Michlinka ma miesiac ale problem wcale nie zaczą sie od jej narodzin juz jak byłam w ciazy M Zacza sie odemnie oddalac fakt było troche problemow ale myslałam ze to przez moj stan przez ciaze ze wszystkosie zmieni jak urodzi sie MAŁA I ZE W KONCU Z NAMI BEDZIE niestety myliłam sie czasami wydaje mi sie ze on poprostu ucieka wol sotkania ze znajomymi imprezki niekiedy znika na noce albo wraca pozno pod wpłwem 🙁 probwałam rozmawiac prosiłam groziłam nie odzywałam sie wcale zmieniało sie na chwile po kilku dniach było taksamo dodam jeszcze ze nie pamietam kiedy ostatnio mnie przytulił czy pocałował zyjemy obok siebie jak rodzenstwo. Mieszkamy z moimi rodzicami moze to jest problem nie wtracaja sie ani nic ale zawsze sa, ale jk narazie nie mamy mozliwosci mieszkac gdzie indziej sami. nie wiem czy jest sens byc dalej ze soba nie jestesmy po slubie moze lepiej bedzie rozstac sie teraz płuki Misia jest malutka i nie bedzie przezywac rozstania rodzicow?
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Czy jest sens?
może to co powiem zabrzmi bardzo brutalnie, ale nie Ty pierwsza i nie ostatnia 🙁 zobaczysz, że nadejdzie czas że będziesz szczęśliwa u boku kogoś innego. Musisz wziąć się w garść i pokazać że jesteś silna dla siebie i dziecka
Przykro mi…śledziłam wątek ale nie pisałam.
Cały czas miałam nadzieję,że jakoś się dogadacie i odnajdziecie siebie na nowo.
Naprawdę przykro mi…
ściskam mocno i trzymam kciuki za poprawę.
a5iula, sledze watek, ale nie chialam sie wypowiadac, bo ja z tych osob, ktore maja raczej twarde zasady w zyciu i nie daje drugiej szansy, bo w jej powodzenie szczerze nie wierze
ale nie na ten temat mialam
czujesz se pewnie teraz po prostu zle, ale – uwierz mi – za jakis czas spojrzysz wstecz i pomyslisz, ze to, co sie wlasnie stalo bylo najlepszym, co sie dla ciebie stac moglo
zycze ci, zebys nie musiala na to dlugo czekac
spokojnych swiat, nawet jesli beda raczej smutne w tym roku
usciskaj corenke
Spojrzyj na to tak- może uniknęłaś właśnie fundnięcia sobie i Małej życiowego koszmaru! Twój Tata pił- niedoszły mąż też lubi z tego co piszesz…Jeszcze się wszystko ułoży! zobaczysz! jesteś mądra i teraz skup się na sobie i dziecku. Czasem nie warto ciągnąć czegoś na siłę. POWODZENIA!!!!
wyjechałam na jakis czas musiałam wszystko sobie ułozyc dojsc jakos do siebie zrobic porzadek w głowie…jest lepiej
Gdy wrociłam On zbrał mnie na kolacje do kina duzo rozmawimy duzo zajmuje sie mała i bardzo sie interesuje nie wiem czy bedziemy razem czy umiem wybaczyc z jednej strony chce zby mała miała normalna rodzine ale nie umiem pozbyc sie watpliwosci przeciez jesli zawiodł raz moze to zrobic raz jeszcze
Ponaddto zaczełam chodzic na spotkania DDA _ Dorosłe Dzieci Alkoholikow duzo mi to daje spokoju ducha innaczej patrze na wszystko mysle ze pomagam nie tylko sobie ale i mojej kochanej Córeczce postanowiłam ze mimo wszystko mimo decyzji jaka podejme bedziemy z mała szczesliwe
Ja z tych, którzy uważają, że warto walczyć 🙂
Nie myśl, że skoro zawiódł raz, może to zrobić ponownie. Myślę, że najważniejsze, to rozmowa i ustalenie zasad wspólnego bycia razem.
A5iula – powodzenia!
