Rodzicem się jest a nie bywa…

Pięć latemu odeszła od Nas moja byla żona. Wyjechała za granicę. Zostałem z dwójką dzieci w wieku szkolnym. Dałem radę, pomimo tego, że moja była żona nie płaciła alimentów. Chcieć to móc 🙂 Nigdy też nie zabraniałem moim dzieciom kontaktu z ich matką. Jeździły do niej na święta i wakacje, na co dzień rozmawiały przez telefon. Półora roku temu moja córka skończyła szkołę podstawową i stwierdziła, że chce mieszkać z matką za granicą i tam kontynuować naukę. Pomyślałem – czemu nie, skoro dziecko tego pragnie… Tak więc zostałem na miejscu z moim 16 letnim synem. Córka odwiedza nas w ferie, wakacje i święta 🙂
Nigdy przed moimi dziećmi nie ukrywałem, że chcę jakoś fajnie ułożyć sobie życie. Od czasu do czasu spotykałem się z kimś i w końcu znalazłem tę osobę, której jak sądziłem – właśnie szukałem.
Zamieszkaliśmy razem, ale nie chciałem tworzyć rodziny patchworkowej. Po co? Skoro mój syn ma matkę… Chodziło mi raczej o dobry, ciepły dom z fajnymi relacjami.
Wkrótce okazało się, że spodziewamy się dziecka 🙂 Czułem się szczęśliwy i wniebowzięty. Całą ciążę przeżywałem razem z moją partnerką. Urodziliśmy razem cudownego synka – To wyjątkowe, niezapomniane przeżycie…

Zaraz po tym jak okazało się, że moja (dużo młosza ode mnie) partnerka jest w ciąży zaczęły się problemy na linii Ona-mój syn. Wiem, że to nie jest łatwe, być z kimś, kto ma dzieci z poprzedniego związku, ale zawsze starałem się rozumieć wszystkie trudności z tym związane i tak prowadzić sprawy domowe, aby raczej szukać nici porozumienia niż potencjalnych płaszczyzn konfliktowych. Zawsze służyłem wsparciem i całą swoją uwagę skupiłem na mojej partnerce i jej ciąży, którą bardzo kiepsko emocjonalnie znosiła…
Moja partnerka jednak chyba nigdy tak na prawdę nie zaakceptowała, że mam dzieci z poprzedniego związku. Do tego stopnia, że miała problem z długością przyjazdu do Nas mojej córki na wakacje.

Od samego początku zmierzała do tego, żeby mój syn nie mieszkał z nami.
Na początku chciała żeby zamieszkał w internacie, a potem zmieniła wersję, żebym wysłał go do jego matki. Pomijając już wszystko, aktualnie nie ma takiej możliwości, bo mój syn musi tutaj skończyć liceum, co najmniej z kilu powodów. Potem (czyli za dwa i pół roku) i tak wybiera się z własnej woli na studia za granicę.
Próbowaliśmy nawet korzystać z pomocy terapeutki. Nie wyszło. Moja partnerka zerwała wizyty, argumentując to tym, że pani psycholog na siłę chciała ją zmusić do bycia macochą.

‘Walka’ pomiedzy nami o mojego syna trwała przez całą praktycznie ciążę. W końcu, dwa tygodnie po urodzeniu małego synka usłyszałem ultimatum: albo On, albo ja…
Nie wiem jak można podjąć taką decyzję, toteż nie podjąłem jej. Kocham ich przecież wszystkich najbardziej na świecie. Ją jak życiową partnerkę a dzieci jak ojciec 🙂

Ostatecznie zabrała dwutygodniowe dziecko i wyprowadziła się do swoich rodziców. Zdębiałem… Znalazłem się w sytuacji dramatyczniej, której ani nigdy bym się nie spodziewał ani nigdy nie życzył. Nie wyobrażam sobie sytuacji bycia weekendowym tatusiem.

Nie sposób opisać wszystkich okoliczności, sytuacji, słów wypowiedzianch i emocjonalnych huśtawek. W sytuacji, w której okazało się, że jednak mój syn nieodwołalnie musi skończyć w kraju liceum znalazły się inne argumenty i racjonalizacje. A to praca, to alkohol albo to, że nie dojrzałem do założenia nowej rodziny i mam inną, odmienną wizję świata

Trudne to wszystko do ogarnięcia i bolesne.
Tak, jak kiedyś zostając samemu z dziećmi miałem pomysł na to co dalej, tak teraz zupełnie nie wiem…

Człowiekiem, tak jak i rodzicem się jest a nie bywa…

Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Rodzicem się jest a nie bywa…

  1. Zamieszczone przez GEVALIA2006
    ciekawe bo to zazwyczaj kobiety robią z siebie wielce pokrzywdzone i wyolbrzymiają !

