z najnowszej “Polityki”:
i cytat:
”Trzeba dokonać ochronnych inwestycji. Na wzór Arabek noszących na sobie swój bank – złotą biżuterię. Trzeba założyć taki, w którym będą własne zasoby. Finansowe też. Mieć podpisaną intercyzę. Zainteresowania, znajomych, książki, płyty, pasje. Ścieżki i dróżki oddzielne od męża. Prócz wspólnych. Bo chronionego Pan Bóg chroni.”
Myślicie o sobie w ten sposób? Uważacie, że jesteście przygotowane na to, by w razie czego poradzić sobie bez męża? Zakładacie w ogóle taką możliwość czy wierzycie, że Was coś takiego nie spotka?
Dla mnie taką “inwestycją ochronną” (niezamierzoną) była roczna rozłąka z mężem z powodów zawodowych – poradziłam sobie wtedy, poradzę sobie w każdej sytuacji…
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: żona zużyta
Ania!!!
Gratulacje!!!
Zakupy, lekarze, urzędy – zawsze z dziećmi (chociaż mąż jest – ale w pracy), na wakacjach byłam z 4 letnią U. i 6miesięcznym W., no ale rok wcześniej byłam tylko z Ulą, a Wojtkiem w brzuchu (6 miesiąc) – 10 godzin za kółkiem, dałam radę.
Myślę, że jestem dość zaradna, ale nie chciałabym się przekonywac jak bardzo.
Mysle, ze bym sobie poradzila. Ja naleze do tych, co jak nie musza to nie robia, ale jak sytuacja znajdzie sie na ostrzu noza to nastepuje 100% mobilizacji 🙂
super, ze sobie tak poradzilas, brawo! 🙂
ja wychodze z zalozenia, ze cokolwiek by sie nie dzialo w moim zyciu, to sobie poradze
moze z wylaczeniem teo, jakby cos sie stalo mojemu dziecku
tak czy inaczej mam nadzieje, ze nie bede musiala nigdy sie przekonac tak na powaznie
Mam własne zasoby finansowe, mam własnych znajomych, częściowo zainetresowania. Intercyzy nie mam.
Nawet nie “na wypadek porzucenia”, ale znając mojego meża, to gdybym była taką winoroślą jego uczepioną, to by się szybko w związku udusił i jeszcze mną znudził… A tak – musi się starać, żebym to ja się nim nie znudziła ;)…
bardzo, ja czasem myślę co zrobię jak męża zabraknie i to raczej nie w kwestii rozwodu…, chyba dam sobie radę – bedzie trudno ale mam zawód, gdzie mieszkać
też wychodze z takiego założenia
a ja nie mam swojego mieszkania, obecnie rowniez pracy, a co za tym idzie swoich pieniedzy, jestem doslownie “przy mezu” i bardzo, bardzo, bardzo zle sie z tego powodu czuje 🙁
przy “zyciu” trzyma mnie jedynie swiadomosc, ze nie bede miala problemu ze znalezieniem pracy i wiem ze jak juz bede mogla zaczac pracowac to bedzie ze mna i moim malzenstwem lepiej 🙂
gdybym teraz zostala sama, a dodatkowo okazaloby sie sie ze maciek jednak bedzie mial operacje to bylby dla mnie dramat, nie wiem czy przyjelabym to wszystko na “klate”….
O to tak jak ja:)
Znasz odpowiedź na pytanie: żona zużyta