Rodzicem się jest a nie bywa…

Pięć latemu odeszła od Nas moja byla żona. Wyjechała za granicę. Zostałem z dwójką dzieci w wieku szkolnym. Dałem radę, pomimo tego, że moja była żona nie płaciła alimentów. Chcieć to móc 🙂 Nigdy też nie zabraniałem moim dzieciom kontaktu z ich matką. Jeździły do niej na święta i wakacje, na co dzień rozmawiały przez telefon. Półora roku temu moja córka skończyła szkołę podstawową i stwierdziła, że chce mieszkać z matką za granicą i tam kontynuować naukę. Pomyślałem – czemu nie, skoro dziecko tego pragnie… Tak więc zostałem na miejscu z moim 16 letnim synem. Córka odwiedza nas w ferie, wakacje i święta 🙂
Nigdy przed moimi dziećmi nie ukrywałem, że chcę jakoś fajnie ułożyć sobie życie. Od czasu do czasu spotykałem się z kimś i w końcu znalazłem tę osobę, której jak sądziłem – właśnie szukałem.
Zamieszkaliśmy razem, ale nie chciałem tworzyć rodziny patchworkowej. Po co? Skoro mój syn ma matkę… Chodziło mi raczej o dobry, ciepły dom z fajnymi relacjami.
Wkrótce okazało się, że spodziewamy się dziecka 🙂 Czułem się szczęśliwy i wniebowzięty. Całą ciążę przeżywałem razem z moją partnerką. Urodziliśmy razem cudownego synka – To wyjątkowe, niezapomniane przeżycie…

Zaraz po tym jak okazało się, że moja (dużo młosza ode mnie) partnerka jest w ciąży zaczęły się problemy na linii Ona-mój syn. Wiem, że to nie jest łatwe, być z kimś, kto ma dzieci z poprzedniego związku, ale zawsze starałem się rozumieć wszystkie trudności z tym związane i tak prowadzić sprawy domowe, aby raczej szukać nici porozumienia niż potencjalnych płaszczyzn konfliktowych. Zawsze służyłem wsparciem i całą swoją uwagę skupiłem na mojej partnerce i jej ciąży, którą bardzo kiepsko emocjonalnie znosiła…
Moja partnerka jednak chyba nigdy tak na prawdę nie zaakceptowała, że mam dzieci z poprzedniego związku. Do tego stopnia, że miała problem z długością przyjazdu do Nas mojej córki na wakacje.

Od samego początku zmierzała do tego, żeby mój syn nie mieszkał z nami.
Na początku chciała żeby zamieszkał w internacie, a potem zmieniła wersję, żebym wysłał go do jego matki. Pomijając już wszystko, aktualnie nie ma takiej możliwości, bo mój syn musi tutaj skończyć liceum, co najmniej z kilu powodów. Potem (czyli za dwa i pół roku) i tak wybiera się z własnej woli na studia za granicę.
Próbowaliśmy nawet korzystać z pomocy terapeutki. Nie wyszło. Moja partnerka zerwała wizyty, argumentując to tym, że pani psycholog na siłę chciała ją zmusić do bycia macochą.

‘Walka’ pomiedzy nami o mojego syna trwała przez całą praktycznie ciążę. W końcu, dwa tygodnie po urodzeniu małego synka usłyszałem ultimatum: albo On, albo ja…
Nie wiem jak można podjąć taką decyzję, toteż nie podjąłem jej. Kocham ich przecież wszystkich najbardziej na świecie. Ją jak życiową partnerkę a dzieci jak ojciec 🙂

Ostatecznie zabrała dwutygodniowe dziecko i wyprowadziła się do swoich rodziców. Zdębiałem… Znalazłem się w sytuacji dramatyczniej, której ani nigdy bym się nie spodziewał ani nigdy nie życzył. Nie wyobrażam sobie sytuacji bycia weekendowym tatusiem.

