posilki wegetarianskie

bez miesa sie nie obejde. w takiej kuchni wyroslam i to mi najlatwiej wychodzi.
jak bez miesa, to kluchy, pierogi, placki..
jemy warzywa i owoce, owszem, ale ciagle jakby za malo. chcemy ograniczyc mieso do 2 razy w tyg, tyle ze ja nie mam zadnego konceptu na danie obiadowe bezmiesne (no moze oprocz tych macznych)
prosze o jakies podpowiedzi. i to tak, zeby po godzinie nie byc znowu glodnym. bo tora glodna, to zla tora. (a z mezm na glodzie, to jeszcze gorzej)
dzieki 🙂

20 odpowiedzi na pytanie: posilki wegetarianskie

  1. moje ulubione to:
    spanikopita (nadzienie ze szpinaku i ricotty wymieszanej pol na pol z feta, zapiekane w ciescie filo – na pewno mozesz kupic w pierwszym lepszym wallmarcie)
    toskanska zupa z soczewica (gdzies na forum dawalam nawet przepis ktoregos razu)
    imam bajaldi (nadziewane polowki baklazana zapiekane z nadzieniem pomidorowym i parmezanem)
    egg-plant parmesan (taka zapiekana z baklazana z parmezanem znowu)
    to takie, ktore mi najszybciej przychodza do glowy, jesli ci ktores z opisu odpowiada, dam ci przepisy

    • Zamieszczone przez kantalupa
      moje ulubione to:
      spanikopita (nadzienie ze szpinaku i ricotty wymieszanej pol na pol z feta, zapiekane w ciescie filo – na pewno mozesz kupic w pierwszym lepszym wallmarcie)
      toskanska zupa z soczewica (gdzies na forum dawalam nawet przepis ktoregos razu)
      imam bajaldi (nadziewane polowki baklazana zapiekane z nadzieniem pomidorowym i parmezanem)
      egg-plant parmesan (taka zapiekana z baklazana z parmezanem znowu)
      to takie, ktore mi najszybciej przychodza do glowy, jesli ci ktores z opisu odpowiada, dam ci przepisy

      wszystko dawaj, gladna sie zrobilam:D

      (ta soczewicowa to faktycznie gdzies widzialam – znajde)

      • A rybka na obiad, albo kotlety sojowe?

        • tutaj masz

          spanikopita (normalnie moje ulubione zarcie na swiecie!)

          podam ci proporcje “na oko” zreszta tutaj trudno sie pomylic

          ok 1kg swiezego szpinaku, najlepiej baby spinach, wtedy nie musisz odrywac ogonkow a nawet niekoniecznie musisz go parowac; moze tez byc paczka mrozonego, najlepiej w lisciach, ale ostatnio zrobilam z takiej papki szpinakowej i tez niue bylo zle
          2 opakowania riccoty (razem z pol kilo)
          tyle samo, no, moze byc ciut mniej jesli nie przepadasz za slonym smakiem, fety
          1 duza cebula
          moze byc troche czosnku
          pieprz, oregano, galka muszkatolowa, ewentualnie tymianek, koperek, co ci tam z zieloych smakuje
          jedno jajo
          1 opakowanie platkow filo (najczesciej w usa i can widzialam pakowane po 8 sztuk i to jest akurat tyle, ile trzeba, no chyba ze kupujesz u greka, wtedy maja wieksze paczki, bo oni w to zawijaja wszystko jak leci:))
          4-5 lyzek masla, ale mozna tez uzyc oliwy z oliwek

          cebule siekasz drobno i dusisz pod przykryciem na oliwie az bedzie miekka, dodaj tutaj czosnek i jesli masz mrozony szpinak tez dodaj go tutaj i dobrze odparuj wode
          w duzej misce wymieszaj ricotte z feta, ja to robie reka, tak zeby sery nie pozostaly w duzych kawalkach, do tego dodaj cebule ze szpinakiem, przypraw pieprzem, galka muszkatolowa i czym tam masz ochote
          z suowym szpinakiem postepujesz podobnie, dodajesz go po prostu po wymieszaniu cebuli z serem
          do wszystkiego wbij jajo i wymieszaj porzadnie

