“Mąż mnie nigdy nie uderzył”

“Wkurzała mnie swoją dziecinną bezradnością. Raz chciała odejść od męża, a potem przy nim zostać, bo w końcu jej nie bije. Szukała taniego mieszkania, a jak znalazła, odrzuciła ofertę, bo miało brudne ściany. Szła do sądu podać męża o alimenty, ale zawracała spod drzwi. W każdej ofercie pomocy szukała dziury. Była jak pies z przetrąconą łapą, który skamle o pomoc i jednocześnie ucieka.”

“- Czy sprawca przemocy psychicznej może zmienić się pod waszym wpływem?
– No, nie zmieniają się nagle w aniołki. Kobiety się cieszą, bo ich mężowie nie robią awantur z nożem w ręku, tylko plują na ich widok. To duża zmiana.”

“Nasz syn ma 12 lat, zadaje pytania, zachęca do zabawy, chce się przytulać do ojca. Mąż tego nie lubi. Jak syn czegoś nie wie podczas odrabiania lekcji, mąż stuka go w głowę i mówi: “Ty durniu, półgłówku, idioto, cymbale”. Ostatnio dzieciak dostał jedynkę. Mąż spakował wszystkie jego zabawki w worki i schował pod łóżkiem. Zostawił mu tylko książki i zeszyty. Syn się teraz nie bawi. Ale dziecka mąż nigdy nie uderzył. Krzyczał tylko i wymachiwał pasem, aż się dzieciak zsikał w majtki ze strachu.”

[Zobacz stronę]

Beata i Ptysia 3l. 5m.

Strona 3 odpowiedzi na pytanie: “Mąż mnie nigdy nie uderzył”

  1. Re: “Mąż mnie nigdy nie uderzył”

    Ja też nie znam się na tym.
    Wiem natomiast, że kobiety poddawane przemocy psychicznej nie od razu się w tym orientują.
    Zwykle dość dużo czasu im trzeba, żeby się zorientować, że to co je spotyka nie jest codziennością innych kobiet. Na tyle dużo, że już zdążyły uwierzyć swojemu prześladowcy, że są do niczego, że niczego nie potrafią, że nie mają żadnej mocy sprawczej (kojarzy mi się z wyuczoną bezradnością u dzieci) że to ich wina, że mąż się złości, milczy przez kilka dni traktując ją jak powietrze…
    Dla tych kobiet wysiłek wyrwania się z tego życia, zaskarżenia męża, wywalczenia alimentów – jest po prostu często grubo ponad siły.
    One często są w depresji, samotne, nie mają kogo poprosić o pomoc, bo wszyscy (rodzina i znajomi) po prostu lekceważą problem – “on skąpy? co ty opowiadasz! powinnaś się cieszyć, że masz oszczędnego męża, przynajmniej z głodu nie umrzecie”.
    O policji nie wspominając.
    Dlatego strasznie mi przykro, kiedy słyszę że same są sobie winne. Bo one chciałyby żyć inaczej – ale chyba nie wiedzą jak i nie wierzą, że one (takie beznadziejne, do niczego) też tak żyć mogą.

    No i najważniejsze – to nie one są winne.
    Winni są prześladowcy.
    I żadne argumenty “sama jest sobie winna” nie mają racji bytu.
    Bo winny jest ten, kto niszczy drugiego człowieka.
    I to ten ma problem – zwykle jest zakompleksionym, cwanym tchórzem, który swój cwaniacki intelekt wykorzystuje, żeby w końcu gdzieś poczuć się panem sytuacji, włądcą absolutnym.
    I wybiera do tego dom.

    I ma rację Bruni – w tej kwestii wszystko stoi do góry nogami.
    Bo taki popaprany facecik powinien zostać wyekspediowany z domu z przysłowiową walizeczką i z automatu mieć zasądzane alimenty w wysokości 95% dochodu. Niech płaci za krzywdy.
    Cały dotychczasowy majątek powinien przypaść prześladowanym.
    To byłaby jakaś namiastka sprawiedliwości.

    No to się nakręciłam z wieczora ;)))

    Beata i Ptysia 3l. 5m.

    • Re: “Mąż mnie nigdy nie uderzył”

      dokładnie oddałas sedno sprawy.

      ILONA,KUBEK +lipcowa Julcia

      • Re: “Mąż mnie nigdy nie uderzył”

        Nie bije w przypadkach, które prytoczyła założycielka wątku, ale w wielu sytuacjach tyran znęca się psychicznie i fizycznie.
        Chodziło mi o to, że nieważne jakby się znęcał, nie pozwoliłabym na to.