Nie sposób opisać wszystkich okoliczności, sytuacji, słów wypowiedzianch i emocjonalnych huśtawek. W sytuacji, w której okazało się, że jednak mój syn nieodwołalnie musi skończyć w kraju liceum znalazły się inne argumenty i racjonalizacje. A to praca, to alkohol albo to, że nie dojrzałem do założenia nowej rodziny i mam inną, odmienną wizję świata

Trudne to wszystko do ogarnięcia i bolesne.
Tak, jak kiedyś zostając samemu z dziećmi miałem pomysł na to co dalej, tak teraz zupełnie nie wiem…

Człowiekiem, tak jak i rodzicem się jest a nie bywa…

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Rodzicem się jest a nie bywa…

  1. To przyjeżdżaj, bądź z nimi tak często jak to możliwe, pokaż jej, że chcesz być, że jesteś tatą tego maleństwa i że kochasz go tak samo jak starszego syna czy córkę.
    Czemu ona obawia się o to, czy jesteś w stanie pokochać Waszego synka? Przez fakt, że posiadasz już dzieci? A w Twoją miłość wierzy?
    Dobrze, że masz wsparcie jej rodziców – to czasami bardzo pomaga, choć wiadomym jest, że ostateczne decyzje każdy podejmuje sam i nikt nie może zmusić nas do życia wg wytycznych innych osób – nikt za nas życia nie przeżyje i właśnie dlatego musisz pokazać jej, że ona i Twoje dzieci są dla Ciebie całym życiem, bo to Twoje życie i tak chcesz je przeżyć.
    Mówiłeś jej, że nie ma sensu jej zazdrość o syna? Mówiłeś, że nie ma sensu porównywanie miłości ojca do syna do miłości między kobietą a mężczyzną? Mówiłeś, że to są dwie różne miłości? I nie ma tu gorszej czy lepszej – one są po prostu inne, ale żadnej z nich nikomu nie wolno odbierać.

    Dopisuję – myślę, że ta kobieta ma raczej ułatwione zadanie – pisałeś, że ona obawia się, czy zawsze będziesz kochał Waszego synka – niech zobaczy i oceni Twój stosunek do córki i syna – to chyba wyjaśnia wszystko.

    • Zamieszczone przez gacka
      To przyjeżdżaj, bądź z nimi tak często jak to możliwe, pokaż jej, że chcesz być, że jesteś tatą tego maleństwa i że kochasz go tak samo jak starszego syna czy córkę.
      Czemu ona obawia się o to, czy jesteś w stanie pokochać Waszego synka? Przez fakt, że posiadasz już dzieci? A w Twoją miłość wierzy?
      Dobrze, że masz wsparcie jej rodziców – to czasami bardzo pomaga, choć wiadomym jest, że ostateczne decyzje każdy podejmuje sam i nikt nie może zmusić nas do życia wg wytycznych innych osób – nikt za nas życia nie przeżyje i właśnie dlatego musisz pokazać jej, że ona i Twoje dzieci są dla Ciebie całym życiem, bo to Twoje życie i tak chcesz je przeżyć.
      Mówiłeś jej, że nie ma sensu jej zazdrość o syna? Mówiłeś, że nie ma sensu porównywanie miłości ojca do syna do miłości między kobietą a mężczyzną? Mówiłeś, że to są dwie różne miłości? I nie ma tu gorszej czy lepszej – one są po prostu inne, ale żadnej z nich nikomu nie wolno odbierać.

      Tak. Mówiłem o tym wszystkim wielokrotnie. Mówiłem a przede wszystkim robiłem to na codzień. Wiele razy słyszałem ciężkie słowa, że mam tylko jednego syna – tego starszego, choć poświecałem jej przez całą ciążę 20 godzin na dobę i każdy weekend w 100%.

