…z wielkomiejską rzeczywistością?
Byłam dziś w W-wie – pierwszy raz od x czasu bez samochodu – pociągiem. I bardzo szybko moje początkowe poczucie szczęścia i wolności (no bo nie trzeba uważać na drodze, szukać parkingu, zastanawiać się która uliczka jednokierunkowa i czy jak wrócę to samochód bedzie stał tam gdzie go zostawiłam) zastąpione zostało nieco innym – juz mniej pozytywnym. A z kwadransa na kwadrans było gorzej. Wszędzie widziałam tylko przeszkody utrudniające zycie młodej mamie z małym dzieckiem. Zmęczenie podsycane upałem rosło wykładniczo. A w głowie huczało: “Jak sobie dziewczyny radzą tutaj na codzień? Przeciez chyba korzystają z komunikacji miejskiej – przynajmniej niektóre? Wychodzą coś załatwić samodzielnie (w sensie: z dzieckiem, bez męża, czy mamy). A może tylko ja, prowincjonalna gęś, mam takie problemy?
A jak Wy sobie radzicie w takich sytuacjach(i innych charakterystycznych dla dużego miasta):
– przejście bramki metra z wózkiem nie przenosząc go ponad – czy mam używac tej alarmowej?
– wsiadanie/wysiadanie do tramwaju j.w. (dziecko+wózek)
– na samą myśl o autobusie zrobiło mi się słabo i nie próbowałam się tam wtarabanić – ale może macie jakiś sposób?
Jak ostatnio mieszkałam w duzym mieście, to jakoś to wszystko prostsze dużo było. Nawet tęskni mi się tutaj na tej prowincji za tramwajami, autobusami, etc… No ale po dzisiejszej wyprawie dochodzę do wniosku, że ułatwiają życie tylko osobom nie posiadającym/nie podróżującym z takimi maluchami…
Magda & Marcia 07.09.04
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Mamy z dużych miast – jak sobie radzicie?
Re: Mamy z duzych miast – jak sobie radzicie…
uważam że do wszystkiego mozna sie przyzwyczaic.chorzów metropolią nie jest i dlatego radze sobie świetnie.tramwaje i autobusy niskopodłogowe,całe centrum wyłozone kostka więc wózek nie ma problemów z jazdą.jedyne co mnie wkurza to podjazdy dla wózków -nie wiem na jaki wózek ona są-mam juz trzeci i żaden nie wpasował się w te tory -albo za wąski albo za szeroki. Najgorzej jak musze pokonac przejście podziemne….
do szewskiej pasji doprowadzają mnie jeszcze sklepy (przeważnie apteki -u nas)z podwójnymi drzwiami.jak akurat nikt nie idzie to koszmar-ręce za krótkie żeby i jedne i drugie drzwi utrzymać a wózek pomiędzy nimi…trzeba mieć oczy w d… żeby dziecku ręki albo nogi nie przytrzasnąć…
często jeżdze z marcinem do centrum katowic i tam dla mnie najgorszy się dworzec kolejowy -z każdej strony śliskie schody a podjazdów jak na lekarstwo…
ale ogólnie mozna tak zyc…kwestia wprawy…
Monika i Marcinek (15.01.04)
Re: Mamy z duzych miast – jak sobie radzicie…
Ja jak wiesz nie mieszkam w dużym mieście ale nawet w takiej małej mieścinie też na każdym kroku spotyka się wiele przeszkód. Zauważa się je dopiero właśnie jadąc wózkiem – wiem już co czują ludzie niepełnosprawni na wózkach inwalidzkich, którzy muszą sami walczyć z tymi barierami.
Te krawężniki bez zjazdów i dziury w chodnikach, bezsensowne schodki i zakręty przy drzwiach wejściowych. A w sklepach towar tak porozkładany na podłogach że nie ma szans tam przejechać. I panie sprzedające chcące cię zabić wzrokiem jak jednak próbujesz się przecisnąć. A na wielu sklepach zakaz wjeżdżania z wózkami….
U nas deptak – a samochodów na nim tyle ze nie ma jak przejść czasem, no i samochody zaparkowane na chodniku tak – że ja żeby przedostać się muszę zjechać na ulicę wózkiem….
itd…
Do restauracji też nie pójdziemy bo najczęściej nie ma rozdzielonych sal dla palących i niepalących.
Ale mam nadzieję że jednak mimo wszystko wyjazd się udał??? 🙂
Agata i Ania (7.09.2004)
Re: Mamy z duzych miast – jak sobie radzicie…
Hmm z komunikacja nie mam duzych problemow:
– do metra zjezdzam winda
– z autobusow korzystam gl niskopodlogowych podobnie z tramwajow jesli takowy nie podjezdza prosze o pomoc – jeszcze nikt nie odmowil (z tramwajow korzystamy codziennie)
Najgorsze sa podziemia na Dworcu Centralnym – nie maja podestu dla wozkow i trzeba wnosic/znosic i za malo miejsc do wybiegania
Toeris, Ala (14.09.03) i
<img src="
Edited by Toeris on 2005/09/06 16:39.
Re: Mamy z duzych miast – jak sobie radzicie…
Mieszkam w Toruniu i jakoś sam pomysł przedzierania się komunikacją miejską mnie przeraża!;)
Nie ma tu zbyt wielu autobusów niskopodłogowych. Pozostałe rzeczy, jakoś mnie nie farpują…widocznie wtopiły się na tyle w krajobraz miejski, że nie zwracam uwagi.
