Do księgowych i nauczycielek, co wybrać?…

Mam dylemat. Siedzę w domu po studiach już 3 lata, i będą jeszcze dwa zanim Olafa poślę do przedszkola. Ale zaczęłam myśleć co będzie dalej, gdzie będę szukać pracy i jak ewentualnie się dokształcić. Doszłam bowiem do wniosku, że studia które ukończyłam (informatyka) nie są zgodne z moimi zainteresowaniami i predyspozycjami zawodowymi. Kim tak naprawdę chciałabym być? Mam dwie odpowiedzi i dlatego nie wiem którą drogę wybrać: księgową czy nauczycielkę matematyki. Myślę, że obie drogi są zgodne z moimi predyspozycjami (skończyłam liceum ekonomiczne, mieliśmy tam rachunkowość i choć nie była taka łatwa to spodobał mi się ten porządek na kontach, ta zgodność liczb, hm – to samo jest w matematyce co nie!). Plusami zawodu księgowej byłyby:
– spokojna cicha praca,
– wyższe niż u nauczycieli zarobki i to z perspektywą polepszania się, bo zależy gdzie bym pracowała, im większe doświadczenie zawodowe tym więcej mogłabym zarabiać, w większej firmie
– mogłabym też pracować niezależnie, na własny rachunek i obsługiwać parę mniejszych firm (?)
Minusy – praca w normalnych godzinach (pełne 8) a może nawet nadgodziny? – odpowiedzialność majątkowa?
A plusami zawodu nauczyciela:
– mniejszy wymiar godzin pracy tygodniowo do tego wakacje, więc póki mam małe dzieci (za 2 lata też ciągle będą dość małe) miałabym więcej czasu dla nich
– satysfakcja, że uczę inne dzieci
Minusami
– mniejsze (wręcz skandalicznie małe co?) zarobki
– praca głosem (a chyba mam tendencje do męczenia się głosu jak dłużej mówię – udzielałam korepetycji z matmy kiedyś i wiem)
– stres, że nie będę umiała rozwiązać jakiegoś zadania np.z poziomu liceum czy konkursowego (przygotowania uczniów do konkursów), że uczeń mnie “zagnie”

A teraz jak przygotować się do tego i tego zawodu?
W przypadku matematyki wystarczyłby chyba kurs nauczycielski (poczytałam o nim na stronie UJ) – trwa on 6 mies. odbywa się w piątki-soboty i niedziele i kosztuje 3500zł. Jest w nim zawarte przygotowanie nie tylko pedagogiczne ale i dydaktyka wybranego przedmiotu (czyli przypomniałabym sobie całą tę matmę i czegoś się jeszcze nauczyła?) Skoro ten kurs jest stosunkowo krótki to musiałabym chyba odłożyć go na czas za ponad rok, żeby po jego ukończeniu dość szybko być gotową szukać pracy jako nauczycielka.
W tym momencie i tak nie byłoby nas stać na taki kurs dla mnie, ale mąż powiedział, że moglibyśmy nawet wziąć kredyt na kurs, skoro chcę się dokształcać.
Druga rzecz – księgowość/rachunkowość: czy wystarczy jakiś kurs (też wówczas musiałabym poczekać ten rok czy półtora, żeby mieć na świeżo), czy powinnam zrobić drugi kierunek studiów? I czy od początku całe pięć lat?? To mnie trochę przeraża. Takie studia, zaoczne kosztują jak szukałam 1800-2000zł na semestr, przez kilka lat to duży wydatek. I duże zobowiązanie czasowe, a ja mam małe dzieci i nie chcę co drugiego weekendu przez kilka lat “tracić”. Tym bardziej, że dojazd do Krakowa na studia sprawiałby, że nie byłoby mnie całe soboty i niedziele, a nie, że w przerwie np. wpadłabym do domu.

Moje pytania do Was, to:
Jakie widzicie plusy i minusy swojej pracy jako księgowa i nauczyciel?
Czy nauczyciele naprawdę tak mało zarabiają? (tj. poniżej tysiąca?? bo na to bym się nie zgodziła, ale jak powyżej to może, nie jestem taka nastawiona na karierę i zarabianie)
Jak faktycznie musi wyglądać przygotowanie się do tych zawodów (patrząc z mojej sytuacji magistra informatyki..hm)?