      Przez ostatni rok tylko raz zabraliśmy mojego starszego syna do jej rodziców, chociaż był zapraszany, bo nie życzyła tego sobie. Tylko raz byłem z nim w kręgielni i raz zabrałem go do restauracji. To smutne, ale wierzyłem że kobieta w ciąży, którą kiepsko znosi wymaga wyjątkowej troski. Mój starszy syn też tak to postrzegał i zachowywał się wyrozumiale, wobec tej całej sytuacji.

      Nie wiem dlaczego się obawia, że młodszego mógłym nie kochać. Może jest bardzo zmęczona, bo zapewne jest. Dwumiesięczne dziecko to charówka 24 na dobę.

      Nie wiem już sam – może jest w tym wszystkim jakiś dziwny atawizm.
      Trudno to pojąć.
      Nigdy w życiu nie spotkałem się z taką sytuacją ani nawet o podobnej (aż tak dramatycznej) nie słyszałem.

      Dziękuję za wszystkie słowa.

      Nasza była terapeutka powiedziała mi ostatnio tylko,
      żebym nie miał do Niej o nic żalu, bo w tym momencie jej życia nie jest na to wszystko gotowa.

      • Zamieszczone przez gacka
        Dopisuję – myślę, że ta kobieta ma raczej ułatwione zadanie – pisałeś, że ona obawia się, czy zawsze będziesz kochał Waszego synka – niech zobaczy i oceni Twój stosunek do córki i syna – to chyba wyjaśnia wszystko.

        Mam niestety wrażenie, że mój stosunek do moich dzieci z poprzedniego małżeństwa traktuje, jako zagrożenie. Nie wiem, czy umie to dostrzec. Inaczej nie miałaby problemu z przyjazdem mojej córki na wakacje, czy świeta. Było też tak, że chciała aby mój syn dłużej został na feriach i na wakacjach – żebyśmy więcej mogli być razem.
        Obawiam się, że tam jest coś “głębiej” w tym wszystkim…

        Zawsze wydawało mi się, że mężczyzna, który nie zostawia rodziny i własnych dzieci dla nowego życia jest wartością samą w sobie. Życie pokazało, że nie zawsze i nie dla wszystkich.

        Ale nie mnie to oceniać…

        • Zamieszczone przez Elza27
          a to ile to dzieciatko teraz ma?

          Dwa miesiące

          • Zamieszczone przez RedSnow
            Mam niestety wrażenie, że mój stosunek do moich dzieci z poprzedniego małżeństwa traktuje, jako zagrożenie. Nie wiem, czy umie to dostrzec. Inaczej nie miałaby problemu z przyjazdem mojej córki na wakacje, czy świeta. Było też tak, że chciała aby mój syn dłużej został na feriach i na wakacjach – żebyśmy więcej mogli być razem.
            Obawiam się, że tam jest coś “głębiej” w tym wszystkim…

            Zawsze wydawało mi się, że mężczyzna, który nie zostawia rodziny i własnych dzieci dla nowego życia jest wartością samą w sobie. Życie pokazało, że nie zawsze i nie dla wszystkich.

            Ale nie mnie to oceniać…

            Rozumiem, że obawia się o to, czy nie wybierzesz miłości do swoich dzieci z pierwszego związku, obawia się o to, że kiedyś możesz ją zostawić, że Wasz związek rozpadnie się tak, jak rozpadł się poprzedni. Myślę, że tu ją rozumiesz. Natomiast wiedziała o tym od samego początku prawda? Pewnie – ciężko jest na początku znajomości widzieć świat realistycznie, ciężko jest zmierzyć siły na zamiary, bo trudno o obiektywizm. To normalne. Dlatego wg mnie oboje potrzebujecie czasu – Ty na pokazanie jej, że jest dla Ciebie najważniejszą kobietą, że Wasz synek jest tak samo ważny jak ten starszy czy córka i że nic jej nie grozi.
            Piszesz, że czasami zależało jej na tym, by Twój syn pozostał dłużej na ferie czy w czasie wakacji z Tobą byście mogli być więcej ze sobą – to jak to jest – starszy syn nie mieszka z Wami? Chyba się pogubiłam

