kłótnie

ostatnio ogladłąm jakis tam programik w którym psycholog opowiadał, że nie ma dobrego związku bez kłótni, bo to trochę tak, jakby w tym związku nie było emocji, napięcia, jakby jednemu kompletnie na drugim nie zalezało

chodzę i myślę, często sie kłócicie?
bo my chyba aż za często i już przywykliśmy do tych sprzeczek – nie ma już przeprasznia, cichych dni – pokrzyczymy na siebie i za 5 minut jakby nigdy nic
dziś już jedną kłótnię mamy za sobą – a bylismy razem ok 40min. – a do wieczora duużo czasu

to jak kłócicie się czy jestescie idelanymi małżeństwami

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: kłótnie

  1. Właśnie jestem wsciekła na męża i nie mam nawet jak pokrzyczeć i na kogo, bo mąż śpi. A wieczorem mamy iść na Andrzejki. Już chyba wiem jaki będzie przebieg imprezy o ile wogóle będzie.
    A co do kłótni to wolę ich unikac. Mąż jest trudnym człowiekiem i ciężko z nim dyskutować. Ale czuję, że się zatracam i chyba czas na jakąś zmiane.

    • Zamieszczone przez rena12

      chodzę i myślę, często sie kłócicie?
      bo my chyba aż za często i już przywykliśmy do tych sprzeczek – nie ma już przeprasznia, cichych dni – pokrzyczymy na siebie i za 5 minut jakby nigdy nic
      dziś już jedną kłótnię mamy za sobą – a bylismy razem ok 40min. – a do wieczora duużo czasu

      to jak kłócicie się czy jestescie idelanymi małżeństwami

      U nas tak samo,
      od czasu do czasu poważniejsze wrzaski – tak, że za dzwiami słychać
      Bez tego się nie da, chociaz już prawie 9 lat po slubie

      • u nas klotnie to rzadkosc:)

        • osobiscie rzadko sie klocimy, oboje mamy raczej pragmatyczne podejscie i jesli jest moiedzy nami jakas rozbieznosc zdan, czy interesow, chetnie siadamy i dyskutujemy
          czasami sie na siebie wkurzamy, w taki naturalny sposob, np. kiedy maz po raz setny zapomni przy piatku zabrac adama pidzame i recznik z p-la; albo kiedy ja zamiast robic cos konkretnego, mozolnie sprzatam costam, co i tak za chwile bedzie wygladalo tak samo

          z tym kloceniem sie to zdecydowanie kwestia temperamentow jest
          znmam zgodne pary, ktore sie kloca i zgodne pary, ktore sie nie kloca
          rownie dobrze znam kilka (czesto juz bylych) par, ktore niezgodne zarly sie jak psy lub byly dla siebie mega uprzejme, ale brakowalo im jakiegos rozwojowego chaosu

          nie ma formuly na dobry zwiazek
          na szczescie:)

          • Kocham więc kłucę się 🙂

            …i czasem mam tego doś, chtni trzasneła bym drzwiami ale kocham i wiem że wolę być z i kłócić się niź być bez niby w poskoju….

            • Imho to jest tak,
              że ilość i natężenie kłótni zależy od poziomu dopasowania też.
              Na etapie “ustalania stref wpływów i posiadania” (czasem dłuuuuugo to trwa)
              pary kłócą się intensywniej, bo każde walczy o swoje przekonania, zasoby, strefę wpływów
              Jak się ludzie dobiorą tak, że niewiele im zgrzyta w tych obszarach
              to sie pokłócą mniej
              jak sie dobiorą tak, że oba chcą rządzić na przykłąd,
              to starcia siłą rzeczy są częste.
              Plus temperamenty.
              Plus wspomniane emocje.

              Zgadzam się też z tym,
              że moc kłótni jest poniekąd miarą tego, jak bardzo nam zależy.
              Jak komuś nie zależy to mu się nawet kłócic już nie chce 😉

              Co nie oznacza, że jak mu zależy to musi się kłócić.

