Mam dylemat. Siedzę w domu po studiach już 3 lata, i będą jeszcze dwa zanim Olafa poślę do przedszkola. Ale zaczęłam myśleć co będzie dalej, gdzie będę szukać pracy i jak ewentualnie się dokształcić. Doszłam bowiem do wniosku, że studia które ukończyłam (informatyka) nie są zgodne z moimi zainteresowaniami i predyspozycjami zawodowymi. Kim tak naprawdę chciałabym być? Mam dwie odpowiedzi i dlatego nie wiem którą drogę wybrać: księgową czy nauczycielkę matematyki. Myślę, że obie drogi są zgodne z moimi predyspozycjami (skończyłam liceum ekonomiczne, mieliśmy tam rachunkowość i choć nie była taka łatwa to spodobał mi się ten porządek na kontach, ta zgodność liczb, hm – to samo jest w matematyce co nie!). Plusami zawodu księgowej byłyby:
– spokojna cicha praca,
– wyższe niż u nauczycieli zarobki i to z perspektywą polepszania się, bo zależy gdzie bym pracowała, im większe doświadczenie zawodowe tym więcej mogłabym zarabiać, w większej firmie
– mogłabym też pracować niezależnie, na własny rachunek i obsługiwać parę mniejszych firm (?)
Minusy – praca w normalnych godzinach (pełne 8) a może nawet nadgodziny? – odpowiedzialność majątkowa?
A plusami zawodu nauczyciela:
– mniejszy wymiar godzin pracy tygodniowo do tego wakacje, więc póki mam małe dzieci (za 2 lata też ciągle będą dość małe) miałabym więcej czasu dla nich
– satysfakcja, że uczę inne dzieci
Minusami
– mniejsze (wręcz skandalicznie małe co?) zarobki
– praca głosem (a chyba mam tendencje do męczenia się głosu jak dłużej mówię – udzielałam korepetycji z matmy kiedyś i wiem)
– stres, że nie będę umiała rozwiązać jakiegoś zadania np.z poziomu liceum czy konkursowego (przygotowania uczniów do konkursów), że uczeń mnie “zagnie”
A teraz jak przygotować się do tego i tego zawodu?
W przypadku matematyki wystarczyłby chyba kurs nauczycielski (poczytałam o nim na stronie UJ) – trwa on 6 mies. odbywa się w piątki-soboty i niedziele i kosztuje 3500zł. Jest w nim zawarte przygotowanie nie tylko pedagogiczne ale i dydaktyka wybranego przedmiotu (czyli przypomniałabym sobie całą tę matmę i czegoś się jeszcze nauczyła?) Skoro ten kurs jest stosunkowo krótki to musiałabym chyba odłożyć go na czas za ponad rok, żeby po jego ukończeniu dość szybko być gotową szukać pracy jako nauczycielka.
W tym momencie i tak nie byłoby nas stać na taki kurs dla mnie, ale mąż powiedział, że moglibyśmy nawet wziąć kredyt na kurs, skoro chcę się dokształcać.
Druga rzecz – księgowość/rachunkowość: czy wystarczy jakiś kurs (też wówczas musiałabym poczekać ten rok czy półtora, żeby mieć na świeżo), czy powinnam zrobić drugi kierunek studiów? I czy od początku całe pięć lat?? To mnie trochę przeraża. Takie studia, zaoczne kosztują jak szukałam 1800-2000zł na semestr, przez kilka lat to duży wydatek. I duże zobowiązanie czasowe, a ja mam małe dzieci i nie chcę co drugiego weekendu przez kilka lat “tracić”. Tym bardziej, że dojazd do Krakowa na studia sprawiałby, że nie byłoby mnie całe soboty i niedziele, a nie, że w przerwie np. wpadłabym do domu.
Moje pytania do Was, to:
Jakie widzicie plusy i minusy swojej pracy jako księgowa i nauczyciel?
Czy nauczyciele naprawdę tak mało zarabiają? (tj. poniżej tysiąca?? bo na to bym się nie zgodziła, ale jak powyżej to może, nie jestem taka nastawiona na karierę i zarabianie)
Jak faktycznie musi wyglądać przygotowanie się do tych zawodów (patrząc z mojej sytuacji magistra informatyki..hm)?