        Kinga (26.11.2005)

        • Re: “Mąż mnie nigdy nie uderzył”

          Napisałam, że głupim jest tłumaczenie, że nie można żyć bez prześladowcy. Moim zdaniem można wyrwać się z takiego “chorego” świata i to jest moja opinia. NIe muszę czytać mechanizmów przemocy psycicznej, bo nie zmienię mojego zdania. Móc, to chcieć. Można odejść od tyrana, jeśli się tego chce, bo nikt nie ma prawa nas zmusić do życia ze złym człowiekiem. Sęk w tym, że te kobiety nie chcą odejść i same skazują się na krzywdę.

          W odpowiedzi na:


          …do obcych wstyd iśc i powiedzieć co się dzieje…


          A na forum gazet nie jest wstyd mówić?
          To, że rodzina i przyjaciele się odwrócili, a policja jest bezradna, nie znaczy, że nie ma już wyjścia.

          Kinga (26.11.2005)

          • Re: “Mąż mnie nigdy nie uderzył”

            Jakbym czytala o mojej tesciowej….tragedia….25 lat picia, bicia, awantur, zdrad, znecania psychicznego…przez niego do konca zycia pozostanie w szpitalu, bo zrobil z niej kaleke…. Nie mowiac juz ile krzywdy wyrzadzil dzieciakom…mam meza emocjonalnie popapranego do granic mozliwosci… A ona nadal z nim jest…
            i nie piszcie prosze, ze to glupie, ze sama jest jest sobie winna, ze…bo ktos, kto nigdy nie znalazl sie w takiej sytuacji nie zrozumie i nawet 1000 artykulow w prasie nie pomoze tego zrozumiec…to poprostu trzeba przezyc, czego oczywiscie ani Wam ani sobie nie zycze!!!

            • Re: “Mąż mnie nigdy nie uderzył”

              Ja sobie jeszcze myślę, że problem w rodzinach z przemocą psychiczna bardzo stopniowo eskaluje. Zaczyna się “niewinnych” utarczek, kilku zgryźliwych komentarzy, godność kobiety już została naruszona, ale czy na tyle żeby odejść? I czasem trudno wyczuć chwilę, kiedy to co słyszy jest już ABSOLUTNIE niedopuszczalne…

              A ja jeszcze w aspekcie technicznym. Powiedźmy rodzina jest rodziną “normalną”, o niezłym statusie finansowym. Kobieta jest na utrzymaniu męża, bądź sama zarabia niedużo. Kasę robi facet i trzyma na niej łapę. Kobieta postanawia odejśc, ale nie ma gdzie. Nie ma za co wynająć mieszkania, opieki społecznej nie uznaje (to nie ta mentalność). Zeby odzyskać coś ze wspólnego majatku potrzebny jest proces rozwodowo-majątkowy, co trwa. Ona potrzebuje pieniędzy “na już”. Albo np. jej praca starcza tylko na wynajęcie mieszkania, a żeby przeżyć już nie… Ma np. dzieci i jak je skazać na wegetację? Mogę sobie bez problemu wyobrazić sytuację, gdy tzw. normalna kobieta o zdrowej psychice (nie z syndromem ofiary) tkwi dalej w chorym związku…

              Mati 01.04 Marta 04.05

              • Re: “Mąż mnie nigdy nie uderzył”

                W odpowiedzi na:


                bo mezowie “pielegnuja” w nich poczucie ze sa ostatnimi szmatami nie zdolnymi do egzystencji bez swego pana i wladcy. I onhe w to wierzą. I sie boja ze sobie nie poradza ://


                Dokładnie tak….

                Asia i Ola (3 latka 5 m-cy)

                • Re: “Mąż mnie nigdy nie uderzył”

                  Spod palców mi to wyjęłaś 🙂

                  Asia i Ola (3 latka 5 m-cy)

                  • Re: “Mąż mnie nigdy nie uderzył”

                    dokładnie tak.
                    Ja bym jeszcze publikowała nazwiska w gazetach i umieszczała w jakiś bazach, zeby innej nie skrzywdził.