              • Figa, Ty czasem tak mądrze napiszesz,
                że ja się zgadzam 🙂

                i ja się kłóce, wiecznie drę dziób…
                bo u nas jak we włoskiej rodzinie;)

                • Zamieszczone przez bruni
                  Figa, Ty czasem tak mądrze napiszesz,
                  że ja się zgadzam 🙂

                  Też to chciałam napisać, ale byłam zbyt nieśmiała.:o
                  Podpiszę się więc pod Tobą

                  Bardzo to mądre co Figa napisała i takie prawdziwe

                  • Zamieszczone przez Zuzia81
                    Zauważyłam światełko w tunelu 🙂 P. dzisiaj popołudniu podszedł do mnie, przytulił i zapytał: Co robimy walczymy ze sobą czy o siebie??

                    Moja odpowiedź była oczywista, na razie nie rozmawiamy na drażliwe tematy ale jestem spokojniejsza 🙂

                    A kryzys drugiego dziecka mnie zaskoczył może to głupie ale jakoś mi lepiej że inni też przechodzili podobne chwile do naszych – tylko mnie proszę dobrze zrozumieć :Nie nie:

                    Ale w sensie kłótni o drugie czy już jak drugie się pojawia?

                    • A my sie prawie nie klocimy. To znaczy sie sie dre na meza, a on jeszcze bardziej podsysa moja zlosc, az do momentu az sie poplacze. Wtedy mnie przytuli, a ja tak naprawde nie wiem o co mi chodzilo. Ale ja jestem choleryk i czasem nawet kawalek nitki mi przeszkadza. A z mezem znamy sie na tyle, ze wystarcze, ze na niego spojrze, to wiem, ze jest zly i lepeij sie nie odzywac, bo jak ma problem to sam powie jak ochlonie. Tak powaznie to sie chyba tylko 2 razy tak na powaznie poklocilismy w ciagu 11 lat bycia razem. I mam nadzieje, ze tak zostanie.

                      • Zamieszczone przez ahimsa
                        Ale w sensie kłótni o drugie czy już jak drugie się pojawia?

                        Chyba w sensie kłótni o drugie, bo wydaje mi się że większej rewolucji niż zrobiło pierwsze dziecko w związku, drugie nie jest w stanie zrobić.

                        • Ja na 2 lata małżeństwa i 10 lat związku przedmałżeńskiego kłóciłam się ze swoim partnerem wiele razy o głupoty i o sprawy poważne 🙂 ale wychodzę z założenia że wolę się pokłócić i wyrzucić z siebie wszystko a potem się szybko pogodzić niż wprowadzać tzw. ciche dni. Osobiście jestem zwolenniczką wyjaśniania sobie wszystkich nieporozumień w 30 minut od czasu kłótni, przytulić się i zapomnieć o nieporozumieniach niż dusić całą złość w sobie (w ten sposób można się tylko nerwicy nabawić). Niestety dzieci jeszcze nie mamy więc w kwestii ewentualnej różnicy zdań w ich wychowywaniu wypowiedzieć się nie mogę. Ale ja i mój mąż zdajemy sobie sprawę z tego, że 2 ludzi wychowanych w innych domach z różnymi tradycjami i z innymi zwyczajami panującymi w nich będzie się docierało wiele lat jak nie całe życie. Każde z nas ma inne wzorce z dzieciństwa, dlatego ważne jest to abyśmy umieli wypracować jakiś kompromis.

                          • Wiecie co no my się kłócimy często.Jestem wściekła i pełna gniwu i nienawiści do mojego rodziny. To jest bardzo ługa historia,ale powiem w bardzo duuzymmm skrócie.Znienawidziałam mojego rodzinę odkąd powiedzieli,że to iż jestem w ciąży jest wielkim nieporozumieniem.Różnie juz mówili od tamtej pory na naszą córcie tzn.mówili jak jeszcze byłam w ciąży teraz jest “wielka”miłość.Rzygać mi się chce jak tylko o nich pomyslę.Wystarczająco już krzywdy zrobili,a teraz udają tą miłość do wnuczki jak i oczywiście do syna.Dlaczego???Otóż miał kolosalne długi,ale jak tylko znalazł pracę w Norwegii to wielce zakochani w synusiu,a mnie szlag trafia bo on im wierzy. Boszz dziewczyny pomóżnie mi wyrzucić tą nienawiść z siebie bo czuję,że ona mnie wykańcza:(

