Już jakiś czas temu słyszałam w tv o tej sprawie. Teraz sprawa ruszyła z miejsca
[Zobacz stronę]
Popieram nauczycieli – może to jest sposób na bezkarne “dzieciaki” tylko… co w przypadku gdy sąd orzeknie, że to nie jest znieważenie? Co “nam” zostanie w ręku jako “straszak”?
Te dzieciaki autorytetów nie mają, czyli nauczyciele i rodzice są bezradni, obniżona ocena z zachowania na nich wrażenia nie robi… umieszczenie w poprawczaku to prosta droga by z chuligana zrobić przestępce…
Jak tak o tym myślę to widzę ścianę i amarykańskie filmy klasy B w których młodzież przychodzi do szkoły z bronią
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Gimnazjaliści przed sądem
Kanta ale ja nie występuje tu przeciwko Tobie, zgadzam się nawet z Tobą, tylko biorę pod uwagę to, iż czasami kończą się możliwości szkoły
Wystarczy szkoła w “dobrej” dzielnicy z dwoma – trzema blokami tzw. rotacyjnymi w okolicy – a mam taką szkołę u siebie w mieście i wiem co to znaczy. Rozkład normalny się zmienia a jest różnica w jednym a 11 trudnymi uczniami w klasie. Podobnie jeżeli chodzi o rozkład normalny jest w szkołach, które selekcjonują uczniów – tylko w drugą stronę.
Co do sprawiedliwości nauczycieli 🙂 pisałam już kiedyś, że niezbyt lubię tą grupę zawodową… a pozycja w miarę rozsądnego psychologa w szkole jest przerąbana, bo jest mediatorem między uczniem a nauczycielem, miedzy rodzicem a nauczycielem, dyrektorem a uczniem itd.
No ale co tu się rozpisywać w większości szkół nie ma psychologów – redukcja etatów…
A nauczyciele sa tak zawaleni biurokracją, ze jakby mieli chodzić na lody ze swoimi uczniami to ich życie rodzinne nie istniało by w ogóle, dużo by tu pisać o polskich realiach np 35 uczniach w klasie
Ja bardzo cieszę się, że już nie pracuję w szkole, naprawdę i składam pokłon nauczycielom
mam. kazdego dnia
nawet w mojej idelanej szkole jest kilkanascioro dzieci, ktore zyja w malo pozadanych warunkach; z ktorymi nalezy pracowac nad malo porzadanymi sferami ich zycia — sprawa potrojnie skomplikowana, kiedy owe dzieci pochodza z rodzin o wysokim (cokoliwke to znaczy) statusie spolecznym
patologia nie jest li jedynie wynikiem ubostwa finansowego
ale mam poczucie, ze juz przywieszono mi latke tej, co nie ma pojecia, bo pracuje w cudownych warunkach i zaczynam czuc, z kazda proba podzielenia sie czymkolwiek konczy sie na wytykaniu mi rodzaju szkoly, dla ktorej pracuje
a w gruncie rzeczy sprawa obija sie o jedno: nie radzimy sobie z mlodzieza
obecny system – jakkolwiek nieudolny – jest nam znany, wiec bedziemy sie go trzymac
jakakolwiek sugestia zmiany to atak
sama przeszlam przez ten proces i jestem przeszczesliwa, ze ktos dal mi soldnego kopa, zeby sie z tego wyzwolic
nic nie uszczesliwilo mnie bardziej, niz moment, kiedy piotrula, dzieciak z mega slamsow, ktory w pierszym dniu edukacji nazwal mnie niedogolona pipa, odbieral swiadectwo dojrzalosci
ten jeden raz, kiedy czuje, ze zrobilam wszystko, zeby komus pomoc, czesto wbrew sobie
nie watpie, ze inni robia to samo
dziele sie doswiadczeniem, ktore mi osobiscie pomoglo zostac ta “niedogolona pipa,” ktora widziala jak dumny piotrula odbiera swiadectwo
Kantalupa, powiedz mi, jaka sugestia zmiany co do zmiany oświaty?
Przez kogo oferowana?
Ja naprawdę nie widzę pomocy konkretnej od ministerstwa, ani jakiś ośrodków.
Nauczyciele nie są szkoleni z radzeniem sobie z trudną młodzieżą, ja piszę o “kryminalnej” młodzieży, są szkolenia, ale teoretyczne, które niewiele pomagają.
Nie przypinam Ci łatki, absolutnie.
przynajmniej nie było takim zamiarem.
My też mamy takich kilku Piotruli, ale też mamy i takich, których bez żalu żegnamy(w wielkim uproszczeniu).
ja tak może obok tematu. Z perspektywy swojej jako uczennicy, potem przez pryzmat szkoły siostrzeńca i teraz przy Sebkowej szkole, mało jest nauczycieli, pedagogów, psychologów, którzy chcą docierać do uczniów, jak jest problem albo zamiatają pod dywan, albo przerzucają delikwenta.
A ja mam inne wspomnienia.
Mieliśmy świetną wychowawczynię w podstawówce, ostra, ale robiła z nami mnóstwo zajęć dodatkowych, bardzo to lubliliśmy, super nauczyciel, wielu innych też, tylko prawda jest taka, że nauczyciel nie jest w stanie do każdego dotrzeć, do tego nauczyć, nie da się też wszystkim dogodzić, każdy ma inne spojrzenie na taką samą sytuację.
Gimnazjum to jest bardzo trudny wiek, przekory, buntu przeciwko dorosłym, brak zupełnej chęci do nauki, pewnie biologią to się da wytłumaczyć.
Nasza wychowawczyni nie miała dzieci, poświęciła się dzieciom szkolnym:)
Konradka pani też jest dobrym pedagogiem, nauczycielem, w miarę możliwości stara się do dzieci dotrzeć.
W przedszkolu również nie narzekam, oprócz jednej pani.
Znasz odpowiedź na pytanie: Gimnazjaliści przed sądem