            • Zamieszczone przez gacka
              Rozumiem, że obawia się o to, czy nie wybierzesz miłości do swoich dzieci z pierwszego związku, obawia się o to, że kiedyś możesz ją zostawić, że Wasz związek rozpadnie się tak, jak rozpadł się poprzedni. Myślę, że tu ją rozumiesz. Natomiast wiedziała o tym od samego początku prawda? Pewnie – ciężko jest na początku znajomości widzieć świat realistycznie, ciężko jest zmierzyć siły na zamiary, bo trudno o obiektywizm. To normalne. Dlatego wg mnie oboje potrzebujecie czasu – Ty na pokazanie jej, że jest dla Ciebie najważniejszą kobietą, że Wasz synek jest tak samo ważny jak ten starszy czy córka i że nic jej nie grozi.
              Piszesz, że czasami zależało jej na tym, by Twój syn pozostał dłużej na ferie czy w czasie wakacji z Tobą byście mogli być więcej ze sobą – to jak to jest – starszy syn nie mieszka z Wami? Chyba się pogubiłam

              Moje pierwsze małżeństwo rozpadło się, bo moja była żona wyjechała do pracy na jakiś czas i tam znalazła sobie innego mężczyznę. KLASYKA 🙂

              Moja Partnerka wiedziała (wie) o tym kim dla mnie jest i jak wiele dla mnie znaczy. Zna również moje najgłębsze wartości i wie, że nie zostawiłbym jej.
              (Dzisiaj sam już nie wiem, czy to co się stało nie “zabije” we mnie wszystkich dobrych uczuć i nie pozostanie tylko obojętność i miłość do dzieci)

              Moja Partnerka zawsze mówiła, że nie ma “ze mną” problemu, tylko z tym, że mój syn mieszka z nami, a nie z matką.
              Być może, to że zgodziłem się na wyjazd córki do matki otworzyło jej “mentalną furtkę” na przypuszczenie, że wymusi na mnie również wyjazd mojego syna do niej. Niestety z moim starszym synem jest inna sytuacja.
              Pomijając znajomość języka i tzw. obowiązek szkolny Państwa, jest jeszcze co najmniej dwa powody dla których lepiej, żeby do pełnoletności mój starszy syn był przy mnie a nie ze swoją biologiczną matką. Pamietaj proszę o tym, że biologiczna matka już raz go zostawiła… Jeżeli bedzie taka potrzeba – rozwinę ten wątek.

              Oczywiście, że moj starszy syn mieszka ze mną.
              …pozostał dłużej na ferie, czy wakacje u swojej matki – nie ze mną. Po to, aby moja Partnerka mogła dłużej być ze mną sam na sam – bez jego obecności.
              A przecież facet chodzi do szkoły i nie może jej opuszczać w byle momencie.

              • Nie ogarniam kobiety….
                No ale prawda jest taka, że z naszym prawem-jeśli zażyczy sobie zafundować synowi życie bez ojca- to to zrobi i już….przykre to bardzo!

                • Zamieszczone przez ahimsa
                  Nie ogarniam kobiety….

                  Nikt być może nie ogarnia…

                  Dostaję codziennie kilka smsów.

                  Jednego dnia: nie przestaje się kochać z dnia na dzień | nie wyobrażam sobie, że ułożysz sobie życie z inną kobietą | kochasz naszego synka?