    No o tym mówię;) i że wtedy nie ma tego dystansu często w wypowiedziach;)

    • Zamieszczone przez RedSnow
      PZaraz po tym jak okazało się, że moja (dużo młosza ode mnie) partnerka jest w ciąży zaczęły się problemy na linii Ona-mój syn. Wiem, że to nie jest łatwe, być z kimś, kto ma dzieci z poprzedniego związku

      Nie znam sytuacji, znam tylko twoją relację – to trochę mało.
      Ale z tego co napisałeś to wydaje mi się,
      że marząc o ciepłym fajnym domu zapomniałeś,
      że młodym osobom trudno jest radzić sobie w tak skomplikowanych związkach.
      A szczególnie, kiedy przybrany syn jest zbliżony do niej wiekiem…

      Ja tam gdzieś ja chyba rozumiem.
      Mi też byłoby trudno, gdybym znalazła się w takiej sytuacji,
      a młodziutka to ja już nie jestem :D.

      • Zamieszczone przez ahimsa
        Chyba jednak aż tak źle sobie nie radzi- skoro zostawiła 2 mis. dziecko z opiekunką ( sic!) i poszła do pracy;)

        ucieczka?
        niegotowa na zwiazek = uciekla
        dziecko tez przeroslo = ucieczka w prace

        Syn niemal rówieśnik jakos rozumiem brak komfortu partnerki(bo o ile dla 17-to latka czlowiek kolo 30tki to ramol stojacy jedna noga nad trumna o tyle w druga strone jest pewne zagrozenie wlasnych wspomnien oraz dosc bolesna swiadomosc przepasci wiekowej we wlasnym zwiazku) – mam macoche 9 lat ode mnie starsza i mi to lotto – ale ona moja macocha sie stala jak ja mialam juz meza i nigdy z nia nie mieszkalam pod jednym dachem. I zycie mojego ojca jest jego zyciem. Ale jak matka moja miala mlodszego partnera kiedy ja z nimi jeszcze mieszkalam to bylo kiepsko z moim postrzeganiem roznicy wieku. Wiec jestem sobie w stanie wyobrazic dyskomfort na tle wieku.

        • Zamieszczone przez szpilki
          ucieczka?
          niegotowa na zwiazek = uciekla
          dziecko tez przeroslo = ucieczka w prace

          Syn niemal rówieśnik jakos rozumiem brak komfortu partnerki(bo o ile dla 17-to latka czlowiek kolo 30tki to ramol stojacy jedna noga nad trumna o tyle w druga strone jest pewne zagrozenie wlasnych wspomnien oraz dosc bolesna swiadomosc przepasci wiekowej we wlasnym zwiazku) – mam macoche 9 lat ode mnie starsza i mi to lotto – ale ona moja macocha sie stala jak ja mialam juz meza i nigdy z nia nie mieszkalam pod jednym dachem. I zycie mojego ojca jest jego zyciem. Ale jak matka moja miala mlodszego partnera kiedy ja z nimi jeszcze mieszkalam to bylo kiepsko z moim postrzeganiem roznicy wieku. Wiec jestem sobie w stanie wyobrazic dyskomfort na tle wieku.

          Pewnie uciekła….tak też pomyślałam…

          Co do wieku- ale widziały gały, co brały nie?

          • Zamieszczone przez ahimsa

            Co do wieku- ale widziały gały, co brały nie?

            i tak i nie

            jak sie człowiek zakocha to nie ma przeszkód i sky is the limit
            wtedy człowiek nie mysli: jestem tylko 10 lat starsza od jego syna – za 10 lat właściwie to z nim mogłabym tworzyc rodzine, a nie z jego ojcem i mialo by to wieksze perspektywy (z calym szacnkiem dla wlasciciela watku)
            moja macocha jest 9 lat ode mnie starsza ale tylko 5 od mojego męża – czyli roznica miedzy nimi jest taka jak miedzy mna a małzonkeim.
            a proza zycie przyniosla dorastajacego nastolatka, coraz bardziej atrakcyjnego, swiadomosc uplywajacego czasu i pewnie swiadomosc roznicy wieku.