60 odpowiedzi na pytanie: Do księgowych i nauczycielek, co wybrać?…

  1. Z tą mniejszą ilością godzin w pracy nauczyciela to tylko fikcja – owszem niby mniej godzin spędza się w szkole (choć obecnie nauczyciele wykonują wiele prac społecznie), to dodaj do tego codzienne przygotowanie się do zajęć (choćby pobieżne), sprawdzanie masy klasówek no i jeszcze jedno – od przyszłego roku maturę z matematyki muszą zdawać wszyscy uczniowie – pracy i stresu dla nauczyciela będzie bardzo dużo. Jestem nauczycielem już 10 la, uwielbiam swoją pracę, moich uczniów, ale umiem spojrzeć na to bezkrytycznie. Owszem, jako księgowa masz 8 godzin pracy, ale jak wrócisz do domu to o pracy może sz zapomnieć, a ja jeszcze ciągle o niej myślę, są rady, szkolenia itp. Wakacje trwają 2 miesiące tylko dla uczniów: my pracujemy w dziwnych komisjach: rekrutacyjnych, uczniowie zdają w wakacje egzaminy poprawkowe, trzeba układać plan itp.
    Warto to dobrze przemyśleć 🙂
    Asia i Mati (7.05.2002)

    • Zamieszczone przez Asia_W
      Owszem, jako księgowa masz 8 godzin pracy, ale jak wrócisz do domu to o pracy może sz zapomnieć

      To też fikcja!

      Daga kończyłaś Informatykę na politechnice? Nie masz uprawnień pedagogicznych?

      • Jak w każdej pracy, ale powszechne jest niestety przekonanie, że jak wyjdziemy ze szkoły to mamy wolne i że spędzamy tam 3-4 godziny dziennie 🙁

        • o godzinach – już Cię dziewczyny ‘sprostowały’, co do zarobków… mam 12 lat stażu w szkole z racji macierzyństw (w wiekim skrócie pisząc)przerywałam staż i wciąż jestem n-lem kontraktowym i na rękę miałam teraz dostać ok 1100 zł… przed kontraktowym jest stażysta – który dostaje jeszcze mniej. Może mianowane i dyplomowane pocieszą że pensję mają dużo większą – to zawsze jakaś nadzieja 🙂
          nauczyciel to praca wciąż z zywym człowiekiem, który raz “da kwiatka i podziękuje” ale 100 razy “da w kość”…

          Ale powiem Ci jeszcze coś innego. Zrobiłam w międzyczasie uprawnienia do innego zawodu – bardziej korzystnego finansowo choć może też bardziej angażującego czasowo… mój tato zresztą prowadzi własną firmę… Powiem tyle, że średnio mnie to kręci. Zawód nauczyciela wymarzyłam sobie już w podstawówce i mimo różnych “przeciw” wiem, że to jest TO co chcę robić. Z biurkiem trudno mi sobie siebie samą wyobrazić 😉

          • Jedna rada – zorientuj sie w rynku pracy.
            Po pierwsze z tego co wiem może byc problem z zatrudnieneim Cie na etet nauczyciela matematyki – rynek dosyc zapełniony, a Ty bądż co bądź jestes po informatyce a nie matemie.

            Po drugie, to, że zrobisz kurs na ksiegowa to wcale nie znaczy, że Cie zatrudnią z duże pieniądze, w tym zawodzie liczy sie przede wszystkim doswiadczenie, musisz zacząć od klepania faktur w biurze rachunkowym, chyba, że masz znajomosci po urzedach 🙂 Znam księgowe bez studiów zarabiające mase kasy na własny rachunek :). Sa kursy doszkalajace, a zeby prowadzic pełna ksiegowosc na własny rachunek, niestety berdzo trudny egzamin państwowy (jak czegos nie pomyliłam ale ciś w ten desń), do tego w dalszej kolejnosci znajomosc oprzepisów, kodeksy pracy, nowelizacje — no ale to wiesz 🙂 Tu po prostu liczy sie doświadczenie i jeżeli chcesz w tym kierunku pracować radzę zacząc od załapania sie do pomocy w jakims małym biurze rachunkowym i sukcesywnego doszkalanie się –no ale z tym załapaniem tez jest róznie, bo z pozycji pracodawcy jestes zielona i musi Cie wszystkiego uczyc — no chyba że te faktury:D Może to brutalne ale tak działa rynek…

            Jesli chodzi o rynek pracy polecam ksiegowa.
            Jeśli chodzi o specyfikacje pracy polecam ksiegową 🙂

            Dodam, ze pracowałam jako referent w biurze rachunkowym i jako nauczyciel:D

            Ale to Twoja decyzja 🙂
            Jesli chodzi o satysfakcje z nauczania – cóz musiałabys pewnie popróbować ja smakuje praca nauczyciela, bo czesto są o niej mylne wyobrazenia, a rzeczywistość potrafi mocno tytłoczyć. 18 w szkole godzin to fikcja…