                    • Re: “Mąż mnie nigdy nie uderzył”

                      Kochana mało jeszcze w życiu widziałaś.
                      Ja mam siostre która po 15 latach poniżeń wyrwała się z takiego związku, odzyskała wiare w siebie, a teraz po 5 latach wolności mówi o byłym….wstdzę się że cię znałam…
                      Miała rodziców na których zawsze mogła liczyć, mnie, pomoc psychiczną, mieszkaniowa i finansową…. A jednak tak zakodowane, że bez pana i władcy nie da sobie rady w życiu, głupia, pusta, leniwa do tego dziwka. Ona naprawdę miała takie mniemanie o sobie, przez lata to słyszała i w końcu uwierzyła.
                      Zaczeło się niewinnie, zazdrośc…(jak kocha to jest zazdrosny).potem rosło do absurdu ( w książce telefonicznej w pracy sprawdzał zabrudzenia, zaznaczenia, bo to numery kochanków,wypisywał, dzwonił i sprawdzał. Jeździł i sprawdzał ze zdjęciem żony agencje towarzyskie, bo ona w jakiejś pracuje).
                      Później zaczął się hazard, następnie długi, komornik, potem pijaństwo ( wtedy zazdrość była już horendalna) potem rękoczyny. Po trzykrotnym pobiciu, dalej odrzucała pomoc rodziców, którzy ją i 2 dzici chcieli zabrać do siebie, moją gdy chciałam jej dać pieniadze na obdukcje, o sądzie i oskarżeniu oprawcy nie chciała słyszeć. Po każdym pobiciu tydzień urlopu aby w pracy nikt nie zobaczył, a do lekarza za nic bo wyślą na medycynę śądową.
                      Przełomem było gdy pobił córke (nastolatkę) oskarżjąc że ukradła mu pieniądze ( dzień wcześniej je przegrał na automatach) i wezwał policję składając doniesienie na diecko że pobiło tatusia, które gdzieś broniąc się go podrapało ( drobna 14latka 100 kilowgo faceta). Dopiero strach o córkę, kpiny policjantów, którzy wezwali siostre w zwiąku z w/w sprawą były przełomem…. Jeszcze 2 razy wracała za namową byłego i próbowała ratować “rodzinę”.
                      Poradziła sobie, dziś jest po rozwodzie,spłaciła długi, odzyskała mieszkanie, wychowuje dzieci, choć były nawet tych 2x 50,-zł alimentów nie płaci.
                      Tylko że ona miała oparcie i pomoc rodziny…… A ile kobiet tego nie ma.

                      Ulcia (01.08.03)

                      • Re: “Mąż mnie nigdy nie uderzył”

                        bardzo mądre słowa

                        ktoś kto tego nie zaznał może sobie mówić – ja bym na to nie pozwoliła,wyrzuciła go itp – a to nie jest takie proste właśnie z tych wymienionych przez ciebie powodów

                        co mogą wiedzieć o takim koszmarze kobiety które znają go głównie z artykułów?

                        nikt nie ma prawa oceniać tych kobiet

                        DoDo 2 l 1m

                        • Re: “Mąż mnie nigdy nie uderzył”

                          W odpowiedzi na:


                          Kochana mało jeszcze w życiu widziałaś.


                          Kochana, a skąd to możesz wiedzieć?

                          Kinga (26.11.2005)

                          • Re: “Mąż mnie nigdy nie uderzył”

                            W odpowiedzi na:


                            W odpowiedzi na:
                            ————————

                            Kochana mało jeszcze w życiu widziałaś.

                            ————————

                            Kochana, a skąd to możesz wiedzieć?


                            Ja naprzykład wnioskuję z tego co piszesz, a raczej jak piszesz…

                            Asia i Ola (3 latka 5 m-cy)

                            • Re: “Mąż mnie nigdy nie uderzył”

                              Hm odpowiedziała ci już WAsia.
                              Ja jeszcze dodam że osoby które coś widziały i coś przeżyły, nie mówią i nie osądzaja tak kategorycznie. Wiedzą że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Dziś teraz w sytacji rodzinnej, materialnej jakiej jestem postąpiłabym tak, ale za 5..10 lat… w innych warunkach….chciałabym postąpić tak…. Ale czy tak bym postąpiła???….życie zweryfikuje wszystko.

                              Ulcia (01.08.03)

                              • Re: “Mąż mnie nigdy nie uderzył”

                                W odpowiedzi na:


                                Móc, to chcieć. Można odejść od tyrana, jeśli się tego chce, bo nikt nie ma prawa nas zmusić do życia ze złym człowiekiem. Sęk w tym, że te kobiety nie chcą odejść i same skazują się na krzywdę.


                                Ależ chcą tylko nie mają gdzie i nie wierzą że sobie poradzą.
                                Moja sistra też nie potrafiła odejśći nie potrafiła tak już żyć, więc postanowiła skończyć z sobą. Nawet wymyślała w jaki sposób zrobić to skutecznie i nie narazić dzieci na przykry widok. Powstrzymało ją tylko to ( jak mi później opowiadała) że gdy prosiła mnie abym zaopiekowała się jej dziećmi gdyby coś jej się stało, ja ją otrzeźwiłam. Poinformowałam że żaden sąd nie da mi dzieci gdy jest ojciec.

