“macierzyństwo” – ok ale….

Czy macierzyństwo dla Was to coś najwazniejszego, czy Wasze dziecko jest jedynym i najwazniejszym Waszym celem?
Kocham Gosie, jestem z nią non stop (nie mam pracy)…ale…no wlasnie jest ale…czuje ze siedząc z nią w domu „gasne”, „wypalam się”, „gnusnieje” (nie wiem jak to jeszcze mogę nazwac)…nie potrafie (a może nie chce?) się Gosi calkowiecie poswiecić, nie odczuwam takiej potrzeby, czuję ze do pełnego spełnienia się potrzeba mi o wiele wiecej…skończyłam studia i mam poczucie ze siedząc w domu się marnuje, ze nie inwestuje w siebie. Czy ja jestem złą matką że nie chce poświęcać całego swojego zycie dziecku?ze chcę robić wiele innych rzeczy ale na razie nie mam możliwości.
Dodatkowo teraz jest taki okres w naszym zyciu ze mąż pracuje od 12 do 16 godzin na dobe (w nocy pracuje, w dzien troche odsypia i znowu do pracy)…ja czuje ze wariuje, coraz wiecej we mnie różnych dziwnych mysli…Dziewczyny ja nie robię nic tylko ciągle opiekuje się Gosia…i wcale nie chodzi mi o to ze nie wychodze z domu, ze brakuje mi kawki z przyjaciółką, czy wyjścia na zakupy…to nie chodzi o to….moim największym marzeniem jest widziec wiecej niż tylko twarz meza, Gosi, pani sklepowej czy listonosza….JA CHCE DO LUDZI!!! Zla ze mnie matka? Czy to zle ze sa dla mnie tez inne priorytety? Czy to dziwne ze macierzyństwo nie jest jedynym moim celem?
czasem siedząc wieczorem sama (maz w pracy) teskno mi za “starym” zyciem…za tym szaleństwem, życiem z dnia na dzień, beztroskoscią, mysleniem tylko o sobie….kocham Gosienke bardzo ale chce by takze cos innego bylo dla mnie bardzo ważne… A narazie nie mam takiej rzeczy….dziwnie sie czuje z takimi myslami, czuje sie wyrodna matką…

Strona 3 odpowiedzi na pytanie: “macierzyństwo” – ok ale….

  1. Re: “macierzyństwo” – ok ale….

    W 100 % Ciebie popieram. Na pewno nie jestes złą matką tylko dlatego że chcesz czegoś więcej niz opieka nad dzieckiem. Ja siedziałam w domu 9 miesięcy po porodzie.
    Bardzo chciałam iść do pracy, na szczęście moje mama poszła na emeryturę więc zajęła się Weroniką a ja jak na skrzydłam poleciałam do pracy. W pracy odpoczywam (mimo że jest młyn) a po powrocie ze zdwojoną energią zajmuję się niunią. Myślę, że dzieckiem też mozna się zmęczyć. Człowiek musi mieć jakąś odskocznię, żeby jego życie nie było monotonne.
    Przyznam że zaczęłam myśleć o dziecku dopiero jak miałam 27 lat. Wczesniej z mężem prowadziliśmy dość luźny tryb życia, więc się wyszalałam, ale i tak muszę “działać” żeby nie popaść w jakies przygnębienie.
    Kocham Weronike ogromnie, ma wszystko, jest ubustwiana przez wszystkich… Ale nie poświęce jej się tak do końca bo lepiej mieć mamę zmęczoną ale usmiechniętą niż np. z depresją.
    Pozdrawiam

    ewka i Weronika 06.10.02

    • Re: “macierzyństwo” – ok ale….

      Czuję dokładnie tak samo!!!!!! Jednak jak tylko wyjdę gdzieś na dłuższą chwilę sama to strasznie tęsknie za mała. Majkę mam z kim zostawić9( w każdej chwili mogę liczyć na rodziców), ale bez niej czuję się źle. Również jestem po studiach i czuję się bardzo niespałniona. Może czas to zmienić????? Troszkę jest mi żal wychowawczego, bo pewnie dużo więcej bym nie zarobiła. Poza tym nie mam gdzie wracać ( nigdy nie pracowałam), a jak wiadomo o pracę bardzo trudno. Cóż-pewnie jeszcze troszkę pobędę z dzieckiem w domu. Pozdrawiam

