dziewczyny,
po dwóch latach starań wreszcie mamy diagnozę – żylaki powrózka nasiennego…
poczytałam trochę na necie, ale chciałabym dowiedzieć się czegoś od Was. wiem, że w którymś wątku był ten problem poruszany, ale nie pamiętam w którym.
napiszcie mi jak poważna jest to operacja, jak długo leży się w szpitalu, jakie są możliwe komplikacje i przede wszystkim jakie są szansę na poprawę parametrów nasienia.
nie ukrywam, okropnie się boję…
półtora roku leczyłam się ja. witaminy, wiesiołki, siemię, clo, pregnyl, hsg…
i dopiero po ponad półtora roku konkretne badanie nasienia. wcześniej – już po dwóch nieudanych cyklach – mąż zrobił badanie, ale tylko podstawowe bez morfologii. teraz zrobił pełne i załamaliśmy się. lekarka z kliniki niepłodności obstawiała infekcję, ale posiew moczu i posiew nasienia nic nie wykazały. teraz po usg znamy prawdę.
czy możemy być dobrej myśli?
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: żylaki powrózka nasiennego
[QUOTE=laurka;3049946]dziewczyny,
po dwóch latach starań wreszcie mamy diagnozę – żylaki powrózka nasiennego…
Hejka:)
moze moja historia Ci pomoże….
jak tylko z męzem zaczęliśmy sie starac o dzidzię (pocz. 2009r.) to zajęlismy się tematem żylaka powrózka nasiennego. Pojechaliśmy do super specjalisty urologa i usłyszelismy to co sami już w sumie przeczuwalismy. Żylak p. N. 3 stopnia czyli ten najgorszy i nikłe szanse na poczęcie przez co najmniej rok. Wizja zabiegu itp. Załamalismy się. Mąż zrobił badanie nasienia. Nie mogę dokopać się do wyników bo to było na pocz. 2009r. ale niby il.plemników prawidłowa ale było za mało o prawidłowej ruchliwości. Znowu załamka. Mąż zrobił usg co tez potwierdziło diagnozę lekarza. Nie powiem jakie są to przezycia dla faceta bo pewnie sama dobrze wiesz.
Mimo tych wszystkich informacji itd i tak staraliśmy się o dzidzię, robiliśmy kilka dni przerwy – postu, ja robiłam testy owulacyjne (które i tak jakoś kiepsko wychodziły). Tetsy ciążowe przez 3 miesiace od diagnozy były negatywne. W końcu daliśmy sobie spokój i przestaismy myślec, ze sie staramy o dziecko, wrzuciliśmy na luz. Choc nie do końca bo zaczęlismy poważnie zastanawiać sie nad zabiegiem.
9 kwietnia 2009r. okazało się, ze jestem w ciąży!! szok.
Moja ginekolożka do dziś nie może uwierzyc, ze poczelismy dzidziusia mimo takie schorzenia u męża.
Za tydzień dokładnie 11 grudnia Mikołajek skończy 1 rok. Jak to teraz pisze to mi sie płakać chce ze wzruszenia.
Wiem co przezywacie, bądźcie dobrej mysli.
teraz znowu zaczynam rozmaiwać z mężem o zabiegu bo chce by zrobił z tym porządek.
Kajka, dziękuję za optymistyczną historię 🙂
Madziorex, spróbujemy uderzyć jeszcze raz do urologa i poprosić o skierowanie na hormony i ewentualne wytłumaczenie problemu. choć nie liczę na zbyt wiele. sam fakt, że nic mężowi nie powiedział ponadto, że żylaki jak sznurki i potrzebna operacja. ok, może mąż nie dopytywał… kurka, mówiłam, że pójdę z nim!!!
wiesz, tak się jeszcze zastanawiam nad jednym. mój mąż ma syna (skończone 9 lat). żylaki powstają na skutek dźwigania albo uwarunkowań genetycznych. więc może było tak, że one powstały parę lat temu. i jak je usuniemy, to usuniemy też nasz problem. logicznie myślę?