          rozpusc maslo (tutaj oliwa jest duzo wygodniejsza)
          uloz cztery platy filo na blaszce (uzywam standardowej, prostokatnek, o dosc wysokich sciankach, zawsze sporo mniejszej niz platy) tak, zeby nachodzily na siebie na na dnie blachy a reszta ma wystawac poza (w nia bedziesz szpinak zawijac) i za kazdym razem smarujac je maslem
          ja dokladam jeszcze piaty plat, zlozony na pol na dno, zeby ciasto bylo grubsze od spodu, na to wylewam szpinak i zaginam dwa z czterech platow od gory, smaruje maslem, dokladam jeszcze jeden plat i zawijam pozostale dwa, na to klade jeszcze z jeden plat, oczywiscie wszystkie suto posmarowane maslem

          piec nagrzewam do 180 stopni (350F) i pieke na srodkowej polce okolo 40 minut
          jesli gorne platy zaczynaja sie przypiekac, przykrywam wszystko kawalkiem papieru do pieczenia, po okolo 20 minutach od poczatku pieczenia, nacinam te gorne warstwy na krzyz, zeby lepiej odparowywaly wode

          gotowe wtedy, kiedy patyczek wcisniety do ciasta jest czysty

          po upieczeniu odstawiam na 20 minut, zeby ladnie siadlo

          znalazlam zdjecie w necie nawet, moja zazwyczaj wychodzi wyzsza

          • imam bayildi
            (daje ci moj ulubiony przepis na imama, choc mam jeszcze inne, ale ten robie najczesciej, bo zawsze mi wychodzi i ma najciekawszy smak, za larousse’m cytuje, zeby nie bylo)
            200g suszonych czerwonych/czarnych porzeczek albo 100g rodzynkow (mniej, bo slodkie) trzeba namoczyc w wodzie
            4 spore oberzyny kroimy wzdluz i delikatnie lyzka wydrazamy miazsz tak, zeby nie naruszyc skorki (trudne, ale do zrobienia) i zeby zostawic jakies pol do jednego centymetra miazszu w skorce
            miazsz kroimy w niewielkie kostki i skrapiamy sokiem z cytryny
            4 spore cebule sikamy dosc drobno, kroimy na kostki 4 spore pomidory (usuwam najpierw skorke i te strasznie twarde czesci), siekamy drobno nieduzy peczek pietruszki
            kostki oberzyny, cebule, pomidory i pietruszke przypiekam na oliwie (ale autentycznie na szybkim tluszczu, zbey oberzyna zbrazowiala i puscila ten slodki smak), przyprawiamy sola, pieprzem, mozna dodac galazke swiezego tymianku, koniecznie listek laurowy
            zkiedy oberzyna sie lekko “przypali” zmniejszamy ogien i dusimy stopniowo przez jakies 20 minut, dodajemy dwa zabki miazdzonego czosnku i odsaczone rodzynki/porzeczki
            dobrze mieszamy i dusimy rzez nastepne 5 minut
            mikstura wypelniamy lodeczki oberzyny (trzeba pamietac, zeby usunac lisc laurowy i galazke tymianku), ukladamy w naczyniu zaroodpornym lekko podlanym oliwa i wrzucamy do pieca na ok 1.5 do 2 godzin w temp. 160 stopni (325F) n
            mozna piec krocej w wyzszej temperaturze, ale nie mamy wowczas tego cudownego efektu rozplywajacej sie w ustach oberzyny

            • jeszcze gdzies na forum podawalam przepis na mus z oberzyny
              bardziej przekaskowy, ale ja robie do tego grzanki i podaje z jakas lekka zupa albo salatka z feta i dla nas w zupelnosci wystarcza jako caly posilek

              dwie spore oberzyny przeciac na pol wzdluz, ulozyc na blaszce miazszem w dol, obficie polac oliwa i wstawic do pieca (180 stopni, 350F) na jakies 30-40 minut
              wyjac ostudzic
              wydlubac lyzeczka miazsz (powinien ladnie wyjsc), wrzucic do malaksera, dodac dobre 50 ml oliwy, dwa zabki czosnku (wersja dla raczej llubiacych czosnek, oczywiscie mozna te ilosc ograniczyc), duzo oregano, sok z polowki cytryny, sol, troche pieprzu i zmiksowac na niezupelnie gladka mase
              mus przekladam do plaskiego naczynia, polewam jeszcze oliwa, posypuje oregano i wstawiam do lodowki na troche, choc wersja na cieplo tez jest ok
              wyjada sie grzankami, przegryza oliwkami, cudo na ciepla pogoda

