zrobili specjalnie dla niej rekonstrukcję zdarzeń z wypadku i udowodnili, że nie ma możliwości utrzymać dziecko nawet jeśli wiesz wcześniej, nawet jak się zaprzesz ze musisz utrzymasz.
                          Utkwiło mi w pamięci te pojedyncze klatki zdjęć z trzymania dziecka w czasie wypadku i jak to dziecko przemienia się wręcz w wystrzelony pocisk. Dziecko ma inny punkt ciężkości i to podobno dlatego.
                          Tak samo jest z psami w czasie wypadku, to że same zginą to jest przykre ale potrafią złamać człowiekowi kręgosłup szyjny swoim ciałem jeśli nie ma zagłówka. Bo jeśli się nie stoczy pies na podłogę między kanapę a siedzenia i tam się zaklinuje to na 100% wylatuje przez szybę.

                          Uważam że w bardzo ekstremalnych wypadkach można przewieź dziecko bez fotelika jak np. się krztusi i do szpitala – wybieram mniejsze zło, ale mam tą świadomość że w przypadku najmniejszej nawet stłuczki, może nikomu się nic nie stać z pasażerów, ale dziecko raczej ma niewielkie szanse.
                          Tak, że nawet chore i ryczące dziecko i tak u mnie siedziałoby w foteliku.
                          Na szczęście moja nie oponuje przy foteliku, tylko wkurza mnie to że nie usiedzi spokojnie i bawi się pasami i przeciąga je sobie na szyjkę, czasem przekłada rączki i tułów, że pas zamiast na klatce piersiowej ma na plecach ( pomimo, że druga dolna część pasa jest na swoim miejscu i opina biodra). Wiem, że to strasznie ciężko, ale moja ma dużo siły (nie wiem po kim) i lubi kombinować. A zabawki (i chrupeczki) które biorę do samochodu, choć zmieniam ciągle i tak się szybko nudzą.
                          Już kiedyś myślałam czy jak zobaczę stojących policjantów przy drodze czy nie zatrzymać się przy nich (byłabym nawet skłonna zapłacić za to) żeby mojemu dziecku nawtykali trochę (wytłumaczyli, może nawet postraszyli), bo moje gadanie się nie na wiele czasem zdaje. Konsekwencja – OK., ale ile można stać przy drodze i tłumaczyć że jak nie przestanie się bawić pasami to nigdzie dalej nie pojedziemy, wrrr…..

                          • Zamieszczone przez tora
                            marta w wozek, fotelik na daszek wozka. kiwal sie na wszystkie strony. ale z dwojka to tego nie czuje.

                            :D:D:D:D

                            • Zamieszczone przez kotagus
                              PS. ciekawa jestem ile osób nie mających samochodu kupuje specjalnie na wypadek jazd np. taksówką foteliki wyższych typów niż kołyski. Bo kołyska to się nawet i bez auta przydaje, powiedźmy.

                              ja znam 3 osoby, z tego jednda uzywa bardzo rzadko,ma dwojke dzieci i jak musi jechac wiezie je taksowka

                              • Zamieszczone przez viccy
                                I ja wtrącę jeszcze swoje trzy grosze.

                                Widziałam kiedyś reportaż, że matka w czasie wypadku trzymała mocno (!!) swoje dziecko na kolanach a ono i tak wyskoczyło z jej rąk i oczywiście zginęło. A że nie mogła się kobieta pozbierać ( zarzucała sobie, że może jednak mogła jeszcze bardziej trzymać), wręcz świrowała to zrobili specjalnie dla niej rekonstrukcję zdarzeń z wypadku i udowodnili, że nie ma możliwości utrzymać dziecko nawet jeśli wiesz wcześniej, nawet jak się zaprzesz ze musisz utrzymasz.
                                Utkwiło mi w pamięci te pojedyncze klatki zdjęć z trzymania dziecka w czasie wypadku i jak to dziecko przemienia się wręcz w wystrzelony pocisk. Dziecko ma inny punkt ciężkości i to podobno dlatego.
                                Tak samo jest z psami w czasie wypadku, to że same zginą to jest przykre ale potrafią złamać człowiekowi kręgosłup szyjny swoim ciałem jeśli nie ma zagłówka. Bo jeśli się nie stoczy pies na podłogę między kanapę a siedzenia i tam się zaklinuje to na 100% wylatuje przez szybę.