            • dAGA, bardzo wiele mam wspolnego z Toba. Niedawno sama stalam przed tym dylematem;)
              Mialam podobny watek zalozyc.
              Ja z zawodu jestem matematykiem (takie ukonczylam studia), ucze informatyki(podyplomowka).
              Ja wybralam nauczycielstwo. Co do pieniedzy… To nie sa az tak male. Mozesz zrobic awanse, po kolei, a wtedy pensja wynosi ok 1500, trzynastki, wakacyjne, no i wolne wakacje.
              Mozna popoludniami dorobic, nawet korkami.
              Co do dydaktyki matmy, to wiele pewnie na tym kursie sie nie nauczysz, bedziesz musiala sie przygotowywac,a w liceum juz trudniej. A ja bym polecala moze nauczyciel informatyki. Praca w grupach, dzieci chetniejsze, mniej odpowiedzialna, no i do tego masz odpowiednie wyksztalcenie.(uczylam matmy 4 lata, zdecydowanie lepiej uczy sie informatyki)
              Dla mnie najwazniejszym argumentem za szkola jest czas, w jakich sie pracuje. Przygotowac sie do lekcji, sprawdzic klasowki mozna, gdy dzieci spia. Ja zaczynam o 7.30, a o 11 jestem wolna, jako informatyk wiele sprawdzania nie mam;)
              Teraz ksiegowa… Poczatkowa, bez doswiadczenia, po kilku kursach, wiecej az tak od nauczyciela nie zarabia. Praca zmudna, trzeba byc dokladnym, praca nie dla mnie:)
              W szkole chociaz nudno nie jest.
              Ja ucze w dobrym gimnazjum, klopotow z mlodzieza nie mam, sa fajnymi, mlodymi ludzmi. Az chce sie pracowac.

              A nie chcesz sie rozwijac w kierunku informatyka, np programowanie, grafik, czy administrator sieci? Tu zarobki chyba sa wyzsze

              • moze sprobuj uderzyc do jakichs prywatnych szkol, zazwyczaj placa lepiej niz menowskie

                z zalet pracy n-ela?
                ale tak zupelnie osobiscie dla mnie: zwariowalabym za biurkiem, bo chyba mam jakies dorosle adhd

                • GosiaG a ja juz myslałam, ze jesetem jedyna która pomimu 12 lat pracy w zawodzie n-la jest n-lem kontraktowym:)az mi ulzyło…:)podejrzewam, ze cholerny staż Ci poiprzepadał ze wzgledu na ciąze, zwolnienia co?

                  • Ta sa tak rozne zajecia, ze w pierwszej chwili chcialam napisac, ze glownie tym powinnas sie kierowac, co wolalabys robic. Bez obliczania, gdzie daja wiecej etc. Bo znalezc sie nie na swoim miejscu – to tragedia – np. w szkole i dla nauczyciela, i dla ucznia. Niektorzy potrzebuja kilku lat, zeby dojrzec do porzucenia szkoly, inni – kilku tygodni, a jeszcze inni – dojrzec nie chca, choc im kaloryfery mlodziez wyrzuca przez okno.
                    W mojej ocenie nie mam trudnych klas. Ale juz w ocenie kilku osob – moje klasy sa bardzo trudne.
                    Moja ukochana klasa, wspaniala po prostu, dajaca mi wiele pozytywnych chwil do dzis, choc ich od lat nie ucze – dla innej osoby byla klasa najgorsza w historii szkoly… z kolei ta sama osoba swietnie sobie radzi z uczniem, ktory dla wielu jest nie do okielznania.

                    Ja nie bylam nauczycielem z powolania. Nie marzylam o tym zawodzie. Nauczylam sie go w pracy, studia nie daly mi zadnego przygotowania. Ani metodycznego (zajecia do niczego), ani merytorycznego (material na studiach to inna bajka, czego innego sie uczy w szkole; czasami wrecz doslownie innego – np. na studiach wpajano nam inny podzial na czesci mowy niz ten, ktorego uczy sie w szkolach). Przekonalam sie do tej pracy w jej trakcie. Ale z drugiej strony wiem, ze praca biurowa tez by mi bardzo odpowiadala. Ksiegowosc tez bym polubila – wiec w sumie rozumiem, ze nie wiesz, co wybrac.
                    O godzinach pracy juz powiedziano. Wg mnie tych 8 godzin ksiegowej to tez mit. Pomijam ciagle doksztalcanie czy dorabianie. Moja kolezanka jako ksiegowa musiala byc dyspozycyjna o kazdej porze, bo tego oczekiwal szef. Te wieczorne telefony…

                    W szkole oczekuje sie czesto pracy darmowej. Mozna nie podejmowac tych obowiazkow, ale wtedy mozna tez nie byc pewnym utrzymania pracy czy uzyskania awansu. Matematykow przynajmniej w mojej okolicy jest sporo.