      • Re: “macierzyństwo” – ok ale….

        ja tez pamietam takiego grila. tyle u nas było inaczej. cały dzien a raczej 2 z męzem sprzątalismy dom (moich rodziców). jakim cudem moje dziecko przespało calutki dzien i dało nam spokojnie szykowac. to były urodziny mojego meza i wieczór kawalersko panienski znajomych. jak wszyscy przyszli to sie ta kolezanka zapytała jak mi pomóc. no i pomogli – jedna pokroiła pomidory. a ja latałam jak głupia po cąłym domu i organizowałam a to szklanki a to wode Potem sama przy grilu. nawet nikt nie wpadł na to zeby chleb pokroic. no a wkoncu połowa to byli goście tych znajomych. my dalisny dom, alkohol, żarcie, zorganizowalismy karaoke, muzyke, ognisko. no i wszystko z maluchem na głowie. i jak sie Bartek obudził to ja z radoscią pozegnałam towarzystwo i sobie poszłam. to była moja wymówka.
        Naszczecie moje słonko po chwili poszło sobie spac i całą impreze była cisza.

        za to co innego był miesiąc temu. cąły dzien nie spał a my jeżdzilismy po znajomych. u jednej mielismy zanocowac. ale moje słonko nie chciało isc spac. usypalismy go ze 2 godz. ja juz padałam ze zmeczenia. no a jak o 3 w nocy my szlismy spac to on sie obudził i do 5 rano po nas chodził. jak w koncu zasnął……to sie obudził o 7 rano. wrócilismy do domu i mój mąż poswiecił sie i pojechali do ZOO. a ja spałam.

        własciwie to dawałm sobie rade jak on nie raczkował. ale od 2 mies to jest coraz trudniej bo on nie spi i wszedzie gania i co chwila go musze odsuwac od czegos. no i ta pobudka o 6 rano…..Dobrze ze spi całą noc od 19.

        Ania, Grześ i Bartuś 13.12.2003

        • Re: “macierzyństwo” – ok ale….

          Mirabelko, to niesamowite, ale jestem w identycznej sytuacji. Mam 25 lat, studiowałam sobie dziennie, moje życie było jedną wielką beztroską. Jedyną różnicą było to, że już na studiach miałam męza i byłam na jego utrzymaniu ( jest starszy i ma ustabilizowane życie zawodowe).
          Bardzo chciałam mieć dziecko i na 5 roku studiów zaczęlismy się starać…W 4 miesiącu ciazy obroniłam pracę magisterską, a potem urodziłam Haneczkę 🙂
          Hania jest największą radoscia w moim życiu. Poświęcam się jej całkowicie, a jednak czuję jakiś niedosyt…
          Też się boję, co będzie za 3 lata, jak bedę miała 28 i zero doświadczenia zawodowego, boję się, ze tak “zgnuśnieję”, że mi się nie będzie chciało iść/szukac pracy, a wiem, że siedząc tylko w domu nie będę szczęśliwa.
          Czasami zastanawiam się, czy nie poszukać już pracy, zostawic Hanię z opiekunką, ale Hania siedziałaby z obcą osobą,a cała moja wypłata poszłaby na opiekunkę i dojazdy do pracy…


          mama Hanulki ( 18. 11. 2003 )

          • Re: “macierzyństwo” – ok ale….