                                uwierz mi, ze kiedys przejdzie i to predko:)
                                Hubert od ponad roku juz pilnuje by miec pasy, babcia chciala go kiedys przewiez i nie pojechal nie miala fotelika;)

                                Uważam że w bardzo ekstremalnych wypadkach można przewieź dziecko bez fotelika jak np. się krztusi i do szpitala – wybieram mniejsze zło, ale mam tą świadomość że w przypadku najmniejszej nawet stłuczki, może nikomu się nic nie stać z pasażerów, ale dziecko raczej ma niewielkie szanse.
                                Tak, że nawet chore i ryczące dziecko i tak u mnie siedziałoby w foteliku.
                                Na szczęście moja nie oponuje przy foteliku, tylko wkurza mnie to że nie usiedzi spokojnie i bawi się pasami i przeciąga je sobie na szyjkę, czasem przekłada rączki i tułów, że pas zamiast na klatce piersiowej ma na plecach ( pomimo, że druga dolna część pasa jest na swoim miejscu i opina biodra). Wiem, że to strasznie ciężko, ale moja ma dużo siły (nie wiem po kim) i lubi kombinować. A zabawki (i chrupeczki) które biorę do samochodu, choć zmieniam ciągle i tak się szybko nudzą.
                                Już kiedyś myślałam czy jak zobaczę stojących policjantów przy drodze czy nie zatrzymać się przy nich (byłabym nawet skłonna zapłacić za to) żeby mojemu dziecku nawtykali trochę (wytłumaczyli, może nawet postraszyli), bo moje gadanie się nie na wiele czasem zdaje. Konsekwencja – OK., ale ile można stać przy drodze i tłumaczyć że jak nie przestanie się bawić pasami to nigdzie dalej nie pojedziemy, wrrr…..

                                uwierz mi, ze kiedys przejdzie i to predko:)
                                Hubert od ponad roku juz pilnuje by miec pasy, babcia chciala go kiedys przewiez i nie pojechal nie miala fotelika;)
                                oj my jak jezdzilismy nawet 100km do siostry wyjezdzalismy wczesniej i robilismy miliony przerw, ale jak skonczyl 4 lata jezdzi sie super, jak sie nudiz to kombinujemy;)
                                a za chrupki kukurydziane to kiedys chcialam medal przyznac:)

                                • okropna tragedia.
                                  nei wyobrazam sobie co czuej mama dziewczynki,jako ze prowadzila 🙁

                                  ludzie nei zapinaja dziecka w foteliku, ba ile wogole nie ma fotelika!
                                  jak jezdzimy na bardzo dlugie dystanse, no uk-polska, to pod koiec zirytowanemu yosikowi czasami poluzuje pas, ale rzadko i nigdy nie odpinam,natomiast zdarzylo mi sie 2 razy jechac do szpitala z yosikeim bez fotelika.

                                  lezal na siedzeniu z golwa wyzej nog, bo mial szok anafilaktyczny i czerwone swiatla ingnoworawalam i wszystko inne, byleby szybko byc w szpitalu i on nei umarl.