                            • Zamieszczone przez rena12

                              dziś już jedną kłótnię mamy za sobą – a bylismy razem ok 40min. – a do wieczora duużo czasu

                              to jak kłócicie się czy jestescie idelanymi małżeństwami

                              Co powiesz na bycie ze sobą praktycznie 24h/dobę, świątek, piątek i niedziela? Przez prawie 6 lat? Bo on pracuje w domu, a ja siedzę i robię wszystko inne (czyt. dzieci, pranie, gotowanie)…
                              Nie odzywamy się obecnie od kilku dni, w mikołajki dostałam po raz pierwszy klapsa (na pewno nie żartobliwego, bo sianiaka miałam i zdrętwiałą nogę). Dzieci płakały, ja się miotałam po domu i chciałam wynosić, ale bez dzieci nie pójdę, a on mi nie pozwoli ich zabrać.
                              Przed nami Święta. I miał być wspólny Sylwester bez dzieci, na balu, wśród znajomych.
                              I nie wiem, czy będzie.
                              I mam serdecznie dość.
                              Siebie, jego i całego świata.
                              A najbardziej jego.

                              Nikomu nie życzę męża w domu na dłużej, niż weekend 🙂

                              • Zamieszczone przez oliweczka
                                Co powiesz na bycie ze sobą praktycznie 24h/dobę, świątek, piątek i niedziela? Przez prawie 6 lat? Bo on pracuje w domu, a ja siedzę i robię wszystko inne (czyt. dzieci, pranie, gotowanie)…
                                Nie odzywamy się obecnie od kilku dni, w mikołajki dostałam po raz pierwszy klapsa (na pewno nie żartobliwego, bo sianiaka miałam i zdrętwiałą nogę). Dzieci płakały, ja się miotałam po domu i chciałam wynosić, ale bez dzieci nie pójdę, a on mi nie pozwoli ich zabrać.
                                Przed nami Święta. I miał być wspólny Sylwester bez dzieci, na balu, wśród znajomych.
                                I nie wiem, czy będzie.
                                I mam serdecznie dość.
                                Siebie, jego i całego świata.
                                A najbardziej jego.

                                Nikomu nie życzę męża w domu na dłużej, niż weekend 🙂

                                Oliweczko, przytulam mocno.
                                Nie chcę nic pisać, ale baardzo mi się nie podoba ten klaps.

                                • Zamieszczone przez ulaluki
                                  Oliweczko, przytulam mocno.
                                  Nie chcę nic pisać, ale baardzo mi się nie podoba ten klaps.

                                  Mnie też 🙁

                                  • jeeej,jak dobrze ze trafilam na ten temat… Nie jestesmy jedyni co sie potrafią pozreć a potem po 5 min wszystko ok… Ja mam pysk straszny, krzycze i przeklinam i jedyne co mnie powstrzymuje to wstyd przed sasiadami,choc i tak pewnie wiele razy slyszeli… Zawsze sie martwilam ze my jacys nienormalni jestesmy bo jak od 5 lat mieszkam w blokach to nigdy sasiadow zadnych nie slyszalam a my co roż sie wydzieramy…
                                    Kiedys notorycznie trzaskalam drzwiami i wychodzilam,pare razy spalam u kolezanki,ale to byly juz haje o zazdrosc wiec szła najcięzsza broń…
                                    Teraz od kiedy mamy dzieci to ja nigdy z domu nie wyszlam bo bym nie zostawila dzieci,to tak jakbym ich na pastwe losu pozostawila… Ale raz na jakis czas zdarza mi sie spac na kanapie…
                                    Dzis tez pyskowski caly dzien byly,ale to dlatego ze mnie wkurzyl brakiem cierpliwosci do dzieci… i tak sie zaczelo…