            Dziecko jako obsikanie terenu jest nieskuteczne – a na dodatek najgorszym zm ozliwych pomyslow na scementowanie zwiazku. O ile autor wie czym traca posiadanie dzieci o tyle dziewczyna lat 27 nie bardzo.

            Burza hormonalna, jakies pewnie forum internetowe gdzie baby nagadaly jej glupot: pozbadz sie syna z pierwszego malzenstwa, bo ci zabierze kase dla twojego dziecka, postaw mu ultimatum albo ty albo syn nr 1, wyprowadz sie – to sie facet otrzasnie i wygoni synalka, biedna jestes bardzo to niesprawiedliwe ze on z nim idzie na kregle a ty biedulko siedzisz w ciąży sama przed tv. itd.

            przykładów i domniemywań pewnie można mnożyć w nieskończonosc.

            • O Matko i córko.. jak to czytam to mi oczy coraz bardziej z orbit wychodzą…

              sory ze napisze moze brutalnie ale dla mnie ta twoja partnerka zachowuje sie z lekka dziecinnie.I to chyba nie są ani hormony, ani jakaś depresja.. Przeciez wiążąc sie z tobą wiedziala ze twoje dzieci mieszkają z tobą, a nie jak w wiekszosci przypadków, z matką a tatus odwiedza co drugi weekend i placi co miesiąc. No sorry, ale dziwne to jest ze teraz jej przeszkadza twoj starszy syn..
              A moze ona sądzila ze wiadomosc ze z nią stworzysz nową rodzine bo spodziewacie sie dziecka sprawi ze wypniesz sie na starsze dzieci..?zazdrosc o twoje uczucia? dziwna baba… moze sądzi ze jak zabierze ci dziecko i sie wyprowadzi to zmiekniesz i przystaniesz na jej warunki..? a te smsy od niej… no to już jest calkiem na posiomie 15-letniej dziewuchy ktora niewie sama czego chce..

              ja jestem młodsza od twojej partnerki, ale nie wyobrazam sobie zebym miala tak postepowac… dla mnie to jest naprawde dziwne….

              • pozwole sobie zadac pytanie…. czy ona nie związala sie z tobą dla twoich pieniędzy??? ile czasu przed ciążą byliscie razem???

                • Zamieszczone przez kantalupa
                  pozostajac biernym, pozwalasz komus odbierac tobie przywileje ojca, a twojemu dziecku kontakt z ojcem
                  czy myslales o pomocy kogos z zewnatrz, o postawienie wszystkiego na jedna karte i zazadanie ustalenia godzin twojego widywania sie z dzieckiem? jak myslisz, jaka bylaby reakcja twojej partnerki?
                  byc moze jestem podla realistka, ale z twojego opisu wynika, ze twoja partnerka ma wszytskie karty do gry, ty nie masz w reku niczego
                  a nie mozesz pozwolic sobie na nieudolnosc w sytuacji, kiedy tam gdzies czeka na ciebie twoj syn (mysle o mlodszym synu)
                  wierzysz jeszcze, ze uczucie, ktorym darzy cie partnerka to milosc? bo milosc nie jest roszczeniowa, milosc akceptuje, wspiera, pomaga

                  i jeszcze raz, byc moze ciebie to urazi, ale jest mi wstyd za twoja partnerke

                  W tej chwili sytuacja jest nieco skomplikowana.
                  Moja Partnerka opuszczając dom wzięła nasz samochód i jest w dość znacznej odległości poza miastem. Oczywiście dojeżdża tam autobus, ale to już wyprawa i grę wyłącznie wchodzi dzień weekendowy.
                  W żadnym wypadku nie zabrania mi kontaktu z moim młodszym synkiem, ale muszę tam do nich dotrzeć. I tak też będę robił 🙂

                  Martwi mnie jednak to, że ostatnio zarzuciła mi, że zajmuję się tylko moim starszym synem, oraz że nasz maluch nigdy mnie nie obchodził, bo mam już swoje dzieci.
                  Trudno na takie stwierdzenie cokolwiek powiedzieć…
                  Całą ciąże byłem przy niej 24h na dobę, zawsze z nimi u lekarza, przy porodzie…

                  W tej sytuacji w środku tygodnia mogę tylko wysłać smsa z pytaniem jak się maluch czuje i co u niego.

                  Z całą pewnością będę go odwiedzał, ale ta cała emocjonalna szarpanina nie ułatwia niczego.