                  Następnego: mam do Ciebie o WSZYSTKO żal | w weekend zabiorę wszystkie swoje rzeczy | nie chcę Cię znać, nie pisz do mnie…

                  i tak na zmianę…

                  Jak przyglądam się tej sytuacji z boku, to wierzyć mi się nie chce, że piszę o własnym życiu. To jak film…
                  “Sprawa Kramerów” przy tym, to pikuś…

                  A może tak właśnie życie samo pisze scenariusz…

                  Sam chyba najbardziej chciałbym to zrozumieć.
                  W sytuacji, kiedy w życiu nie można się wyłożyć i stracić pionu,
                  można tylko liczyć na to, że uda się to wszystko ogarnąć umysłem, doświadczeniem i jakimś systemem wartosci…

                  • Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to zawsze chodzi o pieniądze.
                    ONa jest zwyczajnie zazdrosna i chciałaby mieć i CIEBIE i mieszkanie i wypłatę. Nie chcę przy tym JEJ osądzać czy oczerniać, myślę że znaczna część kobiet tak ma. Nawet jeśli wiedziała o sytuacji od początku. Teraz ONA chce być najważniejsza i dziecko, nie chce się dzielić z INNYMI dziećmi. Każdej chyba włącza się taka lampka, tylko jedne potrafią z tym żyć.

                    Myślę, że TWOJA partnerka wróci do CIEBIE. Teraz jest JEJ wygodnie, ma pomoc, ma kto ugotować,uprać. A to ważne Bo TY pewnie pracujesz i nie ma CIĘ w domu, czuła się samotnie w nowej roli. Hormony potrafią bardzo utrudnić życie.

                    • RadSnow, wydaje mi sie, ze wszytskie cudowne filozoficzne tresci, o ktorych czytasz lub slyszysz, wszystkie piekne slowa, ktorymi racza cie przyjaciele i znajomi niewiele jednak wnosza w twoje zycie
                      oczywiscie to tylko i wylacznie moje wrazenie, mam nadzieje, ze tobie nie uraga
                      nie o mnie w tym wszystkim chodzi, ale moze zeby zabrzmiec bardziej wiarygodnie, napisze tobie, ze mam na swoim koncie kilka sytuacji zyciowych, z ktorych z powodu swojej wiary w gleboko zakorzeniona ludzka tendencje do bycia dobrym, wyszlam z poobijanym dupskiem

                      prosze, nie przyjmuj mojego zdania jako krytyki, byc moze zreszta cie zdenerwuje to, co napisze, ale moze poswiecenie kilku minut moim slowom, daloby ci jakies podstawy do popaptrzenia na wszystko z innej perspektywy?
                      jedna madrosc, ktora pozostala w mojej glowie na zawsze po rujnujacych zwiazkach z ludzmi: nie szukajmy jakichs szczegolnych uzasadnien dla czegos, co da sie wytlumaczyc zwykla ludzka glupota

                      pozostajac biernym, pozwalasz komus odbierac tobie przywileje ojca, a twojemu dziecku kontakt z ojcem
                      czy myslales o pomocy kogos z zewnatrz, o postawienie wszystkiego na jedna karte i zazadanie ustalenia godzin twojego widywania sie z dzieckiem? jak myslisz, jaka bylaby reakcja twojej partnerki?
                      byc moze jestem podla realistka, ale z twojego opisu wynika, ze twoja partnerka ma wszytskie karty do gry, ty nie masz w reku niczego
                      a nie mozesz pozwolic sobie na nieudolnosc w sytuacji, kiedy tam gdzies czeka na ciebie twoj syn (mysle o mlodszym synu)
                      wierzysz jeszcze, ze uczucie, ktorym darzy cie partnerka to milosc? bo milosc nie jest roszczeniowa, milosc akceptuje, wspiera, pomaga

                      i jeszcze raz, byc moze ciebie to urazi, ale jest mi wstyd za twoja partnerke

                      • Zamieszczone przez RedSnow
                        Nikt być może nie ogarnia…

                        Dostaję codziennie kilka smsów.

                        Jednego dnia: nie przestaje się kochać z dnia na dzień | nie wyobrażam sobie, że ułożysz sobie życie z inną kobietą | kochasz naszego synka?

