No temat sobie znalazłam mało ambitny i osobliwy ale ja nie żartuję wcale to co miało miejsce dziś – jego tzn męża oburzenie i raban jaki podniósł jak zobaczył swoje skarpety w śmieciach- jak ja mogę wyrzucać do śmietnika takie dobre skarpety, niedziurawe, uprane, czyściutkie, dobre do noszenia….. no ja osobiście to może jestem zmanierowana, może nie cenię rzeczy, pieniędzy, może i tak niech mu będzie ale myślę, że to wstyd w takich skarpetach do ludzi wychodzić skoro go stać na noszenie się modnie i schludnie, już kiedyś podobne batalie wiodłam z jego spodniami dresowymi kończącymi się nad kostką, wyciągniętymi w kolanach tak ze aż dyndało, w których wychodził z domu nie przejmując się niczym- mówię mu, że wygląda jak łajza ostatnia za przeproszeniem… A on, że je lubi, że są dobre i będzie tak chodził to zresztą przykład jednej z takich wielu sytuacji codziennych gdy kochany małżonek ma tak odmienny punkt widzenia od mojego w codziennych sprawach niby błahych ubioru, praktyk rozmaitych w domu i poza nim i tak uparcie tego broni twierdząc, że to ja wydziwiam, że bez sensu zupełnie…., że przesadzam…., że ciągle się spieramy, on jest niereformowalny całkiem nigdy nie przyzna mi w sumie racji-więc już dziś poszłam z nim o zakład, że los tych skarpet będzie w rękach forumek i mam nadzieję że forumowicze męskiej płci też się wypowiedzą- ja chcę uczciwie rozegrać ten spór o skarpety. Przy czym proszę nie chcę babskiej lojalności chcę uczciwego osądu co byście zrobiły z takimi oto skapetami Waszego męża.
Oboje będziemy śledzić wypowiedzi. A może Wy macie też takie sytuacje.
już nawet dla Was je sobie założyłam na nogi… żeby pokazać ich urokliwość
Strona 4 odpowiedzi na pytanie: Co byście zrobiły z takimi skarpetami męża?
o matko nie macie litości!!!!
Skarpetki wywalam ale bluz, koszulek itp nie mam śmiałości… takie wg mnie najgorsze są najcenniejsze i tym o to sposobem mamy szafę męskich ubrań w sam raz do remontu i na działkę!! 😀
To co staram się robić to co jakiś czas kupować nowe koszulki i skarpetki czy bluzy. Zazwyczaj się małżowi podobają, chodzi w nich… a te mniej fajne sobie leżą w szafie. 🙂
Mam podobną taktykę:D.
Ale czad uśmiałam się jak nigdy.
Ja mam na to swoją metodę. Mój mąż ma też sentyment do starych skarpet bądź koszulek takich tylko po domu, przy których moja szmata do podłogi wygląda jak jedwabna wieczorowa kreacja.
Jak robię pranie to po segregacji “odpadków” wyrzucam ale tak aby mąż ich w koszu nie dostrzegł. A jak jest jakaś koszulka której wybitnie nie lubię to po jednym wyjściu i wrzuceniu jej do kosza z brudną bielizną leży tam na dnie przez dłuższy okres. Mąż o niej zapomina a ja wtedy ją siup do kosza w dniu kiedy śmieczarze wywożą kubeł. Ale my kobiety musimy kombinować prawda. Moim zdaniem gadanie i tłumaczenie, że to już trzeba wyrzucić do nich nie przemawia. Szkoda czasu i nerwów na kłótnie lepiej załatwić to po cichu.
moj by sam wyrzucił. taki jest.