                  • Zamieszczone przez RedSnow

                    Martwi mnie jednak to, że ostatnio zarzuciła mi, że zajmuję się tylko moim starszym synem, oraz że nasz maluch nigdy mnie nie obchodził, bo mam już swoje dzieci.
                    Trudno na takie stwierdzenie cokolwiek powiedzieć…
                    Całą ciąże byłem przy niej 24h na dobę, zawsze z nimi u lekarza, przy porodzie…

                    W tej sytuacji w środku tygodnia mogę tylko wysłać smsa z pytaniem jak się maluch czuje i co u niego.

                    Z całą pewnością będę go odwiedzał, ale ta cała emocjonalna szarpanina nie ułatwia niczego.

                    dla mnie jest to granie na twoich uczuciach… sądze ze mowiąc takie rzeczy ma nadzieje ze aby udowodnic jej ze tak nie jest rzucisz wszystko i polecisz do niej. O to jej chyba chodzi… bo po co by takie pierdoły mówiła…

                    • Zamieszczone przez renatkaa09
                      pozwole sobie zadac pytanie…. czy ona nie związala sie z tobą dla twoich pieniędzy??? ile czasu przed ciążą byliscie razem???

                      Dla pieniędzy – nie sadzę… Z pewnością nie. Oboje jesteśmy w tej kwestii dość niezależni i ogarnięci, chociaż oczywiście zerwanie wspólnego budżetu w ciagu jednego dnia skutkuje pewnym zachwianiem finansowym – zarówno u niej, jak i u mnie. Ale dramatu nie ma…

                      Przed ciążą byliśmy razem od 3 miesięcy. Wiem, że to masakra, ale cóż… Byliśmy z własnej woli i czuliśmy się sobie przeznaczeni i szczęśliwi.

                      Co do poprzednich wypowiedzi powiem tak: ABSOLUTNA RACJA. Wysłuchanie obu stron byłoby najlepszą opcją i zgadzam się też, że CZYNY – NIE SŁOWA się liczą.

                      Dlatego w pewnym momencie podzieliłem sytuację na trzy obszary:
                      1. konfliktu o moje dzieci z poprzedniego związku
                      2. tego, co zrobiłem w całej tej kwestii (obiektywnej ocenie samego siebie)
                      3. kwestii mojej Partnerki i zrozumieniu jej perspektywy całej sytuacji

                      ad1. zarzut, który pojawiał się często, że kocham tylko dzieci z poprzedniego związku oraz że nie jestem gotowy na nowy związek i powinienem mojego starszego syna wysłać do jego matki, po to żeby całkowicie oddać się nowej rodzinie traktowałem (i ja i jej rodzice również) właśnie jako burzę hormonów. Dość powiedzieć, że jaj mama w sytuacjach konfliktowych zawsze stawała po mojej stronie.

                      ad2. zapewne popełniłem kilka błędów, jak każdy człowiek… Wciąż nad tym się zastanawiam i nie wiem, co w tej kwestii mogę powiedzieć, ale bez problemu szczerze odpowiem na każde pytanie.

                      ad3. Jedynaczka. Zawsze miała wszystko, czego chciała. Świetnie wykształcona, potem bardzo prestiżowa praca w prestiżowej branży, dobre towarzystwo, imprezy, fajne życie… i tu nagle bum: mężczyzna również z branży (ale z przeszłością), niespodziewana ciąża, przeprowadzka do nowego, bardziej odpowiedniego mieszkania. Potem w 4 miesiącu pracodawca za to że jest w ciąży i na zwolnieniu lekarskim ją zwolnił (miła kontrakt a nie umowę o pracę). Oczywiście ciało kobiety w ciąży się zmienia i nie można nad tym zapanować (kilogramów przybywa – kobiety wiedzą o czym mówię). Poród i kłopoty z karmieniem piersią. Ostatecznie brak pokarmu.
                      Cóż powiedzieć…
                      MASAKRA
                      W tej sytuacji zawsze starałem się być jak najbliżej. Kochać, być wyrozumiałym i wspierać jak tylko umiem.