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Do księgowych i nauczycielek, co wybrać?…
[QUOTE=daga_j23;1690012Ja wiem, że księgowe czasem szukają tych 30 gr do bilansu, ale jak się wszystko wcześniej dobrze i starannie księguje to nie ma możliwości, że wypadną te grosze? Dopiero zainstalowaliśmy sobie program do domowych rachunków (nowy w miejsce arkusza kalk.) i tam wszystko wpisujemy, i pod koniec dnia jeśli np. mąż wpisuje, to mówi mi “powinnaś mieć w portfelu tyle a tyle zł i groszy” – sprawdzam i mam 🙂 Da się 😉
[/quote]
niestety wychodzi Twoa niewiedza o ksiegowaniu wogole, w tym na wielu kontach finansowych- to nie jest budzet domowy. kazda kwota jest dopisana do “klasyfikacji” (zakup, sprzedaz, koszt, podatek, usluga czy reprezentacja, zaliczka gotowkoa, karta kredytowa, promocja, reklama czy jak tam sobie stryjenka zyczy) a czesto jest tak, ze faktura wieloskladnikowa dzieli sie na kilka kont. A po 7h wklepywania cyferki naprawde zaczynaja krazyc przez oczami – ze nie wspomne o pamietniu schematu kontowego do ksiegowania – u nas bylo 5 spolek i kazda miala swoj 😎 a to z powodu zakladnaia ksiag przez rozne glowne ksiegowe i kazda zalozyla swoim systemem 😎
dopiero po scaleniu do jednego duzego systemu finansowego udalo sie to opanowac, ale z kolei ksiegowe od nowa musialy sie uczyc kont 😀
z ciekawosci – nie z politowania
te rozwazania mnie podkusily do zadania pytania
święte słowa, czasami dochodzą jeszcze życzenia klienta, że to lub tamto chcą mieć wyodrębnione, ze chcą jakieś wewnętrzne sprawozdania. Ja w jednejn spółce miałam konta 9cioo cyfrowe 😮 tak pomyślane, żeby robić przeróżne dziwne zestawienia. I tak jak piszesz po tych godzinach takie pomyłki o 30 groszy to żadna rewelacja. Gorzej jak nie ma czasu w miarę, na bieżąco analizować kont. A już najgorzej przejąć księgi firmy prowadzone przez nieudolnych księgowych. Pamiętam taką firmę, którą wyprowadzałam przez ponad pół roku. A i tak część rzeczy firma musiała spisać, bo nikt nie mógł wytłumaczyć skąd takie księgowania…
i jako analityk owe wydumane zestawienia czynic musialam (stad moja znajomosc cholernych kont)
mow mi mistrzu :cool::cool::D
Oczywiście, że nie mam wiedzy o księgowaniu, przecież jestem na początku tej drogi 😉 Lub innej.. Czyli jeśli są błędy to raczej wynikają z błędnego wpisania kwoty, pomyłki spowodowanej przemęczeniem wzroku? To oczywiście rozumiem, że może się zdarzyć.
Ale chyba zanim się dojdzie do prowadzenia kilku spółek naraz to praktykuje się na prostszych zestawieniach? Nikt nie rzuciłby młodej księgowej na tak głęboką wodę bo mogłaby narobić bałaganu? Natomiast po pewnym okresie zdobywania doświadczenia i uczenia się, zapewne i ja poradziłabym sobie z tymi spółkami. Chyba nikt nie myśli (pracodawca), że każdy człowiek szukający pracy w tym zawodzie ma nie wiadomo skąd 5 lat doświadczenia w cv.. Łatwo bowiem poszukiwać osoby z doświadczeniem (najczęstszy tekst ogłoszeń o pracę co nie), a trzeba zdać sobie sprawę, że są młode osoby dopiero zaczynające ten zawód ale mające entuzjazm i chęć nauki..
Sama nie wiem ale cenne są wszystkie Wasze uwagi.
ale co masz na mysli?
jak pracujesz w biurze rachunkowym obslugujacym 300 malych firm to nie sadze zbys dostala jedna firme.
albo pracujesz w dziela ksiegowosci jednej firmy ale to z kolei przestaje byc wklepywaniem prostym faktur a zaczyna miec w sobie tez kadry (to czeste)
albo pracujesz w korporacji i chulaj dusza piekla nie ma 😀
Zgadzam się z każdym słowem napisanym przez Szpilki w tym wątku.
Ale ostatnie zdanie rozbawiło mnie totalnie… w pierwszej chwili… w drugiej już nieco mniej… a w 3 dotarło do mnie że to właśnie o mojej pracy… hm…
Daga, nie jestem w stanie opisać Ci 1 mojego dnia pracy i wymienić rzeczy które robię. Jest tego całe mnóstwo i zmienia się w zależności od dnia miesiąca, godziny (niektóre księgowania wolno robić tylko do 16, inne po), miesiąca w roku, okoliczności, nieobecności wspólpracowników itp. itd.
