Czy Wy kochane mamusie jesteście zadowlone z obecnej pracy? Czy pracujecie i lubicie co robicie, czy pracujecie bo musicie…….. A może myslicie o zmianie zawodu? Bo mnie się wszystko pozmieniało odkąd urodziłam Karolka….i sama nie wiem, czy to co robię chcę robić nadał……
julka
4 odpowiedzi na pytanie: praca
Re: praca
ja wiem tylko jedno ze jest ciezko i mam nadzieje ze niedlugo sie to zmieni
Aga
Re: praca
kurcze ja tam gdzie pracuje (tzn nie pracuje bo jestem na urlopie wychowawczym jeszcze tdwa lata)wogole mi sie nie podoba….. Ale moja mama ma butik z ciuchami i tam sobie dorabiam (nie powiadamiajcie ZUSu hihi) i tam zarabiam na pozomie tzn mi wystarczai na jedzonko dla nas i dla ewci +pieluchy itp i czesem palce za dwie komorki ale ja jestem bardzo rozrzutna ;-))))ale ogolnie jest niezle…tylko ile tak moge?? z ewa w sklepie??? ona ma na zapleczu kojec i tam sie bawi…jestem tam nie codzien ale jak juz pojde to siedze od 14 do 18.mam nadzieje ze wlasnie tam bede pracowac bo ciuchy to moja pasja ;-)))
asia
Czarna mama Ewy
Re: praca
Lubiłam swoją pracę kiedy nie miałam jeszcze Pawełka. Pracujemy w jednej firmie razem z mężem, niektórzy nawet się pytali jak ze sobą wytrzymujemy 24 godziny na dobę :), ale pracowaliśmy w oddzielnych pokojach. Teraz mąż nadal pracuje w tej firmie i przynosi mi pracę do domu, bo z jednej pensji nie dalibyśmy rady 🙁 A w domu wcale nie chcę mi się pracować…, ale cieszę się, że jest taka możliwość i Pawełek nie musi chodzić do żłobka.
Pozdrawiam. Kaśka.
Re: praca
zanim nie stałam się ciężarówką myślałam, że to jest praca dla mnie i że nawet ją lubię. Ale niestety jest za bardzo szkodliwa dla maluszka w moim brzusiu (laboratorium analityczne- kupa chemikaliów, substancje cytostatyczne, ultradźwięki i wiele innych świństw, na które kobieta ciężarna nie powinna być narażona). Nie mogę powiedzieć, bo odkąd powiedziałam koleżankom o ciąży to wykonywałam tylko taką pracę, przy której mogłam mieć pewność, że wsio będzie ok ( o ile w iogóle taką pewność mieć można). Sama wybierałam sobie analizy, dziewczyny przynosiły mi wodę (destylatkę, czasem trzeba dźwigać po 10 litrów !!!) i naprawdę dbały o to, żebym i ja i dzidziuś czuła się spokojnie. Ale jakiś tam lęk przed zagrożeniem zawsze był, tym bardziej, że w 20 tyg. właśnie w pracy zaczęłam plamić. Koleżanki odwiozły mnie na izbę przyjęć do szpitala (akurat moja ginekolożka była na urlopie) i tam dostałam zwolnienie z zaleceniem leżenia. I tak siedzę już trzeci miesiąc w domciu na zwonieniu i chociaż niebezpieczeństwo minęło, to ja boję się wrócić do pracy. I wcale za nią nie tęsknię. I zastanawiam się czy ja ją tak naprawdę lubiłam, czy po prostu jedynie lubię dziewczyny, z którymi pracuję. Bo są super. Każda ma jakieś tam wady, ale ogólnie atmosfera w pokoju zawsze była OK.
I tak naprawdę nie wiem, czy chciałabym tam wrócić po wychowawczym (jeśli będzie taka szansa, na co się na razie nie zanosi).
Troszkę się rozpisałam, ale spać nie mogę 🙂
Ewa
Znasz odpowiedź na pytanie: praca