                      Tuż po porodzie wysłałem mojego starszego syna do jego babci na tydzień, bo takie było życzenie. Rozumiem. Kobieta po porodzie chciała mieć komfort w swoim domu, ale ile mój syn może opuszczać szkołę, więc musiał wrócić. I to był dzień przed ostatni…
                      Bladym świtem nakarmiłem dziecko z butelki i poszedłem do kuchni zrobić sobie kanapkę (trochę na autopilocie). Zostawiłem po sobie trochę bałaganu. Jakieś okruchy, papierek – jak to o 5 rano…
                      Po dwóch godzinach zrobiła się awantura, że mój starszy syn wychodząc do szkoły zostawił w kuchni syf. Mówię więc, że to ja i słyszę, że ja zawsze go bronię…
                      Wieczorem wrócił po zajęciach mój syn. Pytam go przy niej, dlaczego zostawia po sobie w kuchni bałagan, a On mówi: Tato, ja rano nawet nie mam czasu, żeby coś zjeść (dojeżdża do szkoły na drugi koniec miasta). Mówię więc spokojnie: Kochana, mówiłem Ci że to ja nabałaganiłem… 🙂

                      Moja Partnerka nie wytrzymała tej sytuacji. Zabrała dziecko i pojechała do rodziców.

                      Dużo, dużo w tym wszystkim trudnych emocji…
                      Rozumiem – hormony i może nie tylko.

                      Zastanawiam się jak Jej pomóc, jak pomóc nam wszystkim…

                      • Zamieszczone przez renatkaa09
                        dla mnie jest to granie na twoich uczuciach… sądze ze mowiąc takie rzeczy ma nadzieje ze aby udowodnic jej ze tak nie jest rzucisz wszystko i polecisz do niej. O to jej chyba chodzi… bo po co by takie pierdoły mówiła…

                        To możliwe, ale życie i rodzina, to nie jest gra w podchody.
                        W ten sposób zrujnujemy naszą relację i to wszystko, co powinno nas łączyć a nie dzielić.
                        Za 2,5 roku mój starszy syn skończy liceum i wyjedzie zagranicę.
                        Zostanę w dobrym poczuciu, że dla moich dzieci z poprzedniego związku zrobiłem wszystko, co powinien zrobić ojciec – wypełniłem moją rolę 🙂
                        oraz
                        że w międzyczasie rozpadło się to, co chciałem stworzyć – kolejny normalny i ciepły dom.

                        • Zamieszczone przez renatkaa09
                          A moze ona sądzila ze wiadomosc ze z nią stworzysz nową rodzine bo spodziewacie sie dziecka sprawi ze wypniesz sie na starsze dzieci..?zazdrosc o twoje uczucia? dziwna baba… moze sądzi ze jak zabierze ci dziecko i sie wyprowadzi to zmiekniesz i przystaniesz na jej warunki..? a te smsy od niej… no to już jest calkiem na posiomie 15-letniej dziewuchy ktora niewie sama czego chce..

                          i to właśnie mnie martwi, bo tak się nie da i nawet trudno wobec takiej sytuacji mieć jakiś dojrzały i rozsądny pomysł na to wszystko…

                          • Wybacz, ale nie umiem stanąć wyłącznie po twojej stronie 🙁

                            Wszystko co tu mamy to są słowa.
                            Ty w nie zapewne wierzysz, ale to jednak nadal tylko słowa.
                            I to wyłącznie jednej strony, a więc prezentują nieobiektywny obraz sytuacji.

                            Piszesz, że wspierałeś, że zawsze byłeś.
                            Mam znajomego, któy uważa, że wspierał żone po porodzie.
                            A mówił np.: “zacznij ćwiczyć, to szybko schudniesz, bo przytyłaś”
                            podczas, gdy zona padała na twarz po nieprzespanych nocach,
                            które szanowny małżonek przesypiał bo płacz dziecka go nie budził
                            Mówił po powrocie z pracy: “ale tu bajzel, zmobilizuj sie i posprzątaj” a dziecko miało tydzień i matka ledwo łaziła. Sam nie wziął się za robotę, bo on wspierał.
                            Jego zdaniem to było wsparcie. Był o tym przekonany.

                            Każdy pod pewnymi pojęciami rozumie nieco lub bardzo różne rzeczy, każdy czytając twój post może widzieć zupełnie różne sytuacje.

                            Imo – jak zawsze – wina leży po obu stronach najprawdopodobniej.

                            Jak chcesz naprawienia lub choćby poukłądania relacji to namów partnerkę na terapię lub chociaż pomoc mediatora, a nie szukaj pomocy na forumie.
                            Tu nikt Ci sytuacji nie obejrzy wnikliwie, z partnerką nie pogada, a więc i nie doradzi dobrze.

                            PS. Wszelkie kategoryczne oceny zawarte w tym wątku uważam za co najmniej nieuprawnione.