              aa, jeszcze mi sie przypomnialo, akurat wczoraj robilam
              a moze ofenkaese?
              mozna u was kupic? kurcz, pewnie, ze mozna, bo w t po raz pierwszy w ogole jadlam przeciez!
              ser typu camembert w duzym, raczej plaskim krazku, ktory wstawiasz do goracego pieca (znowu 180/350) na 20-30 minut, przed podaniem nacinasz na krzyz i wyjadasz ten miekki ser ze srodka krakersami albo jakims chrupkim chlebem
              ja robie taka lekko pimped-up wersje, przed wstawieniem do pieca klade na wierzch suszone pomidory w oliwie z czosnkiem i ziolami prowansalskimi
              jest tak syte, ze wczoraj zrobilam trzy malenkie krazki, (taki zwykly camembert w pazlotku), na spole z malzem spozylismy raptem 2 i polowke, zmuszajac sie nieziemsko

              • dzieki 🙂
                juz sobie skolekcjonowalam, musze teraz wymyslec jakis tygodniowy jadlospis, albo cos. nie wiem, w kazdym razie nie chcialabym, zeby to byly takie zrywy kuchenne, a przeciez bede sie uczyla kompletnie nowej kuchni..

                • Kantalupa…..:)

                  • ja ostatnio przetrenowałam lasagne z nalesników…

                    jednego dnai robie tak ok. 10 naleśników….. z czego 3-4 mi zostaje bo rodzina nie zjada, mroże sobie je w pozycji rozłożonej…..

                    no i po kilku dnaich robie lasagne…..
                    okrągłe naczynie o średnicy naleśników, smaruje oliwą i układam nalesnik nr 1, na to np. zblanszowane pokrojone pory, na to ser lazur(roqfort, gorgonzola), na to nalesnik nr 2… na to pomidory pokrojone w plastry bez skórki, na to jakies przyprawy (bazylia, czosnek, oregano, szczypiorek itp) ser żółty utarty….. (mogą byc różne – ja ostatnio dałam np wędzony i jakiś zwykły ostry) na to nalesnik nr 3 na to beszamel i na to znowu ser żółty utarty….. do pieca na 180 stopni na 20-30 minut…
                    dobzre jak trochę ostygnie….

                    teraz przymierzam się do wersji ze szpinakeim i fetą jak w przepisie Kanalupy…

                    może byc????

                    • A jeszcze tak pomyslalam o pierogach, nalesnikach, kopytkach…
                      Albo lasagne z pieczarkami, cebulka,serem i sosem beszamelowym:)

                      • Kantalupa jestes moim guru kulinarnym.

                        Tak na marginesie to moja rodzina jest uzalezniona od cieplutkiego camemberta wyjadanego albo bagietka albo warzywkami. Mniam.

                        • a ja jadlam pyszne pierogi z pieczarkami,cebulka i serem zoltym,najsmaczniejsze podsmazane;-)

                          • na kolacje biały ser z kiełkami, sami hodujemy – pycha.
                            Obiad to u mnie zwykle z jakas padliną albo rybą.
                            Czasmi naleśniki z serem; krokiety z kapuchą i pieczarkami; makaron z białym serem, z kapustą (świeżą kapustę podgotowuję, podsmażam, zioła, sól, maga) albo pieczrkami; jaieś zupy warzywne, grochowa -na padlinie albo masle, warzywa na patelnie, ziemniaki plus jajo sadzone, frytki 🙂 u nas chyba tyle z wege

                            • wczoraj zrobilam, z braku innych srodkow, bo mi sie wolowina nie rozmrazala, curry z tofu

                              wedle starego dobrego przepisu na curry

                              dwie lyzki oleju z lyzka sosu z ryby, polowa lyzeczki brazowego cukru i 2-3 kropelkami oleju sezamowego rozgrzewam na petlni (takiej z grubym dnem, dobrej do sosow)
                              dorzucam tak z lyzke pasty curry (mozna wiece/mniej w zaleznosci od tego czy lubicie ostre jedzenie, czy nie) i zmniejszam ogien
                              w tym dusze cebule w wiekszych kawalkach, marchew w krazkach, moze ziemniaki w malych kostkach, mloda cebulke w wiekszych kawalkach az troszke zmieknie (ale nie za bardzo), dolewam puszke mleka kokosowego (ale bez tej wody, bo za bardzo sie wtedy rozrzedza sos) i ostroznie podgrzewam (na malym ogniu, zeby nie zwazylo sie mleko) i do tego wrzucam tofu w kawalkach
                              podaje na ryzu, posypane drobno siekana swieza kolendra
                              czasami dla wzmocnienia smaku dodaje do sosu star anis, ale tak z polowke gwiazdku, bo intensywne w smaku

