“Wkurzała mnie swoją dziecinną bezradnością. Raz chciała odejść od męża, a potem przy nim zostać, bo w końcu jej nie bije. Szukała taniego mieszkania, a jak znalazła, odrzuciła ofertę, bo miało brudne ściany. Szła do sądu podać męża o alimenty, ale zawracała spod drzwi. W każdej ofercie pomocy szukała dziury. Była jak pies z przetrąconą łapą, który skamle o pomoc i jednocześnie ucieka.”
“- Czy sprawca przemocy psychicznej może zmienić się pod waszym wpływem?
– No, nie zmieniają się nagle w aniołki. Kobiety się cieszą, bo ich mężowie nie robią awantur z nożem w ręku, tylko plują na ich widok. To duża zmiana.”
“Nasz syn ma 12 lat, zadaje pytania, zachęca do zabawy, chce się przytulać do ojca. Mąż tego nie lubi. Jak syn czegoś nie wie podczas odrabiania lekcji, mąż stuka go w głowę i mówi: “Ty durniu, półgłówku, idioto, cymbale”. Ostatnio dzieciak dostał jedynkę. Mąż spakował wszystkie jego zabawki w worki i schował pod łóżkiem. Zostawił mu tylko książki i zeszyty. Syn się teraz nie bawi. Ale dziecka mąż nigdy nie uderzył. Krzyczał tylko i wymachiwał pasem, aż się dzieciak zsikał w majtki ze strachu.”
Beata i Ptysia 3l. 5m.
Strona 4 odpowiedzi na pytanie: “Mąż mnie nigdy nie uderzył”
Re: “Mąż mnie nigdy nie uderzył”
Zgadzam się z Tobą w każdym słowie Twym. Super to napisałaś.
Gacka i Julka 01.03.2004
Re: “Mąż mnie nigdy nie uderzył”
Bez komentarza.
Kinga (26.11.2005)
Re: “Mąż mnie nigdy nie uderzył”
Każdy z nas ma swoje zdanie na ten temat.
Naturalnie, że każda zmiana w życiu niesie obawy, ale bardziej przerażałoby mnie życie u boku kogoś, kto mnie nie szanuje i poniża. Tym samym niszczy dzieciństwo mojego dziecka.
Ale mam święty spokój, bo nikt mnie nie prześladuje.
Kinga (26.11.2005)
Re: “Mąż mnie nigdy nie uderzył”
Latwiej jest mi pojac, dlaczego kobiety maltretowane nie sa w stanie odejsc od meza niz to, dlaczego kobiety pchaja sie w takie zwiazki- kiedy jeszcze przed slubem/wspolnym zamieszkaniem/zalozeniem rodziny nie jest dobrze….tego nie pojme, i kly mi wychadza jak widze kobiete pchajaca sie w taki zwiazek i planujaca zalozyc z takim faciem rodzine i sprowadzic na swiat dzieci! ;((
Ni 3 lata
Re: “Mąż mnie nigdy nie uderzył”
kobiety, ktore zyja w takich zwiazkach, jak opisalas, maja bardzo niska samoocene – o sobie mysla dokladnie tak, jak ocenia je maz. i nic na to nie poradzisz, one tez nie.tak, jak dla ciebie jest niepojete trwanie w takim “malzenstwie”, tak dla niej niewyobrazalnym jest wyrwanie sie z tego koszmaru. kobieta jest przekonana, ze nie zasluguje na nic wiecej, ze i tak zlapala pana Boga za nogi, bo ma choc takiego “meza”. zycie bez niego starciloby dla niej sens, po prostu.uwierz mi, ze kobiety, ktore tkwia w chorych, toksycznych zwiazkach wcale nie sa pozbawione rozumu, one nie wierza w siebie, nie wierza w to, z emoga zyc normalnie, ze zasluguja na prawdziwy, dobry zwiazek, na uczucie. twoja znajoma bedzie zalic sie przyjaciolom, bedzie szukac u nich pomocy (doraznej), pewnie nie raz pomysli o tym, by od “meza ” odejsc, ale niestety najprawdopodobniej nigdy sie na to nie zdobedzie…. to jest kwestai psychiki – w pewnym sensie ulomnej; tak,jak narkoman czy alkoholik nie jest w stanie sam zerwac z nalogiem, tak osoby pokroju twojej znajomej (bo nie zawsze sa to kobiety, calkiem niemalo jest podobnych mezczyzn) nigdy nie beda w stanie samodzielnie zerwac chory zwiazek, a na pomoc psychologa/psychiatry decyduje sie niemal zerowy odsetek kobiet.
