Wczoraj byłam z chłopakami na placu zabaw, Jankowi zachciało się siusiu, poszłam mu pomóc pod drzewko (oddalone jakiś odcinek od placyku, ale na tyle blisko, ze widziałam Franasa w piaskownicy) wtem jakiś pan (właściciel obecnego koło placu wc ;)) zwrócił mi uwagę, że jestem nie wychowana, że dziecku pod drzewko pozwalam się załatwiać, jakie to my mamy społeczeństwo, jaką kulturę, że nasze dzieci takie same będą, czy pozwalam moim dzieciom u siebie na trawkę sikać (akurat pozwalam ;)) itd itp
Trochę się nasłuchałam,
grzecznie panu odpowiedziałam, że nie mam fizycznej możliwości pędzić do kibelka z dwójką dzieci, gdzie jedno sika, a drugiemu zaraz będzie się chciało, pamiętać do tego o wózku i innych klamotach które dzieci ze sobą pozabierały i że nie widzę nic złego w tym aby na uboczu pod drzewkiem moje dziecko się wysiusiało…ii rozumiem jego stratę, ale przykro mi nie dam rady…
A wy co o tym myślicie?
Jak załatwiacie potrzeby swoich dzieci na spacerach? Czy rzeczywiście jest to takie naganne???
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Dzieci siusianie wiosenną porą.
Tam gdzie nie ma toalet to zupełnie inna sprawa.
Pytam bo mój 4 latek nie raz cały zbuntowany i rozżalony, że mama z placu zabaw zabiera aby swoje potrzeby w domu załatwić. I nie ukrywam, że wkurzają mnie wtedy teksty innych mam – niech pod krzaczkiem zrobi tak się fajnie bawi
Ja też wysadzam na siusiu Emilkę pod krzaczek. Tak jak psy sikają gdzie popadnie i na to nie ma rady ani chyba zakazów, to i dzieci mogą. A dzieci przynajmniej są wysikiwane przez rodziców w ustronnych miejscach, nie oblewają lamp, samochodów, rogu piaskownicy – jak to się zdarza z psami. Co innego kupka u psów – to mi bardzo przeszkadza, że właściciele raczej nie sprzątają po psach ale trudno sprzątnąć mocz. Więc jeśli psy sikają to i dzieci mogą 😉 (ale jakoś widok dorosłego sikającego “pod krzaczek” raziłby mnie)
A ja sobie nie wyobrażam lecieć na siusiu do domu z moim pięciolatkiemZamotany, kiedy trzeba wyzbierać kupę zabawek z piaskownicy, zabrać wyjącą dwulatkę, unieruchomić z wózku, strasznie rozżalonego pięciolatka ciągnąć za rękę, i wlec te rozhisteryzowane i zdenerwowane dzieci, kiedy mamy w zapasie jescze 2 godziny świetnej zabawy. Zawsze znajdę takie miejsce, że nas prawie nie widać, może dlatego, że Bielsko to bardzo zielone miasto 😉
Moim zdaniem, aniast, przesadzaszhmmm
Szymek 3 lata wczoraj na procesji “mama siusiu” – i było siusiu – nie pod drzewkiem, bo nie było, ale obok kontenera na śmieci – ludzie patrzyli ze zrozumieniem – bo dziecko przecież
Myślę, że każdy będzie patrzył ze zrozumieniem, no chyba, że gość, który ma płatne kible się wkurzy 😉 Ale ja wolę swojego pod krzaczka dać niż do zasyfionej publicznej toaletyhmmm
dobrze mówisz
jesienią mialam taką sytuację, plac zabaw jakies 20 min od domu i asia ściskająca nogi. bez oporu wysadzilam ją pod krzaczek i dzieciaki dalej spokojnie sie bawily
Mam takie samo zdanie.
u nas jest tak że jak chce jeden to i drugi woła… a że nie zawsze zrobi siusiu to inna sprawa 😀
ja też sobie nie wyobrażam żeby uciekać z chłopakami do domu… to byłby koszmar… a tak to łapiemy jakieś drzewko czy krzaczek i już 😉 można dalej się bawić
Wiesz co ja tez mialam taka sytuacje, ale z tego typu ludzmi sie nie dyskutuje, powiedzialam mu ze dziekuje bardzo za zwrucenie uwagi i ze ma racje i ze nigdy wiecej a pozatym pan jest bardzo spostrzegawczy i prosila bym bardzo zeby rowniez mial oko na psy. No i spoko, gosc teraz przezucil sie na psy, widze czasem jak z balkonu wyzywa właścicieli ale tym sposobem na placu zabaw nigdy nie zobaczysz psa.
A dziendobry mowimy sobie z daleka.
Zaraz bym go zapytala, czy uwaza, ze mocz psa jest lepszy od moczu dziecka i w jakim sensie…
Napisalam tak, bo sama czesto mam wyrzuty wysadzajac dzieci miedzy zaprkowanymi samochodami (gdy nie ma zielonego w poblizu) i zawsze na mysl przychodza mi zasikane przez psy chodniki, ktorych w Pradze niestety nie brakuje. Dlatego nie przejmowalabym sie na Twoim miejscu – przeciez to nie Twoj cel pedagogiczny nauczyc dziecko zalatwiania sie na zewnatrz, a jak sie dzieciakowi chce to niech sika, bo przeciez faktycznie nie mozna latac w te i z powrotem z tobolami.
Glupi facet.
Chyba bezdzietny 😉
tak sie sklada, ze moja Malgosia- 5 latka ma refluks moczowy i jak jej sie zachce to musi sie wysikac i nie ma mowy o zadnym wstrzymaniu. Dlatego wysadzam ja gdzie moge. Oczywiscie przed wyjsciem z domu obowiazkowo idzie do toalety, ale to wcele nie znaczy, ze na podworku jej sie nie zachce.
Rozumiem, ale czy przy takich problemach siusiacie pod krzaczkiem nawet jak wc jest obok?
Gdzieś napisałam, że i nam się zdarza pod krzaczki ale staram się tego unikać
krzaczki krzaczki i tylko krzaczki – publiczne toalety budza we mnie obrzydzenie!!!!!
a teraz musze pocwiczyc z borysem sikanie na trawe, bo na razie tylko nocnik, a na trawke jeszcze nie jest w stanie sie skupic 😉
następnym razem powiedz temu barankowi z prostą wełną żeby się bujał:D to jest dziecko!
Fizjologia jest nie do pokonania. Staram sie wybierać ustronne miejsce. Nie wysadzać Zu do piaskownicy. Chociaz czasami pieski takich wlasnie panow robia gdzie popadnie i jest dobrze 🙁
Tak mi sie przypomnialo – ze zanim sie stalam rozwazana mezatka i zdyscyplinowana matka to kiedys po imprezie tak bardzo mi sie chcialo siusiu – a ze nie bylo publicznej toalety pod bokiem – to poszlam w pobliskie krzaczki – byly kolo posterunku policji – a ze bylo grubo po polnocy to myslalam ze nikogo juz tam nie ma… Niestety byl… I wzaieli mnie na posterunek i kazali obiecac ze juz wiecej nigdy tego nie zrobie:)
No ale z dzieckie to chyba inaczej:D
Ło matko, ale wpadka 😀
Aż się zaczerwieniłam na samą myśl 😀
:D:D:D:DAparatka!
:D:D:Dno comments
Znasz odpowiedź na pytanie: Dzieci siusianie wiosenną porą.