Ewa, powaliłaś mnie :):)
no komplecik byłby z tymi skarpetkami boski :):)
wyrzucam - nie pytam o zdanie… mój tylko raz zaprotestował kiedy zorientował się, że takie mam praktyki… dosadnie (co rzadko mi się zdarza) powiedziałam co myślę o facecie który coś takiego nosi… na nowe skarpetki nas jeszcze stać
majowamama litości
a dla mnie w tym prawdy niewiele -przynajmniej to żaden agrument przeciw… bo gdyby miłość była uzależniona od tego w czym chodzimy ubrani to byłoby smutno… chodzi o szacunek dla drugiego człowieka…. luźny strój ok…. ale czysty, nie dziurawy… ciekawa jestem co by facet jeden z drugim powiedział gdyby żona chodziła w rajtkach w których w 5 miejscach poleciało oczko, w powyciąganym T-shircie z plamą po oleju z dziurą wielkości pięści itp nie wierzę, że na codzień taki strój byłby do przyjęcia… i nie ma tu nic do rzeczy “namaszczanie” kremami, bo to kwestia dbałości o siebie, noszenie czegoś co powinno dawno temu znaleźć się w śmieciach nie świadczy o tym, że dana osoba o siebie dba… skarpety, slipy, podkoszulki w końcu nie kosztują majątku i normalne jest to, że co jakiś czas trzeba odnowić “kolekcję” 😉
;)))) boska jesteś?*;)))
wyrzuciłabym, albo nie ruszyła wcale- nie moja działka… Ale chyba jednak wyrzuciłabym
wyrzuciłabym, albo mąż wyrzuciłby sam, zależy kto by rozkładał pranie do szaf 🙂
Finia i chyba dotknęłaś sedna sprawy, chodzi o szacunek dla osoby własnej jak i małżonka, któremu się pokazujemy na codzień w takich szmatach, mnie to coraz bardziej dotyka, że jemu zwisa jak dla mnie wygląda.
Dotina to ogłoszenie gdzieś Ty je wynalazła, chyba muszę dla żartu skompletować małżowi takie szlory do skarpet, mam nadzieję że jeszcze aukcja aktualna.Już prawie dzięki Waszym opiniom podjęto ostateczną decyzję- przerabiamy skarpety anty-podniety, na szmaciankę dla Gabryśka.
Kasiejko, ja juz kilka takich i skarpet i majtek wyrzucilam, chociaz byla to ciezka przeprawa z mezem.
Pokazalam mezulowi mojemu tego posta, zeby sie przekonal ze az wstyd w takim czyms chodzic, a on na to: “no co? fajne skarpety!! do pracy by sie nadaly!!!!”
Dokładnie się podpisuję. Wrzucam wszystko do pieca i odwrotu nie ma.
to Twoje zdanie, ja mam inne 🙂
ja też, ciekawe czy takie jak twoje gavelia
Ja nie kombinuję. Pokazuję, że mam zamiar wywalić i wywalam. Jak coś szczególnie ukochane (koszulka z czasów wczesnych liceum, którą wygrał na zawodach), to składam i wrzucam na pawlacz – jakby się upomniał, to jest ;).
Ale tak mi się skojarzyło jak faceci kombinują. Z rzeczy które mąż opowiadał:
– kupował wiatrówkę. Facet zapytał czy chce jeszcze rachunek dla żony (na niższą kwotę, do pokazania).
– kupował gitarę elektryczną. Kilka dni później w tym samym sklepie kupował przester – sprzedawca pytał, czy dać podniszczone pudełko, żeby mógł powiedzieć, że od kolego pożyczył. (Parę dni później w tym samym sklepie kupował piecyk – przed podjęciem ostatecznej decyzji zadzwonił do mnie czy może. Ja akurat byłam na spotkaniu, nawet nie do końca zajarzyłam, co chce kupić, powiedziałam, że jak mu się podoba to niech kupi. Sprzedawca nie uwierzył, że to z żoną rozmawiał – podobno z żonami trzeba mocno kombinować, żeby coś sobie kupić ;))
radzą sobie panowie oj radzą
Zasugerowałabym wylot skarpet, ale w przypadku zdecydowanego protestu
zmusiłabym do ich ogolenia.
Nie wyrzucam mężowych ubrań bez porozumienia,
chłop nie kombinuje z zakupami, ja czasem tak
padłam
ale jeszcze jedna historyjka, która mnie prawie do łez doprowadziła (mam nadzieję, że zostanie mi wybaczone ;))
zona wraca z zakupami kosmetycznymi do domu, po jakimś czasie mąż zauważa nowe nabytki, żona przyznaje się do ceny – o połowę niższej niż w rzeczywistości
po czym słyszy: “no wiesz, ja tyle to nawet na kosmetyki do samochodu nie wydaję ”
Ja nie kombinuję, ale mu mówię: KUPIŁAM sobie to i to. MOGŁAM?
Od 12 lat ten tekst go rozwala i nawet nie protestuje :)…
Znasz odpowiedź na pytanie: Co byście zrobiły z takimi skarpetami męża?