                              zrobilam tez kiedys z kostka sojowa, ale jakos nie pasowala do curry, za bardzo sie rozlazla

                              • dorzucam proste stir-fry
                                zrobilam dzisiaj, mam nadzieje, ze pamietam

                                2 marchewki
                                2 galazki selera naciowego, jedna galazke lemon grass (nie wiem jak sie to po polsku nazywa)
                                dwa zabki czosnku
                                mloda cebulka ze szczypiorem, 1/2 sredniej cebuli
                                1 mala czerwona papryka
                                glowka kapusty bak choi (czy jak sie to pisze)

                                wszystko pokrajane na dosc spore plastry

                                rozgrzalam na woku dwie lyzki oleju, wrzucilam po koleji:
                                marchew, chwile pozniej lemon grass, czosnek, potem cebule, seler i mloda cebulke i tak sie temu dala po woli prazyc, odsuwajac te juz zrobione i lekko miekkie warzywa (wlasnie w tym, zeby nie rozgotowac wszytskiego lezy klucz do sukcesu)na brzeg woka
                                jak wszystko bylo juz lekko miekkie, dodalam dobra stolowa lyzke kormy z puszki (mam gdzies przepis jak zrobic, ale strasznie dlugo to trwa), pol puszki mleka kokosowego i sypnelam od serca swieza kolendra
                                na koniec dorzucilam jeszcze dwie garsci kielkow sojowych

                                i podalam na ryzu, a kazdy sobie juz tam do smakuy doprawil sosem sojowym i przecierem z chili (sriracha sie nazywa, mozna kupic u was, najlepszy jest sriracha z kogutem na opakowaniu, potem taka z gesia, innej nie polecam), ale bez tego mozna sie obyc jak wam niekoniecznie wchodzi ostre zarcie
                                o, ja sobie jeszcze dosmaczylam sambal olek czy jak mu tam

                                zrobilam zdjecie jeszcze na patelni, jak gdzies wrzuce, to wstawie

                                no i zdjecie

                                • Zamieszczone przez kantalupa
                                  dorzucam proste stir-fry
                                  zrobilam dzisiaj, mam nadzieje, ze pamietam

                                  2 marchewki
                                  2 galazki selera naciowego, jedna galazke lemon grass (nie wiem jak sie to po polsku nazywa)
                                  dwa zabki czosnku
                                  mloda cebulka ze szczypiorem, 1/2 sredniej cebuli
                                  1 mala czerwona papryka
                                  glowka kapusty bak choi (czy jak sie to pisze)

                                  wszystko pokrajane na dosc spore plastry

                                  rozgrzalam na woku dwie lyzki oleju, wrzucilam po koleji:
                                  marchew, chwile pozniej lemon grass, czosnek, potem cebule, seler i mloda cebulke i tak sie temu dala po woli prazyc, odsuwajac te juz zrobione i lekko miekkie warzywa (wlasnie w tym, zeby nie rozgotowac wszytskiego lezy klucz do sukcesu)na brzeg woka
                                  jak wszystko bylo juz lekko miekkie, dodalam dobra stolowa lyzke kormy z puszki (mam gdzies przepis jak zrobic, ale strasznie dlugo to trwa), pol puszki mleka kokosowego i sypnelam od serca swieza kolendra
                                  na koniec dorzucilam jeszcze dwie garsci kielkow sojowych

                                  i podalam na ryzu, a kazdy sobie juz tam do smakuy doprawil sosem sojowym i przecierem z chili (sriracha sie nazywa, mozna kupic u was, najlepszy jest sriracha z kogutem na opakowaniu, potem taka z gesia, innej nie polecam), ale bez tego mozna sie obyc jak wam niekoniecznie wchodzi ostre zarcie

                                  zrobilam zdjecie jeszcze na patelni, jak gdzies wrzuce, to wstawie

                                  pierwsza sprawa – co to jest kapusta bak choi?
                                  i co to jest korma?
                                  co do przecieru chili to m ma swoj ulubiony i dodaje niemal do wszystkiego, do tego dorzuci obowiazkowo.

                                  fotke najlepiej jak dorzucisz do przepisu – edytuj 🙂

                                  • Zamieszczone przez govinda
                                    Kantalupa jestes moim guru kulinarnym.