                                    • Zamieszczone przez oliweczka
                                      Co powiesz na bycie ze sobą praktycznie 24h/dobę, świątek, piątek i niedziela? Przez prawie 6 lat? Bo on pracuje w domu, a ja siedzę i robię wszystko inne (czyt. dzieci, pranie, gotowanie)…
                                      Nie odzywamy się obecnie od kilku dni, w mikołajki dostałam po raz pierwszy klapsa (na pewno nie żartobliwego, bo sianiaka miałam i zdrętwiałą nogę). Dzieci płakały, ja się miotałam po domu i chciałam wynosić, ale bez dzieci nie pójdę, a on mi nie pozwoli ich zabrać.
                                      Przed nami Święta. I miał być wspólny Sylwester bez dzieci, na balu, wśród znajomych.
                                      I nie wiem, czy będzie.
                                      I mam serdecznie dość.
                                      Siebie, jego i całego świata.
                                      A najbardziej jego.

                                      Nikomu nie życzę męża w domu na dłużej, niż weekend 🙂

                                      Probowal to jakoś naprawić?Mowil cos o tym?
                                      Przykro mi z Twojego powodu…

                                      • Zamieszczone przez Zuzia81
                                        Chyba w sensie kłótni o drugie, bo wydaje mi się że większej rewolucji niż zrobiło pierwsze dziecko w związku, drugie nie jest w stanie zrobić.

                                        Oj, sama nie wiem…
                                        U nas raczej było na odwrót – pierwsze dziecko to była duża próba dla nas, ale przy drugim, zamiast łatwiej, było bardziej pod górkę. Jest nadal :/
                                        Drugie zrobiło mega rewolucję emocjonalną – w nas samych i w swojej siostrze i wcale nie było egzemplarzem łatwym w obsłudze – zaczęły się wzajemne oskarżenia, cierpliwości też jakby mniej, a wymagania chyba jakieś większe. Problemy spaniowe, które odbijały się na naszych relacjach łóżkowych, of kors. Dziecko nas tak pochłonęło, rozwiązywanie konfliktów pomiędzy rodzeństwem, tłumaczenia, prośby i groźby, do tego brak kontaktów ze znajomymi, wyprowadzka na wieś i nasze siedzenie ze sobą od lat pod jednym dachem w dzień i w nocy doprowadza do tego, że mamy siebie nawzajem serdecznie dosyć.
                                        I oczywiście nie można tu mówić o winie dziecka, bo to absurdalne. Pojawił się na świecie nowy malutki człowiek i chyba w porę się pojawił.
                                        Wina jest w nas, bo zapomnieliśmy o tym, co tak naprawdę się liczy, bo skupiliśmy się na wszystkim dookoła, tylko nie na naszym związku, bo zatarliśmy w pamięci to uczucie i te emocje, które nas kiedyś połączyły.
                                        Bo dajemy się zabijać rutynie.
                                        A ja dodatkowo mam tak długą pepowinę, że gdziekolwiek mam bez dziecka wyjść – na imprezę, do kina czy do znajomych, to truchleję. Bezpodstawnie zresztą, bo moja mama świetnie sobie z dziewczynami radzi.
                                        Muszę zmienić tok myslenia i zacząć trochę więcej myśleć zarówno o sobie samej, jak i naszym małżeństwie.

                                        • nie bylismy nigdzie razem – tzn we dwoje – chyba ze 2 lata
                                          teraz wybieramy się na sylwestra albo na imprezę do męzowskiej pracy – po pierwsze nie mam się w co ubrać – po drugie nie wiem jak zniosę zostawienie dzieci z moja mamą – ale w końcu to będzie noc, jakoś przespią

                                          wiem, że takie wyjście jest nam bardzo ale to bardzo potrzebne, choć mój M wczoraj odkrył sposób na to by zdać sobie sprawę, z tego co jest dla niego wazne i na czym naprawadę mu zalezy – pojechał na 24 godz do mamusi i twierdzi, że jak wracał to łzy mu leciały jak dziecku bo on juz chciał do domu (do nas znaczy się)

                                          on taki trochę czubek, ale fajny chyba jest – choć kłócimy się czasami, czasami mnie po prostu wk…..

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: kłótnie

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general