                    Zarobki – jestem n-lem mianowanym, wiec mam nieco lepsze. Gdyby miec duzo nadgodzin i byc dyplomowanym – mozna zarabiac ponad 2 tysiace. Ale do dyplomowania potrzeba sporo lat pracy obecnie, a nadgodziny to kolejne oddalenie sie od mitu pracy po 3 godziny dziennie. Do tego ta praca jest na rozne godziny (kiedy zaczynalam prace, w piatki mialam na 14:45 – i co z tego, ze to byly 3 godziny – gdybym miala wtedy dziecko, odbieralabym je z przedszkola po 17 – o ile pracowaloby w takich godzinach). W pierwszym roku pracy konczylam 3 razy o 17:10 (to byla podstawowka). W pozostale dni mialam na 8, wiec byly to godziny rozne.
                    Niektore kolezanki maja klopoty z planem zajec, bo nie moga zawiezc czy odebrac dziecka. Coraz wiecej jest tez osob, ktore by miec etat pracuja w kilku szkolach, a to niefajne.
                    Co by tu jeszcze…
                    nie mam wielu nadgodzin, a pracuje niemal codziennie do 15. – kolka, okienka (moja znajoma w elitarnej szkole poznankiej miala 9 okienek i 12 lekcji). Najgorsze i tak sa dyzury (pelnienie de facto funkcji ochroniarza).
                    Bywa, ze ma sie nauczanie indywidualne – znam osobe, ktora niemal wszystko co zarabiala w czasie tej lekcji wydawala na dojazd do tego ucznia. Niektorzy chodza do uczniow po kilka kilometrow – np. ja.
                    Zaangazowanie w prace moze tez skutkowac tym, ze ma sie glowe pelna problemow nawet wtedy, gdy nikt tego nie wymaga. Pomijam wieczorne telefony od rodzicow (ciesze sie, ze dzwonia z problemami, ale po prostu to nie jest praca, o ktorej sie zapomina po godzinach).

                    Na koniec dodam, ze w mojej pracy chyba najmniej problemow przysparzaja mi uczniowie, a srodowisko szkolne jest specyficzne (przewaga kobiet plus ich duza liczebnosc – czasami to daje wybuchowe efekty).

                    • Nie do końca zgadzam się z tym, co pisze Ula, wydaje mi się, że informatyki/ technologii informacyjnej jest w szkole stosunkowo mało, a sporo osób przekwalifikowanych na informatyków właśnie na podyplomówkach, a godzin jakby mniej niż kilka lat temu, gdy był większy nacisk na komputeryzację. Jednym słowem fajne tylko czy dużo godzin się dostanie?

                      • Jeśli chodzi o przygotowanie do pracy nauczyciela matematyki, to musisz mieć kurs pedagogiczny i dowiedzieć się, czy ilość godzin matematyki na studiach wystarczy do tego byś mogła matematyki uczyć. Może się okazać, ze np. możesz uczyć matematyki tylko w szkole podstawowej lub gimnazjum, ale już np. w szkole średniej nie.

                        Jeśli chodzi o księgowość, to tak jak dziewczyny pisały, na tym rynku najważniejsze doświadczenie, ja porobiłam sobie kursy księgowości, ale niestety nie miałam okazji pracować w tym zawodzie. Mam koleżankę, która prowadzi całą księgowość w firmie i niestety praca po 8 godzin dziennie w tym zawodzie to też fikcja…

                        A wracając do pracy nauczyciela, ja mam specyficzne doświadczenie, bo do tej pory pracowałam tylko jako nauczyciel w szkołach zaocznych (w tej chwili z racji tego, że matura z matematyki obowiązuje, prywatne szkoły zaoczne zatrudniają więcej nauczycieli matematyki)… Szkoły prywatne w tym przypadku zwykle zatrudniają tylko na umowę zlecenie i płacą za godziny… Państwowe zatrudniają na umowę o pracę i można tam zrobić kolejne etapy awansu zawodowego. Zaletą takiej szkoły jest brak problemów wychowawczych, wadą – niski poziom nauki, i tutaj też praca nie kończy się po wyjściu ze szkoły, trzeba w domu przygotowywać prace semestralne, egzaminy, a potem to wszystko sprawdzać… Poza tym, na pewno na początku pracy w zawodzie nauczyciela trzeba się dużo przygotowywać przed lekcjami, zanim nabierze się wprawy w prowadzeniu lekcji, to trochę trwa, ale przyznam, że lubię tę pracę

                        • aktualnie mam kryzys pedagogiczny, wiec napisze: tylko nie szkoła.
                          z pozytywów widzę wakacje.

                          ja tez jestem dalej kontraktowym 😉 mimo 8 lat pracy (ciąze, ciąze)

                          • Zamieszczone przez ewike
                            Nie do końca zgadzam się z tym, co pisze Ula, wydaje mi się, że informatyki/ technologii informacyjnej jest w szkole stosunkowo mało, a sporo osób przekwalifikowanych na informatyków właśnie na podyplomówkach, a godzin jakby mniej niż kilka lat temu, gdy był większy nacisk na komputeryzację. Jednym słowem fajne tylko czy dużo godzin się dostanie?