            Czułam się dokładnie tak samo!
            Pracuję jako lektor w szkole językowej, tylko kilka godzin w tygodniu ale to w zupełności wystarczy, żeby chociaż na chwilę oderwać się od domowych obowiązków. Pracowałam do samego porodu, potem zastępstwa wziął Maciek, bo też tam kiedyś pracował. Mogłam siedzieć w domu z Antkiem tak długo jak chciałam. Wróciłam po miesiącu. W domu szlag mnie trafiał, miałam wrażenie, że liczę się o tyle, o ile szybko potrafię wyciągnąć cycka do karmienia, przewinąć i położyć spać. Czułam, że życie przecieka mi przez palce, wściekałam się o pierdoły, często autentycznie czułam się nieszczęśliwa, mimo, że Antosia kocham nad życie. Przyszły wakacje, trzy miesiące tylko z dzieckiem. Powiem Ci, że nie mogłam się doczekać początku kursów! Męczyło mnie wszystko, czułam się nic nie warta, tylko sprzątanie, kupki, spacerki… A dla mnie co? Jedyną odskocznią były 3 godziny lekcji w domu. Wiem, że wychowanie dziecka to odpowiedzialna i cudowna praca ale siedzenie w domu nie cieszyło mnie wcale. Nie jestem-podobnie jakTy-typem Matki Polki.
            Teraz pracuję 4 razy w tygodniu, wieczorami, Maciek wtedy zajmuje się dzieckiem. Oprócz tego mam kilka godzin lekcji w domu. Jak wracam po dwudziestej, Antoś właśnie zasypia albo już śpi-okazuje się, że tata usypia go tak dobrze jak mama. A jakby tego jeszcze było mało, zapisałam się do swojej szkoły na kurs włoskiego! Super! I tobie polecam cos takiego, jakiś kurs to przecież inwestycja i jednocześnie rozrywka. Ja dopiero teraz odżyłam, i wiem, że będę szczęśliwa tylko wtedy, gdy będę mogła być z ukochanym dzieckiem i jednocześnie nie zapominać o sobie-do diabła z tym poświęcaniem-robić to, co lubię, pracować i uczyć czegoś nowego. Tego samego życzę Ci z całego serca!

            Antoś (24.11.2003) i mama

            • Re: “macierzyństwo” – ok ale….

              A ja zabieram Oleńkę wszędzie ze sobą Moi znajomi ją uwielbiają i cieszą się gdy ją zabieram! Dzięki temu nie siedzę ciągle w domu, a i Olenka ma trochę rozrywki


              [Zobacz stronę]

              • Re: “macierzyństwo” – ok ale….

                Ostatnio sama zastanawiałam się nad napisaniem podobnego posta. Mnie co jakis czas napada taka depresja, ze siedzę i płaczę, ze mam dośc tego wszystkiego, ze to mnie przerasta, chciałabym odpoczynku od macierzyństwa.
                U mnie jest troszkę inna sytuacja. Ja oprócz tego, ze zajmuję się domem i Laurą, zajmuję się też pracą, mamy swoją firmę i są pewne rzeczy, których nie powierzę pracownikom, tylko muszę zrobić sama, a wszystko to robota papierkowa, którą mogę robić (i robię w domu).Z jednej strony fajnie, ze nie muszę nigdzie jechac, zeby popracowac, znów z drugiej strony, to przez to nie mam kontaktu z ludźmi. No ale jak tu rozłożyć papiery przy brykającym dziecku?? Więc wygląda to tak, ze w dzień nie zrobię nic, tylko siedzę po nocach i to robię, potem jestem wykończona, niewyspana. Najgorsza jest dla mnie świadomość, ze kiedy położe wieczorem Laurę spać, to nie mam przed sobą spokojnego miłego wieczoru, kiedy mogłabym zrobić coś dla siebie, czy miło spędzić z mężem czas, tylko czeka mnie jeszcze praca. To jest okropne dla mojej psychiki. W dzień mojego męża prawie cały czas nie ma, czasami w ciągu dnia wpada na chwilkę, a tak to przeważnie wraca późnym popołudniem lub wieczorem. Inna sprawa, bardzo dołująca dla mnie, to to, ze od kilku miesiecy mieszkamy w swoim wybudowanym domu, w innej miejscowości (prawie jak na wsi), gdzie nikogo nie znam, nie mam żadnej koleżanki, nie mam do kogo ust otworzyć, aż mi się wyć chce na samą myśl o tym. Przez to nie chce mi się w ogóle chodzić na spacery, zmuszam się do tego, i to nie zawsze, bo jaka to przyjemność taki samotny spacer dzień w dzień. Mieszkam w społeczniości, gdzie wszyscy się znają od dawien dawna, a ja jestem ta nowa. Najgorsze jest tez to, ze pierd…. TPSA nie chce nam podłączyć telefonu stacjonarnego, twierdząc, ze nie ma możliwości technicznych, a wszyscy naokoło mają telefony, a przez naszą działke biegną kable. Więc nawet nie mogę do nikogo zadzwonić, zeby pogadać. Nawet nie wiesz, jak mi się marzy, zeby wziąć dziecko za rękę i pojść na plac zabaw, gdzie są tez inne dzieci i mamy, co z tego jak u nas nie ma czegoś takiego jak palc zabaw.
                A ile rzeczy chciałabym zrobić bez Laury… Niestety nie mogę, nie mam jej z kim zostawić, moi rodzice mieszkają 300km od nas, teście 100km. Do kosmetyczki wybieram się od 4 miesięcy, chciałbym pójśc na solarium, basen, ale JAK?? Juz nawet wyjścia na zakupy dla poprawienia humoru przestały być taką przyjemnością, no bo Laura juz nie siedzi spokojnie w wózku, tylko chce chodzić biegac, uciekać.
                Przy komputerze nie ma mowy, zebym coś zrobiła w dzień przy małej, bo się wiesza na mnie ciagnie za rękę, płacze. Jak zaśnie po południu to nie wiem w co ręce włożyć, zeby się zdążyć wszystko zrobić, ale i tak się nigdy nie wyrabiam. Mam teraz ogromny dom, sprzątania masę (jeszcze wiadomo jak to jest przy dziecku, posprząta się, a dziecko i tak za chwilkę nabałagani, taka syzyfowa praca).
                Tęsknię często za “starym życiem”, za luzem, swobodą, beztroską, zawsze było mnie wszędzie pełno, teraz zrobiłam się taka “kura domowa”, a nigdy nie chciałam nią być
                Bardzo bardzo kocham swoje dziecko, jest wymarzoną, wypragnioną istotką, tylko dlaczego tak często zatracam przez tą istotkę swoje JA??…..