                                  • Zamieszczone przez nelly21
                                    uwierz mi, ze kiedys przejdzie i to predko:)
                                    Hubert od ponad roku juz pilnuje by miec pasy, babcia chciala go kiedys przewiez i nie pojechal nie miala fotelika;)
                                    oj my jak jezdzilismy nawet 100km do siostry wyjezdzalismy wczesniej i robilismy miliony przerw, ale jak skonczyl 4 lata jezdzi sie super, jak sie nudiz to kombinujemy;)
                                    a za chrupki kukurydziane to kiedys chcialam medal przyznac:)

                                    U nas tak samo,Antek jak jedzie ktoś z nami pilnuje żeby pas zapiął.Ostatnio babci przypominał-babcia proszę zapnij pasy!!!!:)
                                    Odpukać nie mamy problemów i awantur,że np nie chce się zapiąć. Nad morze jedziemy pół dnia i też dzielnie się sprawuje,trzeba odpowiednią ilość razy się zatrzymać,ale jest ok.
                                    Niestety ciągle widuję dzieci nie zapięte albo siedzące bez fotelika. Nie dalej jak dziś rano,wieszałam pranie na balkonie i patrzę,że tatuś dziecko do szkoły odwozi… Na przednim siedzeniu!!!!:mad:
                                    Widzę takie obrazki za często:(
                                    Współczuję tragedii matce tego dzieciątka.U nas Antoś zawsze jeździ w foteliku i nie zamierzam tego zmieniać. Niestety nie jednokrotnie słyszy się słowa-kiedyś fotelików nie było…wrrrr:mad:taka jest właśnie świadomość wielu ludzi:(

                                    • Gabrycha – a ja tez codziennie widze jak ojciec wozi swoje dzieci bez fotelikow… a dodam ze czesto odbiera je ze szkol i przedszkoli (bo dzieci sasiedzi maja 5-cioro- a najmlodsze ma 5 lat) na 2 gazach…

                                      o to jest bezmyslnosc

                                      mi to az krew w zylach wrze jak ich widze… a szczegolnie ta matke – bo to porzadna kobieta a gdzie jej rozum…?

                                      • Zamieszczone przez tusiaaa24
                                        Gabrycha – a ja tez codziennie widze jak ojciec wozi swoje dzieci bez fotelikow… a dodam ze czesto odbiera je ze szkol i przedszkoli (bo dzieci sasiedzi maja 5-cioro- a najmlodsze ma 5 lat) na 2 gazach…

                                        o to jest bezmyslnosc

                                        mi to az krew w zylach wrze jak ich widze… a szczegolnie ta matke – bo to porzadna kobieta a gdzie jej rozum…?

                                        Straszna jest dla mnie taka bezmyślność,brak wyobraźni….w głowie mi się nie mieści takie postępowanie.
                                        Ja widziałam kiedyś jak facet wiózł na motorze swoją córkę,miała może ze trzy lata.On miał kask,ona nie…bez kometarza
                                        Dlaczego ludzie ryzykują życiem własnych dzieci?! Nigdy tego nie pojmę.

                                        • za kazdym razem kiedy jedziemy taksówką Nina jedzie bez fotelika. Przypinam ją od dawna normalnym pasem, w taksówkach fotelików nie ma. My swojego nie mamy bo po prostu nie mamy auta ( tak Nelly, można nie mieć fotelika – nie wiem czemu to taki nie do wiary, nie mam auta więc po co mi fotelik?). Dopiero na dniach będziemy musieli coś kupić/ pożyczyć do auta rodziców bo biorą Ninę na wakacje samochodem.
                                          Nawet gdybyśmy mieli fotelik to nie sądzę że miałby rację bytu w taksówce – to z reguły jazdy nieplanowane, nie z domu więc tak czy tak fotelika byśmy przy sobie nie mieli.
                                          Jasne, jeśli wiem że dziecko będzie jechać autem to fotelik da się zorganizować i nie zgodziłabym się na jazdę Niny bez jeśli jest inna możliwość.
                                          Łatwo jest osądzać, chyba za łatwo.
                                          Tak naprawdę nie wiadomo co kierowało matką/ siostrą matki maluszka który zginął.
                                          Jaki był powód braku fotelika.
                                          Mam nadzieję że nie była to po prostu bezmyślności i że rodzice którzy wożą dzieciaki bez foteliku tak po prostu zastanowią się zanim to zrobią.

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Zginęło niemowlę – nie było w foteliku.

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general