                            PS2. Znamy siebie tylko na tyle, na ile siebie już sprawdziliśmy.
                            Cała reszta to pobożne życzenia 😉 (to m.in. w temacie “widziały gały co brały” ;))

                            • Zamieszczone przez Figa
                              Wybacz, ale nie umiem stanąć wyłącznie po twojej stronie 🙁

                              Wszystko co tu mamy to są słowa.
                              Ty w nie zapewne wierzysz, ale to jednak nadal tylko słowa.
                              I to wyłącznie jednej strony, a więc prezentują nieobiektywny obraz sytuacji.

                              Piszesz, że wspierałeś, że zawsze byłeś.
                              Mam znajomego, któy uważa, że wspierał żone po porodzie.
                              A mówił np.: “zacznij ćwiczyć, to szybko schudniesz, bo przytyłaś”
                              podczas, gdy zona padała na twarz po nieprzespanych nocach,
                              które szanowny małżonek przesypiał bo płacz dziecka go nie budził
                              Mówił po powrocie z pracy: “ale tu bajzel, zmobilizuj sie i posprzątaj” a dziecko miało tydzień i matka ledwo łaziła. Sam nie wziął się za robotę, bo on wspierał.
                              Jego zdaniem to było wsparcie. Był o tym przekonany.

                              Każdy pod pewnymi pojęciami rozumie nieco lub bardzo różne rzeczy, każdy czytając twój post może widzieć zupełnie różne sytuacje.

                              Imo – jak zawsze – wina leży po obu stronach najprawdopodobniej.

                              Jak chcesz naprawienia lub choćby poukłądania relacji to namów partnerkę na terapię lub chociaż pomoc mediatora, a nie szukaj pomocy na forumie.
                              Tu nikt Ci sytuacji nie obejrzy wnikliwie, z partnerką nie pogada, a więc i nie doradzi dobrze.

                              PS. Wszelkie kategoryczne oceny zawarte w tym wątku uważam za co najmniej nieuprawnione.

                              PS2. Znamy siebie tylko na tyle, na ile siebie już sprawdziliśmy.
                              Cała reszta to pobożne życzenia 😉 (to m.in. w temacie “widziały gały co brały” ;))

                              Słusznie i nie oczekuję, że staniesz po mojej stronie.
                              Tak jak napisałaś strony są dwie.
                              Nie szukam usprawiedliwienia dla siebie, oceny mojej Partnerki czy jakiejkolwiek rady.
                              Forum służy wymianie poglądów i każdy ma prawo napisać co myśli.
                              Dla mnie z pewnością jest to cenna wymiana opinii z ludźmi, którzy na swój sposób, indywidualnie postrzegają świat i mówią o tym wg własnego systemu wartości.

                              Koncepcja wspólnej terapii jest jak najbardziej słuszna. Zobaczymy. Może się uda. Ja jestem otwarty i bardzo bym chciał. Czy moja Partnerka zechce – zobaczymy… Na razie sytuacja jest tak trudna, że chyba nie ma o tym mowy. Jedna terapia pół roku temu została zerwana i moja Partnerka w tej kwestii chyba ma jakiś uraz, bo jak jej powiedziałem, że widziałem się z naszą terapeutką, to miała żal, że tam chodzę. Zapewne potrzeba czasu.

                              Stwierdzenie tego Pana: “schudnij, bo utyłaś” w systemie moich wartości zupełnie się nie mieści i nie widząc neurolingwistyki tej sytuacji trudno mi to oceniać.
                              Mogę tylko powiedzieć, że dla mnie na poziomie zarówno semantycznym jak i frazeologicznym, to ekspozycja egoizmu i kompletny brak szacunku graniczący z absolutnym brakiem delikatności emocjonalnej.

                              Dodam tylko tyle: moja Partnerka – absolutnie piękna i zgrabna kiedyś kobieta, kiedy przytyła w ciąży zawsze była dla mnie piękna i atrakcyjna. Tak też jest do tej pory. Kiedy pisze mi w smsie, że jest na diecie, ale nie chudnie, mogę powiedzieć jej tylko tyle: proszę uważaj na własne zdrowie i nie martw się. Na pewno wszystko Ci się uda. Dla mnie zawsze byłaś i jesteś piękna.