                            Z tym jest wlasnie problem. U nas wiecej osob ma uprawnienia, niz godziny. Informatycy maja gole etaty, za rok ktos zostanie zwolniony.

                            • Zamieszczone przez k8_77
                              aktualnie mam kryzys pedagogiczny, wiec napisze: tylko nie szkoła.

                              podpiszę się

                              a plan pracy utworzę z forumowania się :D;)

                              • aniast
                                Nie kończyłam informatyki na politechnice. Dwuletnie uzupełniające do tytułu mgr zrobiłam na UJ, ale wtedy nie zainteresowałam się kursem pedagogicznym (a chyba wówczas mogłam za darmo?) bo byłam w ciąży a potem z małą Emilką… Nie chciało mi się..

                                Asia_W – nie miałam przekonania, że nauczyciel pracuje 3 godziny dziennie, bez przesady! Ale wiem, że mniej godzin niż 40 tygodniowo, prawda? Rozumiem, że trzeba w domu klasówki sprawdzać, ale można to robić wieczorami (nie każdego wieczoru, przecież nie robisz klasówek codziennie) a im moje dzieci starsze i samodzielniejsze to i popołudniami.

                                Pensja też widzę niezadowalająca, bo nie jestem nastawiona na pracę na kilku etatach plus korepetycje czy coś byleby zarobić więcej, nie. Ja chcę mieć umowę o pracę i przynajmniej ten tysiąc, choć to mało przyszłościowe myślenie. Ale ktoś musi być tymi nauczycielami co nie? 😉 Może kiedyś państwo bardziej będzie cenić tę grupę zawodową..
                                G – ja też od dzieciństwa byłam zainteresowana zawodem nauczyciela, bawiłam się w szkołę z siostrami, dziennik i lekcje prowadziłam 🙂 Dobrze się uczyłam i moja mama od zawsze powtarzała, że “Dagusia to będzie nauczycielką” i mówiła to z dumą. Ale sama nie wiem czy okiełznałabym niesfornych uczniów, bo jestem jak to mówią spokojną osobą. Na korepetycjach których udzielałam odkąd skończyłam 15 lat dobrze radziłam sobie z uczniami, ale wiadomo, to było “jeden na jednego”, rodzic płacił i dziecko wiedziało, że ma teraz ze mną wytrzymać tę godzinę czy dwie 😉

                                ciapa – co do rynku pracy to rzeczywiście nie wiem, ale trudno powiedzieć jak będzie za 2 lata, może najpierw pracowałabym na pół etatu, zapełniała jakieś brakujące godziny. Etat zawsze może znaleźć się nieoczekiwanie, ktoś nagle odejdzie.
                                Podobnie z księgową – wiem, że zrobienie kursu nie gwarantuje mi pracy, ale przynajmniej mi umożliwia szukanie. Jak dla mnie mogłabym zaczynać od wklepywania faktur, jestem osobą cierpliwą. Od dłuższego czasu wklepuję domowe rachunki do komputera, mam zeszyt z comiesięcznymi opłatami, miałam zeszyt z rozmowami z tel. stacjonarnego (by liczyć czy w danym miesiącu przekroczyliśmy już pakiet darmowych; teraz już nie mamy stacjonarnego) Jestem więć można powiedzieć pedantką jeśli chodzi o liczby, prowadzenie zapisków. To chyba dobra cecha dla księgowej?
                                W pracy księgowej przeraża mnie trochę to dokształcanie się, przepisy, kodeksy i nowelizacje, ojej! Choć pewnie trudne jest to na początku, potem się wie gdzie szukać, co czytać i zapamiętuje. W matematyce przynajmniej nic się nie zmienia, prawo Pitagorasa obowiązuje niezmiennie od tysięcy lat 😉

                                ulaluki – wiem, że łatwiej byłoby mi douczyć się pedagogicznie i być nauczycielem informatyki, ale jakby to powiedzieć.. byłabym kiepskim nauczycielem. Nie wiem jak ja zdałam te studia, ja po prostu umiem zdawać egzaminy, ale wiedzy to już wiele nie mam, dość powiedzieć, że u nas to “niewykształcony” mąż instaluje programy na komputerze, rozwiązuje problemy. Wszystko mi wywietrzało z głowy a studia niestety nie były tak wymagające (gdyby było to chyba bym ich nie ukończyła).. Ale za to mieliśmy dodatkowe (dla chętnych) zajęcia z matematyki, miałam więc algebrę, analizę matem. Tu nawet pewien “spektakularny” sukces, gdy na egzaminie z analizy na całym roku zdałam tylko ja! 🙂 A dodam, żę dziewczyn u nas było mało, z 40 chłopaków, 5 dziewczyn i tylko ja zdałam i to na 4! Facet aż był zdziwiony, podejrzliwy czy co, wziął mnie na przepytanie ustne do jego gabinetu – nie powiem jak to wyglądało, koledzy siedzieli na korytarzu, a gdy już wyszłam powiedziałam im, że przepytał mnie i na dodatek podwyższył ocenę o 0,5! Ale i tak w tym momencie nie czuję się tak pewnie w matmie, na poziomie liceum mogłabym mieć jakieś problemy, muszę sobie wszystko przypomnieć, douczyć się. (eh, maturę z matmy zdałam na celujący..)
                                Pewnie, że w informatyce zarobki byłyby wyższe, ale mój brat pracuje w tej branży i jego wiedza mnie wręcz poraża 😉 Nie mam szans, nie ma o czym mówić (programowanie? w Javie nie napisałabym najprostszego programu!).