Niestety nie. Żylaki są najczęstszą przyczyną niepłodności wtórnej u mężczyzn, gdyż z wiekiem problem się pogłębia. Pogłębia się gdyż podwyższona temperatura przepływa i przepływa i z czasem powoduje coraz więcej zniszczeń w jądrach. Usunięcie żylaków przynosi szczególnie dobre efekty jak ma miejsce w młodości, gdy nabłonek nie jest jeszcze poniszczony. Im starszy mężczyzna tym gorsze rokowania. U nas operacja żylaków się udała – żylaków nie ma, a płodność się nie poprawiła. Ale w większości przypadków się poprawia i skoro mężowi się raz udało to pewnie tak źle nie jest i prawdopodobnie operacji będzie lepiej. Tylko trzeba z pół roku po operacji odczekać, więc dobrze się szybko na operację zapisać.
z tą operacją, to nie da się “szybciej”. mamy termin na 18-go lutego. i nawet nie wiem czy to laparoskopia czy co… ale cóż zrobić. czekamy. aktualne postanowienie z mojej strony: przestać myśleć. żyjemy normalnie. staramy się o utworzenie rodzinnego domu dziecka. czeka nas przeprowadzka na wieś, 300 km od naszego aktualnego miejsca zamieszkania. oby się udało. potrzebujemy zmiany. za długo już kisimy się w bezczynności. a rodzinny dom dziecka to nasze marzenie. i tak bliskie jest spełnienia, że właściwie tylko o tym myślimy 🙂
Laurka to w takiej sytuacji za dużo nie myśleć i ciąć. Macie czym zająć myśli. Po operacji współżyć i a nuż się uda. Ryzyko nie jest zbyt duże, więc iść za ciosem.
tak sobie myślę, że przecież gdzieś tam na górze napisany jest odpowiedni scenariusz. i nawet jeśli nie są nam pisane biologiczne dzieci, to będą dzieci w domu dziecka. bez dzieci życie jest do niczego. czekamy na to, co jest nam pisane. i już!
no i mamy nerwa, bo 18.02. już w piątek…
ma być laparoskopowo. nie potrafię sobie tego wyobrazić. 3 dziury i co? jak oni dojdą do tych żylaków? jak to pousuwają? wiecie jak to się technicznie odbywa?
i najważniejsze pytanie? jak długo po operacji Laurek będzie dochodził do siebie? jak długa będzie wstrzemięźliwość?
strasznie się boimy…
U nas operacja była normalna i po tygodniu mąż już był w porządku. Jeszcze nie do seksu, ale do pracy poszedł. Kurcze nie pamiętam kiedy wrócił do seksu, ale jądra jeszcze jakiś czas były obolałe.
Laurki, nie ma co się stresować – to rutynowy zabieg i u Was też pójdzie szybko i rutynowo.
(wiem, wiem, a pamiętam jak pietra mieliśmy 🙂 )
ale mi właśnie o ten seks głównie chodzi
Laurko żebyście zdążyli do następnej owulki
O Laurciu, to już za 3 dni!!!!
Trzymam kciukasy mocccno!!!!!
następną owulkę, to chyba spędzę w swoim szpitalu. i dobrze. przynajmniej nie będzie kusiło. spermatogeneza trwa 3 miesiące, więc wcześniej to się nie mamy zamiaru nastawiać. ale potem…
dzięki, Olesia! Wasze kciuki są bardzo pomocne i zawsze mile widziane 🙂
Laurki kciuki za Was !!!!! Szybkiego powrotu do zdrowia i sexu
dzięki wielkie ode mnie i mojego nabiału…
Laurce jak widzę głównie o to drugie chodzi…
Jak tam
Proszę o wieści Laurki!
jak tam, to nie mam pojęcia… 😉
Ale tutaj spoko! Żyję, choć dziury w brzuchu bolą!
Laurka właśnie jedzie do domu, więc za chwilę napisze coś więcej!
Jeszcze raz wielkie dzięki za wszystkie kciuki!!!
no ale co więcej mogę napisać?
martwi mnie to, że laparoskopowo, to te żylaki się tylko podcina, a nie usuwa. i boję się wodniaka. bo przy zwykłej operacji, to się usuwa całościowo i chyba nie ma aż takich efektów ubocznych jak wodniak…
jak to jest, dziewczyny?
Laurka też są. Naprawdę podobny poziom za i przeciw przy obu sposobach. Widzę wszystko się udało. Teraz trochę rekonwalescencji i dla Laurka i jego armii i niedługo zadziwią efektami 🙂
widzę że Laurek nie zatracił swojego charakterystycznego poczucia humoru więc jest ok
trzymam kciuki Laurki
Laurek Ty sobie teraz poużywaj jak król jakowyś w bebeszach – posiłki do łóżka, stóp masaże, itp. i itd., bo niedługo na 9 m się sytuacja odwróci. Jedyna szansa na fajną rekonwalescencję 🙂
Znasz odpowiedź na pytanie: żylaki powrózka nasiennego