Asiu czasami w życiu warto walczyć o szczęście swoje i rodzinę, jak nie spróbujesz to nigdy się nie dowiesz czy warto było podjąć walkę. Ja życzę Ci, abyś mogła z ojcem dziecka mimo wszystko stworzyć rodzinę w której Ty i Wasze dziecko będzie szczęśliwe 🙂 TEGO WAM OBOJGU ŻYCZĘ 🙂
Dziekuje wam za miłe słowa chciałabym aby wszystko sie ułozyło zebysmy spowrotem nauczyli se ze soba byc…oddaje teraz wszystko czasowi co ma byc to bedzie, a mowia ze czas leczy rany mam tylko nadzeje ze juz ich nie otworzy zeby znowu tak nie bolało…kolejny telefon od M, chce wierzyc ze sie uda 🙂
A5iula kciukam żeby wszystko dobrze się ułożyło
Witajcie, jestem w sytuacji, że po kłótni i kryzysie mąż zaproponował separacje żeby przemyśleć…w sumie to on ma do myślenia bo ja wiem, że mimo problemów i braku wzajemnego zrozumienia chce walczyć dla mojej małej…podobno nie ma osób trzecich…czy znacie jakiekolwiek pary które zeszły się po separacji?? Bajka się skończyła niemalże z dnia na dzień a ja nie wiem czy karmić się nadzieją, że może chłop zmądrzeje i mimo złości na mnie i do mnie postanowi zacząć życie na nowo czy dać sobie siana i skupić się na sobie…
To ta kłótnia była z twojej winy??
Nie wiem chyba tak, ta ostateczna…on mi zawiniła ja mu…i tak w kółko jedno mówi do drugiego a drugie nie rozumie i nie zmienia w sobie tego co boli partnera i tak w kółko…ostatnie 2 mce to po prostu był początek końca… Ale 2 mce temu staraliśmy sie o dziecko wiec nie kumam po co to było skoro on sie żle czół w tym związku…to że chciał dziecka było informacją dla mnie że wszystko jest ok i w swoje błędy brnęłam dalej…
No niewiem…żeby po zwykłej kłótni małżenskiej odrazu się separować?? każdy się kłóci….my też ale nigdy nikt z nas na taki pomysł nie wpadł.
Wydaję mi się ze musiało zajść coś więcej..
czyli widze ze nie ja jedna.
jak przegladam to forum to zawsze mam wrazenie ze wszyscy maja takie wspaniale rodziny a ja..tkwie
nie potrafimy sie dogadac od dawien dawna.docodziolo miedzy nami czesto do rekoczynow. Na wszystkopatrzyl moj synek.w kwietniu byla mowa o rozwodzie.mielismy sie rozstac ale jakos tak sie potoczylo dalej i nadal ejstesmy razem. A wtedy powiedzial ze nie zniosl by tego ze inny facet wychowuje jego syna a on jak sie z nim spotka a on bedzie umial cos nowego bo nowy tatus go nauczy.
jakos tak czas leci,my wracamy do tego co bylo,jak mu przypominam te slowa i mowie np naucz kube jezdzic na rowerze to on ze teraz tego nei zrobi i tak ciagle,na okraglo ta sama gadka,ale sama siebie katuje bo nie potrafie odejsc. Nie mieszkam w polsce,nie mam tu nikogo i boje sie ze nie poradze sobei sama.z kim zostawie dziecko na full time zeby isc do pracy, z czego zaplace za mieszkanie,a do polski nie wroce i tak twie jak idiotka w tym chorym zwiazku:/
Widze, ze dziewczyny radza zostac, porozmawiac, na nowo sie w sobie zakochac. Mam nadzieje, ze Ci sie uda. Trzymam kciuki!!!!
Jezeli tylko uwazasz, ze warto walczyc o ten zwiazek TO WALCZ!
Kazdy zwiazek jest inny, kazdy z nas tez. I w tym caly jest ambaras, zeby dwoje chcialo na raz. Moi znajomi sei wlasnie rozeszli, sa alimenty, bedzie separacja. Dla niego liczyli sei tylko koledzy i piwko. Ile razy chcielismy pomoc, tyle razy on mowil ze sie poprawi, ze chce zyc z zona i coreczka w zgodzie, ze w koncu chce miec prace. No i facet sie staral. Starania sie konczyly zaraz na drugi dzien. Bo przeciez po co ma isc do pracy. A jak poszedl to po co po pracy ma wrocic do domu….
Znasz odpowiedź na pytanie: Czy jest sens?