                        Następnego: mam do Ciebie o WSZYSTKO żal | w weekend zabiorę wszystkie swoje rzeczy | nie chcę Cię znać, nie pisz do mnie…

                        i tak na zmianę…

                        Jak przyglądam się tej sytuacji z boku, to wierzyć mi się nie chce, że piszę o własnym życiu. To jak film…
                        “Sprawa Kramerów” przy tym, to pikuś…

                        A może tak właśnie życie samo pisze scenariusz…

                        Sam chyba najbardziej chciałbym to zrozumieć.
                        W sytuacji, kiedy w życiu nie można się wyłożyć i stracić pionu,
                        można tylko liczyć na to, że uda się to wszystko ogarnąć umysłem, doświadczeniem i jakimś systemem wartosci…

                        A takie zmiany i huśtawki nastrojów to nie jakaś depresja poporodowa?
                        Chociaż tutaj taka sytuacja napięta była już wcześniej, przed porodem
                        nie wiem co Ci doradzić 🙁

                        • Też o tym pomyślałam… Ale po 2 mies. już jakby na hormony wszystkiego zwalić nie można!

                          A jeśli tak- to zastanowiłabym się nad tym, o czym napisała kantalupa!!!!

                          • podpiszę się pod ostatnią wypowiedzią kantalupy.

                            • Tak czytam i czytam… pięknie to wszystko brzmi z Twojej strony, ale dziwne, że najpierw jedna a potem druga kobieta odchodzi… może tylko na słowach z Twojej strony się kończy?
                              Aby cokolwiek powiedzieć musiałabym usłyszeć JEJ wersję.
                              Miałam do czynienia ostatnio z, w tej chwili byłym, partnerem mojej przyjaciółki, ojcem jej dzieci…. cóż jak mówi to brzmi to pięknie, w życiu nie widać tych słów wcale… od tego czasu jestem sceptycznie nastawiona.

                              Po pierwsze obiektywnie przyjrzałabym się samemu sobie, po drugie próbowała walczyć o związek i dzieci. Nie czekaj aż się wszystko samo poukłada… bo ONA będzie miała do Ciebie kolejne ale… że nic nie zrobiłeś… i będzie miała rację.

                              A w moich oczach usprawiedliwiają ją hormony…. bardzo ale to bardzo wiem jak potrafią zaburzyć spojrzenie na rzeczywistość… tym bardziej uważam, że powinieneś wziąć sprawy w swoje ręce.

                              Powodzenia

                              • Zamieszczone przez ahimsa
                                Też o tym pomyślałam… Ale po 2 mies. już jakby na hormony wszystkiego zwalić nie można!

                                Niestety można… zależy od egzemplarza 🙂

                                • Zamieszczone przez paszulka
                                  Niestety można… zależy od egzemplarza 🙂

                                  Chyba jednak aż tak źle sobie nie radzi- skoro zostawiła 2 mis. dziecko z opiekunką ( sic!) i poszła do pracy;)

                                  • Zamieszczone przez ahimsa
                                    Chyba jednak aż tak źle sobie nie radzi- skoro zostawiła 2 mis. dziecko z opiekunką ( sic!) i poszła do pracy;)

                                    Pewnie musi zarobić na siebie albo inna to odmiana dołka… albo… cokolwiek… albo autor wątku ma skłonność do kobiet, które inaczej patrzą na macierzyństwo… trudno wnioskować znając tylko jednostronna opinię.:)

                                    • Nie komentuję nie znając opinii tej drugiej strony….

                                      • Zamieszczone przez GEVALIA2006
                                        Nie komentuję nie znając opinii tej drugiej strony….

                                        Ciekawe- bo w drugą str to mało kiedy działa;)

                                        • Zamieszczone przez ahimsa
                                          Ciekawe- bo w drugą str to mało kiedy działa;)

                                          ciekawe bo to zazwyczaj kobiety robią z siebie wielce pokrzywdzone i wyolbrzymiają !

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Rodzicem się jest a nie bywa…

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general