                                Lea – przecież napisałam, że nie kieruję się tym, gdzie dają więcej, ale jest to jeden z argumentów (szczególnie, że płace nauczycielskie “słyną” z niskości) Chociaż Ty pocieszasz, że zarobki mogą być ok, ale na to trzeba iluś lat pracy, a startuje się z niską pensją. Niestandardowy plan zajęć mi by chyba nie przeszkadzał, sądzę, że w odprowadzaniu dzieci czy potrzymaniu ich u siebie w jakieś popołudnie w tygodniu pomogliby teściowie.
                                To nauczanie indywidualne brzmi jak coś trudniejszego, ale przecież nie zdarza się często? Pamiętam, że moja młodsza siostra akurat jak zaczynała podstawówkę miała operację obu nóżek i nie mogła chodzić. Szkoła wydelegowała do niej nauczycielkę do nauczania indywi. właśnie i okazało się, że to była pani co uczyła w klasach 1-3 najpierw moją starszą siostrę, potem mnie! 🙂 Dobrze znała naszą rodzinę i wyglądało na to, żę chodzi chętnie. A nie trwało to tak długo, bo po zdjęciu gipsów zapewne szybko siostra wróciła do szkoły (nie pamiętam takich “szczegółów”).. To taka historyjka na marginesie.

                                Vinga, gdzie mogłabym się tego dowiedzieć (ta ilość godzin matematyki) W sumie jakbym mogła uczyć tylko podstawówkę i gimnazjum przynajmniej odpadłby mi ten argument, że sobie z czymś nie poradzę 😉 Ale byłoby mi głupio pozostać taką niedokształconą.. choć to może drugorzędna sprawa.
                                Z tą księgowościąto wiadomo, prawie jak z każdą pracą – doświadczenie jest w cenie, no ale przecież gdzieś je muszę zdobyć! Nie podoba mi się też jak słyszę o takich przypadkach jak mówisz – koleżanka pracuje więcej niż wynosi pełen etat, bo prowadzi pełną księgowość firmy. To albo powinni zatrudnić drugą osobę, skoro jedna na pełnym etacie się nie wyrabia albo płacić za nadgodziny według stawki, jeśli tego przestrzegają to w sumie ok. A jak nie to do sądu pracy! Nie cierpię jak pracodawcy wykorzystują pracowników, a większość ludzi godzi się jakoś z tym co nie. Ciekawe czy w praktyce umiałabym przeciwstawić się temu. Ja jestem taka praworządna, jak jest kodeks pracy to oczekuję jego stosowania…

                                k8_77 i ewike – straszycie 😉

                                No i dalej nic nie wiem. Sorry, że się tak rozpisuję, ale rozkładam to sobie na czynniki pierwsze. Coś mi jednak przeważa na tę księgową… A mój zapęd pedagogiczny mogę przecież “ćwiczyć” na własnych dzieciach. Obym tylko nie odrabiała z nimi lekcji, boję się tego, że będzie mnie ciągnęło.. (jeśli będą mieli jakieś problemy, ja nienormalna byłam chyba bo lekcje w klasach 1-3 odrabiałam jeszcze.. w drodze do domu ze szkoły! w dalszych klasach podstawówki odrabiałam od razu po przyjściu do domu)

                                • Zamieszczone przez ewike
                                  Nie do końca zgadzam się z tym, co pisze Ula, wydaje mi się, że informatyki/ technologii informacyjnej jest w szkole stosunkowo mało, a sporo osób przekwalifikowanych na informatyków właśnie na podyplomówkach, a godzin jakby mniej niż kilka lat temu, gdy był większy nacisk na komputeryzację. Jednym słowem fajne tylko czy dużo godzin się dostanie?