                                Ulcia (01.08.03)

                                • Re: “Mąż mnie nigdy nie uderzył”

                                  Polu… zwylke sprawy nie są tak proste, jakby się wydawało.
                                  To nie musi być tak jak wygląda.
                                  Może ona cierpi na jakąś chorobę psychiczną?
                                  Może on ją straszy, że kiedy ona odejdzie to on ją zabje?
                                  A ona w to wierzy i boi się, że gość znajdzie ją WSZĘDZIE?
                                  Boi się tak bardzo, że nawet przyjaciołom się nie przyzna dlaczego z nim nadal jest?
                                  Nie wiem i pewnie się nie dowiem.
                                  Ale nawet jeśli została z nim dla korzyści (w co nie chce mi się wierzyć, ale kto wie?) to jest to jednak dość odosobniony przypadek. I trudno wyrokować jakieś szersze sądy na podstawie tego jednego 🙂

                                  Beata i Ptysia 3l. 5m.

                                  • Re: “Mąż mnie nigdy nie uderzył”

                                    W odpowiedzi na:


                                    skoro potrafi ze mna rozmawiac normalnie, skoro rozumie roznice pomiedzy zlem a dobrem, to dlaczego nie potrafi pojac tego, ze jest ofiara przemocy i ze powinna od swojego oprawcy uciec?


                                    Nie wiem. Chciaż myślę, że wie że jest ofiarą przemocy ale nie potrafi wystąpić przeciw mężowi.

                                    W odpowiedzi na:


                                    tego ze jej grozi, jestem wiecej niz pewna, przeciez grozba zabicia jest czescia metodyki takiego tyrana, ale czy naprawde w tym rzecz, ze ona sie go boi?


                                    Nie wiem, choć wydaje mi się, że to jest możliwe.
                                    🙂

                                    Beata i Ptysia 3l. 5m.

                                    • Re: “Mąż mnie nigdy nie uderzył”

                                      Amen 🙂

                                      Beata i Ptysia 3l. 5m.

                                      • Re: “Mąż mnie nigdy nie uderzył”

                                        ja potrafie zrozumiec. wyroslam w kochajacej sie rodzinie i do czasu tez nie potrafilam zrozumiec takich kobiet, uwazalam ze cos chyba z nimi nie tak ze tak sobie pozwalaja…
                                        ale juz rozumiem. ale nie potrafie wytlumaczyc innym.

                                        • Re: “Mąż mnie nigdy nie uderzył”

                                          Ja mam do Ciebie małą prośbę, bo nie doczytałam jeszcze całego wątku, ale przy Twoim poście się zatrzymałam. Zacznę do tego, że nie ma w tym żadnej złośliwości.
                                          Postaraj się wieczorem położyc do łóżka (Twojego łóżka, stojącego w Twoim domu, w którym przeżyłaś miłe chwile), zamknij oczy i wyobraź sobie sytuację, że żyjesz z mężem, z którym od dłuższego czasu się nie dogadujesz, nie umiecie ze sobą rozmawiac, nie ma przemocy fizycznej, ale czujesz, że jest Ci w tym związku źle i nie chcesz tak życ. I nagle zaczynasz myślec o odejściu, myślisz: jutro się spakuję i… No właśnie i co dalej? Wyobraź sobie, że wyprowadzasz się z dzieckiem, wynajmujesz mieszkanie, co dzień po powrocie z pracy wchodzisz do obcego Ci domu, do obcych ścian, do obcych mebli, do pustych pokoi, w których nic nie jest Twoje, bo nie jest tym, od czego odeszłaś. Nie ma już pokoju Twojego dziecka, nie ma jego mebelek, nie ma łóżeczka, ten dom nie jest Twój. Już nie usiądziesz na swoim ulubionym fotelu, już nie zaparzysz kawy w swoim czajniku, nie wejdziesz do swojej wanny. Nie ma już nic Twojego. Jesteś sama, w obcym domu, wieczorem nie masz do kogo buzi otworzyc, kładziesz się spac i dzień się powtarza, a dziecko pyta o tatę, chce iśc do taty… Potem sprawa rozwodu – targanie po sądach, złowrogie spojrzenia ludzi, obarczanie Cię winą, że za mało się starałaś, że może nie umiałaś zawalczyc o małżeństwo, że to Twoja wina. Wywlekanie spraw intymnych przed sądem itd.
                                          Wyobraź sobie coś takiego. Postaraj się wczuc w taką sytuację i pomyśl, czy ona Ciebie samej też nie przeraża – chociażby zupełnie teoretycznie.

                                          Gacka i Julka 01.03.2004

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: “Mąż mnie nigdy nie uderzył”

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general