                              I jeszcze jedno: kiedy w połowie grudnia przyjechała do nas na dwa dni, spędziłem z dzieckiem całą noc i byłem szczęśliwy, kiedy nad ranem powiedziała mi, że wreszcie mogła się wyspać, odpocząć 🙂

                              Jeżeli facet zakłada rodzinę i decydując się na dziecko oczekuje, że będzie się wysypiał, miał wyprane, podane do stołu i posprzątane, to najlepiej żeby zmienił obszar kulturowy.

                              Rodzicem się jest a nie bywa 🙂
                              Partnerem również 🙂

                              Dziękuję za Twoją wypowiedź

                              • Zamieszczone przez szpilki

                                Burza hormonalna, jakies pewnie forum internetowe gdzie baby nagadaly jej glupot: pozbadz sie syna z pierwszego malzenstwa, bo ci zabierze kase dla twojego dziecka, postaw mu ultimatum albo ty albo syn nr 1, wyprowadz sie – to sie facet otrzasnie i wygoni synalka, biedna jestes bardzo to niesprawiedliwe ze on z nim idzie na kregle a ty biedulko siedzisz w ciąży sama przed tv. itd.

                                na tych kręglach (jak pisałem) i w restauracji przez ostatni rok byłem z synem jeden raz, ale rozumiem intencję i przenośnię autora 🙂

                                Martwi mnie natomiast, że przez rok “walka” o prawo mojego syna do jego rodzinnego domu skończyła się tak jak się skończyła, bo z tego typu atawizmom trudno będzie stawić czoła w imię nowej, dobrej i zdrowej rodziny. Na to chyba potrzeba wiele czasu, a dla mojego najmłodszego synka każdy dzień, który minął beze mnie jest już stracony. Nawiasem mowiąc mój starszy syn tęskni za bratem i widzę, że w tej całej sytuacji też mu przykro.

                                • dziwne to co piszesz…

                                  nie ogarniam niektorych rzeczy…

                                  Piszesz ze spotykaliscie sie 3 miesiące przed ciązą.. ja ze swoim M 2… i sie okazalo ze jestem w ciązy.. i bylam sporo mlodsza niz twoja partnerka..

                                  Czepianie sie o okruchy na stole to jest *a… ja tez sie potrafie o to przyczepić.. lub o skarpetki na srodku pokoju.. ale upieranie sie np ze ty zawsze bronisz swego syna to już jest moim zdaniem szukanie pretekstu do klutni. i pozniejsze ultimatum albo mlodszy syn albo starszy.. to jest przegiecie.. no nie wyobrazam sobie zebym ja miala komus tak powiedziec…

                                  • Zamieszczone przez renatkaa09
                                    dziwne to co piszesz…

                                    nie ogarniam niektorych rzeczy…

                                    Piszesz ze spotykaliscie sie 3 miesiące przed ciązą.. ja ze swoim M 2… i sie okazalo ze jestem w ciązy.. i bylam sporo mlodsza niz twoja partnerka..

                                    Czepianie sie o okruchy na stole to jest *a… ja tez sie potrafie o to przyczepić.. lub o skarpetki na srodku pokoju.. ale upieranie sie np ze ty zawsze bronisz swego syna to już jest moim zdaniem szukanie pretekstu do klutni. i pozniejsze ultimatum albo mlodszy syn albo starszy.. to jest przegiecie.. no nie wyobrazam sobie zebym ja miala komus tak powiedziec…

                                    Kiedyś może trochę martwiło mnie to, że tak krótko przed ciążą znaliśmy się. Ostatecznie jednak z upływem czasu porzuciłem tę teorię i skupiłem się na budowaniu naszej relacji. Cieszę się zatem, że życie nie potwierdza teorii, że ludzie aby być ze sobą powinni się znać “odpowiednio” długo 🙂

                                    • A pytales Ją jak ma wyglądac wasze zycie np.jesli twoj starszy syn sie wyprowadzi z twego mieszkania.?? bo moze tak sie zdazyc ( czego nie zycze tobie ) ze on bedzie miał dosc.. i poprostu stwierdzi ze moze czas pomieszkac samemu..
                                      Jak ona to widzi? Wprowadzi sie spowrotem do ciebie i wszystko bedzie tak jak kiedyś..?

                                      • Zamieszczone przez renatkaa09
                                        A pytales Ją jak ma wyglądac wasze zycie np.jesli twoj starszy syn sie wyprowadzi z twego mieszkania.?? bo moze tak sie zdazyc ( czego nie zycze tobie ) ze on bedzie miał dosc.. i poprostu stwierdzi ze moze czas pomieszkac samemu..
                                        Jak ona to widzi? Wprowadzi sie spowrotem do ciebie i wszystko bedzie tak jak kiedyś..?