                                  To fakt, matematyki wiecej w szkole.
                                  Mozna łączyć informatyke, np z matma.
                                  Mnie bardziej chodzila o łatwość nauczania, nie wzielam pod uwage rynku pracy.
                                  Macie z tym racje.
                                  Ja mam mniej godzin, ale to z innego powodu, od polrocza juz bedzie etat. A nasza szkola duza, trzech informatykow zatrudnia na cale etaty.
                                  Zreszta niedlugo bedzie wyz, wiec znow bedzie wiecej etatow.
                                  Zgadzam sie z Lea, trzeba miec powolanie do bycia nauczyciela, ale tez moze ono sie uaktywnic wraz z bycia juz nauczyciela(zreszta o tym tez pisze Lea)

                                  • Może tu doczytasz Dz.U. Nr 155 poz. 1288 z 2002 r. i Dz.U. Nr 207 poz. 2110 z dnia 7.09.2004.

                                    • Zamieszczone przez daga_j23
                                      [

                                      ulaluki – wiem, że łatwiej byłoby mi douczyć się pedagogicznie i być nauczycielem informatyki, ale jakby to powiedzieć.. byłabym kiepskim nauczycielem. Nie wiem jak ja zdałam te studia, ja po prostu umiem zdawać egzaminy, ale wiedzy to już wiele nie mam, dość powiedzieć, że u nas to “niewykształcony” mąż instaluje programy na komputerze, rozwiązuje problemy. Wszystko mi wywietrzało z głowy a studia niestety nie były tak wymagające (gdyby było to chyba bym ich nie ukończyła).. Ale za to mieliśmy dodatkowe (dla chętnych) zajęcia z matematyki, miałam więc algebrę, analizę matem. Tu nawet pewien “spektakularny” sukces, gdy na egzaminie z analizy na całym roku zdałam tylko ja! 🙂 A dodam, żę dziewczyn u nas było mało, z 40 chłopaków, 5 dziewczyn i tylko ja zdałam i to na 4! Facet aż był zdziwiony, podejrzliwy czy co, wziął mnie na przepytanie ustne do jego gabinetu – nie powiem jak to wyglądało, koledzy siedzieli na korytarzu, a gdy już wyszłam powiedziałam im, że przepytał mnie i na dodatek podwyższył ocenę o 0,5! Ale i tak w tym momencie nie czuję się tak pewnie w matmie, na poziomie liceum mogłabym mieć jakieś problemy, muszę sobie wszystko przypomnieć, douczyć się. (eh, maturę z matmy zdałam na celujący..)
                                      Pewnie, że w informatyce zarobki byłyby wyższe, ale mój brat pracuje w tej branży i jego wiedza mnie wręcz poraża 😉 Nie mam szans, nie ma o czym mówić (programowanie? w Javie nie napisałabym najprostszego programu!).

                                      Rozumiem, ja tez nie jestem bystrzak z informatyki, nie podjelam bym sie programowania;)
                                      Ja tez wiele zapomnialam, przygotowuje sie co lekcje, przypominam, doczytuje, wazne aby chciec.
                                      Nie namawiam, decyzja nalezy do ciebie.
                                      Ja mam trojke malych dzieci, lubie uczyc, nie lubie prac ksiegowych, dlatego wybrałam nauczycielstwo. Moze nie etap młodziezy gimnazjalnej, ale tez nie jest zle.

                                      • Zamieszczone przez daga_j23

                                        Lea – przecież napisałam, że nie kieruję się tym, gdzie dają więcej, ale jest to jeden z argumentów (szczególnie, że płace nauczycielskie “słyną” z niskości)

                                        Tak, rozumiem… to bylo moje glosne myslelenie w sprawie tego, co wydaje mi sie najwazniejsze – i odnosnie tego, co pisali inni – tak ogolnie.

                                        Chociaż Ty pocieszasz, że zarobki mogą być ok, ale na to trzeba iluś lat pracy, a startuje się z niską pensją.

                                        To ma jeszcze inny wymiar. Ja bedac kontaktowym mialam 1,5 etatu. Potem zrobilam mianowanie ale mialam w sumie goly etat. Efekt byl taki, ze przez jakies 3 lata majac mianowanie zarabialam mniej wiecej tyle, co bedac kontraktowym, jednego roku nawet mniej. I nie ma sie na to zadnego wplywu – chyba ze znajduje sie inna prace gdzies albo dorabia. O tym, ile wyniesie pensja, dowiaduje sie w ostatnich dniach sierpnia i zalezy to od roznych spraw (np. rok temu jedna pani wziela bezplatny urlop i nagle dzieki temu zaczelam wiecej zarabiac – w tym roku zarabiam mniej; a w innych zawodach chyba zazwyczaj jednak nie zarabia sie coraz mniej; pracy wykonywanej faktycznie mam za to tyle samo – ale to skomplikowane, by tu tlumaczyc; tak po prostu jest – w moim przypadku).
                                        Ja przynajmniej jestem dosc pewna, ze zachowam prace – sa w szkole osoby, ktore czekaja na ostatnie dni sierpnia, by sie dowiedziec, czy w ogole beda mialy etat. Nie zazdroszcze im sytuacji.