                                    Tak na marginesie to moja rodzina jest uzalezniona od cieplutkiego camemberta wyjadanego albo bagietka albo warzywkami. Mniam.

                                    my sobie czasem zestaw serow lubimy zakupic, tak z 5 (?) po kawalku? siedzimy, odkrawamy i jemy, pycha. do tego jeszcze bagieta, oliwka, albo winogron.

                                    • Zamieszczone przez tora
                                      pierwsza sprawa – co to jest kapusta bak choi?
                                      i co to jest korma?
                                      co do przecieru chili to m ma swoj ulubiony i dodaje niemal do wszystkiego, do tego dorzuci obowiazkowo.

                                      fotke najlepiej jak dorzucisz do przepisu – edytuj 🙂

                                      nio to masz tutaj bak choi

                                      na pewno macie, sama widzialam, wprawdzie pare lat temu, ale byla;)
                                      korme mozesz zrobic sama: ucierasz drobno orzeszki nerkowca??? (cashews) z odrobina gara masala (tej najprostszej przyprawy indyjskiej), albo po prostyu z kolendra w ziarnie i kminkiem), to sie prazy troszke na suchej patelni, dolewa jogurtu i mleka kokosowego, czasami taje tumeric zeby byl ladny kolor i trzeba tak po troszku to gotowac na malenkim ogniu, zeby sie mleko/jogurt nie zwazyly

                                      ale najlatwiej kupic w sklepie juz gotowe, nazywa sie po prostu korma ewentualnie chiken korma, no, ale tego chikien to sobie muszisz sama do kormy wlozyc
                                      jest pycha, powaznie

                                      zdjecia jeszcze nie wrzucilam, ale moze zaraz to zrobie, jak moja parterka do biegania nie przyjdzie w ciagu najblizszych 15 minut

                                      • Zamieszczone przez kantalupa
                                        nio to masz tutaj bak choi

                                        pewnie ze znam, tylko nie wiedzialam ze sie tak nazywa

                                        wczoraj jedlismy tego rozciapcianego baklazana z grzankami i oliwkami i lyka winka nawet zrobilam. rewelka 🙂

                                        monsz na poczatku jak do jeza

                                        – o bagietka z kasza….?
                                        – nie kochanie, to nie jest kasza……

                                        a potem oderwac go nie moglam
                                        (i nawet tesciowa sie zachwycala)

                                        • tora, sie ciesze, ze smakowalo, ma moc, nie? szczegolnie z duza iloscia czosnku, mmmm, watroba wysiada

                                          dzisiaj zrobilam falafela
                                          podam ci przepis w waszych wartosciacg, bo sama tak robie
                                          1 kubek (no, rozumiesz, cup:D) suchej ciecierzycy, albo troche wiecej takiej z puszki (polecam te z puszki, nie muszisz sie bawic w namaczanie, gotowanie, bleeee
                                          1 duza cebula drobno siekana
                                          2 zabki czosnku
                                          garsc swiezej natki pietruszki, troche mniej drobno siekanej swiezej kolendry
                                          1 lyzeczka ziarna kolendry, drobno mielonego
                                          1 lyzeczka drobno mielonego kminku
                                          2 lyzki maki
                                          sol, pieprz
                                          i olej do smazenia
                                          sucha ciecierzyce trzeba namoczyc na noc w zimnej wodzie, rano odcedzic, zalac swieza woda i ugotowac na miekko (nigdy mi sie nie udalo, wiec uzywam puszkowanej)
                                          wystudzona ciecierzyce, czosnek, cebule, kolendre, kminek, pietruszke i make wrzuc do malaksera i utrzyj na klejaca sie mase (geste ma byc, ale nie nie moze byc to gladka masa, maja zostac takie niewielkie kawalki cebuli i ciecierzycy)
                                          uformuje z tego malenkie plaskie kotleciki i zmaz w glebokim tluszczu az sie zarumienia, jakies 5-8 minut
                                          podaje zawiniete w pite na goraca (na zimno sa raczej do kitu, niespecjalnie sie odgrzewaja) z dodatkiem hummusu (jak nie mozesz kupic gotowego, mam fajny przepis), albo po prostu z tahini, pomidorami i salata, albo generalnie z warzywami jak do hamburgera
                                          dobrze pasuje tez do jogurtowego sosu z czosnkiem i wszelakich sosow z chili

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: posilki wegetarianskie

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general