                                        Wiesz… nie pytałem, bo to chyba jeszcze nie czas na to.

                                        Mój starszy syn w tej kwestii jest stabilny, chociaż był jakiś czas temu taki moment słabości pomiędzy mną a nim, że po dość napiętej rozmowie mój starszy syn napisał do mojej Partnerki smsa, że od nowego semestru (luty) wyjedzie do matki. Oczywiście po uspokojeniu emocji uzgodniliśmy, że ojciec z synem nie może tak rozmawiać i taka atmosfera nam nie służy. Szczerze mówiąc rzadko nam się takie rzeczy zdarzają, ale ten dzień było dość napięty…

                                        Na drugi dzień mój syn napisał do mojej Partnerki smsa, że trochę spięliśmy się, ale już sytuacja i atmosfera jest stabilna.

                                        Spowodowało o niestety całe morze pretensji, żalu i zarzutów. Były oskarżenia o okrucieństwo emocjonalne, o to że beznamiętnie Nią manipulujemy, nie liczymy się z Jej emocjami, Ona nastawia się, a my zmieniamy 🙁

                                        Zwykła rodzinna sprzeczka pomiędzy mną a starszym synem zamieniła się w całodzienny koszmar z pretensjami w tle.

                                        Wszystkich chyba zawiodły emocje 🙁

                                        • Zamieszczone przez RedSnow
                                          Słusznie i nie oczekuję, że staniesz po mojej stronie.
                                          Tak jak napisałaś strony są dwie.
                                          Nie szukam usprawiedliwienia dla siebie, oceny mojej Partnerki czy jakiejkolwiek rady.
                                          Forum służy wymianie poglądów i każdy ma prawo napisać co myśli.
                                          Dla mnie z pewnością jest to cenna wymiana opinii z ludźmi, którzy na swój sposób, indywidualnie postrzegają świat i mówią o tym wg własnego systemu wartości.

                                          Koncepcja wspólnej terapii jest jak najbardziej słuszna. Zobaczymy. Może się uda. Ja jestem otwarty i bardzo bym chciał. Czy moja Partnerka zechce – zobaczymy… Na razie sytuacja jest tak trudna, że chyba nie ma o tym mowy. Jedna terapia pół roku temu została zerwana i moja Partnerka w tej kwestii chyba ma jakiś uraz, bo jak jej powiedziałem, że widziałem się z naszą terapeutką, to miała żal, że tam chodzę. Zapewne potrzeba czasu.

                                          Stwierdzenie tego Pana: “schudnij, bo utyłaś” w systemie moich wartości zupełnie się nie mieści i nie widząc neurolingwistyki tej sytuacji trudno mi to oceniać.
                                          Mogę tylko powiedzieć, że dla mnie na poziomie zarówno semantycznym jak i frazeologicznym, to ekspozycja egoizmu i kompletny brak szacunku graniczący z absolutnym brakiem delikatności emocjonalnej.

                                          Dodam tylko tyle: moja Partnerka – absolutnie piękna i zgrabna kiedyś kobieta, kiedy przytyła w ciąży zawsze była dla mnie piękna i atrakcyjna. Tak też jest do tej pory. Kiedy pisze mi w smsie, że jest na diecie, ale nie chudnie, mogę powiedzieć jej tylko tyle: proszę uważaj na własne zdrowie i nie martw się. Na pewno wszystko Ci się uda. Dla mnie zawsze byłaś i jesteś piękna.

                                          I jeszcze jedno: kiedy w połowie grudnia przyjechała do nas na dwa dni, spędziłem z dzieckiem całą noc i byłem szczęśliwy, kiedy nad ranem powiedziała mi, że wreszcie mogła się wyspać, odpocząć 🙂

                                          Jeżeli facet zakłada rodzinę i decydując się na dziecko oczekuje, że będzie się wysypiał, miał wyprane, podane do stołu i posprzątane, to najlepiej żeby zmienił obszar kulturowy.

                                          Rodzicem się jest a nie bywa 🙂
                                          Partnerem również 🙂

                                          Dziękuję za Twoją wypowiedź

                                          Ja tez dziękuję.
                                          Choć im dłużej czytam, tym bardziej mam wrażenie, że nie opisujesz swojej historii
                                          a jedynie “sytuację atrakcyjną do przedyskutowania” 😉

                                          Pozdrawiam!

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Rodzicem się jest a nie bywa…

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general