                                        Niestandardowy plan zajęć mi by chyba nie przeszkadzał, sądzę, że w odprowadzaniu dzieci czy potrzymaniu ich u siebie w jakieś popołudnie w tygodniu pomogliby teściowie.

                                        I to jest wlasnie bezproblemowe, jesli ktos moze pomoc. Ja mam pod tym wzgledem nie najgorzej, ale widze, ze u niektorych to stwarza problemy. To zalezy tez od szkoly – u nas wlasnie zaszla koniecznosc zmiany planu 🙁
                                        Pare osob ustawilo sobie godziny w innych szkolach do naszego planu, a tu bach, zmienia sie. Inne szkoly juz nie zmienia swojego planu. I jest problem.

                                        To nauczanie indywidualne brzmi jak coś trudniejszego, ale przecież nie zdarza się często?

                                        Tak tylko o tym wspomnialam, dla ogolnego obrazu – oczywiscie, ze to nie zdarza sie czesto. Choc u mnie nie ma chyba nauczyciela, ktory by tego nauczania nie mial – no moze poza wuefistami. Dosc duzo uczniow ma takie nauczanie (obecnie chyba 8 osob u nas).
                                        To nie jest niemile. Nie narzekam – bardzo lubie tych indywidualnych uczniow. I jest to bardzo efektywna praca, a to daje zadowolenie. Obecnie pracuje z uczniem z dosc glebokim porazeniem mozgowym – chlopak jest niesamowitym promyczkiem i to jest bardzo jasny punkt mojej pracy.
                                        Co nie zmienia faktu, ze moim zdaniem takie nauczanie to nie tylko dodatkowe godziny u ucznia, ale tez dodatkowe godziny przygotowania, bo nie wyobrazam sobie isc do takiego ucznia nie przygotowujac dla niego lekcji dostosowanej tylko do niego samego.

                                        Jesli chodzi o to, ze praca nie przekracza 40 godzin. Moja przekracza zawsze i wolalabym, zeby liczono to inaczej – zeby nauczyciel mial obowiazek jak chyba jest w niektorych krajach – wyrobienia tych 40 godzin w szkole – zeby nie musial potem sluchac, jaki to musi byc dyspozycyjny, bo musi dorobic do 40 godzin. Tylko czy umialabym potem po tych godzinach nie kiwnac palcem – pewnie nie.
                                        Ale wiem, ze matematyk czy informatyk z reguly (nie zawsze) faktycznie moze pracuje krocej. Nie narzekam, sama sobie wybralam, moglam pojsc na matematyke przeciez 😉

                                        • [QUOTE=daga_j23]

                                          Vinga, gdzie mogłabym się tego dowiedzieć (ta ilość godzin matematyki) W sumie jakbym mogła uczyć tylko podstawówkę i gimnazjum przynajmniej odpadłby mi ten argument, że sobie z czymś nie poradzę 😉 Ale byłoby mi głupio pozostać taką niedokształconą.. choć to może drugorzędna sprawa.
                                          Z tą księgowościąto wiadomo, prawie jak z każdą pracą – doświadczenie jest w cenie, no ale przecież gdzieś je muszę zdobyć! Nie podoba mi się też jak słyszę o takich przypadkach jak mówisz – koleżanka pracuje więcej niż wynosi pełen etat, bo prowadzi pełną księgowość firmy. To albo powinni zatrudnić drugą osobę, skoro jedna na pełnym etacie się nie wyrabia albo płacić za nadgodziny według stawki, jeśli tego przestrzegają to w sumie ok. A jak nie to do sądu pracy! Nie cierpię jak pracodawcy wykorzystują pracowników, a większość ludzi godzi się jakoś z tym co nie. Ciekawe czy w praktyce umiałabym przeciwstawić się temu. Ja jestem taka praworządna, jak jest kodeks pracy to oczekuję jego stosowania…
                                          [/QUOTE]

                                          Czy w czasie studiów miałaś wystarczającą ilość godzin do nauczania matematyki możesz dowiedzieć się w kuratorium oświaty, idziesz tam ze swoim indeksem i tam przeliczają te godziny (nie pamiętam ile jest teraz do jakiej szkoły wymagane), można też dodatkowo robić studia podyplomowe z matematyki…

                                          Jeśli chodzi o przestrzeganie ilości godzin w pracy, to niestety nie zawsze jest to takie proste :(… Pamiętam, ze kiedyś też miałam podejście, że przecież wszystko można załatwić, że jak jest kodeks pracy, to trzeba go przestrzegać, niestety życie weryfikuje rózne postawy, czasami po prostu się nie da…

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Do księgowych i nauczycielek, co wybrać?…

                                          Dodaj komentarz

                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo