Witam,
mam taki problem, nie umiem ocenić zachowania synka sąsiadki, mały ma cztery lata (tyle co moja córka) i z rozmowy z jego mamą dowiedziałam się, że uwielbia się bawić w krojenie dżdżownic, wydłubywanie ślimaków z muszelek, etc. (tak robił latem czyli kilka miesięcy temu)
dla mnie to było szokujące moje dzieci nigdy czegoś takiego nie robiły ale ja mam dwie córki i niby “chłopcy tak się bawią a potem z tego wyrastają” – cytat z sąsiadki
coś mi się jednak zdaje, że tak nie jest, kiedyś opiekowałam się trzema braćmi w podobnym wieku i żaden z nich takich rzeczy nie robił
z rozpędu ofuknęłam ostro sąsiadkę, że na to pozwala
ona na to, że ja nie wiem bo syna nie mam
a teraz jest konsternacja przy spotkaniach nawet na klatce
czy możecie mi napisać co o tym myślicie
Strona 4 odpowiedzi na pytanie: czy tak się bawią chłopcy????
ja tez się wychowałam na wsi i do dzis pamiętam jak mój brat nabił na widły żmije zygzakowatą! i nie widzę w tym nic złego- chronił mnie, bo razem przerzucaliśmy siano a ona akurat było obok mojej nogi…
szerszenie do dzis mieszkaja obok mnie – tłuke je i wybijam- w trosce o moje dzieci
myszę lub nornicę zatłukę gdy przekroczy próg mojego domu!
pajaki ( a u mnie są te kolorowe i włochate) kapcia maja na dzień dobry
komary z reszta też
i w cale złym człowiekiem nie jestem- ale bez przesady- prawo dżungli na wsi obowiązuje
a na świniobiciu to jest super impreza i świnki jecie potem:)
Zapomniałam o świniobiciu,to jest dopiero hardcore.
Nigdy przy tym na szczęście nie byłam, jedynie słyszałam świniobicie:(
Na lekcji biologii w podstawówce kroiliśmy dżdżownice i żaby
Chłopacy moi nie kroją ale zbierają do słoików biedronki, ślimaki, łowią rybki czy meduzy w morzu by je poobserwować w wiaderku – na to pozwalam (choć wiem, ze róznie może się to dla żyjątka skończyć) na celowe znęcanie nie daję przyzwolenia – znając życie różne głupoty mogą im za moimi plecami przyjśc do głowy
spoko- mi ojciec kiedys zafundował super widok z rana
oskórował królika przed moim oknem:(
A mi babcia widok zabijania koguta, pamiętam do dziś jak korpus jeszcze skaka łpo trawie bez głowy.
a ja pamietam jak nam sie kózki rodziły:))
Coś w psychice takiego człowieka jest, coś co pozwala mu bez mrugnięcia okiem robić takie rzeczy. Sama też nie cierpie robali, brzydze się ich i pająk w moim domu zginie marnie, ale nie robię tego dla przyjamności, raczej bronie się 🙂 Zawsze stroniłam od takich dzieci. Znajoma, która na zime wlasnoręcznie ubija króliki, które kupiła dzieciom na wiosne nie zostanie nigdy moją przyjaciółką, bo bardzo, ale to bardzo się z nią nie zgadzam i nie potrafie tego zrozumieć. Jak można karmić, przytulać zwierze a potem je zatłuc
a mięsko jesz? dzieciom podajesz?
buty ze skóry nosisz?itp…
jak pisałam swojego posta to chcialam jeszcze oświniobiciu…
zawsze nas na mega spacer zabierali..żebyśmy nic nie słyszeli;)
to o myszach, żmijach, szerszeniach to dla mnie inny trochę kaliber…
widziałam zabijanie kury, patroszyłam, skórowalam zające…
ale to juz inny kaliber..
to nie jest znęcanie dla zabawy…
ja odbierałam poród suczki w wieku 8 lat…
wiesz to nie do końca wg mnie…
ja miesko jem..
ale jak miałamkroliki, to nie mogłam ich zjeść…oddałam komus, wiem co je spotkało, ale ja ich nie mogłam zjeść
tak jak mój mąż który jako dziecko miał prosiaka Emila… który potem był duża świnią oddaną oczywiście na skup:( jadł obiadki pod warunkiem, że to nie był Emil;)
Teraz mam owieczkę Lolę ( to taka nowoczesna kosiarka z nawożeniem;)) i jak ktoś ma ochotę mnie zirytować to niech się spyta kiedy na kebeba ma wpaśc;)
tak tylko nie kazdy chowa zwierzyne po to żeby była, nie nazywa ich
czasem jest to jedyna forma zarobku- kupic króliki, rozmnozyc, zabić- miesko sprzedać i futerko też więc taka generalizacja scarlet tez nie jest w porządku bo przypuszczam że podawała zupki gerbera z króliczkiem:)
ale jezeli to się nazywa, że to sa króliczki dzieci… A potem…
chyba, że to normalny chów… to inna bajka, a nawet nie bajka tylko normalnosć
i ja tu żadnej patologii nie widze i ręke hodowcom podam
bo sama uwielbiam króliczka w ziołach z grilla:)
i inne mięsko również…
toz piszę, że normalność
króliczka jakos nie bardzo…i nie dlatego, ze… tylko tak o, nie;)
nie no ja twoje posty rozumiem, spoko:)
ja sie odnosze do tego co napisała Scarlet o przyjaźni z mordercami królików…że nie mozna wszytkich do jednego wora wrzucić, bo nier znamy motywacji mordu:)
Dlaczego inny kaliber?
Wujek myszy rozdeptywał, bo to szkodniki, pająka można zabić i to jest fer?
A co ten pająk może zrobić, zwłaszcza patyczak?
Tak jak pisałam, my nei robiliśmy tego dla przyjemności, tylko chcieliśmy pomóc dziadkowi.
Zmije chyba też ktoś pisał, że w obronie.
Ja tam wolę to, niż zabicie królika dla mięsa.
a jakie pycha kiełbaski i inne pyszności powstają ja raz byłam na świniobiciu,ale poprosiłam by mnie ostrzegli przed…zmylam się na ten czas,potem widziałam jedynie krew…
to wujek mojego hoduje króliki dla mięsa i ostatnio widziałam w śmietniku koło domu skórę królika
Znasz odpowiedź na pytanie: czy tak się bawią chłopcy????