                Iwcia i Laurusia 26.04.03r

                • Re: “macierzyństwo” – ok ale….

                  Mnie macierzynstwo jak na razie daje pelnie spelnienia. Lubie dbac o dom, lubie gotowac i byc z Kacperkiem. Pamietam jednak, ze lubilam tez moja prace w Polsce…..pewnie gdy dzieci podrosna, bede chciala wrocic do pracy, ale nie kosztem domu. Najlepiej byloby pracowac na pol etatu do 12-13 tej i potem do domu. Jestem taka osoba, ze czuje sie szczesliwa, gdy w domu wszystko na tip-top, a dzieci i maz szczesliwi. To chyba jest moj priorytet.
                  To co glownie ciagnie mnie do pracy to “koniecznosc” wymalowania sie, zrobienia sie na przyslowiowe bostwo, lubie dbac o siebie. Teraz mimo, iz nie pracuje nie zrezygnowalam z tego, wiec jak widac da sie pogodzic obie sprawy.

                  Kacperek 12.02.04

                  • Re: “macierzyństwo” – ok ale….

                    no wlasnie coz z tego ze sie pojdzie do pracy jak cala pensja pojdzie na opiekunke a na dodatek dziecko bedzie z obca osoba. babcie u nas odpadaja bo obie pracuja i to bardzo duzo:(

                    • Re: “macierzyństwo” – ok ale….

                      bardzo Ci zazdroszcze tego ze calkowicie odnalazlas sie w tej nowej roli. ja nie za specjlanie czuje sie w kuchni, nie lubie sprzatac, jakos nie jest dla mnie to wazne…
                      do pracy nie ciagnie mnie z powodu :odszykowania sie” bo i tak i tak maluje sie na codzien…gdybym tego nie robiula to juz chyba kompletnie bym zgnusniala:)

                      pozdrawiam

                      • Re: “macierzyństwo” – ok ale….

                        ja mam chociaz ten luksus ze wieczory mam juz tylko dla sibie i nie robi nic tylko odpoczywam (sprzatam w dzien zeby wieczorem miec z glowy) takze podziwam za wytrwalosc i za to ze jeszcze jakos sie trzymasz! glowa do gory, kiedys dzieci podrosna i pojada z babciami na wakacje a my bedziemy SAME:)

                        pozdrawiam

                        • Re: “macierzyństwo” – ok ale….