ja dziwilam sie takim osobom tkwiacym w chorym zwiazku kiedys. teraz doroslam, dojrzalam i niestety zrozumialam. nigdy nie potepiam i nie mowie “nie rozumiem, dlaczego ona od niego nie odejdzie”.
rozumiem.
ania
Re: “Mąż mnie nigdy nie uderzył”
slyszalas o psychologicznej relacji kat – ofiara?
poszukaj, to latwiej ci bedzi ezrozumiec.
ania
Re: “Mąż mnie nigdy nie uderzył”
Dokładnie – każdy ma swoje zdanie, ale to nie jest jednoznaczne z tym, że można oceniac i oskarżac. Można się dziwic tym kobietom, które tkwią w takich związkach, ale nie upoważnia to nas do oceniania ich, tym bardziej jeśli samemu się tego nie przeżyło.
Nie wiem na ile będzie to, co napiszę sensowne, bo nie jestem psychologoem, nie zagłębiałam tematu toksycznych związków, ale biorę to na tak zwany chłopski rozum:
Wydaje mi się, że taką kobietę można porównac do małego dziecka, które od dnia narodzin ufa bezgranicznie swojej mamie, które czuje się bardzo mocno z nią związane nie przez fakt tego, że wie, że to mama i tak trzeba tylko instynktowanie ufa temu, kto się nim zajmuje i kto poświęca mu uwagę, bo samo jest bezbronne i gdy poczuje się samotne to płacze, szuka oparcia w opoce i nie wyobraża sobie świata bez matki – jakąkolwiek matką by nie była.
I tak ufa swojej matce, kocha ją, uważa za kogoś bardzo ważnego i nie zwraca uwagi na to, że mama nagle zaczęła się nim mniej zajmowac, że znika na całe dnie, często i noce, że coraz więcej krzyczy i może nawet zaczyna bic. Zaczyna się bac, ale i tak nie wyobraża sobie życia bez mamy.
I nie odejdzie od niej, nie spakuje rzeczy, by uciec, bo zawsze to jest ta kochana mama i wierzy w to, że kiedyś będzie jeszcze pięknie, tak jak kiedyś.
Wiele razy słyszałam opowieści dorosłych ludzi, którzy dzieciństwo spędzili w domu dziecka. Wielu z nich powtarzało, że woleli życie z matką (alkoholiczką czy w inny sposób nieudolną wychowawczo) niż ciepły pokój w domu dziecka.
Przełóż to proszę na te kobiety żyjące w toksycznych związkach i może choc troszkę zrozumiesz, że nie jest naprawdę łatwo walnąc wszystko w jeden dzień i w jednej chwili odmienic swoje życie – chocby wiązało się to z tym, że uwolnisz się od prześladowcy.
A też w życiu nie jest tak, że cudowny mąż nagle, w jednej chwili zmienia się w tyrana. To bardzo powolny proces, zaczynający się bardzo niewinnie, a gdy kobieta się zorientuje, że stała się ofiarą jest już tak pozbawiona poczucia własnej wartości, że nie potrafi podejmowac radykalnych decyzji. Zauważ, że większośc z tych kobiet pisze o swoich związkach, które trwają już sporo czasu i zaczynają uświadamiac sobie ten problem i o nim mówic dopiero w momencie, gdy już są ofiarami z bardzo mocno obniżoną samooceną. Nie piszą i nie mówią o tym na początku, bo na początku jest bardzo niewinnie. Dopiero po wielu latach zaczyna docierac do nich, że ten proces trwa bardzo długo, a one wcześniej go nie dostrzegały.
Gacka i Julka 01.03.2004
Znasz odpowiedź na pytanie: “Mąż mnie nigdy nie uderzył”