Aha jeśli chodzi o to “30gr” to fajnie jest jak tylko tyle się gdzieś zgubi w ferworze walki, zapewniam Cię że bywa znacznie gorzej… i nie znam księgowej (nawet najbardziej skrupulatnej), której się nie zdarzają takie sytuacje…
Ale ja i tak lubię tą pracę.
P. S. To że księgowe są zarobione codziennie na maksa od 8 do 17 to też fikcja, moje ulubione dni miesiąca to 10-20, wtedy mogę pozwolić sobie na odrobinę relaksu np. forum – jak już pisałam wcześniej, praca w księgowości NIE jest rozłożona równomiernie.
niestety, myślę że niejeden pracodawca rzuciłby…
hehe no takie zestawienia pt. stwórz coś z niczego są najlepsze
człowiek nawet nie wyobraża sobie że ma tak daleko posunięte umiejętności wróżenia z fusów, dopóki nie zrobi pierwszego takiego zestawienia/raportu
daga wiem, ze to zabrzmi zlosliwie, ale uwierz mi nie jest takie – to tylko chlodna refleksja.
“mloda osoba zaczynajaca zawod” to 19-latka po liceum, a nie 30-sto latka z dwojka dzieci.
I to rynek pracy wie i to egzekwuje niestety.
Firmy to nie instytucje charytatywne – inwestowanie w pracownika to ciezka kasa – wiec inwestuje sie najwiecej w tych co juz maja doswiadczenie, wiedza na co ich stac i sa uczciwi wobec siebie i pracodawcy. A przedwe wszystkim znalezli swoje miejsce zawodowe.
Osoba w pierwszej pracy to kot w worku – albo sie przyjmie albo nie – bo sie nagle okaze ze zderzenie z rzeczywistoscia jest bolesne i musi zawod zmienic.
daga
widze, ile czasu moja mama, ktora jest ksiegową, spedza w pracy
a ile ja w szkole jako nauczycielka
ja przynosze prace do domu
ona tez, tyle, ze wiecej
fakt, ze ona zarabia tak z 5 razy wiecej niz ja
ale nie zamienilabym sie…
niestety
i w szkole, i w ksiegowosci
w obu widzialam przyklady pokazujace, ze rzuca sie na gleboka wode
do tego np. w ksiegowosci np. w balagan po kims, jak juz ktos o tym wspominal
w z komputerami nie ma problemow? z awariami, systemami? (pytam, bo ktos mi bliski ma takie problemy pracujac w banku, wprowadzono nowy system, ktory sie ciagle wiesza, klienci psiocza, a babki nic nei moga poradzic, siedza godzinami po pracy 🙁 )
Wiesz, ta pierwsza opcja by mi też pasowała. pracować w jednej firmie w dziale księgowości, to nie może być takie skomplikowane (w porównaniu do prowadzenia iluś spółek) A kadry też mnie interesują, więc jeśli by mi się obowiązki rozszerzyły to ok.
Np. w pracy mojej mamy widzę, że dział księgowości to panie, których o 15 już praktycznie nie ma w firmie. W męża firmie, dość sporej wszyscy pracują do 16, poza kilkoma szefami, oni siedzą dłużej. Chyba lepiej zaczepić się do jednej firmy niż obsługiwać kilka mniejszych…
Ale mówię Wam – jak co dzień zmienia mi się, waga przechyla.. Raz na tę nauczycielkę matematyki, raz na księgową – i to kusi i to.
To może matematyka finansowa?
bez urazy
ale
skoro dopiero zaczynasz, to tych przywołanych 30 groszy do bilansu, to bedziesz kochana najszybciej za pare lat szukać hmmm
poza tym, wiesz, zawsze 30 groszy to w pozostale koszty/przychody operacyjne mozna wrzucić naprzyklad i sie bilans bedzie zgadzał, a potem szukać tego – przez caly nastepny rok 😉
nie jest tak źle jak go malują
musisz sprobowac zeby sie przekonac
i wiele zalezy od tego gdzie trafisz.