Jak mam jechać gdzieś autobusem z małym, to wolę wziąć taxi. Generalnie nie znoszę autobusów i tramwaii!
Re: Mamy z duzych miast – jak sobie radzicie…
Ja mieszkam w Nowym Jorku. Narazie nie narzekam – no moze troche, bo wiekszosc stacji metra jest nieprzystosowanych dla wozkow, wiec pozostaje mi wnoszenie po schodach. Z bramek korzystam awaryjnych, otwieranych jak drzwi. Do autobusu wchodze tak, ze Mia na jednej rece a w drugiej zlozony wozek(mam leciutki wozeczek – parasolka – 5kg) – zawsze prosze o zwolnienie dla mnie miejsca na przodzie, wiec nie podrozuje na stojaco – jak narazie ludzie nie robia problemow. Duzo latwiej podrozuje sie majac dziecko w nosidelku – niestety moja cora jest za ciezka, no i chyba jej nie wygodnie.
Do wszystkiego da sie przyzwyczaic a moj maz widzac kiedys moje manewry na przystanku stwierdzil, ze jestem superwoman
dAgI&MiA25.11.2004
Re: Mamy z duzych miast – jak sobie radzicie…
Tego to jeszcze nigdzie nie widziałam. Szok normalnie:(
Re: Mamy z duzych miast – jak sobie radzicie…
Dla mnie też szok – a to dlatego ze wózek traktowany jest tak bezosobowo – dla mnie to nie jest WÓZEK tylko DZIECKO w wózku – to co sobie taka lalunia jedna z drugą myśli (mówię o tych co te zakazy wywieszają) że zostawię dziecko na ulicy? Albo pod pachę sobie wsadzę? 🙂
W jednym takim sklepie w którym kupowałam pieluchy więc zostawiałam trochę kasy zrobili taki zakaz – no więc już tam nie kupuję – niech sie wypchają trocinami 🙂
Agata i Ania (7.09.2004)
windy w metrze!
ciekawe po co je zainstalowano, hm 😉
Ania – mama Kamilki
Re: Mamy z duzych miast – jak sobie radzicie…
Mieszkałam tam 5 lat i wspominam bardzo miło… Czyżby to stolica była taka nieprzyjazna?
Magda & Marcia 07.09.04
Re: Mamy z duzych miast – jak sobie radzicie…
O, w końcu jakaś konkretna rada. Następnym razem zjadę do metra winda. O to mi chodziło – dziękuję!
A ja podziawiam te, które poruszają samochodami. Prawdziwe strongwomenki…
Magda & Marcia 07.09.04
Re: Mamy z duzych miast – jak sobie radzicie…
Na TAK:
– pieczątki zdobyłam;
– E-111 też;
– dopwoedziałam się co w fiemie słychac – z plotkami jestem na bieżąco – przynajmniej na jakiś czas ;
– książke o Corelu kupiłam (ale bojkot – o Photoshopie chyab ze 30 pozycji, a o Corelu – dwie cieniutkie z ćwiczeniami)
Na NIE:
– książki przez Was polecanej ani żadnej innej ciekawej nie znalazłam;
– butów fajnych Marcie też nie;
Ale ogólnie na PLUS.
Magda & Marcia 07.09.04
Re: Mamy z duzych miast – jak sobie radzicie…
Dziewczyny, dzięki za odpowiedzi. I rady. Pewnie jeszcze nie raz mi się przydadzą. W sumie to głupia byłam, że nie napisałam tego postu przed wyjzadem… Dużo łatwiej by mi było. Ale jak to mówią: “Mądry Polak po szkodzie…”
Magda & Marcia 07.09.04
Re: Mamy z duzych miast – jak sobie radzicie…
Tylko pamiętaj, że windy są zazwyczaj tylko po jednej stronie stacji – czasem więc trzeba ich poszukać
Szymon 8/12/2003
Re: Mamy z duzych miast – jak sobie radzicie…
Lepsze to szukanie niż przenoszenie wózka nad bramka. Dzięki – będę szukać wytrwale…
Magda & Marcia 07.09.04
Re: Mamy z duzych miast – jak sobie radzicie…
mieszkałam przez kilka lat w Łodzi, teraz mieszkam w Warszawie i nie widzę różnicy pomiędzy “przystosowaniem komunikacji i budynków dla mam z wózkami” w tych dwóch miastach; może ewentualnie maleńką na korzyść Warszawy – mieszkam w nowym bloku i winda zjeżdza do parteru – nie trzeba nigdzie nosić wózka – w Łodzi się z takim rozwiązaniem nie spotkałam. Komunikacją miejską nie jeżdżę, ale z opowieści znajomych (a mam ich niemało także w Łodzi) wiem że sprawa wygląda podonie;
co konkretnie miałaś na myśli?
Zuzia 15 sierpień 2004
Re: Mamy z duzych miast – jak sobie radzicie…
hehe, dobre
ale ja muszę powiedzieć za Laminją, że podziwiam dziewczyny poruszające się po Wawie z dziećmi bez samochodów 🙂
Zuzia 15 sierpień 2004
Znasz odpowiedź na pytanie: Mamy z dużych miast – jak sobie radzicie?