                          Wiesz..ja myśle tak jak ty !
                          Kocham moje dziecko nad życie ale też potzrbuje sie realizować w innych dziedzinach zycia.
                          U mnie to dopiero 5 tygodni od porodu a odczuwam brak ludzi.
                          Już nie mogę się doczekać wiosny jak Natalka będzie większa i wsiadziemy w samochód by gdzies pojechać na kilka dni, ja z męzem zawsze duzo podróżowaliśmy i po Polsce i jak były pieniążki jechaliśmy za granice… A teraz mi tego bradzo brakuje i nawet brakuje mi kawki z kolezanką.
                          Teraz żyje od karmienia do karmienia, od przewijania do przewijania i nie chce by moje zycie tak wygladała cały czas, chociaz planuje z małą rok posiedziec w domu ale to dlatego, ze chce zmienić prace.
                          Więc nie czuj sie zła matką bo ja nie jesteś chyba, ze ja też bym złą była

                          Buziaczki

                          Edysia z Natalką (25.08.04)

                          • Re: “macierzyństwo” – ok ale….

                            Ja tam lubie byc z Jagodzia i o pracy pomysle za jakis czas. Jest mi dobrze tak jak jest Nie tesknie za dawnym zyciem, bo nie ma za czym. Dobrze ze imprezowanie sie skonczylo i przyszedl czas na rodzine i odpowiedzialnosc. Czasami gdzies ide sie zabawic i jest fajnie. Jesli Tobie jest zle to zmien to. Rob co uwazasz za sluszne…..

                            • Re: “macierzyństwo” – ok ale….

                              Nasze babcie mieszkaja 350 km od nas…
                              Ostatnio czuję sie lepiej, bo miałam w perspektywie wesele przyjaciólki ( odbyło sie prawie tydzień temu), zrobiłam sobie paznokietki, fryzjer, makijaż i wieczorowa kreacja – odżyłam 🙂 Babcia przyjechala i została z Hanią, a my sobie szaleliśmy


                              mama Hanulki ( 18. 11. 2003 )

                              • Re: “macierzyństwo” – ok ale….

                                mi tez juz lepiej….wczoraj skonczylam karmic, pije sobie juz drugie piwko i jest calkiem fajnie:)

                                • Re: “macierzyństwo” – ok ale….

                                  Ja mam 30 lat.
                                  Do pracy wróciłam, gdy Kamilka miała 5 miesięcy i bardzo się bałam, bo…zostawiam moje dziecko, bezbronną osóbkę obcej osobie, ja wyrodna matka. Siedząc z dzieckiem w domu tez miałam takie odczucia jak Ty, że gnuśnieje, że tylko dziecko… Kiedy wróciłam do pracy poczułam skrzydła, stałam się bardziej wyrozumiała dla mojego dziecka i tęskniąc za nim kochałam ją jeszcze mocniej (jeżeli to wogóle możliwe), ale…. nie widziałam jak pierwszy raz wstaje, jak stawia pierwsze kroczki, jak mówi pierwsze słowo, siada na niocnik i jest mi przykro. Na dodatek przychodząc z pracy Kamilka nie tuli sie do minie tylko zaczyna płakać, bo niania wychodzi…za mną nigdy nie płakała. Po powrocie z pracy tez nie poświęcam duzo czasu Kamilce, bo…..pranie, sprzątanie, gotowanie….czy można kochać taką matkę? Tak więc czuję się rozdarta, z jednej strony cieszę się że mam odskocznię od dziecka, a z drugiej mam wyzuty sumienia. Przepraszam, że może trochę nie na temat, ale takie nasunęły mi sie refleksje po przeczytaniu wątku.

                                  Pozdrawiam wszystkie mamy


                                  Monika i Kamilka (14.10.2003)

                                  • Re: “macierzyństwo” – ok ale….

                                    Mirabelko- to oczywiste że kobiecie potrzeba spotkań z ludzmi, rozmów na inne tematy niż zupki, kupki i pieluchy. Miłośc do dziecka jest największa ale niewystarczająca. Inaczej kobieta zamienia się powoli na zubożała intelektualnie kurę domową.
                                    A może powrót do pracy? Ja odżyłam kiedy zaczełam pracować i mimo że teraz mam więcej obowiązków czuję sie spełniona towarzysko.
                                    No i poza tym od czasu do czasu należy Ci się mały wypad z przyjaciółką na jakieś wieczorne balety i małe piwko.
                                    Wtedy wszystko wróci do normy- mamusia będzie szczęsliwa i zadowolona i dzieck też automatycznie szczęsliwsze widząc usmiechnięta mamę

                                    W macierzyństwie jak w wszystkim w życiu- potrzebny jest umiar.

                                    Pozdr. i życzę udskoczni od macierzyństwa które pozwolą Ci z usmiechem podejmować z powrotem trud wychowywania dziecka

                                    Iwona i Wiktoria (11.08.03)

                                    • Re: “macierzyństwo” – ok ale….