ja z kolei wierze ze nie da sie ksiegowosci ująć w jednym poscie
mozna sie troche poprzechwalac 😉 znajomością pewnych pojęć, ale ksiegowanie to nie to
ksiegowanie, to wiedza co z czym połączyc
co gdzie ułozyc
potrzebne są podstawy, a potem praktyka
nie rozumiem pojecia “kont finansowych”
znam konta bilanowe, aktywne, pasywne, wynikowe itd…
ale z finansowymi sie nie spotkalam akurat
“że nie wspomne o pamietaniu schematu ksiegowego” – tak piszesz, ale
schemat ksiegowy sam w sobie, (gdy sie na nich pracuje to sie wie), ze wlasnie jest po to, zeby nie trzeba bylo go pamietać
żeby nie trzeba bylo za kazdym razem wpisywac do ksiegi glownej kwoty winien i ma ( czy jak ktos woli) kredyt i debet, ale kliknać dany schemat, ktory np. nazywa sie “ksiegowanie środkow trwalych” i idą kwoty na wlasciwe konta
pisze to, zebys sie nie przestraszyla
często gęsto takie schematy nawet są zakładane przez kogoś innego (np. wdrożeniowca) firmy w ktorej kupiliscie program
mialamm okazje sama ukladac takie schematy wiec wiem jak to wyglada
ale
naprawde ksiegowosc nie jest zła, trzeba tylko wiedziec czy sie do tego czlowiek nadaje czy nie
w jednym czy nawet stu postach nie da sie wyjaśnić o co tu chodzi 🙂
pozdrowienia i powodzenia 🙂
jako analityk zapewne masz wiele do powiedzenia
ale ksiegowa a analityk finansowy to smiem twierdzic – dwie różne bajki
praktykuje sie na prostszych zestawieniach
szpilka, nie strasz dziewczyny
jak idziesz do biura rachunkowego i jestes zielona
to na początku najpewniej dostaniesz nie pelna ksiegowosc tylko kpir (ksiege przychodow i rozchodow) gdzie nie ma kont tylko kolumny, i poza tym najpewniej bedzie ktos kto po tobie to posprawdza i zrobi deklaracje (tudzież zestawienie do podatku)
najpewniej bedziesz chodzila na poczte, najpewniej bedziesz sie oswajała z papierami czyt. pieczątka “otrzymano” itd., potem ci dziewczyny wyjaśnią jaki tego jest cel (skądinąd bardzo istotny)
i tak dalej, nauczysz sie powoli
nikt ci nie bedzie kazał robić bilansu firmy przy pierwszej pracy
wiesz, przy 300 firmach tu przywołanych to nawet na kpir jest pełno pracy ktora nijak sie ma do ksiegowosci i malo wymaga tej wiedzy
ale oczywiscie
z korzyscia dla obu stron 😎
No właśnie, to jest bardzo fajna działka… :)… Ja mam ciągle nadzieję, że w końcu zacznę w tej branży pracować, no, ale to już zupełnie inna bajka 😉
Witam.
Uwazam, ze zawod nauczyciela jest bardzo dobry dla kobiety ale pod warunkiem ze jej facet dobrze zarabia bo inaczej ciezko jest sie utrzymac…:(
Nie bede biadolic i pisac jak to duzo pracuja nauczyciele…Jezeli ma sie dzieci to najbardziej ceni sie czas z nimi spedzony nawet jezeli w miedzyczasie sprawdza sie kartkowki.
Zgadzam sie z tym ze codziennie nie sprawdza sie kartkowek, sprawdzianow itp…
Oto konkretne fakty przemawiajace za tym wlasnie zawodem (w moim przypadku- 2 godziny ponad etat):
– praca 4 dni w tyg.(pon. 8-15, wt.wolny, śr. 8-15, czw. 8-11, pt. 8-12.30)
– wakacje,
-ferie,
-wolne przed swietami
Minusy:
– 1300 na reke (jako stazysta pozniej wyglada to troche lepiej)
– ciezka mlodziez, szczegolnie w gimnazjum!
Tak to mniej wiecej wyglada…..
Dodam, ze prawie codziennie mam okienko w trakcie pracy i wtedy tez da sie duzo zrobic!
Wieczorami jak juz corka spi poswiecam srednio ok. godziny na prace w domu.
Wiadomo ze czasami trzeba zrobic jakies zadanie specjalne wtedy czasu potrzeba troche wiecej…
Jak widac nie jest zle. Najwazniejsze ze czuje ze czas mi nie umyka na pracy nie widzac jak mi dziecie rosnie…….i to jest piekne!
Znasz odpowiedź na pytanie: Do księgowych i nauczycielek, co wybrać?…