                                      Mysle, ze wcale nie jestes wyrodna matka, a to co czujesz jest normalne. O ile macierzynstwo jest dla mnie najwazniejsza rzecza w tej chwili, to jednak zdecydowanie nie definiuje mnie w 100%. Ja to jeszcze cale mnostwo innych rzeczy, bez ktorych nie potrafilabym chyba zyc. I chociaz zdecydowalam sie na zostanie w domku jeszcze rok dlizej (mialam wrocic do pracy od stycznia), to jednak nie zmienia to faktu, ze caly czas staram sie cos dla siebie robic. Korzystam z wychowawczego, zeby dokonczyc studia, ktore przerwalam dostajac swietna prace. I zeby bylo smieszniej to z dzidziem na glowie mialam lepsze oceny niz przedtem. Bo motywacje mialam lepsza. Udowodnic i sobie i swiatu, ze nie jestem tylko matka. Wsrod studentow najelpsze oceny mialy wlasnie dziewczyny z maluchami, wiec widac ta motywacja nie jest rzadkoscia.

                                      Jednak mala i studia to bylo jeszcze malo. Wpadlam na pomysl i zorganizowalm taka akcje szycia haftowanych kolderek dla chorych maluchow. Wszystko bardzo sie rozroslo i w tej chwili nie jest juz mozliwe prowadzenie tego w pojednynke, wiec reorganizujemy i dzielimy sie obowiazkami, ale nadal pozostanie to moim “dzieckiem”. Jak na razie dziecko + studia + dzialalnosc charytatywna + rozne hobby (haft krzyzykowy, 2 x tygodniowo silownia, koty) sa w sam raz i czuje sie calkiem niezle (psychicznie). Do tego jeszcze troche dojdzie bo musze dokonczyc egzaminy zawodowe, ktore przerwalam bedac w ciazy, ale to za pare miesiecy, teraz musze sie zaaklimatyzowac na nowych studiach (magisterskich). Ja wiem, ze mieszanka musi byc ustalana indywidualnie, ale wlasciwie to chcialam powiedziec, ze mozna sie tez realizowac nie tylko poprzez 100% poswiecenie sie macierzynstwu, czy tez powrot (pojscie) do pracy. Sa tez inne drogi gdzies posrodku.

                                      Oprocz tego, poniewaz Alisia bedzie miala niedlugo rok, postanowialm zaczac zostawiac ja raz na jakis czas z kims “obcym”. Niestety obie babcie mieszkaja 550 km stad, jedna na wschod, druga na zachod, wiec nie mam pomocy, ale sa fajne studentki, ktore chetnie sie co jakis czas zaopiekuja maluszkiem. Uwazam, ze dla niej to bedzie bardzo pozytywne doswiadczenie. Po pierwsze Liska jest bardzo zainteresowana innymi ludzmi i bacznie ich obserwuje. Lubi tez nasladowac. Taki ktos inny moze byc bodzcem do rozwoju. Po drugie chce zeby ktos inny rozmawial z nia po polsku, troche inne slownictwo, troche inny akcent, intonacja, etc. Mysle, ze to bedzie gdzies tak raz w tygodniu na pare godzin, tak zeby sie gdzies samej troche urwac. Z mezem Alisia zostaje czesto, ale chcielibysmy gdzies razem wyskoczyc co jakis czas. Zobaczymy jak to bedzie.

                                      Pozdrawiam
                                      Gosia & Alizée Nicole (12.11.2003)

                                      Znasz odpowiedź na pytanie: “macierzyństwo” – ok ale….

                                      Dodaj komentarz

                                      Angina u dwulatka

                                      Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                      Czytaj dalej →

                                      Mozarella w ciąży

                                      Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                      Czytaj dalej →

                                      Ile kosztuje żłobek?

                                      Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                      Czytaj dalej →

                                      Dziewczyny po cc – dreny

                                      Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                      Czytaj dalej →

                                      Meskie imie miedzynarodowe.

                                      Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                      Czytaj dalej →

                                      Wielotorbielowatość nerek

                                      W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                      Czytaj dalej →

                                      Ruchome kolano

                                      Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                      Czytaj dalej →
                                      Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                      Logo
                                      Enable registration in settings - general